Bawisz mnie Sosna

Szczególnie w chwili, gdy piszę te słowa i trwa arcy-pasjonujący mecz Japonia - Kamerun, który jest tak podniecający jak Beger w lateksie

Pomarańczowi z duńskim dynamitem też nie zarządzili, a ciśnienie dopiero podskoczyło w ostatnich 15 minutach. Piłkarze (tak z 90%) są kompletnie bez formy (mnóstwo podań niecelnych, sporo niewymuszonych błędów, dośrodkowania dalekie od doskonałości), bardzo niezgrani i słaniają się po boisku, jakby mieli pełne gacie (i to nawet weterani, co mają po kilka takich imprez na karku). Brak w tym wszystkich pasji, precyzji i determinacji - jest po prostu szaro. Podobnie jak w Ekstraklasie.
Co do Argentyny, to wybacz, ale oni samym składem B z Messim w bramce powinni ich faktycznie zjechać co najmniej 4:0. "Super Orły" już od kilku lat nie są super, kiedy to generacja Westa, Okochy, Oliseha czy Babangidy obecnie mecze to ogląda tylko w telewizji, racząc się wysokoprocentowymi i zimnymi drinkami. Ciężko tam teraz szukać gwiazd, które potrafią pociągnąć zespół. Co z tego, że Argentyńczycy potrafią sklecić kilka niezłych akcji, ale są nieskutecznie - w piłce liczą się bramki, chyba że bawimy się w podsumowania meczu a'la Piechniczek (co z tego, że Czesi wygrali - mieliśmy więcej rzutów rożnych, byliśmy lepsi!). Porównaj sobie ten zespół i drużynę, która grała 4 lata temu na niemieckich boiskach - różnicę widać gołym okiem.
No chyba, że jesteś fanem piłkarskich szachów i taktyki Otto Rehhagela, to wtedy przepraszam