Podniosłem sie. Spoglądam na lewo, spoglądam na prawo. Otrzepuje sie.
Po głębszym zastanowieniu dochodze do wniosku że trzeba iść na żywioł. Podchodze do krzesła. Łame je o podłoge i zabieram dosyć masywną nogę [od stołka rzecz jasna ;p]. Ponownie rozejrzywszy się po sali czekam na oponentów.
Mój wzrok skupia się na leżacych na podłodze połamanych nogach od stołu, niestety każdy ruch/próba podniesienia "broni" nie uda się, ponieważ wróg jest zbyt blisko i wykonanie tej czynności będzie sie równało ciosem w łeb. Trzeba będzie wymyślić jakiś fortel: -Hej zanim mnie uderzysz !
Wskazuję na atakującego mnie elfa. -Patrz ! Czy nie stoi tam bohaterski Frar ?!
Licząc, że przeciwnik nabierzę się na najstarszy numer świata, staram się podnieść nogi stołowe
Elf zwinnie doskoczył i trzasnąl cię pałką w dłoń. Boleśnie uderzone palce rozwarły się i sztylet wypadł ci na podłogę. Sycząc z bólu próbujesz unkinąć kolejnego ciosu. Elf uderza od góry...
Tokar
Elf uśmiechnął się paskudnie. - Frar nie jest dla mnie żadnym bohaterem cwaniaczku.
Cios w brzuch. Zobaczyłęś mroczki bólu latające ci przed oczami. Kolejne uderzenie spadło na głowę pozbawiając cię przytomności.
Ashgan
Widzisz jak Tokar zostaje ogłuszony przez elfa (jakieś 4m od ciebie). August dobył broni jednak cios w dloń sprawił, ze sztylet wpadł między szczątki rozwalonego stołu. Elf szykuje się do uderzenie Augusta...
Kiedy chcesz podbiec i sieknąć go swoją nowo zdobytą bronią drogę zastępuje ci dwóch niziołków.
- To jeden z nich!
- Teraz się z wami porachujemy.
Jeden niziołek szarżujena ciebie z krzesłem a drugi schyla się po kamionkowy kufel leżący na ziemi.
Gdy ujrzalem dwóch mini oponentów bylem zaskoczony jak takie małe stworzenia mają w sobie tyle zawziętości... Pod ręką nie miałem nic prócz ostatniego shirukena który zachaczył o scianke kieszeni.. Wyciągnałem go i rzuciłem w rękę niziołka która sięgała po kamionkowy kufel... W nadzieji że trafie zacząłem rozmyślać nad pozbyciem się drugiego niziołka.
Twój nagły cios tylko rozjuszył elfa. Odrzucił wściekły pałke i runąl na ciebie całym ciałem. Zdezorientowany próbowałeś zrzucić go z siebie ale nagle dostałeś potężny cios w czoło. Zamroczyło się porządnie...
Ashgan
Shuriken zaświergotałw powietrzu. Zatoczył delikatny łuk i trafił idealnie w podnoszony kufel. Przestraszony niziołek upuścił go. W tym momencie drugi skoczył na ciebie i uczepił się jednej z twoich nóg...
Kiedy tak na mnie leżał ów elf, nagle rozbudziłem się. Przez chwile zastanawialem sie gdzie ja jestem i co się tutaj dzieje. Nagle wszystko mi sie przypomnialo i wsciekly na maxa szepce elfowi do ucha:
Atakowanie calym cialem jest oznaka ostatecznej desperacji!
Widzac iz elf jest troche zdezorientowany szybko go z siebie zrzucam i wstaje.
Wściekly spogladam na niego i kopie go z calej sily w twarz.
Rozgladam się za moim nożem ktory wytracil mi z reki elf. Widze. Leży obok jego tymczasowo sflaczalego ciala. Podnosze go. Bedąc uzbrojony ruszam w strone Ashgana ktory szamocze sie z jakims karzełkiem.
Zdenerwowany zaczalem okładać niziołka pięściami po małej głowie w nadzieji że straci przytomność. Po chwili uderzania nie widząc efektu zacząłem kopać go drugą nogą starając sie zadać miażdżący coś w krocze.
August, Ashgan dostrzegacie jak jeden z barmanów wskakuje na kontuar i trzyma jakiś pergamin w dłoni. Zaczyna z niego recytować a wy czujecie jak wasze ciała stają się coraz bardziej ociężałe i powolne.
-ARGENUM ERE VIST ASUMPTO!
Zapada cisza i dostzregacie, ze wszyscy wkoło zastygli w nienaturalnych pozach. Niziołek rzuca salaterą która lewituje w powietrzu. Nie możecie się poruszyć...
- TO NIE JEST JAKAŚ PORTOWA TAWERNA! NIE POZWOLE BYŚCIE MI ROZWALILI LOKAL. - krzycz elf zwracajac się z wyrzutem do skotłowanej masy walczących
- REGENTESSE!!
Lokal znika...Ciemność. Przyjemny chłód. Gwiazdy. Ból. Lądujecie wszyscy na twardej ulicy. Wkoło są wszycy obecni podczas bójki. Są niemniej zdziwieni niż wy.
W tłumie dostzregacie Tokara który wstaje z ziemi najwyraźniej wciąż lekko nie przytomny.
- Czary!
- Szatańskie sztuczki. Powinni tego elfa wychłostać!
- Nie wolno używać magii wobec prawych obywateli!
- A prawie bym już mu przyłożył.
- Głupi elf, nie zna się na zabawie.
- Mój tyłek...
Słyszycie głosy dobeigajace z tłumu. Co ciekawe nagła eksmisja z lokalu najwyraźneij ochlodziła ich bojowy nastrój.
- Skoro juz jesteśmy na zewnątrz panowie to moze porozmawiamy? - odzywa się jeden z mężczyzn stojacy w cieniu. Nie widzicie ani jego twarzy ani ubrania.
-Mam kaca i widzę was ! - pokazuję na Augusta i Ashgana - gorzej już być nie może !
Zwracam się do mężczyzny, który jest chętny do rozmowy. Miejmy nadziej, że to jest ten tajemniczy obesrwator. -Jasne ! Daj mi tylko pięć sekund !
Blisko mnie stoi beczka z wodą. Podchodzę do niej i zanurzam głowę. -Achh... tego mi było trzeba ! Czego chcesz ?
Eh nie znasz sie Ashganie, a mowiac tak pokazujesz nam jaka z ciebie miekka pipka. To jest piekne tak bezkarnie sie nawalac, moc oberwac po mordzie. Takie sytuacje zadko sie zdazaja wiec nie przezywaj i zjedz sobie jablko...( )
- Miło, że się wam podobało panowie. Myślałem, z ebędziecie mieli jakies obiekcje. No ale cóż, inaczej się nie dało. Za dużo niewłaściwych ludzi mogło by nas widzieć. Więc panowie pozwolą, że pójdziemy tutaj za róg jest tam pewien pusty składzik gdzie będziemy mogli zamienić słowo. - zakapturzona postać wskazuje jeden z zaułków.
- Jesteśmy Gwardzistami ! Widzieliśmy w miejskich kanałach cudy o jakich ci się nie śniło !
Troszeczkę wyolbrzymiłem tego szczura, którego kiedyś spotkałem w kanałach, ale nie będe słuchał tych oszczerstw. - Wy przodem chłopcy !
Mówię do Augusta i Ashgana.