Drzwi otwierają się z hukiem. Jeden ze strażników cofa się przed grupką która wkracza dumnie do srodka. Elf odwraca się i podbiega do lady.
- Panie Esmusen, no nie dało się! Sami wleźli! - zwraca się do barmana.
Tymczasem grupka (dwa elfy i kobieta człowiek) zaczyna podchodzić do kolejnych gości. Widzicie, ze mają w rękach jakieś notesiki i coś w nich skrzętnie zapisują. Ich ubiór przypomina wam skrzyżowanie ubioru urzędnika z kapłąńską togą. Raz po raz któryś z nich wybucha śmiechem. Widzicie, ze w karczmie nagle zrobiło się bardzo cicho. Wszyscy wydają się byc poddenerwowani przybyciem nowych gości.
- O cholera. Tylko ich tu brakowało - mówi kolega Tokara
- Uuu, znacznie gorzej. Krytycy sztuki! Mam nadzieje, że macie przy sobie jakiś 'sprzęt' bo zaraz może być gorąco. - mówi w momencie kiedy wlaśnie dochodzi do awantury między przybyłymi a grupką okupującą jeden ze stolików. Najwyraźniej chodzi o jakość rymów w jakimś wierszu. Awantura zaczyna nabierać rumieńców...
- Widzę, że zrobiła się z pana Augusta chodząca ironia.
Chrząkam. -Już nie wspomnę kto się zalecał do pani kapitan po pijaku.... Brrrr.. Już nie mówię tych świństw, które jej powiedziałeś ! Nieźle się wtedy schlałeś ! A może jesteś stały w uczuciach ?
Łapią mnie dreszcze.
No tak ale po pierwsze po pijaku sie nie liczy, a po drugie wierz mi pani Kapitan byla warta mojego zachodu. Dodaje z oblesnym usmieszkiem: dla takiej dupci moza sie poswiecic...
Słuchając Augusta popijałem trunek z mojej piersiówki. Usłyszawszy słowo "dla takiej dupci moza sie poswiecic..." zacząłem się krztusić. Przez długi czas nie mogłem oddychać. Bogu dzięki mój stary kumpel mnie odratował. Gdy wróciłem po krótkiej chwili do siebie odpowiedziałem... - Co ?! I ty to nazywasz niezłą dupą ?! Te krowie dupsko ! Czyż ty kompletnie oszalał, czy to może przez ten "agrestowy szał" ?
Zwracam się do kumpla . -Czy oni coś dosypują do tych drinków ?! Chyba jakieś narkotyki... .
Znów mówię do Augsta. - Człowieku nie dość, że to grube i brzydkie to jeszcze skrzeczy jak jakieś zardzewiałe drzwi ! Cała gwardia miała z ciebie beke ! Masz szczęście, że kapitan nie wie ! Gdy skończymy naszą misję, zaprowadzę cię do ukrytego w tej dzielnicy haremu ! Tam dopiero jest na co popatrzeć, ha ! Co nie druhu ?
Przez chwile przygladam sie rozbawionej a zarazem pelnej obrzydzenia twarzy Tokara po czym rzecze:
Dobra dobra zobaczymy jak ty bedziesz pjany w trzy dupy i zaczniesz wyrywac rożne heh foczki...A tak pozatym to chetnie byl z toba wyskoczyl na jakies ładne panienki bo juz zbyt dawno poscimy.
Kobieta oddziela się od grupki i podchodzi do Matejkusa. Ten wyraźnie blednie i zaczyna zachowywać się jakby stal przed katem. Kobieta wzięła lezącą na stole kartkę. Rysownik niezręcznie próbował jej to udaremnić.
- Przeciez wiesz, że mam licencję... na krytykowanie. - odpowiada kobieta przyglądając się rysunkowi - Nie wiesz, ze malarstwo historyczne nie jest już modne? Teraz kwitnie awangarda. Choć umijętności masz. - rzuca kartke za siebie i podchodzi do was. Lustruje was od stóp do głów.
- A wy co? Mimowie, że tak milczycie. No już, sztuka na stół. Cokolwiek tam macie.
Tymczasem w głębszej cześci sali wybucha małe pandemonium. Jakiś elf zrywa się od stołu i rzuca sie z pięściami na krytyka. Jednak jakiś mężczyzna z sąsiedniego stolika podrywa sie io zasłania go. Docierają do was strzepki rozmowy.
- Ma rację... ogr nie artysta!
- Ja?! Ja ci...
- Mam licencję.... rżądkować....
Spogladam na Tokara ktory milczy jak zaklety zapatrzony na ów kobiete po chwili takiego milczenia mowie:
Niestety zadnej sztuki, przy sobie nie mamy no chyba nie liczac TEJ MOJEJ DUZEJ sztuki. Lecz to arcydzielo pokazuje w bardziej imtymnych miejcach jak łozko...
W zadziwiający sposób udała, ze nie usłyszała tego co powiedziałeś. Traktując cię jak powietrze zwróciła sie do Tokara.
- Ja cię juz gdzieś widziałam. (nie znasz jej, nigdy nie widziałeś)
- Hej ty! CHodż tu! - mężczyzna krzyknął na Ashgana - Oceń czy to jest sztuka! - mówi pokazując mały obrazek prezentujący o ile się nie mylicie czerwony kwadrat na zielonym tle.
-Być może, aczkolwiek zapamiętał bym tak anielską urodę ! Pardon... jeszcze się nie przedstawiłem, jestem Tokar.
Wstaję i całuje dłoń damy. - Gdzie mnie pani widziała ?
Ashgan spogląda na was bezradnym wzrokiem. Całym swoim jestestwem oczekuje pomocy w odpowiedzi na zadane mu pytanie. A wy czujecie, ze bardzo dużo może zależeć od tej odpowiedzi...
Popycham lekko Tokara i wskazuje na Ashgana. Mowie:
On chyba potrzebuje naszej pomocy. Spogladam na zawiedziona mine Tokara ktory raz po raz spoglada na owa piękność i mowie ironicznie: spokojnie pani na ciebie zaczeka, no chyba ze znajdzie bardziej rozmownego czarusia.
-Przykro mi, obowiązki wzywają ! Żegnam uroczą panne !
Wstaję i udaję się w kierunku Augusta i Ashgana. -A co ty Ashgan ? Niedorozwinięty, że nie odpowiadasz ? Jak matkę kocham, wszystko na mojej głowie....
Idę do artysty. -Niech to ja spojrzę ! Jak się nie mylę obraz przedstawia duszę człowieka, pozbawionego nadzieji, któremu na barki spadł cały ciężar świata. Próbuje z nim walczyc, lecz zło jest nie do zwyciężenia. Jego serce przepełnia pesymizm a nadzieja juz dawno uleciała. Jest sam, nikomu nie ufa wszędzie wypatruję zdrady i zła. Jest w nim wiele pasji, aczkolwiek kolorystyka i kontury ,są niedopracowane. Hmmm..... jednym słowem, obraz jest jedyny w swoim rodzaju, ale nie jest doskonały/idealny !
Po mowie Tokara zapada cisza. Artyści próbują dojść do siebie albo przetrawić to co właśnie usłyszeli. Krytycy gapią się jakby zobaczyli ducha. Szepcą coś między sobą. Do waszych uszu docierają słowa:
- Tajniak?
- A bo ja wiem. CHyba nikogo z góry by nei przysylali.
Jednak cisza trwała tylko chwilę...
- CO?! Duszę?! CZŁOWIEKA?! Kim ty jesteś łajzo by mówić o mojej sztuce?!
- Dobrze powiedział, wie co mówi!
- On NIE nei wie. Tak jak wy kretyni nic nei wiecie!
- Kogo nazwałeś kretynem!
- Ciebie i tą twoją bandę!
- Pozałujesz.
Grupka ludzi rzuca się na elfa. Z sąsiedniego stolika powstaje dwóch bardów i stają w jego obronie.
- Panowie, po co się denerwować! - to krasnolud z którym rozmawialiście
- Zamknij się bucowaty pokurczu
Krasnolud zbladł prawie do takiego koloru jak jego broda. Gwizdnął na grupkę siedzącą pod ścianą. Ci powstali i podeszli do niego.
- Bracia mamy tu elficki tyłek do skopania!
I rozpętało się pandemonium. Wkrótce cała sala zaczeła wrzeć... Pstrokaci strażnicy nawet nie próbowali rozdzielić walczących - szybko dołączyli się do odpowiednich grup.
August wpada na ciebie jakiś mężczyzna. W momencie w którym go odpychasz przelatuje ci nad głową krzesło...
Tokar trzymasz się blisko Ashgana. W pewnym momencie z kotłowaniny walczących wyłania sie postać elfa którego dzieło oceniłeś. Dostałeś od niego prosto w twarz. Widzisz jak Ashgan wstaje z podłogi obok niego leży krzesło...
Ashgan w momencie kiedy uchyliłeś się przed lecącym kielichem dostałeś w plecy krzesłem. Zatoczyłeś się i upadłeś...