Samolot poderwał się z hukiem do góry
i wzbija się, wznosi, unosi się w chmury
i frunie po niebie, szybuje jak ptak
i dymi się, kopci kropeczka jak mak.
Vitanee: Noire, szybko, przeciskaj się tam, zajmij mi miejsce koło okna, koło oknaaa! Uff, udało się. Cieszysz się, że lecimy do Nibylandii? Szczęście, że miły pan przy odprawie był miły i pozwolił nam wziąć cię na pokład, a nie wrzucić do luku dla zwierząt...
Noire Panthere: A niech by tylko spróbował to zrobić! Wystarczy, że się poświęcam, wsiadając na pokład. Tylko tego brakowało, żebym siedziała razem z tymi bezrozumnymi istotami lub zmieniała postać. Te, paniusiu, co się tak patrzysz? Pantery nigdy nie widziałaś? Pilnuj swojego nosa!
V: Zaraz startujemy, polecimy w przestworza! Noire, chciałaś być kiedyś ptakiem? Na miotle to nie to samo co w samolocie, herbatki nie dostanę ani ciasteczka. No i nie ma pasów bezpieczeństwa...
N: Mnie tu nie powinno być! Kotem jestem, nie dla mnie przestworza. I nie, nie chciałabym być ptakiem. Jeszcze czego, zamienić futro na pióra? W życiu.
Ciężko było znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce, na szczęście widok pantery był na tyle niecodzienny, że niektórzy woleli przezornie usunąć się w cień, aniżeli walczyć o całkiem wygodne miejsca. Tylko pytanie: jak kotu założyć pasy bezpieczeństwa...? Wymowne spojrzenie, połączone z wysunięciem pazurów i wyszczerzeniem kłów załatwiło sprawę. W razie katastrofy i tak wiele by nie pomogły. Tak więc pozostało tylko jak najwygodniejsze umoszczenie się na siedzeniach...
V: Ile luuuudzi, chyba cały samolot zapełniony. Ten lot osiągnął takie wyniki sprzedaży jak "Divinity: Grzech Pierworodny"... Aż dziw, że ta maszyna jest w stanie wzbić się w niebo z takim obciążeniem.
N: No nie wiem, czy to takie dziwne, pokazywałaś mi kiedyś schemat budowy samolotu, wszędzie były notki o magii. Brrr, zajmijmy się czymś. Nie jestem w powietrzu, nie jestem w powietrzu... O, chwała Bastet, można włączyć film. Co powiesz na "Wynalazek"?
V: Nieee, ja chcę widoooki oglądać! Paatrz, jaka ładna chmura! Pograjmy w "co ci ta chmura przypomina". Mnie przypomina królika, choć nie, jakieś takie jaszczurowate toto. Bardziej smok. Ale to chyba mój umysł płata mi figle, zachęcając mnie do konkursu z "Dziedzicem smoka"!
N: Ych. Nie mogę na to patrzeć, słabo mi się robi... Moment, powiedziałaś "konkurs"? To jakiś wysyp mamy, bowiem Arkadia się budzi i na śniadanie przyniosła... tak, konkurs właśnie.
V: Ojej, zobacz, wyświetla się mapka z naszym aktualnym położeniem! Ale faaaaaaaaaajnie! Chwila! Czy ty idziesz spać? Noire, przecież tyle się dzieje!
Po niebie błękitnym, po niebie do gwiazd,
a w dole jak klocki miliony miast
i rzeczki wstążeczki, ocean jak staw,
chmurki, pagórki i tęcza jak paw.
N: Dla kogo fajnie, dla tego fajnie. Przypomnij mi, bym nigdy więcej nie zgadzała się na tak szalony pomysł. A na dobranoc sobie włączę filmy, o których wspominał Lionel. Może niezłe z nich dobranocki.
V: Strasznie coś ostatnio filozofujesz, to pewnie przez to, że za dużo przebywasz z Jezidem. No ale rozumiem, rozumiem, rozstał się z Zośką i potrzebuje pocieszenia. Biedny chłopak. Że ta jędza zostawiła go dla wampira...
N: Chyba pijesz za dużo herbaty. A może coś do niej dodajesz? Bo żebym robiła za pocieszycielkę, to najpierw świat się musi skończyć. Szczegół, że jeśli tym wampirem był Eric, to sama bym się na niego rzuciła.
V: Ach, ty sukkubie, ty demonie! Jeśli już o nich mowa, to na łamach naszego portalu pojawiła się świeżusieńka recenzja "Demonów Wojny". Ale poczytamy ją później, bo teraz szybujemy, dobrzeeeeee?
N: AAAAAAAAA! Zakrywa oczy ogonem. Zaraz spadniemyyyyy! I się rozbijemy! A nasze ciała przerobią na roboty, niczym w "Aposiopesis"! I nawet mi nie mów, że o tym nie czytałaś!
V: Dlaczego mamy spaść, skoro unosi nas magia? A nawet jakby samolot się rozbił, to przecież w bagażu podręcznym – czytaj: w torebce, którą ukradłam Hermionie – trzymam miotłę. Trochę to niezgodne z przepisami i niewygodnie będzie z takim dużym kotem lecieć, ale czego się nie robi dla niezłamanego paznokcia...
N: Magia zawsze może się wyczerpać! Inaczej nie nie byłyby potrzebne mikstury many. Bo co, jeśli nagle zaraz się okaże, że baki puste czy też czarodziejowi – o ile taki w ogóle jest – się zemdlało. No i skoro mówisz, że masz miotłę, to jestem TROCHĘ spokojniejsza... Choć moment, co, jeśli samolot znienacka przeskoczy do innego świata? I będziemy musiały się przystosowywać, niczym bohaterowie "Hyperversum".
V: Oj tam, oj tam. Nie martw się, na to też mam sposoby, ale nie będziemy teraz i tym głośno rozmawiać... Co do... Dlaczego skręcamy?! Przecież miałyśmy lecieć do Nibylandii, odwiedzić Dzwoneczka! A teraz ten wielki telewizor pokazuje, że lecimy do... Redwood City w Kalifornii? Och, to na pewno zasługa Wolvertino, który wysyła nas do siedziby EA, by oglądnąć pierwszą i drugą część zapisu rozgrywki z "Dragon Age: Inkwizycja".
N: Czyli wszystkie plany szlag trafił. Naprawdę, nigdy więcej latania samolotem! Chodź, użyjmy tej twojej miotły, bo terroryzowanie pilotów raczej nie wchodzi w grę...
Dziewczyny, pod pretekstem wizyty w toalecie, jak gdyby nigdy nic skierowały się do tylnej części samolotu. Z tym, że ani im się śniło (a raczej Vit) spędzić parę chwil na poprawianiu makijażu. Trochę czarów i bziuuuu! Drzwi wyleciały, samolot wpadł w turbulencje, zapanowała powszechna panika, a bohaterki... cóż, niczym rasowe wiedźmy wyfrunęły z niego na miotle. Jaki płynie z tego morał? Nie sprawiamy im niepożądanych niespodzianek.
Na skróty: