Strażnik popycha cie z całej siły na drzwi. Walisz o nie ciałem z głuchym łomotem. Czujesz jak gwoździe wystające z okuć boleśnie wpijają ci się w klatke piersiową.
Syk dobywanego ostrza.
Zimna igła przesuwająca sie wzdłuż pleców, wyżej i wyżej. Nóż niczym stalowy waż oplata ci sie wokół szyi i zamiera przed zadaniem ostatecznego ciosu.
- Nie minęło tysiąc oddechów a teraz ty spotykasz swoje przeznaczenie.
- Radam panuj nad sobą!
- Ciekawe czy teraz to też będzie takie zabawne... morderco! - kontynuuje swój monolog nie zważając na towarzysza. Ostrze wpija ci się mocniej w szyje. Czujesz jak strużka krwi ścieka ci za kołnierz.
- RADAM! - ten zwany Kartusem otwiera nagle zasuwa, drzwi otwierają się pod twoim naporem. Czujesz jak strażnik momentalnie zabiera sztylet. Mocne kopniecie pod kolano a potem w plecy sprawia, ze wpadasz do pomieszczenia.
- Ciesz się, że mam brata... - drzwi zamykają się, słyszysz odgłos zamykanej zasuwy. Strażnicy odchodzą najwyraźniej sprzeczajać się o to co przed chwilą zaszło.
Znajdujesz sie w pomieszczeniu mniej wiecej o wymiarach 7 na 3m. Drzwi znajdują się na węższej ścianie. Na dłuższej natomiast po jednej stronei znajdują się 3 małe okna. Każde z nich jest zakratowane 3 prętami. Na przeciwległej ścianie znajduje się regał wypełniony różbymi szpargałami. Dostrzegasz tam zwój liny, trochę płótna (najwyraźniej żaglowego), jakieś butelki wypełnione cieczami. Leżą też drewniane pręty najwyraźniej wyglądające na karnisze. Na ścianie vis a vis drzwi znajduje się biurko zawalone jakimis papierami pokrytymi grubą warstwą kurzu. Podłoga w pomieszzceniu jest drewniana, dudni pod twoimi krokami. Ściany wykonane są z kamienia...