[ Ilustracja ]
Spoglądałeś na bezkresny ocean żelaza i stali, przecinany szerokimi na kilometry falami chromu, strumieni przewodów i wyłaniającego się z nich jak skały złomu. Widziałeś mielizny dawnych osad, wsi i miasteczek, zmienionych w tętniące mechanicznym życiem wyspy, znad których unosił się dym aktywnych wulkanów, jawiących się pod postacią fabryk. Obserwowałeś tysiące duchów zaklętych w setkach tysięcy maszyn, o tysiącach tysięcy funkcji i przeznaczeń, nadzorowanych przez jeden, nadrzędny byt. Czułeś jego przytłaczającą, tytaniczną obecność, wiedząc jednocześnie, że on prędzej czy później zarejestruje i ciebie.
Spojrzałeś na północ - twój wzrok ginął w powodzi stali.
Spojrzałeś na wschód, potem zaś na zachód, gdzie setki małych, kruchych istot stawiały opór nieskończonym zastępom mechanicznych żołnierzy, w beznadziejnej, acz nieugiętej walce. Ich ducha też czułeś. Nie był on mechaniczny, stanowił wszystko, czym nie mogła być żadna maszyna. Zespolony, wzrastający wraz z fizyczną degradacją i frustracją, wzmacniał się nienawiścią do każdego technicznego tworu, który dążył do zniszczenia jego nosicieli.
Spojrzałeś na południe, by dostrzec inny bezmiar jałowej pustyni, zniszczonej i skażonej niepojętym okrucieństwem, bezsensem i nielogicznością. Pustyni, po której jak po morzu ognia i trucizny dryfowały ostatnie wraki cywilizacji, dla której gigantyczny moloch z północy był największym przekleństwem...
... lub też ostatnią nadzieją...
Spoglądałeś na bezkresny ocean żelaza i stali, przecinany szerokimi na kilometry falami chromu, strumieni przewodów i wyłaniającego się z nich jak skały złomu. Widziałeś mielizny dawnych osad, wsi i miasteczek, zmienionych w tętniące mechanicznym życiem wyspy, znad których unosił się dym aktywnych wulkanów, jawiących się pod postacią fabryk. Obserwowałeś tysiące duchów zaklętych w setkach tysięcy maszyn, o tysiącach tysięcy funkcji i przeznaczeń, nadzorowanych przez jeden, nadrzędny byt. Czułeś jego przytłaczającą, tytaniczną obecność, wiedząc jednocześnie, że on prędzej czy później zarejestruje i ciebie.
Spojrzałeś na północ - twój wzrok ginął w powodzi stali.
Spojrzałeś na wschód, potem zaś na zachód, gdzie setki małych, kruchych istot stawiały opór nieskończonym zastępom mechanicznych żołnierzy, w beznadziejnej, acz nieugiętej walce. Ich ducha też czułeś. Nie był on mechaniczny, stanowił wszystko, czym nie mogła być żadna maszyna. Zespolony, wzrastający wraz z fizyczną degradacją i frustracją, wzmacniał się nienawiścią do każdego technicznego tworu, który dążył do zniszczenia jego nosicieli.
Spojrzałeś na południe, by dostrzec inny bezmiar jałowej pustyni, zniszczonej i skażonej niepojętym okrucieństwem, bezsensem i nielogicznością. Pustyni, po której jak po morzu ognia i trucizny dryfowały ostatnie wraki cywilizacji, dla której gigantyczny moloch z północy był największym przekleństwem...
... lub też ostatnią nadzieją...