[ekhp1] Dzielnica portowa Dany i Jakób

Volriker uważnie ogladasz ostrze którym zostałes zraniony. Nie widzisz żadnych śladów trucizny czy innego jadu. Zawijajac dloń w kawałek jakiejś tkaniny wyraźnie czujesz jej pulsowanie. Trzeba będzie coś na to później poradzić - myślisz sobie.

Pomieszczenie w którym się znajdujecie podobnie jak spiżarnia jest dość niskie. Jest to forma długiego przedsionka do którego prowadzą liczne drzwi. Są to różnej wielkości spiżarnie i schowki zarzucone jakąś masą różnych rupieci. Sądząc po ilości kurzu nikt tam nie zaglądał od bardzo dawna. W całej piwnicy panuje ten sam dobrze już wam znany zapach wilgoci. Zaczynacie się baczniej przyglądać zawartości biurka. Wśród sterty ołówków, piór, buteleczek z inkaustem i różnych dokumentów znajdujecie woreczek z liścmi opium, jakąś książeczke zapisaną rzędami dziwnych cyfr i liter oraz duży mieszek wypełnionymi monetami. Kiedy wysypujecie jego zawartość na stół zauważacie coś dziwnego. Monetami są mirkorki, najcenniejsza waluta w całym królestwie. Jednak w momencie w którym Manor bierze jedną z nich do ręki wszystkie się rozpływają. W ułamku sekundy kilkadziesiąt monet zamienia się w strużke spływającą ze stołu. Woda spływa po kartce nad którą ślęczał jeden ze szkieletów. Nagle widzicie jak zdanie [font="Times"]Myślisz, że możesz oszukać śmierć?[/font] zmienia się na [font="Times"]NIE MOŻECIE![/font]. Sterty kości za waszymi plecami zaczynają się poruszać...
Manor, spadamy stąd. Bierz tę kartkę. Ja biorę książeczkę i miecz, i zmywamy się. Te szkielety są jakieś żywotne.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Tyle kasy się rozpłynęło. Dlaczego to zawsze mnie spotyka?
... dobra, idziemy.


Podczas opuszczania piwnicy kopię stertę kości.
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Manor, kopiesz na wpół już ułożone kości ponownie rozsypując je w bezładną sterte. Szybko skręcacie za róg. Widzicie po lewej stronie leżące na ziemi wyważone drzwi - znak którędy wchodziliście oraz korytarz skręcający w prawo...
Hmm, tam na prawo jeszcze nie byliśmy. Cholera, poszedłbym tam, gdyby nie te szkielety za naszymi plecami.
Chwila milczenia.
Dobra rozdzielamy się. Kto idzie w prawo?... Hmm, ja pójdę, ty idź na górę i przyślij jakieś posiłki, ja tu resztę zwiedzę. Jakbym nie wrócił, to wbij się tu z resztą.
Biegnę w prawo.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Ochhh, ja chciałem pójść w prawo!

Skąd ja mu wezme posiłki, jedynym posiłkiem będe ja!


Biegnę w prawo
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Ponownie skręcacie za róg. Znajdujecie się w bardzo podobnym pomieszczeniu do tego w którym stało biurko. Nie ma jednak drzwi prowadzących do spiżarni. Na jego końcu znajduje się klapa w podłodze. Pod prawą ścianą ciągnie się rząd stołów na których stoją zakurzone pudła, słoje, skrzynki i jakieś dzbany. Gdzieniegdzie dostrzegacie powtykane menzurki, próbówki i inne przyrządy alchemiczne. Przy stołach stoją niskie stołki na których pietrzą się pudła z dachówkami (najwyraźniej do naprawy dachu). Lewa ściana jest pusta oprócz paru kaganków oświetlajacych niemrawymi płomykami całe pomieszczenie. W rogu tuż koło klapi leży zwój grubej zniszczonej (najwyraźniej przez szczury) liny
Cholera, masz jakąś linę ze sobą? Ta się do niczego nie nadaje, a pewnie trzeba będzie po niej zejść pod tą klapą.
Biorę kaganek ze ściany, otwieram klapę i przyświecam do środka.
Co jest w tych słojach? Jakiś syf pewnie.
Czy coś widzę pod tą klapą?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Łapiesz zdrową ręką za cieżkie metalowe kółko i ciągniesz je do góry. Jednak klapa ani drgnie. Stawiasz kaganek na ziemi, zapierasz się mocniej i obydwoma rękoma posykując z cicha ją otwierasz. Klapa odskauje i pada na z hukiem na podłgoę. Strumień cuchnącego zgnilizną i wilgocią powietrza gasi kaganek...
Na Bogów, co tu było trzymane? Czy nikt tu nigdy nie wietrzył?
Po chwili, gdy już nie będzie prądów powietrznych, biorę kolejny kaganek i znowu przyświecam.
Manor, widzisz tam coś może?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Krasnolud łapie za kaganek i pochyla się na otworem.
- Ciemno jak jasna cholera. Ale jakaś drabinka jest.
Manor zaczyna schodzić. Po chwili słyszysz trzask drewna, kolejną cholerę i głuchy odgłos upadku czegoś krasnoludowatego na ziemie.
- Zyje, zyję! Chciałem ich tylko z zaskoczenia wziąć!- słyszysz Całkiem spore to pomieszczenie i są kolejne drzwi
Dobra, schodzę do ciebie. Tylko się na wszelki wypadek odsuń.
Schodzę po drabince na dół i rozglądam się po pomieszczeniu.
Co zrobimy ze szkieletami, jak się już pozbierają do kupy?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Zapach można w całej rozciągłości powiedzieć ze zapiera dech w piersiach. Znajdujecie się w ciemnej i zagraconej piwnicy. O jedną ze scian stoją oparte duże beczki. Pokryte są jakąś pleśnia lub pajęczynami (albo tym i tym). Z kolei sterta kafli piecowych i dachówek okryta jest czymś co emanuje lekką pomarańczową poświatą. Podłoga natomiast wygląda jakby była pokryta warstwą jakiś jasnych korzonków. Jedyną rzeczą nie pasującą do 'wystroju' pomieszczenia jest stół zastawiony retortami, alembikami i próbówkami. W moździerzu znajduje się jakaś ciemna substancja. W statywach stoją małe próbówki wypełnione jakąś olesitą cieczą o mocnym ziołowym zapachu. Na małej deseczce leży trochę emanującej substancji i pleśni z beczek. W pomieszczeniu znajdują się lekko uchylone drzwi...
Mówię po cichu:
Jakieś eksperymenty tu prowadzili, wszystko się świeci, i te korzonki na podłodze...
Oglądam tę substancję na deseczce, bez dotykania. Później ostrożnie patrzę, co jest za uchylonymi drzwiami.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Substancja na deseczce ma mocny świdrujacy zapach. Nie masz pojęcia co to moze być. Zbliżasz się ostrożnie do uchylonych drzwi. Pomieszczenie za nimi wypełnia mrok, nic nie widzisz. Nagle słyszysz jakiś szelest dobiegający tuż zza drzwi...
Odsuwam się szybko do tyłu (staram się to zrobić po cichu) i przygotowuję miecz. Wskazuję Manorowi palcem na drzwi.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Patrze się w stronę drzwi, jak bym chciał ustalić ich wytrzymałość.

Pokazuje do Volrikera taki gest który oznacza "robi się" ;p

Bięgnę osłaniając się tarczą wporst na dzrwi. Rzucam się na nie zasłaniając się tarczą:


A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Idę za nim z przygotowanym mieczem w dłoni. Jeżeli coś będzie w środku, to osłaniam go.
Szarżą!
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

I po raz kolejny tego wieczoru dzielni strażnicy wykopali kolejne drzwi i po raz kolejny wbiegli do kolejnego pomieszczenia. Po raz kolejny chcieli skopać parę zadków. I po raz pierwszy otwierając drzwi z hukiem zabili (a raczej rozmazali na ścianie) szczura...

W pomieszczenie panuje mrok, coś chrzęści pod waszymi stopami...
No to żeśmy się popisali. Powinni dać nam ordery męstwa za to. Pogadam o tym z dowódcą. Lubisz szczury? ( w ketchupie )
Próbuję coś dojrzeć w mroku pomieszczenia i sprawdzam, czy to co chrzęści to przypadkiem nie kości.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...