Niklo poszedł za przykładem twoim i Kaileen, również zaczął rozglądać się wśród szerokiego wyboru towarów Ithorianina. Nie do końca nadążałeś za jego gulganiem, lecz z ogólnego tonu dało się wyczuć jego jak najbardziej pozytywne zamiary.
Oferta była naprawdę bogata. W sumie trudno się dziwić, bo o ile Tatooine poza piachem i gorącem oferowało przybyszom przede wszystkim niezmierzone pokłady złomu wysokiej bezużyteczności, w którego dystrybucji celowali Jawowie, o tyle trudno o lepsze miejsce do handlu ochronną i środowiskową odzieżą.
Miałeś tu praktycznie wszystko - ozdobne, wytworne szaty wyjściowe rozmaitych krojów, przystosowane do potrzeb i rozmiarów kilku różnych ras, tkane w rzadkiego materiału wytwarzanego przez dziwne pajęczaki z Krain Cienia, lekkie i przewiewne płaszcze, koszule i peleryny, w większości stanowiące różne modele popualrnego wśród miejscowych ubioru, włochate, grube kożuchy z futra banth, rzekomo doskonale izolujące ciepło i trzymające temperaturę w nocy. Wszystko to, zależnie od jakości i właściwości, Ithorianin oferował wam od kilkudziesięciu do kilkuset kredytów. Na koniec zaś z osobnego plastalowego pojemnika zamykanego na magnetyczny zamek, wyjął prawdziwe cudo - pozornie zwykły, ciemnobłękitny płaszcz z kapturem, który - jak pokazał Nautolaninowi, rozchylając podszewkę - składał się w dużej mierze z różnych układów scalonych, zapewniającą idealną termoregulację, zależnie od fizjonomii nosiciela, chłonąc lub izolując wilgoć do ciała, a nawet, przy skrajnym przegrzaniu lub wychłodzeniu, podtrzymujący procesy życiowe. Jedyne 1000 kredytów.
Nautolianin popatrzył na swoją kartę kredytową, na której znajdował się cały jego dorobek. Ze względu na gogle nie mogłeś zobaczyć błysku w jego oczach, ale delikatne zawirowanie Mocy zdradziło ci jego emocje. Pokazał Ithorianinowi, że chce ten płaszcz. Próbował się jeszcze potargować o niego, ale bez użycia Mocy, zaś przy barierze językowej było to jeszcze trudniejsze. Koniec końców, zapewne dla zasady i z wrodzonej życzliwości, Ithorianin opuścił cenę o sto. Niklo przymierzył nowy zakup i podał ci swoją kartę.
-
Co zostało, to na was. Z Makankosem dogadajcie się co do broni. Doradzi wam co najlepsze do waszych stylów i pomoże wybrać broń która się nie rozpadnie od razu.
[
Ilustracja ]
Chciałeś odpowiedzieć, że już załatwiłeś sobie broń, lecz zamarłeś z dość głupio otwartymi ustami. Niklo też drgnął, podobnie, jak Kaileen. Wszyscy odwróciliście się w stronę alei, sami nie wiedząc, czego dokładnie szukacie. Nie musieliście jednak szukać długo. Nie znaliście wielu osobników, którzy byliby na tyle durni lub pretensjonalni, by w czterech przepychać się niewzruszenie przez napierający tłum, spowici od stóp do głów w czarne, zakonne szaty z głębokimi kapturami i szkarłatnymi wstawkami, i to w samo tatooińskie południe.