"Miasto" było zdecydowanie zbyt dumnym określeniem jak na zawszoną, zapchloną dziurę, którą było Mos Ila, o czym przypomniałeś sobie od razu po minięciu głównej bramy. Jedynym jego "atutem" był port, w którym rozmaici handlarze i przemytnicy ze wszystkich układów przewozili, odbierali i sprzedawali swoje lewe lub bardzo lewe towary. Widziałeś właśnie kolejną, dużą jednostkę, lądującą gdzieś na obrzeżach osady.
Przemyt i handel rozkwitły tu na nowo za sprawą Jawów, którzy odrestaurowali tutejszą ruinę. Garnizon imperium wysłany tu Moc jedna raczy wiedzieć po co, spełniał swą porządkową funkcję tylko nominalnie. Przyprawa i inne narkotyki, broń, handel żywym towarem - wszystko to miało się świetnie, bo Sithowie nie mieli prawa do kontroli towarowej, co strasznie ich wkurzało. Starali się odbijać to na lokalnych bandziorkach, ale to też marnie im szło. Zwłaszcza, że tutejszy Hutt zarządzał hazardem, wyścigami i zleceniami dla łowców nagród na tyle sprawnie, że do Mos Ila napływały kolejne fale tatooińskich męt.
Bandyci, szmuglerzy, żołnierze zesłani jak na zsyłkę, płatni złodzieje, płatni mordercy, handlarze, złomiarze, kierowcy wyścigowi i inny galaktyczny chłam.
Budynki, lepianki i wszawe rezydencje miejscowych gangsterów wyrastały po obu stronach tego, co przy odrobinie ryzyka można by nazwać główną aleją, niczym zasuszone chwasty na dwóch brzegach jałowego koryta rzeki, dlatego też oba słońca paliły tu jeszcze bardziej niemiłosiernie. Pewne wytchnienie dawały jednak parkany wszechobecnych straganów, rozrastające się na odległości kilkuset metrów w niezwykle długi, szmatławy namiot, pełen gwaru, duszącego gorąca i oblepiającego zapocone twarze pyłu.
-
Prowiant na drogę? - zapytał sympatyczny
Sullustanin, patrząc na twój mocno wyświechtany strój i pokryty kurzem płaszcz podróżnika. -
Może kilogram suszonego mięsa banthy? Tylko 8 kredytów. Albo trochę owoców, świeże Tato, 2 kredyty za sztukę - wskazał piaskowo-zielone coś, przypominające ziemniaka -
Mamy też pożywne korzenie Tanga - wskazał na pomarańczowo zielone korzonki -
7 kredytów za kilogram, bardzo dobre Jeżoowoce, niezwykle słodkie i energetyzujące, trzeba tylko uprzednio wypalić ich kolce... - uprzedził, demonstrując niestrudzenie asortyment. -
Jedyne 2 kredyty sztuka. No, chyba że woli pan coś syntetycznego...