Kapitan drgnął nieznacznie, jakby przeszedł przez niego prąd. Niewiele to jednak dało, bo nie otworzył oczu ani nie zareagował w żaden inny sposób.
- Nie odwołuj się do gniewu przyjacielu. - napomniał jaszczura Nautolanin. - Nie potrzeba. Nie pozostawimy go. Poza faktem, że byłoby to morderstwo to może mieć informacje o Harlanie, o jego planie. O tym czym jest teraz. - Nautolianin przysiadł ciężko przy kapitanie. Zaciągnął jeszcze bardziej na głowę swój porozdzierany w wielu miejscach kaptur. Dotknął czoła Huminro by ocenić jego stan.
- Poza tym pomógł nam gdy byłeś ranny. Nie jestem specjalistą od leczenia... Kaileen? Wiesz jak mu pomóc?
Kaileen westchnęła i spróbowała podobnie. Z tym samym rezultatem. Jednak Niklo podchwycił jej pomysł i również skoncentrował się na tyle, na ile pozwalał mu jego obecny stan. Coś zaczęło się dziać, bo targnięty kolejnym szarpnięciem Huminro zaczął mamrotać coś oburzonym tonem. Porozumiewając się bez słów wpompowali w niego jednocześnie kolejne dwa impulsy, które tym razem zadziałały jak defibrylator. Kapitan niemal podskoczył na piasku, otworzył szeroko oczy, zaczerpnął dychawicznie spazmatyczny oddech i zwinął w kłębek, kaszląc i chrząkając jak niedoszły topielec. Lub ktoś, komu zdrowo przywalono w bebechy i następnie potrzymano trochę na wolnym ogniu.
- Spokojnie kapitanie. Możesz mieć zawroty po udarze. - Niklo wstał i odsunął się. Ranny, nieranny, to nadal Sith. - Na razie nie mamy czasu. Musisz iść z nami. Potrzebujemy znaleźć schronienie.
Kapitan popatrzył na was niezbyt przytomnym spojrzeniem, wyrażającym coś w stylu "gdzie?" i "co?". Nie trwało to jednak zbyt długo, Sith potrząsnął parę razy głową, jakby przywracając jej proces myślowy.
- A zatem ostatecznie udało mu się. To najważniejsze. - skwitował, gdy "gdzie?" oraz "co?" zamieniło się w waszą streszczoną relację ostatnich wydarzeń. - Niedobrze, że tamten jest teraz z nim, nie wiem dlaczego się na niego zdecydował... - Huminro zmarszczył brwi, wyraźnie zafrasowany, lecz tylko na moment. - Ale teraz to nieistotne. Jeśli teraz wszystko potoczy się tak, jak przewidział lord Rainer, echo tego starcia dotrze daleko. Bardzo daleko. Inkwizycja na pewno przyśle tu swoich ludzi, może nawet kogoś znaczniejszego. Zwykle tak to wygląda, choć osobiście nie miałem dotąd do czynienia z procedurami tak wysokiego szczebla. W każdym razie - powoli podniósł się na nogi - oznacza to dla nas jedno: musimy się ukryć. Mnie zapewne już ktoś szuka, dowództwo wie, że przyleciałem tu razem z lordem Rainerem. Może zdołam się jakoś wyłgać, wy w każdym razie musicie siedzieć cicho.
Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej jakiś wojskowy model com-linku dalekiego zasięgu.
- Mogę wezwać swoich zaufanych ludzi, którzy przylecą tu po mnie i bezpiecznie odstawią do miasta, zanim jeszcze znajdą mnie Inkwizytorzy. To samo dotyczy was, o ile zgodzicie się iść ze mną i przestrzegać warunków, które wyznaczają okoliczności, ja i lord Rainer. Przynajmniej do czasu.
- Powoli. Załóżmy że jestem tępym rycerzem Jedi, który tylko macha mieczem. - twarz Niklo wykrzywiła się w kwaśnym uśmiechu. - Lord Rainer to mistrz Harlan? Jaki ma plan? Co chcecie osiągnąć i dlaczego mamy się ukrywać? Wyjaśnienia byłyby bardzo mile widziane.
Huminro westchnął ciężko.
- O dokładnych planach Lorda Rainera, którego wy znacie jako mistrza Harlana, wypowie się szerzej on sam, gdy tylko będziemy wszyscy na tyle bezpieczni, by spotkać się i to omówić. Możecie być pewni, że gdyby miało być inaczej, nikt z was nie wyszedłby z tamtego wraku żywy. Co do tego dlaczego mamy się ukrywać, odpowiedź jest prosta. Zaburzenie Mocy, które powstało, gdy Lord Rainer zgładził Siona i Kuna było gigantyczne, nieporównywalne prawie z niczym. Prawie, bo technika zastosowana przez Lorda Rainera, jak również siła tego zaburzenia, może zostać jasno rozpoznana przez kilku wielkich mistrzów Mocy. Na pewno nawet wasi mistrzowi zdołali to odczuć, a w Inkwizycji Imperium nie brakuje szczególnie wyczulonych na takie anomalie. Ktoś bardzo wysoko postawiony również to zauważy i poczuje się mocno zaniepokojony tak wielkim "wybuchem". Tak więc, jak wysyła się wojsko w miejsce, gdzie zarejestrowano nagłą aktywność militarną, tak tutaj lada dzień albo i szybciej znajdą się Inkwizytorzy, którzy zajrzą pod każde ziarno piasku, by znaleźć każdego, kto mógł być przyczyną tego zaburzenia. Inkwizytorzy, a może i ktoś więcej. A wierzcie mi, Inkwizycyjne przesłuchania to ostatnia rzecz, której chcecie doświadczyć.
Machną ręką z komunikatorem.
- Więc? Zadamy sobie jeszcze kilka trwoniących czas pytań? Czy może jesteście gotowi zaryzykować, że nie każę moim ludziom rozstrzelać was na miejscu? Z was wszystkich to ja jestem w najgorszej sytuacji i to mnie służby Imperium będą szukać w pierwszej kolejności. O was zapewne nikt jeszcze nie wie. Jeszcze. I lepiej, żeby się nie dowiedział.