[
Ilustracja ]
Po poprzedniej szarży twój nowy mistrz od razu przeszedł do następnej. Atakował błyskawicznie, precyzyjnie, w punkt, kilkukrotnie trzymając miecz luźno bez gardy i uderzając z nadgarstka, jakby strzelał z bicza na większą odległość.
Spod łokcia - na twarz. Twoje zbicie w bok, wypad nogi w przód, wygięcie nadgarstka - parada. Twój odskok, twoja kontra z góry na jego wyciągniętą rękę - jego odskok i obrót, połączony z cięciem, przed którym musiałeś ratować się przewrotem w prawo, bo inaczej zdjęłoby ci głowę z ramion.
-
Czujnie, lekko, bez myśli. Dobrze... - pochwalił cicho Harlan, lecz teraz wydawało się, że jest w tych słowach coś drapieżnego, jakby wysyczał je, nie wypowiedział. Poczułeś jak specyficzna aura wokół niego zmienia się, gęstnieje...
Znowu doskok, znowu pchnięcie spod łokcia luźnym nadgarstkiem, jakby strzał z bicza na głoo... KURWA MAAAAAĆć!!!
Uniosłeś instynktownie ostrze do bloku na głowę, gdy jego luźne pchnięcie spadło nagle, idealnie w osi ciała, uderzając w twój miecz tuż przy nasadzie ostrza, krzesząc iskry, które sparzyły ci ręce.
Odskoczyłeś, Harlan zaś zamłynkował luźno i obrócił się przez prawe ramię, nakręcając szybkie i cholernie mocne cięcie po skosie.
Cięcie z góry, z prawej, na dół w lewo - twój blok - jego cięcie z dołu, z lewej, na górę w praw... Nie! w lewo! - Twój blok, zbicie oburącz, przytrzymanie - jego dokrok do zwarcia, wasze twarze oświetlone przez ostrza.
-
Bez Mocy jesteśmy słabi, bezbronni... - syczał jadowicie, gdy napinałeś wszystkie mięśnie w oburęcznej zastawie -
Spokój świetnie wspomaga obronę, ofensywę zaś - gniew. To stany umysłu kierujące ciałem.
Czułeś jak Ciemna Strona wiruje wokół niego, lecz w sposób, jakiego dotąd nie doświadczałeś. Nie był to wybuch niszczącej, dzikiej, niekontrolowanej siły, ale lodowato zimna furia, przedziwna mieszanka szału i dyscypliny.
Twoje mięśnie drżały, skrzyżowane ostrza gryzły się wzajemnie, plując błyskami w twarze was obydwu...