[ekhp1] Dzielnica portowa Dany i Jakób

Znajdujecie się we wschodniej części dzielnicy portowej. Zbliżajacy się zmierzch sprawia, ze ludzi jest znacznie mniej niż jeszcze parę godzin temu. Za to róznych podejrzanych typów jest znacznie więcej. Udajecie się do jubilera. Jednak zarówno przednie jak i tylnie drzwi są zamknięte. Jakiś osmagany wiatrem mężczyzna sprzedaje ryby na małym stoisku opartym o ściany jubilera. Wydaje się totalnie niczym nie przejmować, siedzi sobie za zydlu w swojej marynarskiej czapce i bawi się nożykiem do filetowania.
Podchodzę do tego sprzedawcy.
Witam, jakie ryby sprzedajesz? - wykazuję zainteresowanie rybami na stoisku. Po tym jak mi odpowie, pytam mimochodem:
Nie widziałeś może tego jubilera, co tu pracuje? Mam do niego interes.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Żyjąc i pracując tutaj człowiek uczy się by nie widzieć i nie slyszeć. Chcesz rybkę? Mam świeże śledzie.
Poprosiłbym.
Daję mu pieniądze za śledzia.
Ale może jednak coś widziałeś? Jest to dla mnie bardzo ważne.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- To jest najgorsza po Ciemni dzielnica tego cholernego miasta. Tutaj się nie widzi i nie słyszy! Rozumiesz? - mówi mężczyzna wymahcując nożykiem. - Nie widziałem żadnego gnoma który wchodzil do tej kamienicy naprzeciwko, nie widziałem tych drabów co poszli za tobą i nie widziałem tego elfa który wbiegł tam z podkulonym ogonem. NIE w-i-d-z-i-a-ł-e-m tego. 3 pensy za śledzia.
Dobrze przepraszam za kłopot, 3 pensy i już idę sobie. Manor chodź, nie mamy tu nic do roboty.
Idziemy spowrotem, wszystko obchodzimy do okoła i podchodzimy do drzwi kamienicy. Oglądam co i jak, czy kogoś widzę w środku, czy jest używana.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Stoicie pod kamienicą. To duży 3 piętrowy budynek z ciemnej cegły. Na parterze znajdują się 4 nieduże. Dwa z nich są zakratowane i zasłoniete od wewnątrz firankami, dwa pozostałe zamkniete są okiennicami. Do drzwi prowadzą kilkustopniowe schodki. Wejście jest zadaszone małym daszkiem w którym brakuje kilku dachówek. Pod jednym z okien znajdują się małe drzwiczki - najprawdopodbniej zsyp węgla. Wisi na nich solidnie wyglądająca kłódka. W drzwiach wejściowych znajduje się małe okienko które w razie czego może być otwarte od środka. Kiedy próbuejcie wejść do środka stwierdzacie, że drzwi są zamknięte.

Mija was jakiś żebrak powłócząc nogami. Zauważacie, że pogoda zaczyna się psuć. Najwyraźneij zbiera się na deszcz...
Dobra, Manor, co o tym myślisz? Wbijamy się do środka, czy jakoś taktycznie? Chyba to tobie bardziej zależy na dorwaniu tego elfa, chociaż ja też od niego dostałem. I mi nawet cięciwę przeciął, suczy syn. Więc jak?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Taktycznie? Moja taktyka jest bardzo skąplikowana. Ja, szykuję topór... ty, szukujesz łuk... ja, szykuję tarcze... ty, szykujesz strzały... ja i ty szykujemy się... ja, rozwalam te cholerne drzwi... ty, osłaniasz mnie... ja, wbiegam z krzykiem i wale każdego kto się na mnie rzuci... ty, strzalasz w pozostałych.

Gotowy?
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Dobra. Tylko uważaj na tego elfa, jest niezwykle celny. Wbijamy się na 3.
1! Wyciągam łuk.
2! Wyciągam strzałę.
3!
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Cytat

3!


Ja uczywiście już dużo prędzej przygotowany ;p uderzam kilka razy toporem w drzwi, po kilku uderzeniach kopie drzwi moją krótką nogą (wiem że mistrzem gry nie jestem, no ale chyba dam sobie rade z drzwiami ;p) i padają!

-Arghhhh, gdzie jesteś chudodupy, długo uchy śmierdzący darmozjadzie elfie?! Rozniosę cię na drobne kawałeczki jak mój wój tuziny orków!

....
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Drzwi wbrew pozornej solidności ustępują już przy trzecim ciosie topora. Kopnięte przez Manora otwierają się do środka. Zauważacie schody prowadzące w góre i w doł.

Manor wbiega do środka. Volriker zauważasz jakiś ruch w momencie gdy krasnolud przestępuje próg. Powstzrymujesz się jednak przed spuszczeniem cięciwy. Po ułamku dostrzegasz, że to jakaś zasłonka albo firanka wisząca w drzwiach która nagle się wzburzyła.

Wchodzicie obaj do środka. Znajdujecie się na klatce schodowej. Po obu stronach znajdują sie pokoje oddzielone cienkimi kotarkami. Zaglądacie do srodka asekurując się. Pierwsze pomieszczenie jest puste. Dosłownie. Wszystkie meble są wyniesione w ścianach tkwią gwoździe na środku leże kupka zmiecionych śmieci. Ktos tu sprzątał. Zbliżacie się do drugiego pomieszczenia.

- Klin! - krzyczy Manor
- Co?! Masz tam kogoś czy nie. Czysto? - pyta Volriker kryjąc się za framugą z łukiem
- No czysto, a raczej czysta. - Manor trzyma w garści flaszkę podniesioną ze stołu.

W pokoju znajduje się: komoda, stoł, 4 krzesła, duża rozpadająca się skrzynia i niedziałajacy zegar.
No tak, tu nic nie ma, pewnie zdążyli się już zmyć. Trzeba przeszukać pozostałe pokoje. I zostaw tego klina, mamy teraz robotę do wykonania. Hmm... a zresztą, daj łyka. ( tylko jeden )
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Mecząc się nad "rozpakowaniem" klina nagle słyszycie jak ktoś zbiega schodami. Wybiegacie na klatkę schodowa. Jakaś postać znika wam z oczu zbiegając w doł, do piwnicy.

Zauważacie dziwną rzecz. Tak jak schody na góre wyglądają normalnie tak te biegnące w doł są strasznie stare. Wyślizgane stopnie, zmurszałe poręcze sprawiają wrażenie jakby były tu już dobre kilkadziesiąt lat. (kamienica na pewno nie ma tylu lat)
Cholera, pilnuj schodów.
Przeszukuję pozostałe pokoje na piętrze z mieczem w ręku.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-No co ty? To ty pilnuj, a ja pójde... a może się rozdzielimy, ty na góre, ja na dół? Tak będzie najlepiej! Ok... idziemy.
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Czekaj, Do piwnicy pójdziemy razem. Tam może być coś większego. Skoro jesteśmy już na piętrze to skończymy przeszukiwać te pokoje i pójdziemy razem na dół. Tak będzie lepiej. Tylko jedna osoba musi teraz pilnować schodów, by nikt nie uciekł na zewnątrz.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-No... niech ci będzie, kto idzie przeszukać?
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Dobra, to ty idź przeszukiwać, a ja popilnuję. Jeżeli ktoś będzie uciekał to puszczę strzałę. Jak skończysz, to schodzimy na dół.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Czekając na Manora Volriker słyszysz z góry jakieś dziwne odgłosy. Początkowo jest to tupanie ciężkich butów krasnoluda o drewniane schody, potem triumfalne: ha! mam cie, jakieś odgłosy szamotaniny i wiązanke przekleństw. Jako, że po chwili wszystko się uspokaja a Manor nie wzywa pomocy postanawiasz czekać. Po chwili słyszysz ponowne tupanie i widzisz schodzącego krasnoluda...
← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...