Któregoś dnia siedziało sobie dwóch rybaków i łowili. I wiecie jak to jest: innym zawsze biorą, tylko nie nam. Tak było i tym razem. Oczywiście żaden rybak drugiemu nigdy nie zdradzi przyczyny swych powodzeń, ale spytać zawsze można. Spytał więc:<br /> <br /> - Jak pan to robi, że panu tak ryby biorą??<br /> <br /> I ten, o dziwo powiedział mu:<br /> <br /> - Zawsze przed wyjściem na połów daję żonie w tyłek.<br /> <br /> Długo nie myśląc, pechowy wędkarz poprosił tamtego:<br /> <br /> - Niech mi pan popilnuje wędkę, zaraz wrócę.<br /> <br /> I biegiem popędził do domu. Żona akurat zmywała podłogę klęcząc na niej tyłem do drzwi. Mąż zaś wymierzył jej klapsa w wypiętą część ciała. Ona zaś na to:<br /> <br /> - Ooo, co tak wcześnie dziś, panie listonoszu???
Facet postanowił się upić. Wyszedł wcześnie z pracy i poszedł do baru. Tam siedział przez pół nocy, no i wyszedł nieźle wcięty. Przyszedł do domu i po cichu, żeby nie obudzić żony idzie do sypialni. Miał jednak pecha, bo źle policzył stopnie i spadł na plecy. Pech był jeszcze większy, bo w tylnych kieszeniach zatknął sobie parę butelek piwa na porannego kaca. Butelki się rozbiły, a o siedzeniu szkoda mówić... Ale facet nic nie czuł, bo pijanym niebiosa bólu oszczędzają. Idzie więc dalej na górę. Dotarł w końcu do sypialni. Zaczyna się rozbierać i widzi, że bielizna cała pokrwawiona. Przygląda się więc sobie uważniej w lustrze i starannie maskuje wszystkie swoje uszkodzenia tak, żeby nic nie było widać, a w szczególności, żeby żona nie poznała. W końcu stwierdził, że wszystko już jest OK i poszedł spać.<br /> <br /> Rano budzi go żona z pytaniem, gdzie był przez całą noc. Facet tłumaczy się więc, że musiał do późna siedzieć w pracy itd...<br /> <br /> - Od razu widać, że piłeś - mówi żona.<br /> <br /> - A skąd wiesz kochanie, poczułaś alkohol?<br /> <br /> - Nie, ale domyśliłam się od razu jak zobaczyłam, że całe lustro ktoś pooblepiał plastrami.
Kowalska się uparła, żeby ją Kowalski zabrał na dancing. Długo jej tłumaczył, że to bez sensu, że go to nie bawi, ale wreszcie ustąpił. Poszli. Wchodzą do lokalu...<br /> <br /> - Dzień dobry, panie Kowalski! - wita ich w progu portier. Żona zdziwiona. W sali podbiega natychmiast kelner.<br /> <br /> - Dla pana ten stolik co zwykle?<br /> <br /> Żona jeszcze bardziej zdziwiona. Mąż tłumaczy, że pewnie go z kimś mylą. Podchodzi kelner.<br /> <br /> - Dla pana to co zwykle? A dla pani?<br /> <br /> Żona zaczyna się wściekać. Zaczyna się występ. Striptizerka ma właśnie zdjąć ostatni element odzieży i pyta kto z sali pomoże jej rozwiązać tasiemki.<br /> <br /> - Ko-wal-ski! Ko-wal-ski! - skanduje sala.<br /> <br /> Tego już Kowalskiej było za wiele. Zerwała się i wybiegła z restauracji. Kowalski za nią. Wsiedli do taksówki i jadą do domu. Kowalska całą drogę robi Kowalskiemu wyrzuty. W końcu kierowca taksówki odwraca głowę i mówi:<br /> <br /> - Co, Kowalski, takiej pyskatej k... tośmy jeszcze nie wieźli.