Valandil

Taa... Myślę, że chodziło jej właśnie o kolację ze śniadaniem. Więc jak? I kolacja od razu też. Rozważałeś płatki kwiatów na podłodze? xP
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
Zostawcie chłopaka w spokoju, wy harpie jedne:P

Teraz ja pytam, o.

Mieszkasz w opolskim, często bywasz w Opolu, mam rozumieć przez to, że w Opolu się uczysz? Czy może uczysz się w miejscu zamieszkania? (O ile dobrze pamiętam, w innym mieście na "O" w woj. opolskim. Nie podam jego pełnej nazwy, bo a nuż chcesz by to zostało tajemnicą xD)
Przeprowadzka do Poznania w związku z planowanymi studiami? Coraz częściej zaskakuje mnie to, że tylu opolan na studia jedzie do Poznania. Więcej, niż bym przypuszczał. Mimo, że miasto nie jest tak rewelacyjne jak Wrocław, Gdańsk czy Kraków, to jednak warto, waaartooo;) Choćby dla samego klimatu - Poznań jest w końcu gejowsko-lesbijskim centrum Polski - jest ze wszech miar tęczowy:P

Jeśli byś zdecydował się na szkołę policyjną, to z zamiarem pracy w jakim 'wydziale' policji?
Jestem dumny z moich 100%



Odpowiedz
Na podłodze nie, ale w wannie i łóżku, owszem. Najlepiej w połączeniu z winem, świecami i nastrojową muzyką, a co.

To zależy, z kim to śniadanie. Takie typowo rodzinne, czy tylko z partnerką? Bo jak to drugie, to w łóżku obowiązkowo... choć rano akurat na jedzenie nie mam specjalnie ochoty.

Yarpen, namieszałeś ostro. We Wrocławiu się uczę (we wstępie zresztą masz), a do Opola czasem zaglądam, bo mam tam ciocię i chrzestną, a poza tym to po drodze do babci, od której zawsze zgarniam wiaderka pierogów ruskich. Przeprowadzka to już po studiach i tak bardziej pod kątem pracy. Opole jest fajne, ale na dłuższą metę trochę ciasne i o robotę tam ciężko. Sam zresztą zwiałeś do Poznania, więc co się dziwisz? Wrocław z początku mi się podobał, ale na dobrą sprawę Poznań lepszy, a już na pewno czystszy. No i imprez tam więcej. I nie remontują czegoś non stop. I tramwaje mają fajniejsze. I zniżkowe kupony do Pizza Hut w gazetach dają. Żyć, nie umierać. Tak BTW: ktoś się na Global Gathering w czerwcu wybiera?

A ta policja to tylko jedna z opcji. Robota ciut stresująca, a i kasy z tego niewiele, więc się zastanawiam póki mogę. Prewencję każdy musi ponoć odbębnić, a potem, gdybym miał możliwość, wybrałbym kryminalny (i siedzenie w papierkach z kawusią na biurku). Coś mi się to mało prawdopodobne wydaje, ale opcja jest.
Odpowiedz
Uch, wybacz ;)" Musiało mi się mienić przed oczami, skoro pokręciłem :)" Tak czy owak - nie spodziewałem się, że będziesz taki wiekowy, psiakrew, ale przynajmniej podnosisz średnią wieku forumowiczów - allelluja!

Nawiązując do sportu - snowboard polecam, o ile nie masz lęku przed upadkami;) Będzie ich dużo, szczególnie uważaj na tyłek, bo poza rękami obrywa najczęściej;) Rozważałeś go już na tyle, by się decydować, czy masz zamiar w przyszłości pośmigać wyczynowo lub nie-wyczynowo? Ja mam lęk przed upadkami, dlatego nie próbuję żadnych wariacji na desce, żadnego skakania, obrotów, etc. Po prostu jadę ;)" (Choć szczerze przyznam, że nie jeździłem już ponad rok - wszystko przez poprawki sesji zimowych:P)

Co do kendo i iaido - *ślini się* - sam kiedyś się zamierzałem na to pierwsze zapisać, ale trochę przeraziły mnie dalsze koszta związane z kupnem takiej 'zbroi'. Nie dla psa kiełbasa, więc przeniosłem zainteresowania na krav magę. Potem na capoeirę. Potem na jujitsu. Poootem na muay-thai. Teraz na savate i la canne. Na zainteresowaniu się skończylo, bo u mnie występuje zjawisko zwane "słomianym zapałem";)

Pytanie: Teraz politologia, a potem? Praca w zawodzie? Czy (co charakterystyczne dla polskich studentów) nie?
Jestem dumny z moich 100%



Odpowiedz
Na desce akurat miałem się już okazję pozabijać. I tylko raz koziołkowałem (bez gipsu się obeszło, twardziel ze mnie). Wisi sobie toto teraz na ścianie w moim pokoju z pękniętym przodem, ale co tam - jeszcze da się jeździć. Trzeci rok mija jak jej nie ruszałem, więc się w końcu muszę gdzieś wybrać. Wisła brzmi nieźle, prawda Shas? Znalazłaś już sobie ten schron? Wujek Vaniek się zbliża.
Rampy i inne takie mnie nie interesują - ot, po prostu lubię sobie spokojnie zjechać. Hamować i skręcać sam się jakoś nauczyłem, więc luzik. Byle nikt mi na drodze nie stanął, bo mogę nie zdążyć ominąć.

Tia, sprzęt do kendo to kasy że fiu, fiu. Pewnie zresztą i tak nic by z tego nie wyszło, bo z tym zapałem u mnie podobnie (na karate chodziłem, bo treningi przy moim liceum były i sporo ludzi tam poznałem).

A co do studiów, to wybrałem akurat jeden z tych kierunków, który kształci największą liczbę bezrobotnych. Na uczelni zostać nie planuję (choć jak sobie pomyślę o tych wszystkich młodziutkich studentkach...), więc trzeba się za czym innym porozglądać. Najpierw jednak szkoła językowa. Może już w wakacje wyląduję z tego powodu w Poznaniu - im szybciej, tym lepiej. Angielski, potem jakieś podyplomowe i mogę szaleć z rozsyłaniem CV.
Odpowiedz
Pamiętam moją naukę jazdy na desce;) Przez trzy dni siedziałem tyłkiem na śniegu i patrzyłem się, jak jeżdżą inni - żmudna robota. Czwartego dnia sam wdrapałem się na szczyt oślej łączki, zapiąłem wiązania i próbowałem zjeżdżać frontem do strony jazdy. Potem trochę poskręcałem. Potem umyślnie się wywracałem, bo doszły mnie słuchy, że trzeba umieć upadać, żeby sobie nie zrobić krzywdy -> i tak tydzień zleciał xD A potem już było z górki - dosłownie i w przenośni:P

Teoretycznie, kierunek na którym ja jestem, też kształci bezrobotnych, bo nie ma co ukrywać - sama filologia, i to taka dziwna, nie daje perspektyw, chyba że się ma tyle samozaparcia, żeby próbować sił na egzaminie na tłumacza przysięgłego - z moim angielskim bym się na taki nie poważył, a co tu mówić o litewskim ;)" Ale trza mieć nadzieję, że coś się zmieni.
Jestem dumny z moich 100%



Odpowiedz
Ha, no to jestem lepszy - mnie nauka zabrała jakieś cztery godziny pierwszego dnia. Potem już tylko sobie powtarzałem. Najgorzej było wyciągiem pod górę wjechać (taki zwykły, tylko z uchwytem do trzymania; Gubałówka rlz). Wtedy to dopiero tyłek mnie bolał. Upadać, owszem, trzeba się nauczyć. Przed wyjazdem w góry nawet porady w necie czytałem, co i jak. Ze wstawaniem też miałbym problem, gdyby nie to.

Tak chyba z każdym kierunkiem (może oprócz tych najbardziej obleganych). Bez dodatkowych upgrade'ów, z samymi tylko studiami, ciężko się gdziekolwiek zaczepić. A ja nawet języka nie miałem. Tak to chociaż certyfikat jakiś by był. No ale z drugiej strony mam teraz powód, żeby się do Poznania przenieść. Tu u siebie ani języka, ani podyplomowych nie zrobię, bo za daleko, z dojazdem kiepsko i godziny zajęć nie pasują.
Z tym tłumaczem to dobry pomysł, o ile kręci Cię taka robota. Tylko faktycznie nieźle musisz język znać, a to boli.
Odpowiedz
Hmmm... Wujaszek Wania! (czy ja wszystko muszę sprowadzać do wschodu?)

Ale teraz ja wyglądam jakbym była jednym wielkim plagiatem xP Wracając do samego tematu:
Pijesz stanowczo zbyt dużo kawy?
Jesz szybko i niezdrowo?
Wdychasz codziennie spaliny samochodów i nie jesteś z tego zadowolony?
Zamiast powyższego lepiej żebym zapytała czy lubisz mieszkać w sporym mieście, więc o to właśnie pytam x)

Te pytania mnie przerażają, brzmią jak test w Cosmopolitanie. "Jeśli odpowiedziałaś na więcej niż 4 TAK znaczy to, że..." czy inna bzdura xP

A właśnie, masz jakieś ulubione gazety?
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
Nope, żadnych ulubionych gazet nie mam. Wolę forum Fae. Czasem kupię jakiegoś Neewsweeka, Wprost, Politykę czy Men's Health albo przekartkuję takie DJ Magazine, Press, PSX Extreme czy Neo Plus, ale to wszystko. Angorę regularnie mój starszy kupuje, więc mam za free.

Nie wiem, czy lubię miasto, bo póki co na wsi siedzę. Zapytaj za pół roku, pewnie będę zachwycony (a za kolejne pół mi przejdzie). Kawy ani herbaty nie pijam, co najwyżej czekoladę z uczelnianych automatów. A jeśli za niezdrowe można uznać te wszystkie Pizze Hut, kebab-bary, Sfinksy, KFC i inne takie, to owszem - jem BARDZO niezdrowo i nie planuję tego zmieniać.

Cosmo? To tam ciągle dają porady o... relacjach damsko-męskich? Coś kojarzę. Rozumiem, że to Twoja ulubiona gazeta?
Odpowiedz
Nie, od Cosmo wolę Glamour xD Litości, żartuję, cobym nie została nieopatrznie zrozumiana... Ale jestem ekspertem (jaka jest od tego żeńska forma? bo chyba nie ekspertyza xP) od wszystkich tych co bardziej interesujących stron z Cosmopolitanu, bo Mamiszon szuka chyba w tej gazecie drugiej młodości. Przyznaję się więc, że czytam Cosmo i cenię sobie w życiu jakże znaczącą rolę odgrywające wskazówki z tematyki przez wujaszka Wanię wspomnianej xD
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
Bijcie się, a ja Wam kiślu nawarzę
Odpowiedz
Hmm...Twoja kobieta musi wyjechać na...2 tygodnie. Tobie zostawia obowiązek zajęcia się swoim mieszkaniem. Co zrobisz ? Wszystko po to, by dowiedzieć się, jak odnajdujesz się w dziwnych sytuacjach, które nie zdarzają się codziennie
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
Panikuję i dzownię do koleżanek, żeby sprawdzić, która chciałaby mnie przygarnąć na 2 tygodnie?

Ze sprzątaniem i dbaniem o dom jakoś nigdy problemu nie miałem. Ba, powiem więcej - ja nawet lubię sprzątać (wiem, wiem, dziwak ze mnie). Jeden warunek: ktoś to potem docenia i nie zrobi syfu następnego dnia.

Z gotowaniem już gorzej, ale jajecznicę, tosty, twarożek ze szczypiorkiem, tzatziki, spaghetti, mleko z płatkami, chińszczyznę, a nawet sałatkę grecką zrobić potrafię. Gorzej z zupami i ziemniakami, które obierać potrafię, ale gotowanie ich to już ponad moje siły... Na szczęście Bóg stworzył stołówki i McDonalda.
Odpowiedz
Hehe, punkt dla Ciebie. Sam to niedawno zauważyłem. Aż dziwne, że od początku ery nikt się nie przyczepił. Cóż, formalności niech stanie się zadość...
Odpowiedz
Pójdziesz... siedzieć i nie odwiedzę Cię, bo nie doceniasz moich zdolności kulinarnych
Odpowiedz
← Użytkownicy

Valandil - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...