Sesja Werta

Ciężarówka stała na samych obręczach, z których cztery wygięły się lub urwały, powodując częściowe przechylenie się przyczepy, która mimo to zachowała stabilność. Umieszczony na niej napis, stanowiący zapewne nazwę lub hasło reklamowe dawnej firmy, częściowo wyblakł w promieniach słońca, częściowo zniknął pod mozaiką rdzy.
Otworzyłeś szerzej uchylone drzwi przyczepy, które zajęczały przeraźliwym, skorodowanym piskiem. Wnętrze zawierało sporą ilość naniesionego przez wiatr piachu, bliżej nieokreślonych śmieci, kilka plastikowych toreb, jak również fragmenty mniejszych urządzeń i przedmiotów.
Odpowiedz
Bezpiecznie ?
- Co się tak ociągasz Ermando - o to nasze lokum na najbliższe parę godzin .

oglądam dokładniej rzeczy w środku - może coś się przyda , albo jest w znośnym stanie.
Odpowiedz
Gomez wgramolił się za tobą do środka. Przyglądając się bliżej identyfikowałeś całą masę przeróżnego śmiecia. Były tu wyrwane głośniki od radia z wybebeszonymi niczym wnętrzności kablami, klucze i śrubokręty, w większości połamane lub powyginane, trochę łusek od naboi różnego kalibru, elektroniczny zegarek z pękniętą szybką, dogorywający zamazanym wyświetlaczem, a także - rzecz dziwna - cały, kompletny mikroprocesor wielkości mniej więcej połowy twej dłoni. Leżał tak zupełnie bez przyczyny, a choć na pierwszy rzut oka nie mogłeś ocenić jego rodzaju i zastosowania, zdawał się być w pełni sprawny i nieuszkodzony. Było to o tyle dziwniejsze, że nie czułeś w żaden sposób choćby najmniejszej obecności jego ducha.
Odpowiedz
Biorę go , oglądam i sprawdzam - za pomocą multimetru .
- Rozgość się ,jak jesteś wstanie to wypocznij najlepiej jak potrafisz.
Ja siadam na piasku - tym naniesionym do wnętrza i przy świetle wpadającym przez szczelinę oglądam znalezisko , zastanawiam się jak to się stało nie ma ducha. Oczywiście nasłuchuję i obserwuję czy coś się dzieje na zewnątrz.
Odpowiedz
Ledwie wypowiedziałeś te słowa, a nim jeszcze zdążyłeś usiąść zauważyłeś, że z mikroprocesorem jest coś nie w porządku. Poszczególne układy scalone miały kształt jakby połączonych płytek, czegoś na kształt pancerza, a kolejne ząbki skojarzyły ci się dziwnie z odnóżami, które to skojarzenie zatrzymało twą rękę tuż przed przedmiotem...
... który niespodziewanie poderwał się z podłoża i wskoczył ci na nią, sunąc błyskawicznie w górę ramienia.
Odpowiedz
Natychmiast gdy ten robocik próbuje się wspiąć ja próbuję go zrzucić / złapać by nie dostał się do miejsca do którego się kierował.
Odpowiedz
Machnąłeś na odlew, lekko zaskoczony i przestraszony gwałtownością i szybkością ataku przedmiotu, który zdawał się być bardziej owadem czy innym diabelstwem. Będący na wysokości twojego przedramienia napastnik został zmieciony twoim uderzeniem, które posłało go wprost w stronę nieszczęsnego cwaniaka z Vegas...
- A! Aaa! AAaaaaAAAAAAaaaa!!!!! - wyrażał swoje przerażenie, zaskoczenie i pełen protestu gniew Gomez, szamocąc się z owym czymś, które za pomocą długiego ssawko-kolca usiłowało wbić mu się w gardło.
Odpowiedz
Susem dolatuję do niego i po wyciągnięciu noża, lewą ręką chcę przyszpilić karapaks tego czegoś , tak jak się łapie pająki, natomiast prawą ręką z nożem próbuję to coś unieszkodliwić - czy to przez przebicie się przez pancerz "karapaksu" czy odcinając ssawkę . Co będzie łatwiejsze to wykonuje, z przewagą na odcięcie ssawki.
Odpowiedz
Ponieważ szamocący się w panice Ernando nie ułatwiał ci planu odcięcia tego elementu istoty, który nieustannie sam usiłował od siebie odepchnąć, zdecydowałeś się na ryzykowne pchnięcie. Szczęśliwie celne, gdyż nabiłeś stworzenie na sam koniec noża, na którym wiło się jeszcze chwilę, nim znieruchomiało zupełnie, ukazując swoje przedziwne, owadzie oblicze, doskonale imitujące elektroniczny przyrząd, za który wziąłeś je wcześniej. Kamuflaż po śmierci zaczął słabnąć, odsłaniając wyraźniej kolejne elementy zmutowanej powłoki. W międzyczasie Gomez, w panicznym odruchu ścierania i strząsania, otrzepywał się po całym ciele dłońmi z nieistniejących intruzów, wodząc dzikim wzrokiem po podłodze, wklejając się w ściany przyczepy, by ostatecznie z nieartykułowanym piskiem wypaść z niej w nieudolnej próbie ucieczki przed niezidentyfikowanym zagrożeniem.
Odpowiedz
Robal! Kto by się spodziewał. Ładny pancerz ma , pasuje moich ozdób. najbliższe parę godzin odpoczynku zamierzam więc spędzić między innymi na wyłuskanie pancerza-układu i przewiercenie go nożykiem i nawleczenie go na któryś z ozdobnych "korali" zrobionych z różnych elektronikaliów kabli i kolorowych przedmiotów i przedmiocików.
- Panie Gomez , już jest względnie bezpiecznie . Proszę wracać i odpoczywać.
Odpowiedz
Upłynęło nieco ponad minutę, nim twój towarzysz, po opadnięciu z sił i powodujących paniczną reakcję hormonów, przywlókł się z powrotem do wnętrza ciężarówki, w którym walnął się na wznak, dysząc ciężko.
- Co... za... chuj... - dało się słyszeć przerywane pytanie bez konkretnego adresata i odnośnika.
Zdejmowanie pancerza szło dość opornie. Bez wątpienia był to jakiś rodzaj chityny, jednak jaki dokładnie, o jakich właściwościach i strukturze - nie umiałeś stwierdzić. Okazał się zaskakująco lekki i elastyczny, pełen ukrytych pomiędzy kolejnymi płaszczyznami nitek czy kanalików, które przywodziły na myśl skojarzenie z kablami.
Odpowiedz
Fascynujący pancerz i owad. Ciekawe czy można by robić z większych niż ten jakieś układy a może broń czy pancerz...
- Napij się troszkę , musisz też skombinować sobie jakieś narzędzie samoobrony.

Po wypowiedzeniu tych słów rozkładam się wygodniej i relaksując się spływem adrenaliny oraz szumem piasku uderzającego o metalowe części ciężarówki grzebie sobie przy ozdobach , poprawiam stan ekwipunku czyli sprawdzam czy wszystko jest na miejscu i takie jak powinno być.

- Tak właściwie- co jest w tej walizce że taka ciężka , czy jest kuloodporna?
Odpowiedz
Wciąż lekko zasapany i wyraźnie nieszczęśliwy Latynos sięgnął po sfatygowaną manierkę, z której upił kilka pospiesznych łyków, przynoszących mu wyraźną ulgę.
- Hehe... Tak, jest kuloodporna. W każdym razie tak sądzę, bo jeszcze nie sprawdzałem i obym nie musiał. A co jest w środku... - poruszył głową w krótkim, gwałtownym tiku, uśmiechając się w swym vegaskim stylu, mrużąc oczy. Upił kolejny łyk, zakręcił manierkę i odrzucił ją tobie.
- Bomba.
Odpowiedz
- Jakiego typu? I jaki demon Ci to dał ?

Męczymy się taszcząc bombę, przecież można łatwo skonstruować swoją własną. Ile czasu już tu siedzimy? Kiedy warunki do wymarszu się polepszą? Ciekawe ile czasu będzie potrzebować by zregenerować siły i ile czasu będzie wstanie jeszcze iść z optymalnym tempem.
Odpowiedz
Wedle twoich obliczeń na wyczucie wychodziło, że nie siedzicie tu dłużej, niż 20 minut. Temperatura powinna niebawem zacząć spadać w szybkim tempie, wraz z zanikaniem dziennego światła.
- Heh, lepiej, żebyś nie wiedział zbyt wiele, czerwonoskóry przyjacielu. - odpowiedział Gomez i pociągnął głośno nosem. - Im mniej wiesz, tym bezpieczniej dla ciebie i dla mnie. O ile z czymś takim pod ręką możemy w ogóle być bezpieczni... Ale nie obawiaj się, to... emm... jakby to... To nie taki typ bomby, która mogłaby wybuchnąć, jeśli za mocno nią potrząśniesz lub rzucisz o glebę, nie nie. A jeśli chodzi o demona, to nie kupiłem tego od żadnego el diablo. To samo w sobie jest wystarczająco wielkim demonem...
Odpowiedz
- skoro nie chcesz więcej mówić o tym to dobrze. Prześpij się albo odpoczywaj.
Właśnie wpadła mi myszka pomysłu do głowy. Wyobraźmy sobie rurę czy jakiś inny materiał wykonany z poliwęglanów np. PCV ,który wyłapując elektrostatykę duchów otoczenia napełniałby kondensator. Ów skumulowany ładunek mógłby posłużyć do utworzenia jednorazowego impulsu ,który pewnie wprawiłby w osłupienie każdą żyjącą maszynę , jak i jakieś zwierzę ... Po chwili widać jakieś dziwne symboliczne rysunki i obliczenia robione palcem w piasku. Jeśli się uda , może znajdę kolejny sposób na zabezpieczenie obozowiska.
Odpowiedz
Koncepcja, która częściowo zaskoczyła nawet ciebie, zaczęła się sprawdzać. Pogrążyłeś się w ideogramach, rytualnej mantrze i medytacji, pozwalając swoim myślom i duchowi kierować twoim ciałem. Gdy przebudziłeś się, wychodząc ostatecznie ze stanu absolutnej koncentracji, ideogram był skończony. Nie pamiętałeś dokładnie całego procesu jego powtarzania, lecz wiedziałeś, że trwał on przynajmniej kilkadziesiąt minut, jak również, że zakończył się sukcesem. Twój towarzysz leżał nieopodal, skulony we śnie, w odruchu chroniącym go przed chłodem ciągnącym przez uchylone drzwi do wnętrza ciężarówki. Na zewnątrz panował już mrok, dzieląc przestrzeń z nieprzeniknioną, pełną bezosobowej uwagi ciszą. Ty sam czułeś się zmęczony i wyczerpany, jak po kilku godzinach solidnego, forsownego marszu.
Odpowiedz
Jaką to ma formę , jak wygląda?
Jako że jestem zmęczony a powinniśmy wstać jakoś 2-3 godziny przed świtem , pozostawiam system "porażeniowy" tak by coś chcące się dostać do naczepy musiało przejść przez , oraz skaner pozostawiam włączony - sam kładę / opieram się o róg przeciwny do tego z otwartymi drzwiami, tak by nie wiało na mnie ,okrywam się płachtą i staram się zasnąć ale w płytki czujny sen . Nie wyśpię się wybitnie , ale za to będę czujny na wypadek jakiś komplikacji .
Odpowiedz
Spojrzawszy raz jeszcze na swój ideogram, którego złożoność, plątanina linii, zygzaków i symboli, z których tylko część byłeś w stanie samemu rozszyfrować, wcisnąłeś się w róg, przykryłeś i pozwoliłeś odpłynąć myślom oraz zmęczeniu. Zamknąłeś oczy...
... i otworzyłeś je, choć nie było to najbardziej adekwatne do twojego stanu określenie. Nie byłeś ciałem, lecz duchem, wizją, która obejmowała nieprzemierzony horyzont stali, kabli, mechanizmów, maszyn i żelastwa, tworzące jeden, niezwykle rozczłonkowany byt, który starałeś się ogarnąć umysłem, tłamszonym przez jego ogrom i złożoność.
Odpowiedz
Czy kiedyś się tu już znalazłem ? Zastanawiam się czemu się tu znalazłem ?
- Jest tu kto?
Rozglądam się dokładniej , może coś zwróci moją uwagę bardziej. Na razie się nie ruszam .
Odpowiedz
← Sesja Neuroshimy

Sesja Werta - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...