No nie wyobrażam sobie jedynki bez Xana. Ale to taka maskotka, że chyba każdy miał/ma do niego słabość.
Kivana nie lubiłem, ale ze względu na profesję i statystyki praktycznie samodzielnie wyczyścił Twierdzę Gnolli. łucznik na pierwszych poziomach to istna potęga.
Mimo, że nie mam go w drużynie, to zawsze lubiłem Xzara. Zwłaszcza za tekst "Jestem wrodzoną śmiercią- niszczycielem światów". Swoją drogą bardzo sprytnie dobrany cytat.
Z innych postaci, cóż, zawsze gram złą drużyną więc mam ze sobą Edwina i Viconię. Obu zawsze zgarniam także w dwójce. Zawsze też wątek romantyczny rozgrywam z Viconią. Kiedyś próbowałem z Aerie ale ile można jaj mówić "nie, nie wyglądasz źle bez skrzydeł, kocham cię, chodźmy jeździć na tęczowych jednorożcach"?
Znajomej zaczęła marudzić "czy jestem brzydka?" podczas walki ze SMOKIEM. Co więcej, po rozmowie obraziła się i opuściła drużynę zabierając przedmioty itd. Zaznaczam, podczas WALKI ZE SMOKIEM.;p
Ktoś też wspominał o Minscu, który niezaprzeczalnie swój urok ma. Jednak głos podłożony pod niego w jedynce (w wersji polskiej) był tragiczny. Brzmiał jakby skończył studia i szukał praktyk a nie jakby chciał skopać tyłki w słusznej sprawie.
Nooo i mi się przypomniało względem Edwina. Jeśli nie ma się go w drugiej części, jeśli nie wykona się questu ze Zwojem Nicości to traci się połowę radości z BG2