Sesja Trzeciego Kura
Korytarz 3A? A gdzie to, kurna, jest?
- Dobra, przyjąłem, ale ktoś musi mieć na oku korytarz, w którym właśnie sterczę, bo zajdą was od dupy strony - warknąłem do komunikatora i ruszyłem biegiem w stronę posterunku. Próbowałem przywołać w pamięci obraz tuneli, który wcześniej mi pokazano.
- Dobra, przyjąłem, ale ktoś musi mieć na oku korytarz, w którym właśnie sterczę, bo zajdą was od dupy strony - warknąłem do komunikatora i ruszyłem biegiem w stronę posterunku. Próbowałem przywołać w pamięci obraz tuneli, który wcześniej mi pokazano.
Nie miałeś z tym problemu, zwłaszcza gdy spojrzałeś na swój omniklucz. Wtedy też zakląłeś paskudnie, nazywając lokalnych strażników bezjajcymi pomiotami varrena. Korytarz 3A był tym samym, w którym kiedyś ponoć widziano upiora. Właściwie bliżej byłoby biec od razu do niego. Ruszyłeś truchtem, faktycznie trafiając bez problemu. Od połowy drogi prowadziły cię odgłosy wystrzałów. Gdy już się zjawiłeś, sytuacja była opłakana. Pierwsza rzecz jaką zobaczyłeś, to trójka ochroniarzy, dwie ludzkie kobiety i jeden mężczyzna, ostrzeliwujący coś w głębi korytarza. Jedna z kobiet była ranna, ale dzielnie wychylała się zza małej koparki za którą kryła się cała trójka. Gdy zbliżyłeś się, zobaczyłeś, że ochroniarze strzelają do wszystkiego, co wychodzi z ciemności, spowijającej zakończenie tunelu - nieważne, czy to człowiek, batarianin czy upiór. Przed nimi leżało chyba z dziesięć trupów - jeden z nich należał do istoty, z którą wcześniej się spotkałeś.
Co za jatka. Trup na trupie, a tylko jednemu z nich należała się lufa w łeb. Po omieceniu wzrokiem pobojowiska ryknąłem do trójki ochroniarzy.
- Przerwać ogień, bo swoich odjebujecie!
A żeby słowa nie poszły na wiatr i by zostały odpowiednio zrozumiane, z niemałą siłą pacnąłem mężczyznę w bark.
- Przerwać ogień, bo swoich odjebujecie!
A żeby słowa nie poszły na wiatr i by zostały odpowiednio zrozumiane, z niemałą siłą pacnąłem mężczyznę w bark.
Trafiłeś go tak, że aż go obróciło. Kobieta, patrząc na ciebie szalonymi oczami spod otwartego hełmu i wypaliła trzystrzałowy burst ze swojego karabinu szturmowego. Superszybkie pociski z tej odległości przebiły twoją tarczę - przynajmniej ostatni z nich wrył się głęboko w płytę pancerza, niwecząc ochronę twojego prawego biodra. Dwa wcześniejsze pociski odbiły się od tarczy energetycznej... Niefortunnie. Druga z kobiet, ta ranna, oberwała oboma i leżała teraz z dwoma dodatkowymi otworami w klatce piersiowej, najprawdopodobniej martwa.
- O boże! - jęknął strzelec, gdy zorientował się co zaszło.
- O boże! - jęknął strzelec, gdy zorientował się co zaszło.
Byłem w niemałym szoku. Przez moment nawet nie wydusiłem z siebie ani słowa. Tak się kończy kozaczenie, kuźwa. Trza było odpuścić to klepnięcie.
Wpatrywałem się w kobietę, która do mnie wystrzeliła, o mężczyźnie jakby zapominając.
- Kurwa! - uniosłem prawe ramię i wycelowałem w kobietę palcem wskazującym. - Opuść gnata, bo kogoś JESZCZE odstrzelisz i mów co tu się do cholery dzieje! Na łby żeście poupadali?!
Wpatrywałem się w kobietę, która do mnie wystrzeliła, o mężczyźnie jakby zapominając.
- Kurwa! - uniosłem prawe ramię i wycelowałem w kobietę palcem wskazującym. - Opuść gnata, bo kogoś JESZCZE odstrzelisz i mów co tu się do cholery dzieje! Na łby żeście poupadali?!
- Atak od przodu! Nadciąga horda zarażonych! Zabij albo zdychaj, oto co się dzieje! - odkrzyknęła - Całe życie na to czekałam. - wymruczała już ciszej.
Tymczasem z ciemności wyłonił się jakiś górnik, trzymający się oburącz za okrwawioną głowę. Kobieta odstrzeliła go krótką serią, widziałeś dokładnie jak ciało pada na drugie, również należące do górnika. Mężczyzna tymczasem, jak zdążyłeś przeczytać z plakietki, noszący imię (a może nazwisko?) Skeever, próbował ocucić wyraźnie stygnącą już towarzyszkę.
Tymczasem z ciemności wyłonił się jakiś górnik, trzymający się oburącz za okrwawioną głowę. Kobieta odstrzeliła go krótką serią, widziałeś dokładnie jak ciało pada na drugie, również należące do górnika. Mężczyzna tymczasem, jak zdążyłeś przeczytać z plakietki, noszący imię (a może nazwisko?) Skeever, próbował ocucić wyraźnie stygnącą już towarzyszkę.
- Czy wyście się tu czegoś nawąchali?! - rozłożyłem ręce bezradnie. - Jeszcze raz ktoś mi tu wystrzeli, to ubiję jak vorcha.
I nie czekając na ich reakcję, zupełnie olewając postrzeloną kobietę, ruszyłem powoli w stronę leżących na ziemi ciał. Chciałem się im przyjrzeć, a trupowi upiora zwłaszcza. Jakoś nie mogłem uwierzyć w gadkę kobity - zaraza wydawała mi się kiepskim wytłumaczeniem egzekucji "swoich".
Przezornie zdjąłem z pleców Windykatora. w końcu istniało prawdopodobieństwo, ze coś rzeczywiście jest na rzeczy.
I nie czekając na ich reakcję, zupełnie olewając postrzeloną kobietę, ruszyłem powoli w stronę leżących na ziemi ciał. Chciałem się im przyjrzeć, a trupowi upiora zwłaszcza. Jakoś nie mogłem uwierzyć w gadkę kobity - zaraza wydawała mi się kiepskim wytłumaczeniem egzekucji "swoich".
Przezornie zdjąłem z pleców Windykatora. w końcu istniało prawdopodobieństwo, ze coś rzeczywiście jest na rzeczy.
Podszedłeś do trupowiszcza, trzymając broń w pogotowiu. Widziałeś, że kobieta ignoruje cię, jakbyś był już stracony. Najwyraźniej czułą się bezpiecznie za swoją osłoną. Skeever porzucił próby obudzenia martwej towarzyszki i dołączył do tępego celowania w koniec korytarza.
Ty tymczasem widziałeś, że następne 20 metrów, aż do załomu tonie w ciemności - szlag trafił wszystkie źródła światła, choć nie wiedziałeś czemu. Słyszałeś z tunelu odgłosy jakby walki, ale na pięści i ciche jęki. Pod twoimi stopami leżało całkiem sporo martwego mięcha, a gdzieś na dole "upiór". Ruszyłeś go tak, żeby dokładnie go obejrzeć - bez wątpienia kiedyś był to człowiek. Wyglądał, jakby ktoś go zamroził na bardzo długo a potem przerobił na maszynową karykaturę istoty żywej. Powierzchnia jego ciała była metalicznie połyskująca, ale na niej trwały krystaliczne wykwity. Trup miał wszystkie cechy człowieka, ale wyglądał, jakby ktoś zrobił cybernetyczną kopię istoty żywej - co do najdrobniejszych szczegółów.
Ty tymczasem widziałeś, że następne 20 metrów, aż do załomu tonie w ciemności - szlag trafił wszystkie źródła światła, choć nie wiedziałeś czemu. Słyszałeś z tunelu odgłosy jakby walki, ale na pięści i ciche jęki. Pod twoimi stopami leżało całkiem sporo martwego mięcha, a gdzieś na dole "upiór". Ruszyłeś go tak, żeby dokładnie go obejrzeć - bez wątpienia kiedyś był to człowiek. Wyglądał, jakby ktoś go zamroził na bardzo długo a potem przerobił na maszynową karykaturę istoty żywej. Powierzchnia jego ciała była metalicznie połyskująca, ale na niej trwały krystaliczne wykwity. Trup miał wszystkie cechy człowieka, ale wyglądał, jakby ktoś zrobił cybernetyczną kopię istoty żywej - co do najdrobniejszych szczegółów.
Może z ciekawości, może dla hecy, a może ze zwykłej obawy przed nagłym ożywieniem wycelowałem broń w głowę upiornego ścierwa i puściłem standardową serię. Jakoś nie zebrało mi się na refleksję czym dokładnie jest kreatura leżąca u moich stóp.
Rozkminiałem przez chwilę co dalej, jak w tej ciemności się ruszyć by nie zarobić w mordę, aż w końcu we łbie zapaliła mi się żarówa. Opuściłem broń, kładąc ją lufą na ziemi i opierając o swoje nogi, po czym uruchomiłem omni-klucz i zacząłem w nim szperać. Byłem pewien, że gdzieś tu była opcja uruchomienia latarki. Kiepskiej bo kiepskiej, ale lepsze takie źródło światła niż żadne.
Raz po raz tylko zerkałem, czy aby coś nie wypełza z ciemności tunelu.
Rozkminiałem przez chwilę co dalej, jak w tej ciemności się ruszyć by nie zarobić w mordę, aż w końcu we łbie zapaliła mi się żarówa. Opuściłem broń, kładąc ją lufą na ziemi i opierając o swoje nogi, po czym uruchomiłem omni-klucz i zacząłem w nim szperać. Byłem pewien, że gdzieś tu była opcja uruchomienia latarki. Kiepskiej bo kiepskiej, ale lepsze takie źródło światła niż żadne.
Raz po raz tylko zerkałem, czy aby coś nie wypełza z ciemności tunelu.
Załadowałem karabin na plecy i sięgnąłem po pistolet przy biodrze. W końcu jedną ręką oświetlam sobie drogę.
Następnie powoli ruszyłem w głąb tunelu, starając mieć się na baczności. Ochroniarzy za mną olałem, mając przy tym nadzieję, że gdy będę wracał, nie będą we mnie strzelać.
Następnie powoli ruszyłem w głąb tunelu, starając mieć się na baczności. Ochroniarzy za mną olałem, mając przy tym nadzieję, że gdy będę wracał, nie będą we mnie strzelać.
Skręciłeś w głąb tunelu ostrożnie pilnując całego otoczenia. Przed sobą zobaczyłeś, zaskakująco, całkiem spokojny krajobraz. Żadnych trupów, upiorów, śladów walki czy bałaganu. Obraz ciszy i spokoju psuł tylko pojedynczy górnik, trzymający się oburącz za brzuch. Jego strój był okrwawiony, zgubił też gdzieś lewą rękawicę i prawy but. Górnik stąpał powoli w twoim kierunku, jęcząc cicho. Zgadywałeś, że bardzo go boli, a idzie prosto w kierunku strefy śmierci, który ustawili żołnierze.
- Ej, ty tam! - krzyknąłem do rannego, celując w niego światłem. Chwilowo wstrzymałem marsz. - Wszystko gra? Gdzie inni?
- Auu... Agh...ghyyy - wyjęczał górnik w odpowiedzi. Jego sapanie było tylko wzmocnione przez zewnętrzny mikrofon skafandra. Nawet się nie zasłonił, gdy skierowałeś snop światła w jego oczy, dalej idąc powoli w twoją stronę, z rękami jakby zaraz na ziemię miały mu wypaść flaki.
- Stój, człowieku - rzuciłem do mężczyzny i postąpiłem kilka kroków w jego stronę, nie opuszczając latarki, ale też nie podnosząc broni.
Choć nie bardzo wierzyłem w te bzdury o zarazie, nie mogłem się pozbyć przeczucia, że coś z gościem było nie tak. Co dokładnie - nie wiem. Może to, że po prostu lazł? Może to, że żaden z tych upiorów go nie ścigał? Z drugiej jednak strony gościu potrzebował pomocy, ale ja, zamiast mu pomóc, tylko obserwowałem. Po cichu liczyłem, że może padnie i dokona żywota, oszczędzając mi kłopotu.
Choć nie bardzo wierzyłem w te bzdury o zarazie, nie mogłem się pozbyć przeczucia, że coś z gościem było nie tak. Co dokładnie - nie wiem. Może to, że po prostu lazł? Może to, że żaden z tych upiorów go nie ścigał? Z drugiej jednak strony gościu potrzebował pomocy, ale ja, zamiast mu pomóc, tylko obserwowałem. Po cichu liczyłem, że może padnie i dokona żywota, oszczędzając mi kłopotu.
Górnik spojrzał na ciebie nieprzytomnie.
- Zabij mnie. - wyjęczał, osuwając się na kolana, może pięć metrów przed tobą. Zanim zdążyłeśzareagować, spełniając jego prośbę lub nie, zarył twarzą w posadzkę. Momentalnie opanowały go drgawki, słabnące jednak z każdą sekundą. Z człowieka życie uleciało tak, jak obie tego życzyłeś i nic nie mogłeś na to poradzić.
- Zabij mnie. - wyjęczał, osuwając się na kolana, może pięć metrów przed tobą. Zanim zdążyłeśzareagować, spełniając jego prośbę lub nie, zarył twarzą w posadzkę. Momentalnie opanowały go drgawki, słabnące jednak z każdą sekundą. Z człowieka życie uleciało tak, jak obie tego życzyłeś i nic nie mogłeś na to poradzić.
Przydałby się teraz ten nieszczęsny doktorek, z którym kiblowałem w inny tunelu - zdawałoby się - wieki temu.
Przyglądałem się "gasnącemu" człowiekowi jeszcze przez kilka chwil, po czym ruszyłem przed siebie. Z ciekawości czy komunikator działa, próbowałem połączyć się z posterunkiem ochrony.
Przyglądałem się "gasnącemu" człowiekowi jeszcze przez kilka chwil, po czym ruszyłem przed siebie. Z ciekawości czy komunikator działa, próbowałem połączyć się z posterunkiem ochrony.
Komunikator potwierdził połączenie, lecz nie usłyszałeś ani słowa, jedynie biały szum.
Wszedłeś za kolejny załom dość pewny siebie. I natychmiast się wycofałeś, gdyż zobaczyłeś, gdzie znajduje się owa "reszta". Obraz pred tobą był dantejski. Całe ściany tunelu zbryzgane były krwią, a pośrodku trzęsły się i potykały o kilkanaście trupów - zapewne większość załogi górniczej - trzy "upiory". Nie byłeś w stanie rozpoznać, czy leżący górnicy żyją, ale zorientowałeś się, że odbyła się tu niezła potyczka. Między trupami leżały narzędzia, niektóre pokrzywione i połamane, ludzie nosili też wyraźne ślady walki. Jeden z zombie, który akurat przeżuwał jakiegoś biednego mężczyznę, spojrzał w twoją stronę.
Wszedłeś za kolejny załom dość pewny siebie. I natychmiast się wycofałeś, gdyż zobaczyłeś, gdzie znajduje się owa "reszta". Obraz pred tobą był dantejski. Całe ściany tunelu zbryzgane były krwią, a pośrodku trzęsły się i potykały o kilkanaście trupów - zapewne większość załogi górniczej - trzy "upiory". Nie byłeś w stanie rozpoznać, czy leżący górnicy żyją, ale zorientowałeś się, że odbyła się tu niezła potyczka. Między trupami leżały narzędzia, niektóre pokrzywione i połamane, ludzie nosili też wyraźne ślady walki. Jeden z zombie, który akurat przeżuwał jakiegoś biednego mężczyznę, spojrzał w twoją stronę.
- Oho - mruknąłem sam do siebie i momentalnie postąpiłem krok w tył. A potem jeszcze jeden.
Spodziewałem się, że prędzej czy później natrafię na któregoś z upiorów, ale nie sądziłem, że tak szybko i tak znienacka. Z pewnością też nie spodziewałem się więcej niż jednego. No ale jak już się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Wycelowałem snop światła w upiora, który we mnie się wpatrywał. Powoli uniosłem pistolet i, mierząc przez krótką chwilę, oddałem strzał.
Spodziewałem się, że prędzej czy później natrafię na któregoś z upiorów, ale nie sądziłem, że tak szybko i tak znienacka. Z pewnością też nie spodziewałem się więcej niż jednego. No ale jak już się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Wycelowałem snop światła w upiora, który we mnie się wpatrywał. Powoli uniosłem pistolet i, mierząc przez krótką chwilę, oddałem strzał.