Sesja Kiyuku

Rzecz dziwna. Twój przeciwnik również zdaje się czekać na twój ruch, stojąc przygotowanym do walki.
Zaczynam dość szybko młynkować mieczem, po chwili kończę to robić, i stoję w pozycji bojowej.
Przeciwnik jedynie zasalutował ci krótko swoim ostrzem. Nadal czekając.
- To chyba jakaś próba. Sith zaatakowałby pierwszy. Jedi czekali na ruch przeciwnika. Może są oni czymś w rodzaju "lustrzanych odbić w krzywym zwierciadle"? Wiesz, przeciwieństwa...
Twój towarzysz zdawał się mieć podobne odczucia. Jednak problem postanowił rozwiązać się empirycznie. Twój przeciwnik zaatakował szerokim cięciem z góry na głowę.
Blokuję miecz jednym z ostrzy, ustawiając miecz praktycznie pionowo, a drugim (ostrzem) tnę w okolice krocza.
Zblokowałeś, skontrowałeś - przeciwnik również zblokował dolnym ostrzem twoje cięcie od dołu i jednoczesnym półobrotem w prawo uderzył cię bardzo nieprzyjemnie prawym łokciem w głowę. Poleciałeś kilka kroków do przodu, zamieniając się z nim miejscami.
Uderzam jednym ostrzem z lewej, po czym błyskawicznie drugim z prawej. Następnie próbuję kopnąć przeciwnika w goleń.
Dwa ciosy odbiły się od dwóch bloków, zaś kopnięcie sięgnęło celu. Przeciwnik zachwiał się, młynkując zamaszyście ostrzem na wysokości twej klatki piersiowej. Zbiłeś atak zanim opadł na kolano, jednocześnie sam tracąc momentalnie grunt pod stopami, gdy na pół powalony przeciwnik podciął cię drugą nogą.
Wykonuję przewrót w tył, tak by uklęknąć na jednym kolanie - podnosząc się z niego tnę jednym z ostrzy w krocze, po czym drugim w to samo miejsce.
[Eee... a jak chcesz tego dokonać leżąc na plecach po podcince? ]
[Nie zrozumiałem dobrze widać. Teraz dobrze? I tak btw: Jak on mógł mnie podciąć drugą nogą, skoro stał na jednej?]
[Kopnąłeś faceta - on upadł na kolano - jedną nogę miał ciągle wolną, więc cię podciął]

Akcja była szybka i płynna. Wykonałeś unik i kontrę, a twój przeciwnik zachował się niczym lustro, odbijające twe ruchy. Twój przewrót i dwa ciosy, jego dwa bloki i przewrót - obaj stoicie na nogach.
Rzucam okiem, jak radzi sobie Ar-Saram.
[Rzut na "rzut okiem" 9k20 + - $%6236tst4... ]

Widzisz i czujesz, że ciosy i techniki Mocy sypią się gęsto. Ar-Saram dopiero co odkleił się od ściany, w którą wcisnął go Mocą jego przeciwnik, wycofujący się w dziwnie przygiętej, zbolałej pozycji. Rodianin natychmiast próbował do niego doskoczyć, po drodze unikając rzuconego weń ostrza przeciwnika.
Na więcej podglądania czasu nie miałeś. Twój oponent postąpił krok na przód, zamachnął się obszernie swym mieczem, nadając sobie dynamiki i wyskakując tak nakręconym półobrotem usiłował jednocześnie kopnąć cię w twarz z wyskoku i ciąć z góry na dół ostrzem, opadając po kopnięciu.
Uderzam w niego (tego, z którym walczę)Mocą.
But przeciwnika znajdował się tuż przed twoją twarzą, a ostrze z odległości kilku centymetrów częstowało cię już swoim zabójczym ciepłem, gdy odrzuciłeś obracającego się w powietrzu wroga, który zdmuchnięty Mocą odbił się od posadzki niczym szmaciana lalka cztery metry dalej.
- Wiem! Saram, "zamień się" przeciwnikiem!
Obaj, wymijając swoich przeciwników, zamieniliście się miejscami. Twój nowy poczęstował cię nieprzyjemnym ciosem na głowę połączonym z saltem, w bardzo dobrym wydaniu Trispzestu, które lekko prześlizgnęło się po twych włosach.
Robię "płaskie" (tj. staram się nie wyskakiwać za wysoko) salto w bok i uderzam w przeciwnika Mocą.
← Star Wars
Wczytywanie...