Valandil - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Vanita Scalfari,
Muszę.
Valandil Falassion,
Co w sobie lubię? O, ciekawe pytanie. Na pewno to, że mam swoje zdanie i nie działam pod presją otoczenia. Znajomi palą? Niech palą. Biorą używki? Niech biorą. To tylko przykłady, ale chyba wiesz, o co chodzi. Swoją bezpośredniość też lubię. Różnie z tym bywało, ale na ogół za dużo gadam i przez to nie mam problemów z nowymi znajomościami, bo rozmowa zawsze się klei, jak wypytuję o wszystko po kolei. ;p A, no i swój całokształt lubię. Wizualnie znaczy. Schudnąć i tak muszę (pozdro, Eni ;p), ale da się zrobić. Tak, wiem, narcyz ze mnie, ale what the hell. Pytasz to odpowiadam. Nad resztą musiałbym pomyśleć, potem dopiszę. Co tego tłumu, to wolę się wyróżniać, jak na faceta z moim uczesaniem przystało. Ponoć aktualne zdradza cechy przywódcze. ;p Jak znajdę artykuł, to wkleję linka.

I nie ekscytuj się tak.
Vanita Scalfari,
Dobra, zebrało mi się na czytanie całego tematu od nowa ze znanego głównie mi powodu i stwierdziłam, że zadam pytanie. A może dwa?

Było już 'co lubisz w innych' albo 'co denerwuje cię w innych'. Teraz zatem co lubisz w sobie. I jeszcze czy lubisz zniknąć w tłumie czy raczej być w nim jednostką widoczną?

Ech... Krzyś. Zginęłam ^_^
Valandil Falassion,
Oj, uzbierało się tego trochę, a ja ostatnio tak rzadko zaglądam... Ale mam już chociaż pokój w Poznaniu, więc przynajmniej ta chwilowa nieobecność nie poszła na marne. To może po kolei...

Nit:

U kobiet nie lubię obnoszenia się ze swoimi sprawami przy znajomych, a niektóre nie mają przed tym większych oporów. Klejenia się do facetów pod byle pretekstem i zwykłego brak szacunku do samej siebie też nie lubię. Co jeszcze? Na pewno fajek. Dziewczyny z papierosem to po prostu nie to... Zwłaszcza w połączeniu z alkoholem, tipsami, makijażem widocznym na pół kilometra, ciuchami jak z burdelu i podwórkową łaciną. Takim paniom z miejsca dziękujemy. I jak słyszę gdzieś na ulicy wypowiedziane kobiecymi ustami coś w stylu "Ej, kurwa, chodź se zdjęcie pierdolniemy!", to aż mi szczena opada. Kto chciałby taką dziewczynę?

U facetów podobnie, choć tutaj jestem jakby bardziej tolerancyjny. Może faceci zachowują się bardziej znośnie, a może już tak bardzo nie drażnią? Nie wiem. Na pewno nie lubię nadmiaru wulgaryzmów i wiochy połączonej z chamstwem. I jeśli coś mnie razi u facetów młodszych lub w moim wieku, to zachowanie i sposób bycia na zasadzie: kto ma więcej żelu, kto ma większą komórę, kto założy więcej markowych ciuchów i więcej razy upchnie "ku*wa" w jednym zdaniu.

Dlaczego kendo? A tak jakoś. Za dużo teledysków Schillera i Enigmy. Tak serio to po prostu ciekawość. Karate mam za sobą, teraz chciałbym spróbować czegoś innego.

Lubię podróżować, ale bez przesady. Miło jest po tygodniu nieobecności wrócić do domu i zaszyć się w pokoju przed kompem. Gdybym tylko miał do wyboru ciągłe życie w podróży lub krótkie wypady 2-3 do roku, wybrałbym to pierwsze. Życie jest krótkie i fajnie byłoby w trakcie zwiedzić jak najwięcej, no nie?

Vanita:

Imponuje? Hmm, na pewno systematyczność. Mnie jakoś zawsze jej brakowało (i pewnie dlatego bronię się dopiero po wakacjach). Poza tym szczerość i otwartość. O dobrym wychowaniu też wspomnę, bo wbrew pozorom takie drobne gesty typu ustąpienie miejsca starszej osobie w tramwaju czy przepuszczenie kogoś w drzwiach dużo mówią o osobie. A co mnie może przekonać? Całokształt chyba. Ciężko to wytłumaczyć, ale zazwyczaj wystarczy kilkanaście minut w czyimś towarzystwie, by się wstępnie przekonać, co i jak. Oczywiście z czasem pierwsze wrażenie może się zmienić, ale początek jest zawsze najważniejszy.

I sorry Yarpen, akurat Hiszpanów, Portugalczyków, latynosów i Rogera Guerreiro nie trawię, więc nic z tego.
Yarpen Gottzorn,
Valandilu, powiedz, że fajna hiszpańska bródka i bystre spojrzenie - takie, jakie mam ja;)
Vanita Scalfari,
A jest coś, co Ci w innych imponuje? Albo coś, co może w jednej chwili przekonać Cię do nowo poznanej osoby?
Nitrea Celebgwaew,

Cytat

Opory miałbym np. przed oddaniem ciała studentom medycyny. I nie chodzi już o to, że bawią się na nich dobrych kilka-kilkanaście lat, a chowają często prochy albo organiczne resztki (choć bardzo uroczyście). Po prostu wolałbym mieć kiedyś normalny grób na cmentarzu, przy którym ktoś czasem położy kwiaty albo przystanie i chwilę się pomodli. Imię wyryte na wspólnej tablicy dawców to jednak nie to samo.


Chlip? ;( Nie będzie nowego ciała na prosektorium?

To ja pozaniżam poziom i zadam jakieś bardziej.... cosmo? pytania:

Czy jest coś w ludziach, (cecha, sposób bycia etc.) co Cię przeraża/totalnie zniesmacza?
Dlaczego kendo?
Sposób na zabicie czasu?
Wolisz podróżować, czy siedzieć w domu?
Valandil Falassion,
To zależy. Najpierw wypadałoby to wszystko we mnie przebadać, czy w ogóle do czegokolwiek się nadaje. Może to dziwne, ale choć krwi dotąd nie oddawałem, to przed oddaniem organów po śmierci (komukolwiek) nie miałbym oporów. Cholera, jeśli komuś ma się przydać, to niech mnie kroją. Na koniec i tak wszystko ładnie zaszyją i śladu nie będzie. Opory miałbym np. przed oddaniem ciała studentom medycyny. I nie chodzi już o to, że bawią się na nich dobrych kilka-kilkanaście lat, a chowają często prochy albo organiczne resztki (choć bardzo uroczyście). Po prostu wolałbym mieć kiedyś normalny grób na cmentarzu, przy którym ktoś czasem położy kwiaty albo przystanie i chwilę się pomodli. Imię wyryte na wspólnej tablicy dawców to jednak nie to samo.

Co do oddania organów jeszcze za życia: owszem, miałbym opory. Jeśli byłaby to obca osoba, to raczej bym się nie zgodził. W końcu każdy chce żyć, a wycinka tego i owego często prowadzi później do różnych komplikacji (jak u Salety właśnie). Gdyby chodziło jednak o kogoś z moich bliskich, miałbym niezły dylemat. Najpierw starałbym się zdobyć organ inną drogą (mordowanie bezdomnych?), a gdyby to zawiodło... nie wiem, pewnie bym się zdecydował.
Z krwią za to nie byłoby problemu.
Courun Yauntyrr,
Wcale Ci się nie udało. Wiesz, nie poznam Cię tylko wiedząc co jesz na śniadanie, gdzie je jesz, o której i z kim. Czasem warto zadać trudniejsze pytanie, na które nie odpowiesz jednym słowem czy zdaniem, w stylu:

A: Masz kota ?
B: A, mam kota

A: Masz jasne włosy?
B: Nie, jestem szatynem

Ble

[Dodano po 28 dniach]

Dobra, to ja odnowię. Posłużę się P. Saletą, który oddał chyba nerkę (czy coś w tym stylu) swojej córce. Podejrzewam, że ty dla własnej zrobiłbyś to samo. A dla obcej osoby ? Po prostu spotykasz ją na swojej drodze i masz wrażenie, że musisz coś dla niej zrobić. Równie dobrze może to być honorowe oddanie krwi czy też zgoda na użycie organów po śmierci - czy obcy osoba mogłaby liczyć na twoją pomoc ? Wiem, że nie odpowiesz pod publiczkę w stylu" Oczywiście, wszyscy jesteśmy braćmi i powinniśmy dzielić się naszą kawą".
Valandil Falassion,
Zmiażdżyłeś mnie tym pytaniem. Nie mnie definiować takie rzeczy, bo ani na poezji się nie znam, ani duszy romantyka nie mam. Wiele rzeczy może być pięknych (osoba, miejsce, krajobraz, jakiś przedmiot) i ciężko byłoby mi stworzyć jedną uniwersalną definicję... I jak, udało mi się wykręcić od odpowiedzi?
Courun Yauntyrr,
Przykro mi, ale ja takich nie zadaję. A mam w zanadrzu trudniejsze.
Valandil Falassion,
Poproszę łatwiejsze pytanie.
Courun Yauntyrr,
Jak zdefiniujesz piękno ?
Valandil Falassion,
Nigdy nie twierdziłem, że nie lubię. Na początku ery planowałem nawet zagrać drowim outsiderem, ale nie miałem pomysłu na podanie. A elfem gram, bo chciałem spróbować czegoś innego. Taka mała odmiana od brodatego, wiecznie zapitego krasnala. Wybór ras w sumie niewielki, a na jakąś trzeba było się zdecydować.
Courun Yauntyrr,
Niewinni są zawsze najgorsi
Ja mam pytanie - dlaczego nie lubisz drowów i grasz w Fae tym elfem ?
Shasfana,
Ja? Ja jestem jak zawsze niewinna
Valandil Falassion,
Bym się bił (o autko zwłaszcza), ale Cou coś niemrawy ostatnio i rzadko tu zagląda. Co mu zrobiłaś? Przyznaj się.
Shasfana,
Bijcie się

No i autko typowo rodzinne nie chwaląc się wczoraj takie ode mnie odjechało sobie. Starszy z wujkiem mają kosmetykę samochodową czy jak to tam się zwie
Valandil Falassion,
Nope, nie mam, bo i nie jest mi potrzebny. Rodzice mają samochód, więc w razie czego mam czym jeździć. Ale w ciągu najbliższych 20. lat planuję kupić coś takiego. Typowo rodzinne autko, nie nie? Żona i pies na pewno się zmieszczą.

I nie, nie boję się. Tak tylko napisałem, żeby Ci przykro nie było.
Courun Yauntyrr,

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Valandil dnia sob, 19 kwi 2008 - 03:23 napisał

Zamknij psa w piwnicy i nie ma problemu. Drowa profilaktycznie też. Tylko światła nie zapalaj, to poczuje się jak w domu.



Jednak się boisz

Powiedz mi jeszcze - masz jakiś środek transportu poza rowerem ? Opisz i pochwal się jak masz
Wczytywanie...