- A dokąd to cwaniaczku - barman kładzie ci ręke na ramieniu. - Esmusen, widziałeś jaki gagatek?
Jak się okazało wątłe elfie ramiona miały w sobie wystarczająco siły by złapać cię i rzutem "po ladzie" wywalić ze schronienia. Krótka jazda po blacie wśród pucharów wyepłnionych avokado i innymi owocami egzotycznymi napewno będzie czymś co zapamiętasz do końca życia. Podobnie jak to, że spadłeś prosto na Tokara który zatozcył się po ciosie jakiegoś elfa...
Wsciekly podnosze sie z Tokara i patrze czy mu się nic nie stalo, pomagam u wstac. Teraz to się juz naprawde wkurzylem, myslalem ze sie obejde bez walki, lecz jednak ona sama mnie znalazla. Biore pierwszego lepszego goscia ktory mi sie nawinie za glowe i lup, wale jego lbem o lade. Wsciekly rozgladam sie za nastepnymi chetnymi go walki ze mna...
Stoje lekko pochylony rozgladajac sie nie tylko za nowymi przeciwnikami, ale takze za latajacymi krzeslami.
Łapie nagle pierwsze lepsze krzeslo i rzucam nim w strone jakiegos wysokiego elfa, ktory zblizal sie do mnie z niecnymi zamiarami...
Biorę krzesło stojące nieopodal i uciszam Ashgana. -Młody, pewnie spanikował ! To się nazywa chyba chwilowe szaleństwo.
Szybko zwracam się do Augusta. -Nie martw się jeszcze się z nim policzymy ! Teraz do krasnoluda i jego kompanii ! Tam mamy lepsze szanse na obronnę przed tłumem.
Biegiem staram się dojść do sali gdzie znajduję się krasnolud i przy okazji uniknąć latających wokoło krzeseł i szklanek po drinkach ;p.
Zostawiacie zdezorinetowanego Ashgana na środku sali. Przedzieracie się przez kłębiący się tłum. Zadziwiajace ile w tych wątłych ciałach artystów energii zapału!. Niektórzy nie ustępują stylem ulicznym zbójom. Kolega Tokara nie oglądając sie na was podwinął rękawy i poszedł w kierunku w którym widział jednego z krytyków.
- Mam z nim porachunki do załatwienia...
Przedzieracie się do miejsca gdzie 4 krasnoludów na czele z waszym znajomym utworzyło coś na kształt bastionu za przewróconym stołem. Co ciekawe dwa krasnoludy, najwyraźniej znudzone poziomem rozrywki biją się ze sobą.
Nagle przez zasłonę ze stołu wpada elf. Zaczepia o kant i waywala sie jak długi. Tuż za nim pojawia się nizołek który wskakuje na niego i zaczyna go okładać jakaś książka po twarzy. Wtem dostrzega Tokara i mówi: TY! PAMIĘTAM! Przegoniłeś mnie z targu mówiąc, ze nie ma tam miejsca dla pajaców. Rzuca się na ciebie przewracając cię...
August patrzysz na zajście z niziołkiem lekko zdezorientowany. Jednak nagłe popchnięcie zwala cię z nóg. To pani krytyk nie ustępując mężczyznom właśnie oberwała od jakiejś elfki. Kiedy spostrzegła na kogo upadła najpierw się dziko uśmiechnęła a potem stzreliła cię po twarzy z otwartej dłoni.
Ashgan zostałeś sam w centrum największej rozrbóny. Wśród walczących dostrzegasz Tokara i Augusta jak chowają sie za jednym ze stołów. Jeden z krytyków staje przed tobą. Ma kastet na dłoni...
Szybko obejrzałem elfa i wstałem najszybiej jak to było mozliwe. Sięgnąłem do kieszeni po shiruken i zacisnąłem go w dłoni tak na wszelki wypadek gdyby ten pan chcial mnie poważnie obic.
Po uderzeniu krzesłem przez Augusta, karzeł wciąż się miota. -Ty wredny skurkowańcu !
Staram się walnąć karła po pysku. Mam nadzieje, że to wystarczy, by zrezygnował z dalszej bitki.
- Spróbuj cwaniaczku! - krytyk omija stojacego mu na drodze elfa i rusza w twoim kierunku gdy nagle trafienie kamionkowego kufla obala go na podłoge.
- Ja spróbowałem GNIDO! - to krasnolud ubrany na biało rzucił kuflem
Nagle czujesz jak ktoś łapie cię pod ręce i zakłada dźwignie. (Masz unierochomione obie ręce). Przed tobą staje mężczyzna z paskudnym wyrazem twarzy... Bierze zamach...
Tokar i Olo
Cios w bok czaszki na chwilę ogłuszył niziołka. Chwila ta wystarczyła byś zdołał go zrzucić z siebie. Jednak kiedy już wstawałeś drasnął cię w tarz wazon! który rozbił się na setki odłamków o podłoge. To kolejny niziołek ruszył na pomoc pobratymcowi.
Olo widzisz niziołka który łapie wazon ze stołu i rzuca w strone Tokara. Próbujesz zareagować i przeszkodzić mu w tym jednak nagle między twoje nogi ktoś wsadził deskę. Chwila dezorientacji i rymnąleś o podłogę. To kolejny niziołek z tria podściennego ruszył do boju. Stoi jakieś 1.5m od ciebie i robi zamach deską. Dużą deską...
-Pieprzone niziołki ! Więcej ich matka nie miała ?!
Biorę tarczę i rzucam w niziołka stojącego niedaleko Augusta. Tym ruchem mam nadzieję spowolnić jego atak i dać trochę czasu Augustowi na pozbieranie się. -Czas na ciebie ! Zapamiętasz, że Tokara nie atakuję się !
Szarżuję na drugiego niziołka.
Wściekly spogladam na niziolka ktory chcial mnie ogluszyc. Ten lezy przez chwile na ziemi i spoglada na mnie zdezorientowany, lapie nizioka za noge - okazuje sie byc bardzo lekki - i zaczynam nim wymachiwac w strone innych niziolkow ktore zamierzaly sie na mnie...
URWAŁ NAĆ! ASHGAN CZYTAJ DO CHOLERY CO DO CIEBIE PISZE. CZY TAK CIĘŻKO ZROZUMIEĆ ALUZJE, ŻE MASZ SKRĘPOWANE RĘCE I JESTEŚ Z LEKKA UNIERUCHOMIONY? JAK MAM PISAĆ BYŚ TO ZAUWAŻAŁ?!
Ahsgan widzisz jak mężczyzna pada na podłoge neiprzytomny. Chyba trochę przesadziłeś, fect może mieć problemy z założeniem rodziny w przyszłości. Ten numer jednak rozwścieczył osobnika który cię trzymał. Zwolnił dziwgnię pchnął cię do przodu po czym mocno kopnął pod kolano. Ukleknąłeś na podłodze. Twój przeciwnik obszdł cię dookoła i stanął vis a vis ciebie. To elf! co dziwne ma blond włosy (to bardzo rzadki kolor u elfów), może farboawne ale wybielane magicznie... Najwyraźniej chce cię kopnąć z półobrotu w żebra lub brzuch...
Olo złapałes niziołka ogłuszonego prze Tokara i rzuciłeś nim w tego który zamachiwał się deską na ciebie. Udało ci się osiągnąć zamierzony efekt. Obydwaj wywalili się z hukiem na podłogi lądując w stercie poprzewalanych krzeseł.
Tokar widzisz jak niziołek ewidentnei stracił rezon widząc poległych swoich towarzyszy. Wyciągając przed siebie dłonie mówi: - Ja tak tylko żart... - nie dokończył bo wlaśnie twój szkolny znajomy rymnął go po głowie lutnią. - Nigdy nie lubiłem tego pokurcza! Nie potrafił docenić mojej lutni! Teraz już doceni! - mężczyzna uśmiecha się szelmowsko ścierajac z rozciętej wargi krew.
Nagle wbrew waszym oczekiwaniom rwetes na sali podniósł się jeszcze większy. Najwyraźniej do bójki dołączyłą sie jakaś nowa frakcja. Tu i ówdzie mignęło wam paru 'ptasio' ubranych elfów. Już po chwili dwóch stało przed wami z krótkimi pałkami w dłoniach. Nie wyglądali na takich co będą chcieli dyskutowac o sztuce... Jeden zwinni przeskoczył przewalony stół i rzucił się na Augusta, drugi chwycił krzesło i podchodząc niczym treser do lwa ruszył na Tokara...
[Ekh staram się pisać po trochu to się czepiasz. Jak staram sie nie rządzić w grze to niby przesadzam. Ehh. Pozatym chodzilo mi że kopnąłem pomiędzy noge tego co zrobił mi 'dźwingnie'. Zreszta jak chcesz to mogę zacząć pisać tak jak ja bym to widział :>]
Klęcząc zamknąłem oczy przygotowując się na straszliwy ból i powikłania z nim związane. Moje kolano wciąż boli.... Wkońcu postanawiam się odezwać.
Ej słuchaj przecież ja ci nic takiego nie zrobiłem! Lepiej zwróć uwage na tego krytyka sztuki! Przecież on równa z ziemią wasze arcydzieła. A szczególnie twoje. - zauważyłem że z jego kieszeni wystaje jakaś kartka. Więc pewnie poeta. - Lepiej z nim sie rozlicz![/i]
-Super ! Fajnie, że mam coś do obrony !
Kątem oka patrzę czy nie ma wokół jakiegoś krzesła, butelki wina lub czegokolwiek czym mógłbym się bronić. Niestety żadnego takiego przedmiotu nie uświadczyłem. Smutne...... -Ja to mam dzis farta, jak cholera !
Tymczasem elf zbliża się coraz bardziej. Nagle zauważam ogłuszonego niziołka leżącego na podłodzę. W tym momencie wpada mi do głowy szalony pomysł. -Chodź tu mały, mam pomysł... nie martw się będzie tylko "troszeczkę" boleć !
Podnoszę ogłuszonego niziołka...... -Uch... ależ ty ciężki !
.....i rzucam nim w zbliżającego się elfa. Jako, że niziołek jest "grubawy", celny strzał może go nawet na chwilę unieruchomić/ogłuszyć.
Szybko myslac w jaki sposob moge powstrzymac nadchodzacego elfa zaczynam sie cofac. Powoli powoli macam dlonmi powietrze za plecami, nareszcie krzeslo, odczekuje az ow pan do mnie podejdzie mowie do niego niewinnie:
Niech pan da sobie spokoj, nic panu nie zrobilem.
Widzac ze nic nie zdzialala moja przemowa odczekuje az elf podejdzie blizej, wtem z calej sily wale go krzeslem w glowe.
- A to ty nei jesteś krytykiem?! Hmm. Rzeczywiscie nie wyglądasz. Pan wybaczy. - po czym odchodzi
- Zadowolny z siebie zaczynasz sie podnosic gdy nagle znowu ktoś na ciebi wpada. Wkurzony chcesz zasunąc gościowi bez pytania lecz w ostatniej chwili dostrzegasz, ze to August cofajacy się tyłem przed elfem z palką wpadł na ciebie.
Olo
Cofasz się przed elfem. W desperacji szukasz jakiegoś krzesła. Przecież tyle ich tu przed chwilą latało! Nagle wywalasz się o coś leżacego po podłodze. To Ashgan wąłśnie usiłował wstać z podłogi. Elf ciągleidzie w waszym kierunku....
Tokar
Ciężko to było nazwać rzutem. Było to raczej pchnięcie. Bezwolny niziołek poleciał w strone elfa. Ten zwinnie go ominął. Huk świadczył o tym, ze niziołek spotkał się ze stołem (i ze stół przegrał). Elf doskakuje do ciebie i zamachuje się pałką. Z trudem udaje ci się uniknac ciosu. Twój wzrok skupia się na leżacych na podłodze połamanych nogach od stołu.
Wstajac ze zdziwionego Ashgana nagle sobie przypominam o moim ukrytym sztylecie, szybko wyjmuje go z buta i zwracam sie do kroczacego w moja strone elfa:
Radze ci mnie zostawic bo w przeciwnym razie bede ci musial dorobic drugi usmieszek!