[ekhp1] Błękitne Niebo - Tok., Ash., Olo

- A dokąd to cwaniaczku - barman kładzie ci ręke na ramieniu. - Esmusen, widziałeś jaki gagatek?

Jak się okazało wątłe elfie ramiona miały w sobie wystarczająco siły by złapać cię i rzutem "po ladzie" wywalić ze schronienia. Krótka jazda po blacie wśród pucharów wyepłnionych avokado i innymi owocami egzotycznymi napewno będzie czymś co zapamiętasz do końca życia. Podobnie jak to, że spadłeś prosto na Tokara który zatozcył się po ciosie jakiegoś elfa...
-Panowie tak nie może być - zwracam sie do kompanów
Trzeba uspokoić ich bo nie znajdziemy nigdy tego informatora.
Jakieś pomysły?

Wsciekly podnosze sie z Tokara i patrze czy mu się nic nie stalo, pomagam u wstac. Teraz to się juz naprawde wkurzylem, myslalem ze sie obejde bez walki, lecz jednak ona sama mnie znalazla. Biore pierwszego lepszego goscia ktory mi sie nawinie za glowe i lup, wale jego lbem o lade. Wsciekly rozgladam sie za nastepnymi chetnymi go walki ze mna...

Stoje lekko pochylony rozgladajac sie nie tylko za nowymi przeciwnikami, ale takze za latajacymi krzeslami.

Łapie nagle pierwsze lepsze krzeslo i rzucam nim w strone jakiegos wysokiego elfa, ktory zblizal sie do mnie z niecnymi zamiarami...
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
Zdenerowany uderzam Augusta w twarz.

Przestań do cholery!! Mamy lepsze rzeczy do roboty.
Udajmy się do sali obok tam powiem wam moj plan. Tylko szybko bo znów oberwiemy.

Staram się zaciągnąc towarzyszy do błekitnej sali.

Biorę krzesło stojące nieopodal i uciszam Ashgana.
-Młody, pewnie spanikował ! To się nazywa chyba chwilowe szaleństwo.
Szybko zwracam się do Augusta.
-Nie martw się jeszcze się z nim policzymy ! Teraz do krasnoluda i jego kompanii ! Tam mamy lepsze szanse na obronnę przed tłumem.
Biegiem staram się dojść do sali gdzie znajduję się krasnolud i przy okazji uniknąć latających wokoło krzeseł i szklanek po drinkach ;p.
Przez chwile przygladam sie lezacemu cialu Ashgana i lekko sie usmiecham. Mrucze pod nosem:

Eh mlodosc.

Po chwili zamyslenia biegne w strone Tokara, lapiac po drodze krzeslo, ktore byc moze jeszcze mi sie przyda...
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
Zostawiacie zdezorinetowanego Ashgana na środku sali. Przedzieracie się przez kłębiący się tłum. Zadziwiajace ile w tych wątłych ciałach artystów energii zapału!. Niektórzy nie ustępują stylem ulicznym zbójom. Kolega Tokara nie oglądając sie na was podwinął rękawy i poszedł w kierunku w którym widział jednego z krytyków.

- Mam z nim porachunki do załatwienia...

Przedzieracie się do miejsca gdzie 4 krasnoludów na czele z waszym znajomym utworzyło coś na kształt bastionu za przewróconym stołem. Co ciekawe dwa krasnoludy, najwyraźniej znudzone poziomem rozrywki biją się ze sobą.

Nagle przez zasłonę ze stołu wpada elf. Zaczepia o kant i waywala sie jak długi. Tuż za nim pojawia się nizołek który wskakuje na niego i zaczyna go okładać jakaś książka po twarzy. Wtem dostrzega Tokara i mówi: TY! PAMIĘTAM! Przegoniłeś mnie z targu mówiąc, ze nie ma tam miejsca dla pajaców. Rzuca się na ciebie przewracając cię...

August patrzysz na zajście z niziołkiem lekko zdezorientowany. Jednak nagłe popchnięcie zwala cię z nóg. To pani krytyk nie ustępując mężczyznom właśnie oberwała od jakiejś elfki. Kiedy spostrzegła na kogo upadła najpierw się dziko uśmiechnęła a potem stzreliła cię po twarzy z otwartej dłoni.

Ashgan zostałeś sam w centrum największej rozrbóny. Wśród walczących dostrzegasz Tokara i Augusta jak chowają sie za jednym ze stołów. Jeden z krytyków staje przed tobą. Ma kastet na dłoni...
Szybko obejrzałem elfa i wstałem najszybiej jak to było mozliwe. Sięgnąłem do kieszeni po shiruken i zacisnąłem go w dłoni tak na wszelki wypadek gdyby ten pan chcial mnie poważnie obic.

Starajac powstrzymac sie hanbiace uderzenia w twarz lapie pania elfke ze rece i odpycham ja wglab tlumu.

Spogladam na Tokara ktory wciaz miota sie z niziolkiem, lapie za krzeslo stojace obok mnie i lup, wale w plecy karzelka...
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
Po uderzeniu krzesłem przez Augusta, karzeł wciąż się miota.
-Ty wredny skurkowańcu !
Staram się walnąć karła po pysku. Mam nadzieje, że to wystarczy, by zrezygnował z dalszej bitki.
Ashgan

- Spróbuj cwaniaczku! - krytyk omija stojacego mu na drodze elfa i rusza w twoim kierunku gdy nagle trafienie kamionkowego kufla obala go na podłoge.
- Ja spróbowałem GNIDO! - to krasnolud ubrany na biało rzucił kuflem

Nagle czujesz jak ktoś łapie cię pod ręce i zakłada dźwignie. (Masz unierochomione obie ręce). Przed tobą staje mężczyzna z paskudnym wyrazem twarzy... Bierze zamach...

Tokar i Olo

Cios w bok czaszki na chwilę ogłuszył niziołka. Chwila ta wystarczyła byś zdołał go zrzucić z siebie. Jednak kiedy już wstawałeś drasnął cię w tarz wazon! który rozbił się na setki odłamków o podłoge. To kolejny niziołek ruszył na pomoc pobratymcowi.

Olo widzisz niziołka który łapie wazon ze stołu i rzuca w strone Tokara. Próbujesz zareagować i przeszkodzić mu w tym jednak nagle między twoje nogi ktoś wsadził deskę. Chwila dezorientacji i rymnąleś o podłogę. To kolejny niziołek z tria podściennego ruszył do boju. Stoi jakieś 1.5m od ciebie i robi zamach deską. Dużą deską...
Szybkim ruchem kopię w jaja mężczyznę za mną.

-Pieprzone niziołki ! Więcej ich matka nie miała ?!
Biorę tarczę i rzucam w niziołka stojącego niedaleko Augusta. Tym ruchem mam nadzieję spowolnić jego atak i dać trochę czasu Augustowi na pozbieranie się.
-Czas na ciebie ! Zapamiętasz, że Tokara nie atakuję się !
Szarżuję na drugiego niziołka.
Wściekly spogladam na niziolka ktory chcial mnie ogluszyc. Ten lezy przez chwile na ziemi i spoglada na mnie zdezorientowany, lapie nizioka za noge - okazuje sie byc bardzo lekki - i zaczynam nim wymachiwac w strone innych niziolkow ktore zamierzaly sie na mnie...
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
URWAŁ NAĆ! ASHGAN CZYTAJ DO CHOLERY CO DO CIEBIE PISZE. CZY TAK CIĘŻKO ZROZUMIEĆ ALUZJE, ŻE MASZ SKRĘPOWANE RĘCE I JESTEŚ Z LEKKA UNIERUCHOMIONY? JAK MAM PISAĆ BYŚ TO ZAUWAŻAŁ?!

Ahsgan widzisz jak mężczyzna pada na podłoge neiprzytomny. Chyba trochę przesadziłeś, fect może mieć problemy z założeniem rodziny w przyszłości. Ten numer jednak rozwścieczył osobnika który cię trzymał. Zwolnił dziwgnię pchnął cię do przodu po czym mocno kopnął pod kolano. Ukleknąłeś na podłodze. Twój przeciwnik obszdł cię dookoła i stanął vis a vis ciebie. To elf! co dziwne ma blond włosy (to bardzo rzadki kolor u elfów), może farboawne ale wybielane magicznie... Najwyraźniej chce cię kopnąć z półobrotu w żebra lub brzuch...

Olo złapałes niziołka ogłuszonego prze Tokara i rzuciłeś nim w tego który zamachiwał się deską na ciebie. Udało ci się osiągnąć zamierzony efekt. Obydwaj wywalili się z hukiem na podłogi lądując w stercie poprzewalanych krzeseł.

Tokar widzisz jak niziołek ewidentnei stracił rezon widząc poległych swoich towarzyszy. Wyciągając przed siebie dłonie mówi:
- Ja tak tylko żart... - nie dokończył bo wlaśnie twój szkolny znajomy rymnął go po głowie lutnią. - Nigdy nie lubiłem tego pokurcza! Nie potrafił docenić mojej lutni! Teraz już doceni! - mężczyzna uśmiecha się szelmowsko ścierajac z rozciętej wargi krew.

Nagle wbrew waszym oczekiwaniom rwetes na sali podniósł się jeszcze większy. Najwyraźniej do bójki dołączyłą sie jakaś nowa frakcja. Tu i ówdzie mignęło wam paru 'ptasio' ubranych elfów. Już po chwili dwóch stało przed wami z krótkimi pałkami w dłoniach. Nie wyglądali na takich co będą chcieli dyskutowac o sztuce... Jeden zwinni przeskoczył przewalony stół i rzucił się na Augusta, drugi chwycił krzesło i podchodząc niczym treser do lwa ruszył na Tokara...
[Ekh staram się pisać po trochu to się czepiasz. Jak staram sie nie rządzić w grze to niby przesadzam. Ehh. Pozatym chodzilo mi że kopnąłem pomiędzy noge tego co zrobił mi 'dźwingnie'. Zreszta jak chcesz to mogę zacząć pisać tak jak ja bym to widział :>]

Klęcząc zamknąłem oczy przygotowując się na straszliwy ból i powikłania z nim związane. Moje kolano wciąż boli.... Wkońcu postanawiam się odezwać.

Ej słuchaj przecież ja ci nic takiego nie zrobiłem! Lepiej zwróć uwage na tego krytyka sztuki! Przecież on równa z ziemią wasze arcydzieła. A szczególnie twoje. - zauważyłem że z jego kieszeni wystaje jakaś kartka. Więc pewnie poeta. - Lepiej z nim sie rozlicz![/i]

W nadzieji że moje słowa pomogą patrze na Elfa.

-Super ! Fajnie, że mam coś do obrony !
Kątem oka patrzę czy nie ma wokół jakiegoś krzesła, butelki wina lub czegokolwiek czym mógłbym się bronić. Niestety żadnego takiego przedmiotu nie uświadczyłem. Smutne......
-Ja to mam dzis farta, jak cholera !
Tymczasem elf zbliża się coraz bardziej. Nagle zauważam ogłuszonego niziołka leżącego na podłodzę. W tym momencie wpada mi do głowy szalony pomysł.
-Chodź tu mały, mam pomysł... nie martw się będzie tylko "troszeczkę" boleć !
Podnoszę ogłuszonego niziołka......
-Uch... ależ ty ciężki !
.....i rzucam nim w zbliżającego się elfa. Jako, że niziołek jest "grubawy", celny strzał może go nawet na chwilę unieruchomić/ogłuszyć.
Szybko myslac w jaki sposob moge powstrzymac nadchodzacego elfa zaczynam sie cofac. Powoli powoli macam dlonmi powietrze za plecami, nareszcie krzeslo, odczekuje az ow pan do mnie podejdzie mowie do niego niewinnie:

Niech pan da sobie spokoj, nic panu nie zrobilem.

Widzac ze nic nie zdzialala moja przemowa odczekuje az elf podejdzie blizej, wtem z calej sily wale go krzeslem w glowe.
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
Ahgan

- A to ty nei jesteś krytykiem?! Hmm. Rzeczywiscie nie wyglądasz. Pan wybaczy. - po czym odchodzi
- Zadowolny z siebie zaczynasz sie podnosic gdy nagle znowu ktoś na ciebi wpada. Wkurzony chcesz zasunąc gościowi bez pytania lecz w ostatniej chwili dostrzegasz, ze to August cofajacy się tyłem przed elfem z palką wpadł na ciebie.

Olo

Cofasz się przed elfem. W desperacji szukasz jakiegoś krzesła. Przecież tyle ich tu przed chwilą latało! Nagle wywalasz się o coś leżacego po podłodze. To Ashgan wąłśnie usiłował wstać z podłogi. Elf ciągleidzie w waszym kierunku....

Tokar

Ciężko to było nazwać rzutem. Było to raczej pchnięcie. Bezwolny niziołek poleciał w strone elfa. Ten zwinnie go ominął. Huk świadczył o tym, ze niziołek spotkał się ze stołem (i ze stół przegrał). Elf doskakuje do ciebie i zamachuje się pałką. Z trudem udaje ci się uniknac ciosu. Twój wzrok skupia się na leżacych na podłodze połamanych nogach od stołu.
Wstajac ze zdziwionego Ashgana nagle sobie przypominam o moim ukrytym sztylecie, szybko wyjmuje go z buta i zwracam sie do kroczacego w moja strone elfa:

Radze ci mnie zostawic bo w przeciwnym razie bede ci musial dorobic drugi usmieszek!
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...