Sesja Vena

Mężczyzna prychnął sarkastycznie.
- Jak to po co? Żeby cię zjeść.
Ruszył w stronę dogorywającego, który zacharczał i zabulgotał jeszcze mocniej, usiłując odpełznąć spod ściany, z bardzo marnym skutkiem. Twój wybawca popatrzył na niego z góry jeszcze przez chwilę, jakby z ciekawością przyglądając się jakiemuś ciekawemu zjawisku, po czym dwurura bluznęła ponownie, ponownie rozbijając echem ściany, sufit i twoją głowę. Tym razem jednak, zamiast kolejnej girlandy poszarpanych wnętrzności, z wijącego się przed momentem pod ścianą napastnika został jedynie popiół, który, nie wiedzieć skąd, wypełnił nagle całe pomieszczenie.
Huk wystrzału jeszcze nie przebrzmiał, a popielaty pył jeszcze nie opadł, gdy twój nowy znajomy, odwracając się na pięcie, skierował się ku resztkom wejścia.
- Przepraszam za drzwi. Następnym razem będę pamiętał, żeby ratować je, a nie ciebie. Nara. - rzucił, wychodząc ku klatce schodowej.
Odpowiedz
Wciąż dość wkurzony, spluwam gniewnie na to co zostało z drzwi. Choć z niechęcią, muszę przyznać że gdyby nie Indiana, prawdopodobnie byłby wyssany do sucha.
- Indiana! Zaczekaj no. FUCK! - kopie bezsilnie kupkę pyłu. - Chyba mnie tak nie zostawisz. To nie po chrześcijańsku.
Cały ten bajzel musiał być przynajmniej w części uporządkowywany. I nie mówię tutaj o rozwalonych drzwiach. Własnie została mi pokazana strona świata o której wcześniej nawet nie śniłem. Może to próba? Może Pan wystawia mnie by sprawdzić czy jestem godny jego łaski. A może, to co własnie odkryłem jest tak złe, tak mroczne iż potrzeba walczyć z tym silniej niżeli z grzechami zwykłych ludzi. Może, gdy to nowe zło zatriumfuje, grzechy ludzi będą nic nie znaczącymi występkami.
Może drogę tego kozaka Bóg specjalnie skrzyżował z moją, bym poznał oblicze nowego, groźniejszego zła i może dzięki niemu będę lepiej z nim walczył.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Nie jestem Idiana, tylko Arek. - odpowiedział cowboy, nie zwalniając kroku. - I nie jestem chrześcijaninem, tylko sukinsynem co najwyżej. Możesz iść ze mną i przestać zadawać idiotyczne pytania z cyklu "ale jak to", albo zostać tutaj na kolację. Twój wybór.
Nie zdążyłeś go wyprzedzić zanim zeszliście na dół. Ulica wydawała się równie senna i nieprzyzwoicie porządna, jak na początku wieczoru, jedynie w oddali dostrzegałeś paru pojedynczych przechodniów. Nie czekając na ciebie, Arek skręcił tuż za róg hotelu, gdzie zobaczyłeś zaparkowanego w bocznej uliczce wściekle czerwonego Pontiaca Firebirda. Samochód zamrugał żółtymi ślepiami na sygnał z kluczyków mężczyzny, który podszedł do niego i otworzył drzwi.
- Twój wybór. - powtórzył, zatrzymując się przy drzwiach wyczekująco. - I uprzedzam, że za pierdolenie wysadzam z miejsca.
Odpowiedz
- Dupa nie wybór. - Komentuję słowa Arka, przyglądając się jego samochodowi. Już miałem skomentować jego transport, kiedy po prostu ugryzłem się w język. Co jak co, ale przed chwilą uratował mnie z kabały.
- Dobra. Czyli jedziesz do Polski? Religijny to ponoć kraj. Może tam ogarnę ten bajzel. A tak by the way. Jedziesz tam w jakimś konkretnym celu?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Standardowym. Skopać parę dup, narobić sobie paru wrogów... - drzwi po obu stronach zamknęły się, silnik mruknął drapieżnie, wprawiając maszynę w drżenie. - Wiesz jak jest. Mam parę nieuregulowanych rachunków z paroma sukinsynami. W tym z paroma martwymi. A ty przy okazji zdążysz się zdecydować, czy wolisz bujać się ze mną, samemu, czy z innymi katoświrami twojego pokroju.
Depnął gaz i z rykiem wyprowadził samochód z uliczki. Niemiecki spokój porządnej ulicy został rozdarty dźwiękiem szarżującego sztukasa, wzbudzając zainteresowanie nielicznych przechodniów. Gdy dojeżdżaliście do pierwszego większego skrzyżowania dotarła do ciebie refleksja, że chyba niewiele zabrałeś ze sobą w tą przedziwną podróż.
Odpowiedz
- Słuchaj, nie musimy się lubić. Jadę z tobą tylko dla tego że trochę się mój cały świat zmienił. Dlatego muszę skorzystać z twojej z pewnością rozległej wiedzy. Tak więc dobrze by było gdyby odnosić się do siebie z szacunkiem. - Po chwili ciszy dodaję - Andrew jestem.
- Jeśli myślisz że jestem spokojnym duszpasterzem, to się mylisz. Jeśli jeszcze raz powiesz słowo w stylu katoświry, to dostaniesz w ryj w tej samej sekundzie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Mężczyzna rzucił ci przelotne spojrzenie, po czym depnął pedał gazu.

100...
120...
140...

- Jeśli zamierzasz mi grozić w moim samochodzie, niespokojny katoświrze, powinieneś liczyć się z konsekwencjami. - odpowiedział, trzymając kierownicę jedną ręką. - Tak jak ja liczę się z tym, że faktycznie masz jakieś jaja i faktycznie dasz mi w mordę.

160...
180...
rozmazane plamy nocnych świateł i kształtów wokół...

- Tak w ogóle, to Arkadiusz. - podał ci rękę, którą przed sekundą trzymał kierownicę. - Gdybyśmy już mieli się nie poznać.
Odpowiedz
Wyciągam rękę i ściskam dłoń którą mi podał. Mocny męski uścisk dłoni, to coś po czy można poznać człowieka. Jeśli ktoś podaje ci flądrę, to od razu wiadomo że coś człowiekiem nie tak.
Gdy tylko przestaję wymieniać grzeczności, wyprowadzam szybki lewy gong w stronę twarzy Arka.

http://www.youtube.co...?v=f7Pl8uVvR9w
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Uderzenie zarzuciło głową Arka, która odbiła się częściowo od zagłówka, częściowo zaś od szyby. Siłą bezwładności uściśnięta wcześniej ręka poleciała w podobnym kierunku, co reszta ciała, minimalnie zahaczając o kierownicę.
Co działo się dalej, mógłbyś przedstawić jedynie za sprawą wypiciu pięciu litrów Coli na przepitkę po dwóch paczkach Mentosów na samym szczycie diabelskiego młynu w Vegas. Feeria barw, dźwięków, przekleństw, pisku opon, krzyku klaksonów, odgłosów palonej gumy oraz narastającego w monstrualnym tempie trzewiowego womitu była doznaniem dogłębnie poruszającym każdy element twego, jakże uduchowionego, jestestwa.
Gdy już licznik punktów za nieskończony, cyrkularny drift nabił nowy highscore, a ty nareszcie zdołałeś chwycić się za głowę, miażdżoną siłą odśrodkową przez ostatnich kilka długich sekund, poczułeś, jak ostatkiem sił samochód uderza lekko w coś od strony prawego tylnego światła, odskakując delikatnie. Ot, niewielka cena za tę jazdę bez trzymanki, po prostu niegroźna stłuczka...

... z miejscową drogówką.
Odpowiedz
- Czas porozmawiać z gestapo. Mam nadzieje że jako funkcjonariusze znają angielski. - Mówię raczej do siebie widząc szitsztorm który się zaraz najprawdopodobniej rozpocznie.
- Zobaczymy kozaku z łódzkiego czy w gadce z policja jesteś tak samo sprawny i giętki. - To już słowa kierowane do Arka.
Wychodzę powoli z samochodu i kieruję się w stronę funkcjonariuszy.
- Oh my god! Jak dobrze że Pan Niebieski was zesłał. Mój friend just stracił panowanie nad jego car. He własnie feint przed kierownicą. Co by się stało gdyby nie opaczność boska?! - Staram się odwalić jasełka przed drogówką.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz

Cytat

- Oh my god! Jak dobrze że Pan Niebieski was zesłał. Mój friend just stracił panowanie nad jego car. He własnie feint przed kierownicą.




Obaj policmajstrzy spojrzeli po sobie wyraźnie zdezorientowani tak niespodziewanym przebiegiem równie spodziewanych wypadków.
- Emmm... Entshuldigen Sie... Emmm... Was? - zapytał niezbyt przytomnie jeden z nich, a drugi powtórzy po nim niemo tę samą wątpliwość.
Zanim którykolwiek z nich zdążył się otrząsnąć, twój ekscentryczny kompan zdążył już podejść do pierwszego, familiarnie klepnąć go w ramię i płynną, kolczastą niemiecczyzną zalać potokiem niezrozumiałego dla ciebie w formie, lecz doskonale czytelnego w treści bullshitu. Tu zabrzmiał jakiś rubaszny śmiech, tam mignęło coś, co wyglądało na legitymację Red Bull X-Fighters, gdzieś w międzyczasie, sądząc po gestykulacji, poszła jakaś bawarska anegdota pod twoim adresem, która nawet zdołała rozśmieszyć dwóch przedstawicieli najbardziej dowciapnej nacji Europy.
Nim ktokolwiek zdołał beknąć lub choćby piernąć, zostałeś pociągnięty za rękaw, trzasnęły drzwi i Firebird odleciał z głośnym piskiem, jak najdalej stróżów prawa i ordnungu.
Odpowiedz


- Jasełka mamy za sobą ukryta opcjo niemiecka. Mam nadzieję że reszta podróży spędzimy w spokoju. - Mówię spokojnie do Arka spoglądając przelotnie za okno.
Jadąc tak w ciemności, nachodzą mnie ponure myśli.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Spokoju to ja zaznam, jak mnie wreszcie zajebią, wielebny... - rzucił cierpko twój towarzysz i wrzucił jakąś płytę do odtwarzacza. Nie minęło 5 minut, nim w zawrotnym tempie znaleźliście się na autostradzie, na której zniknęły wszelkie ograniczające was prawa policyjnej fizyki.

[ Ilustracja ]

- Na obecną chwilę... - odezwał się Arek po krótkiej przerwie, gdy światła latarni i mijających was aut zmieniły się w jednostajnie rozmazaną smugę - uciekamy z gówna prosto w szambo. Tak się bowiem składa, jeśli z jakichś przyczyn miałbyś nie wiedzieć, że Polska to obecnie całkiem żywe centrum życia pozagrobowych sukinsynów, równie przyjemnych albo jeszcze gorszych od tych, których zostawiliśmy tam na ulicy.
Nie wiadomo skąd w jego ręce pojawiła się Zippo, po odbezpieczeniu wypluwając z siebie płomienny języczek i podpalając zmaterializowany równie tajemniczo w ustach mężczyzny papieros. Łowca sięgnął po sfatygowaną życiem paczkę Marlboro i zaproponował ci jednego gestem.
- Obecnie, lekko przesadzając, w kraju nad Wisłą wampirów i innych paranormalnych skurwieli jest więcej niż komunistów, a to naprawdę spory przeskok cywilizacyjny. Tak się niefartownie składa, że w niektórych kręgach mam już pewną... ekhm... renomę, stąd też trzeba dobrze się zastanowić nad miejscem, w którym można działać względnie icognito...
Urwał, bo waszą drogę zajechało właśnie czarne jak noc DB-9, które momentalnie zniknęło w ciemności autostrady. Arek pokiwał głową, zaciągając się głęboko.
- Ale ja tu pitu pitu o detalach, podczas gdy ty nadal masz mnie za szajbusa, któremu diler wcisnął lewy stuff, mam rację?
Odpowiedz
moosik



Częstuję się papierosem, przypalam po czym puszczam dymka.

- Lewy stuff mówisz... Chciałbym żeby tak było. Ale coś czuje że błoga nieświadomość już nie będzie moim problemem. Te trupy, cośmy ich załatwili. Wszystkie są takie neonazistowskie? Pewnie zamelinowały się w Bursztynowej Komnacie. Faszyści... Będziesz musiał mi sporo wyjaśnić Val Helsingu.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Echh... - głębokie westchnięcie zmieszało się z wypuszczanym obłokiem dymu. - Od czego mam zacząć? Szybciej dojedziemy, nim opowiem ci o wszystkim, a na miejscu nie będzie wiele czasu na edukację. Na starcie zadaj sobie lepiej pytanie, czy wolisz zapomnieć o tym wszystkim i kontynuować swój chujowy żywot jak gdyby nigdy nic, czy wskakujesz w ten gnój na nurka, nie mając pojęcia co tak naprawdę się dzieje. I lepiej zastanów się dobrze, bo ja mam już naprawdę dość zeskrobywania resztek fajnych gości, którzy mieli nieszczęście przypadkiem wkręcić się do tego biznesu.
Odpowiedz
Zaciąłem się powoli dymem nie śpiesząc się z odpowiedzią.
Widać ta praca prędzej czy później mieszała cię z błotem tworząc z ciebie skorupę zdolną do tylko jednego. Do wypełniania wcześniej oznaczonego celu, eksterminacji pomiotu szatana.
Czy ja podołał bym takiemu zadaniu? Czy byłbym dostatecznie silny, szybki, sprytny by siłować się ze złem wcielonym?
- Każdy ma swój krzyż. Każdy ma swoją drogę która musi kroczyć. Pan nasz wysoki najwidoczniej nie bez powodu skrzyżował nasze ścieżki. - Ponownie zaciągam się dymem po czym mówię - Na początek dobrze było by znać podstawy. Woda święcona? Czosnek? Światło dzienne? Jak z tym walczyć. Z tego co widziałem broń palna raczej się nie sprawdza. A to co się stało potem, z moim krzyżykiem to raczej nie każdemu się udaje.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Tym razem to Arek nie spieszył się z odpowiedzią. Głębokie zaciągnięcie się marlborasem towarzyszyło spopieleniu się sporej części papierosa. Gdy wreszcie po kilku długich sekundach wypuścił z ust siwy obłok, zamiast odpowiedzi usłyszałeś tylko:
- Skoro tak, no to tak. Jedziem. - wyrzucił niedopałek na jezdnię i depnął do dechy.

[ Ilustracja ]

Rozmazane dotąd smugi świateł zmieniły się w bezkształtną galopadę migocących barw. Gwałtowne szarpnięcie niemal trzystukonnego silnika przez moment wcisnęło cię głębiej w fotel, podczas gdy kierujący (teraz już oburącz) Firebirdem Arek najwyraźniej nadganiał dystans stracony do mijającego was wcześniej DB-9.
- Techniczna natura zabijania wampirów to sprawa nad wyraz pojebana, mówiąc specjalistycznym językiem! - ciągnął urwany wątek, usiłując przekrzyczeć ryk pracującego pod maską V8. - Wszystkie rodzaje pijaw, bo jest ich całkiem sporo, mają zarówno cechy wspólne, dzięki którym zawsze znajdziesz niezawodne wyjście z przesranej sytuacji, jak i masę indywidualnych różnic, które czynią zajebywanie ich niebywale upierdliwym! Większość ludowych bujd... - kolejne szarpnięcie przy zmianie biegu - możesz włożyć sobie w dupę, ale jednak każda skądś się musiała wziąć i coś tam w sobie ma... No, może poza czosnkiem!
Cisnąć z maszyny tyle, ile dała fabryka, skręcił w stronę jadącego po przeciwległym pasie DB-9.
- Ale o tym później! Teraz lekcja pierwsza, i, kurwa, najważniejsza - słuchaj co mówię i rób co mówię! Przynajmniej dopóki nie załapiesz, z czym to się je! Bierz shotguna! - polecił, wskazując kciukiem tylne siedzenia z tyłu. Wziąłeś strzelbę do ręki. Ciężka.
Wasz Pontiac zrównał się wreszcie na moment z jadącym obok Astonem Martinem. Nie miałeś czasu przyjrzeć się kierowcy.
- A teraz wal! - krzyknął Arek, wskazując jednoznacznie w stronę kabiny kierowcy.
Odpowiedz
Zdziwiony, zaskoczony ale tylko na ułamek sekundy, wycelowałem spluwę w pędzącego samochodem obok kierowcę.
Poświęcam ułamek kolejnej sekundy by przyjrzeć się mojemu celowi, zaraz potem naciskam cyngiel.
Mocny wstrząs targnął moimi rękoma. Odgłos wystrzału został częściowo zagłuszony przez pędzące samochody. Pomimo otwartego okna dało się poczuć charakterystyczny zapach.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Jak klasyczny bad modafaka pociągnąłeś za spust, w wyniku czego stały się dwie rzeczy. Pierwsza - broń odskoczyła potężną czkawką, niemal wyrywając ci ramię ze stawu. Odrzut wcisnął cię ponownie w fotel, przy czym częściowo zawadziłeś o Arka, który gwałtownie odbił w lewo. Być może zamierzenie, bo niemal w tym samym momencie stała się rzecz druga.
Zobaczyłeś, jak przez roztrzaskaną boczną szybę zamiast eksplodującego kompotu mózgu, kości, krwi i tkanek wylatuje część szarego popiołu, którego większość wypełniła kabinę kierowcy. Żadnych flaków, żadnego trupa.
I żadnego kierowcy.
Pędzące w ten sposób DB-9 nie miało przed sobą świetlanej przyszłości. Kierowca, którego widziałeś chwilę wcześniej, na moment przed spopieleniem prawdopodobnie szarpnął bezwiednie kierownicą w wyniku siły postrzału, bo ukochany przez Jamesa Bonda symbol mocy i elegancji w postaci pędzącego grubo ponad 200km/h miliona funtów gwałtownie zjechał na bandę, by tam wylecieć w powietrze jak wystrzelony z procy. Jak na filmie, patrzyłeś na koziołkujący w koszmarnych piruetach samochód, raz po raz gubiąc części karoserii. Serce się kraje.
Odpowiedz
- Skąd wiedziałeś?! - Pytam nie kryjąc zdumienia przyglądając się majestatycznemu rozpierdolowi.
W raz z widokiem rozwiewanego pyłu, zacząłem odczuwać w głębi siebie specyficzne uczucie. Coś jakby satysfakcję ze spełnionego obowiązku połączoną z czystą przyjemnością.
- Umarlak, w takim wozie? Co to był za jeden? - Odpowiadam z satysfakcją w głosie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja WoD

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...