Sesja Kiyuku

- Nie będę cię oszukiwał, odcięte na amen. - przebił się przez twą czaszkę głos Rodianina. Otworzyłeś oczy o powiekach ważących po pół tony każda. Faktycznie, nie kłamał.
- Przynajmniej wiem, że nie targam martwego człowieka do świątyni.
Targać - to dobre słowo. Przerzucił sobie twoje ramię przez kark i ciągnął w stronę wyjścia. Spróbować stanąć na nogi? Chyba równie dobrze mógłbyś spróbować połknąć Rancora.
Jęczę z bólu.
- Nie łam się, dostanę mechaniczną protezę... - mówię bardziej do siebie, niż do Rodianina.
- Ty się ciesz, że ja trafiłem w rękę, a nie rozciąłem cię na pół. - sapał ze śmiechem Saram, ciągnąc cię dalej i dalej...
I dalej...
Raz na jakiś czas zdawało ci się, że odzyskałeś władzę w nogach, ale chwilę potem znów popadałeś w odrętwienie. W rytmie takiej przeplatanki - świadomość / nieświadomość - upływała niekończąca się podróż. Raz budziłeś się w lesie, raz nie budziłeś wcale. Gdy znów byłeś w stanie oprzeć się na własnych nogach i otworzyć oczy, byliście w świątynnych ogrodach, a Ar-Saram dosłownie padał z wycieńczenia.
- Dasz radę iść dalej czy cię odprowadzić?
- Mam nadzieję, że dam, ale może lepiej mi potowarzysz - w moim stanie może się zdarzyć wszystko. I przepraszam, że tak cię obciążam.
- Po pierwsze uratowałem ci życie. Po drugie to ja powinienem cię przeprosić za odcięcie kończyny. Poza tym czy wszyscy ludzie gadają takie głupoty? Za nic mnie nie przepraszaj to sama przyjemność. - odparł towarzysz, uśmiechając się szeroko - To gdzie idziemy?
- Szczerze, to mi to obojętne. Byle by mi coś dali zamiast tej ręki. A za jej odcięcie nie musisz mnie przepraszać - może nie było tego widać, ale sam próbowałem to zrobić.
Dotelepaliście się jakoś na dziedziniec, gdzie kilku padawanów i dwóch Rycerzy obskoczyło was ze zgrozą i zaskoczeniem. Pomogli na pół żywemu Saramowi dostarczyć cię (mniej niż ćwierć żywego) do skrzydła szpitalnego, gdzie kazano Rodianinowi zaczekać przed salą. Położyli cię na stole operacyjnym. Do sali wpadł zaniepokojony mistrz Heske.
- Mów szybko co się stało, bez zbędnych szczegółów - wskazał na rękę bez dłoni - Droidy zaraz się tobą zajmą, ale muszą wiedzieć co to za rana i jak ją otrzymałeś.
- Saram odciął mi rękę mieczem. Ale musiał, zrobiłbym to samo. Dotknąłem pewnego miecza, i poznałem nowy wymiar bólu... wiem, że to ostatnie zdanie dziwnie brzmi, ale tak było. Nie wiem, czy ktokolwiek i gdziekolwiek czuł coś takiego...
Mistrz popatrzył z troską na twoją rękę. Powiedział coś do jednego z droidów i ponownie zwrócił się do ciebie.
- W porządku Kyle, zaraz się tym zajmiemy. Dostaniesz zaraz narkozę, a potem nową dłoń. Może nie będzie tak dobra, jak stara, ale zawsze lepsza taka, niż żadna - usiłował choć trochę cię pocieszyć.
Po chwili droid nałożył ci na twarz maskę tlenową i zapadłeś w ciemność.


Gdy się obudziłeś, z bólem witając blade światło operacyjnej sali, w pierwszym momencie nie pamiętałeś gdzie jesteś.
A, zaraz, ręka...
Ręka była na miejscu. Czułeś ją cały czas. Ale zaraz... przecież Saram odciął ci dłoń... Ale przecież i tak ją czułeś. Teraz też ją czułeś.
O cholera. Faktycznie, jest na miejscu. Tylko jakaś taka... dziwna. Niby wygląda normalnie, ale dlaczego nie czujesz skóry i paznokci?
- Mistrzu, co jest z tą dłonią? Nic nie czuję...
- Spokojnie, to normalne. Mózg zapamiętuje połączenia nerwowe, których nie ma. - tłumaczył spokojnie Heske - Właśnie dlatego ludzie po amputacji kończyn przez długi czas mają wrażenie, że ich nie stracili. W twoim wypadku jest to przydatne o tyle, że zrekonstruowano ci dłoń, podstawy kostne zastąpiono tytanowymi i odbudowano część połączeń nerwowych. Dzięki temu będziesz w stanie posługiwać się nią wykorzystując starą "wiedzę" na temat jej funkcjonowania. Ale odtworzenie wszystkich połączeń nie jest możliwe. Dlatego nie będziesz czuł subtelnych zmian nacisku czy temperatury, choć twój mózg nadal twierdzi, że odbiera te informacje, choć stracił narzędzia do tego potrzebne.
- Chyba rozumiem. Kiedy mam zdać z Ar-Saramem raport i wyruszyć tam ponownie?
- Kiedy tylko poczujesz się lepiej - mówi, kładąc ci dłoń na ramieniu - Poleż, odpocznij, nie spiesz się. Kiedy poczujesz się na siłach, opowiesz co trzeba - następnie odprawił droida i wyszedł z sali.
Wstaję z łóżka, zaciskam dłoń i wychodzę z sali.
[ I kierujesz się w stronę...? ]
[swojej komnaty, rzecz jasna ]
Docierasz do swojej komnaty Jej minimalistyczny wystrój przywodzi ci w tej chwili na myśl najwspanialszą salę pałacu Naboo, po wszystkich atrakcjach grobowca, z którego wyszedłeś.
Siadam na łóżku, i przypominam sobie, o plecaku, który gdzieś się zapodział. Próbuję sobie przypomnieć gdzie go zostawiłem.

[Wypowiedź oparta o stwierdzenie, że z plecakiem mnie raczej nie operowali ]
[Słusznie i naukowo]

Plecak czeka na ciebie grzecznie tuż obok łóżka.
Otwieram go, i wyciągam z niego rękawice, a na nie kładę kryształ Solari. Zastanawiam się, czy nie zamienić go, za któryś z kryształów mego miecza.
- Może najpierw powiem o nim mistrzowi Heske... tak, to chyba będzie najmądrzejsze wyjście.
Zastanawiam się, gdzie może przebywać.
← Star Wars
Wczytywanie...