Widzowie widać bawili się już w najlepsze. Wszędzie czuć było zapach tytoniu i piwa. Co chwila ktoś beknął obrzydliwie, inny wymiotował na podłogę. Jedni, na pewno ci, którzy lubili oglądać piękne i niebezpieczne kobiety w akcji, wiwatowali na cześć Atis, inni zaś mamrotali coś między sobą w wyrazie zgorszenia i niezadowolenia. Ci drudzy poubierani byli w wykwintne, zamszowe stroje, przyozdobione, zdawałoby się, nieskończoną ilością falbanek. Ich lepszy stan majątkowy i kultura aż raziły w oczy.
- Skąd ta nagła zmiana decyzji? – spytał zdziwiony Nazin.
- Jaka zmiana decyzji? Czy ja wcześniej mówiłem, że Atis postępuje dobrze? Nie. JA tylko chciałem… żeby jej nie zdyskwalifikowali. Widzieliście tą radość w jej oczach, przychodzącą na samą myśl o turnieju. Ona jest tu w swoim żywiole.
- Może w tamtym… w swoim świecie takie formy rozrywki były popularne. – zauważył Medivh.
- Bardzo możliwe. I może tak właśnie zachowywała się Atis w tamtym świecie na tego rodzaju… formach rozrywki. – dokończył z niesmakiem Rince.
- Patrzcie! Atis zaczyna walkę! – krzyknęła Aya.
Na arenę wyszedł wysoki, gruby mężczyzna z ogromnym cepem. Jego wygląd mógł naprawdę budzić wielkie obawy, ale jak się za chwile okazało bojaźń ta byłby nieuzasadniona. Nowy, wystraszony nieco sędzia nic już nie mówił, tylko gwizdnął na palcach, dając sygnał do rozpoczęcia walki. Jon Łamacz Tarczy, bo tak nazywał się mężczyzna, ruszył powoli ku Atis. Ta lekceważąco podparł się ręką za biodro i przechyliła na bok, jak to robią często kobiet, gdy chcą podkreślić swoje wdzięki. Czekała.
- Hahaha. Brawo Atis. Kocham Cię! – krzyczał rozbawiony Medivh.
Reszta kompanii też śmiała się i wiwatowała. Nawet zazwyczaj niezwykle przezorny i ostrożny Rince nie miał w tej chwili żadnych wątpliwości.
- Atis! Iloma ciosami go chcesz załatwić? – krzyknął.
Do łowczyni docierały jednak wrzaski całej publiczności pomieszane w jeden niezrozumiały bełkot. Instynktownie odwróciła się w stronę towarzyszy i pomachała im.
- Co za słuch?! – skomentował Nazin.
Aya popatrzyła tylko na niego z ironią i wyrzutem.
- No co. Ona w końcu nie jest elfką! – dodał.
Atis najwyraźniej znudziło się czekanie i szybko niczym piorun podbiegła do mężczyzny i cięła sprytnie z półobrotu. Mężczyzna nie wiedział chyba co się dzieje, bo ruszył jeszcze w stronę odskakującej z niezwykłą gracją Atis. Jednak po kilku sekundach nogi ugięły się pod jego ciężarem, a on sam zauważył strumień krwi sączący się z jego łydek.
- Sprytne Atis, bardzo sprytne. – wymamrotał raczej sam do siebie Rincewind.
Jon Łamacz Tarczy padł na ziemie niczym ścięte drzewo. Sędzia ostrożnie podszedł do dziewczyny, złapał ją za rękę i uniósł ją do góry w geście zwycięstwa. Cała widownia zaczęła krzyczeć, gwizdać i wiwatować z niewyobrażalną głośnością…