z ciekawości weszłam zobaczyć o czym ludzie piszą w tym temacie. nie zawiodłam się. Zatem dodam parę groszy od siebie.
Wpierw zaczęłam grę jako nord, tak dla rozeznania. Poszłam za Ralofem, dołączyłam do Gromowładnych jak proponował... skończyłam tę ścieżkę i czułam spore rozczarowanie. Podbicie Białej Grani chyba przeważyło nad wszystkim, miałam ochotę powiedzieć im w tamtym momencie "dość, co wy robicie", ale na wszelkie wybory było już zbyt późno. Ulfric taki król, że jedyne co robił to na stołku siedział i planował jak zagarnąć władzę dla siebie. Naprawdę myślicie, że obchodziło go skyrim? Już od samego początku pokazał, że nie można mu ufać. Zdradził własnego króla, zabił go krzykiem, co z pewnością nie mówiło o "równej walce". To tak jakby bijącym się dzieciom dać miecz z drewna i ogniomiot.
Drugi raz (i wiele kolejnych) wybrałam legion. Hadvar urzekł mnie od samego początku. Potem Tulius, z początku wydawał się surowy, ale z czasem można było dostrzec jego motywy. Nie chciał tylko wykonywać rozkazów, on naprawdę chciał dla Skyrim dobrze. To nie jest ktoś, kto odwala robotę po łebkach.
Co więcej, zaliczyć można mnie już do maniaków, którzy zagłębiają się w historię tej gry, dlatego dostrzegam więcej. - Ba, nie trzeba o tym czytać w necie. Wiele książek jest w samej grze, które mówią o tym, jak wygląda sytuacja. (przeszukiwanie gospód jest najlepszym wyborem dla czytelników)
Bunt Ulfrica tak naprawdę jest rozwiązaniem chwilowym. Kto po Ulfricu przejmie władzę? Prędzej czy później "Elfy" wejdą do Skyrim tak czy inaczej, ponieważ są zbyt potężni. Co więcej, drugi raz wątpię, by zechcieli to zrobić w pokojowy sposób. Są zbyt dumni, by płaszczyć się przed kimś i proponować sojusze, zwłaszcza, gdy te odrzucono. Wtedy przechodzą do szantaży i podstępów... A z pewnością ich słowa nie są rzucane na wiatr. Gdy Ulfric zabija Tuliusa, ten ostatkiem sił mówi mu, że Ulfric niczego nie rozumie i nie ma pojęcia kto tak naprawdę jest wrogiem. Tu się zgodzę. Poczytajcie sobie książki o tym jak Thalmor podbijał resztę krajów. Ulfric walczył z cesarstwem, które samo jest ofiarą. Wiele razy cesarz odrzucał Thalmor. Elfy nie poddawały się, zbierały coraz więcej sojuszników (nawet podstępami, jak w przypadku Khajitów, wykorzystali ich wierzenia a swoją wiedzę do połączenia przepowiedni z księżycami... okej, nie będę za dużo mówić, warte przeczytania samemu
) a w końcu cesarz uległ przez to, że groziło to śmiercią nie tylko cesarza, ale i jego ludzi, armii, niewinnych osób czy dzieci. Nie mieli wyboru, musieli się zgodzić. Także za tym, że cesarstwo jest w skyrim stoi większa historia niż "o, elfy przyszły z legionem, trzeba wypędzić". Ulfric nie potrafił szerzej pojąć sytuacji. Dobry król powinien takie rzeczy umieć. Nie mówię o "dobry moralnie" tylko dobry=taki, który wie jak władać. Kierował się tym co jest "tu i teraz" i wykorzystywał to do swoich potrzeb. Zaspokojenia chęci władzy, bycia bohaterem. Jedyne co mu dobrze szło, to przemawianie do ludzi. (Czego Tulius nie lubi, jak sam przyznał, nawet spytał Legat Rikke, czy mu dobrze poszło, co tylko pokazuje nam, że on również jest człowiekiem i potrafi popełniać błędy)
Łatwo jest walczyć za sprawę nie mając pojęcia jakie będą jej konsekwencje, jak w przypadku gromowładnych. Dużo gorzej byłoby im stanąć u boku ulfrica ze świadomością, że za X lat Thalmor zaleje ich zarówno magią, jak i swoimi sojusznikami... co im wtedy po stalowych młotach i niebieskich wdziankach? Raczej nic. Tylko duma, że trafią do Sovngardu, bo walczyli za "dom".