Sesja Vena

Jak to zwykle we wszechświecie bywa, najbardziej obskurne kantyny w najbardziej obskurnych portach (takich, jak Mos Ila) na najbardziej obskurnych planetach (takich, jak Tatooine), gdzie znajdują się zarazem najbardziej obskurne koszary (tu, zazwyczaj, prym wiodła Republika, Imperium umiało zachowywać dyscyplinę), znajdowały się na obrzeżach, przy bramach wjazdowych. Tam drobni i średni przemytnicy, złodzieje, najemnicy czy mordercy mieli relatywnie mniejsze szanse na spotkanie patrolu w trakcie wykonywania obowiązków służbowych i w stanie wskazującym na brak zużycia, co mogłoby zaszkodzić ich szemranym interesom.

Mos Ila nie wyróżniało się w tym względzie. Skinąłeś na droida parkingowego, by zainteresował się, gdzie stoi twoja maszyna i po przejściu ledwie kilkudziesięciu kroków już rozsuwały się przed tobą drzwi pierwszej speluny ulokowanej w piaskowym igloo. Miałeś już dziarsko postąpić naprzód, gotów zdemolować barkiem pierwszego napotkanego zawalidrogę, gdy niejasne przeczucie nakazało ci zatrzymanie się w pół kroku.
Moc nie zawiodła cię tym razem, chroniąc przed nagłym zderzeniem z wylatującym z wnętrza Rodianinem. Zaciekawiony, chciałeś rozejrzeć się za przyczyną tego zjawiska, lecz zaraz za pierwszym ze środka wyleciał drugi Rodianin, do którego dołączył - jak najbardziej dosłownie - rzucony weń ogromny, bez wątpienia gamoreański tasak.
Po chwili w wejściu zjawił się też jego właściciel. Charakterystycznym, chrumkająco - kwiczącym dialektem przerośnięty wieprz wygrażał i wyśmiewał ukatrupionego Rodianina, co jednak nie trwało długo. Jego wyrzucony w pierwszej kolejności towarzysz wygramolił się spod zwłok kolegi i bezceremonialnie wpakował pocisk z blastera prosto w gamoreański łeb. Świniak - najemnik stał jeszcze przez chwilę w pionie, jakby zaskoczenie całym zajściem przekroczyło nawet jego granice głupoty, po czym runął jak długi na plecy. Pozostały przy życiu Rodianin, jak gdyby nigdy nic, otrzepał się nieco z kurzu i, nie omieszkawszy zdeptać leżącego w wejściu cielska, wrócił do pijalki.
Odpowiedz
Przekraczając truchła wchodzę do karczmy. Swojskie klimaty przy wejściu przywołały wspomnienia z dawnych lat.
Po wejściu rozglądam się dyskretnie po zgromadzonych tu osobistościach, potem powoli, spokojnie podchodzę do baru. Jeśli będzie wolne miejsce, siadam.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Z wolnymi miejscami nie było problemu. Lokal, złożony z pięciu małych, półokrągłych pomieszczeń rozmieszczonych wokół centralnego, był zapełniony nie więcej niż w połowie. Wbrew przekazowi scenki rozgrywającej się przed chwilą, klientela zachowywała się dość spokojnie, prowadząc przyciszone, szemrane rozmówki, zachlewając się towarzysko ze swymi zmenelałymi kompanami lub kontemplując samotnie zawartość i koloryt stojących przed nimi drinków.
W roli barmana występował droid. Niestandardowy, wyraźnie klejony z części kilku innych, powszechnie używanych modeli, aczkolwiek z zaskakująco dobrym skutkiem. Humanoidalny korpus obracał się błyskawicznie we wszystkie strony, przesuwając na wyposażonym w kółka podwoziu, a cztery chwytaki z nadspodziewanie sprawnymi szczypcami wycierały blat, polerowały szkło, przyjmowały kredyty i shake'owały trunki.
- Czego? - zapytał ciekłokrystaliczny wyświetlacz z jednym, przerośniętym okiem, zoomującym na ciebie czerwoną soczewką w wybitnie - jak na droida - nieprzyjemny sposób. Widać właściciel nie prowadził interesu od wczoraj, niniejsza sklejka była tego świetnym przykładem. Ciekawe, ilu wcześniejszych barmanów padło ofiarą humorów tutejszych bywalców.
Odpowiedz
- Coś mocnego - Odpowiadam burkliwie machając ręką. Równie dobrze mógłby podać mi brązową wodę, a i tak bym nic nie poczuł. Szkolenie w Mocy oraz nauki mistrza uodporniły mnie na wszelakie związki chemiczne, toksyny czy trucizny.
Po złożeniu zamówienia rozglądam się po bywalcach. Czy jest ktoś szczególny?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Powstałe przy pobieżnej obserwacji wrażenie, że trafiłeś do najprzeciętniejszej z nudnych, typowych spelun nie godnych czyjejkolwiek uwagi, teraz pogłębiło się z całą mocą. Wszędzie widziałeś jakby te same, taśmowo produkowane ryje - drobne cwaniaczki, drobni szmuglerzy, drobni handlarze niewolników, drobni płatni mordercy, zbyt drobni, by zasłużyć na miano i robotę prawdziwego łowcy nagród, drobne dziwki, drobne, smutne, tatooińskie sukinsyny.

Między jednym a drugim ruchem głowy w lewo i prawo, przed tobą pojawiła się niska szklanka brunatnego, świetlistego trunku. Koreliańska whisky w takim miejscu? Może więc jeszcze dla właściciela tliła się iskierka nadziei. Na pół sekundy twą uwagę przykuła stojąca pod ścianą panienka, ale moment wewnętrznej analizy wystarczył do stwierdzenia, że to nie ona, lecz jej błękitne cycki. Dwóch znudzonych podoficerów Imperium dyskutowało o czymś chyba przy czystej, stolik dalej wyglądający na handlarza kalmarianin przegrywał właśnie sporo kredytów w pazaaka z jakimś protokolarnym tosterem i tak dalej, w większości przypadków.

Cóż. Chciałoby się rzec... Tatooine.
Odpowiedz
Biorę swój trunek, po czym wstaję z miejsca. Wolnym, znudzonym krokiem kieruję się ku grającym. Z daleka kręcę głową ubolewając nad stratą przegranego.
- Przegrać z maszyną to nawet większy ból co? - Mówię gdy zbliżę się wystarczająco blisko. - Przegrana z jakimś mistrzem gry, legendą to jedno. Ale z kupą złomu to jakby dostać w pysk.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- A poszedł won! - zagulgotał żałośnie kalmarianin. - Naigrywać się przyszedł z nieszczęśnika, patrzcie go! - odwrócił się znów do siedzącego naprzeciw robota, który z mechaniczną obojętnością tasował swoją talię. - Ty przeklęty, przerdzewiały, przewrotny oszuście! Powinienem zgłosić cię do Sithów na złom za taką szulerkę! - krzyczał płaczliwie, bardziej groźnie, niż żałośnie.
- Jestem wyposażony w standardowy rejestrator dźwięku i obrazu. - odpowiedziała beznamiętnie tasująca karty puszka. - W wypadku zaistnienia potrzeby okazania zarejestrowanych przeze mnie materiałów przedstawicielowi odpowiednich organów porządkowych...
- Ja ci tu dam organy porządkowe! - kalmarianin pogrążał się w coraz głębszej histerii. - Za co ja teraz kupię paliwo do mojego statku?! Za co dolecę na Nar-Shadda?!
Mechaniczne tasowanie zostało przerwane, klockowata jednostka centralna uniosła się nieco, kierując wzrok ku siedzącemu naprzeciw.
- Zawsze możemy zagrać o twój statek.
Odpowiedz
- Aż muszę to zobaczyć - Odpowiadam na słowa maszyny, po czym przysiadam się gdzieś obok i obserwuję. - Czy żywy organizm przezwycięży bezwzględną maszynę? Starcie warte obejrzenia.
Mimochodem staram się podsłuchać rozmowę podoficerów imperialnych. Wyłapać jakieś strzępki rozmowy, jakieś imiona, lokacje. Cokolwiek.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Kalmarianin miał już ponownie warknąć na ciebie, ale desperacja i uzależnienie przeważyło szalę. Rozsiadając się na dostawionym krześle, obserwowałeś z niemałym rozbawieniem, jak maszynka torturuje swego oponenta, przeplatając wystawianie kilku kolejnych dwudziestek z epizodycznymi zwycięstwami przeciwnika, nie pozwalającymi dojść do głosu rozsądkowi i instynktowi przetrwania, nakazującym spieprzać jak najdalej od kart, stolika i hazardu.
- ...iem, mówiłem ci. Przylecieli wczoraj, bez pytania, bez zapowiedzi. I o nic nie pytają, rozstawiają tylko gdzie chcą swoich ludzi, a my mamy mieć tylko...
- NIEEEEEEEeeeeeEEeeee.....!!! - podsumował kolejną dwudziestkę droida Kalmarianin.
- ... ubeł. A z resztą, chcesz wiedzieć więcej, to sam idź do nich i ich zapytaj, jak jesteś taki kozak. Przy odrobinie nieszczęścia sam jego lordowska ekscelencja wyleczy cię z chorej ciekawości. - skwitował cierpko jeden z oficerów, upijając solidny łyk ze swej szklanki. Jego towarzysz wyglądał na jeszcze bardziej spompowanego.
Odpowiedz
- Cóż za niespodzianka - Wtrącam do kalmarianina starając się jeszcze wychwycić coś interesującego z rozmowy imperialnych.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Żołnierze mieli widocznie sporo do pomilczenia i podobnie wisielcze humory. Długo czekałeś na kontynuację wątku, a ta, gdy już nastąpiła, była dość lakoniczna.
- No cóż... - westchnął wcześniej nie odzywający się, wstając ciężko i wygładzając mundur. - Widać trzymanie mordy w kubeł to jedyne rozsądne wyjście. Nie zamierzam poznać bliżej Imperialnych Inkwizytorów. Na pewno nie bliżej, niż już musiałem.
- Na pewno nie bliżej, niż Huminro. - dodał pierwszy. - Biedny sukinsyn... Pomyśleć, że swoich nie będą tak traktować...
- U nich nie ma "swoich". - podsumował stojący i poprawiwszy na głowie oficerkę, gestem nakazał kompanowi wyjście.
Odpowiedz
Humiro. Czyli bratanie się z jedi w końcu zaprowadziło go do smutnego, niesympatycznego końca.
Czyli Jego Lordowska Mość jest już na planecie. To już jakieś info.
Staram się jeszcze poobserwować tragedię nieszczęśnika oraz wyłapać jakieś info. Jeśli nic takiego się nie stanie wychodzę z pijalni.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Po wyjściu oficerów nie zanosiło się na więcej rewelacji. Zrozpaczony po kolejnej przegranej sullustianin zerwał się ku droidowi i usiłował go udusić, co w oczywisty sposób przyniosło marne skutki. Znudzony tą tragifarsą wyszedłeś przed lokal, gdzie wciąż zalegały trupy rodniana i gamorreanina. Wraz z wzrostem temperatury, paradoksalnie wzmagał się też ruch w osadzie.
Odpowiedz
Udaję się w stronę portu. Jeśli "ludzie" Lorda są wszędzie, to z pewnością tam. Może dostrzeże jakieś osobliwe jednostki?
Nie śpiesząc się zakładam kaptur na głowę. Z ciemności cienia wszystko wydaje się jaśniejsze.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
W rutynie życia portu bez wątpienia zaszły pewne zmiany. Najwyraźniejszym tego przykładem były wzmożone kontrole statków korzystających z portu, jak widziałeś - zarówno tych nowo przybyłych, jak i już wcześniej się tam znajdujących. Widoczne były też pierwsze efekty: awantury z żołnierzami, konfiskaty przemycanego ładunku, widziałeś też chyba jakieś aresztowanie.
Samych żołnierzy Imperium też było jakby więcej. Niby i wcześniej było ich tu relatywnie sporo, wszak miejscowy garnizon nie był żadną atrapą, ale teraz na każdej ulicy widziałeś przynajmniej jeden patrol.
Jednak imperialnych Inkwizytorów, ani nikogo, kto wyraźnie odróżniałby się od żołnierzy, nie widziałeś nigdzie.
Odpowiedz
[Albo mi rozkminaka pada, albo nie wiem jak wybawić tych przychujaszczych ]

Postanawiam przejść się jeszcze po porcie, po czym udaję się w stronę straganu jawów, jeśli takowy jest. Być może te miernoty będą wiedziały coś więcej.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[Kombinuj, dziewczyno, nim twe wdzięki przeminą... ]

Znalezienie zakapturzonych cinkciarzy nie stanowiło problemu. Najbliżej miałeś z powrotem do bram portu, gdzie zawsze kręciły się małe, czarne ludziki szukające okazji do wciśnięcia frajerom w potrzebie paru niepotrzebnych dupereli. Tam też znalazłeś silną grupę czterech Jawów przy równie silnym wyposażeniu ichniego "straganu", wyglądającego jak efekt nocnego szabru na złomowisku największego spośród toydariańskich przekrętasów. Połamane siłowniki hydrauliczne do trapów jednostek handlowych lub czegoś podobnego, z pół tony żelastwa nieznanego pochodzenia, broń w stanie tak żałosnym albo wątpliwym, że wolałbyś chyba walczyć przeciw Jedi za pomocą siodła dla banthy, które z resztą także znalazło się gdzieś pośród rozczłonkowanych droidów i wszystkiego innego.
- M'um maloo, Eyeta! - zapiszczał jeden z nich na powitanie.
Odpowiedz
- Szukam wielozadaniowego droida. Najlepiej z modułem walki. Macie coś takiego? - Zaczynam rozmowę. - Najlepiej jakby się nie rozwalił po przejściu kilku metrów.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Jakbyś wsadził kij w mrowisko. Czterech karzełków zaczęło dreptać i krzątać się w różnych kierunkach tak zapamiętale, że sprawiali wrażenie, jakby było ich kilkunastu. W kilka obfitujących w niezrozumiałe okrzyki i sprzeczki chwil z paru porozrzucanych to tu, to tam części powstał na nowo całkiem kompletny droid. Zaryzykowałbyś nawet stwierdzenie, że poszczególne elementy nawet do siebie pasowały.
- Dooka ko lopo kurruzza! Keeza, keeza. - oznajmił z dumą karzełek, wskazując na skompletowaną na nowo maszynę.
Odpowiedz
- Czy ja wyglądam na debila? - Odpowiadam zimno na widok jasełek które odbyły się przede mną. - Czy ja powiedziałem że chce na szybko skleconą kupę złomu? Czy ja wyglądam na takiego frajera? Myślicie ze ja jestem pierwszym lepszym laikiem z ulicy? Myślę że nie chcecie bym uruchomił swoje koneksje. Sithowie bardzo niechętnie patrzą na oszustwa, kłamstwa, wyłudzenia, defraudację... A dobrze wiecie kto przybył niedawno na to zadupie...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja SW 4

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...