- Co to? - zapytał, wskazując książkę skinieniem. - Coś osiągnęliście?
Sesja eimyra
Dostrzegłeś na twarzy Kruka wyraz zaskoczenia. Sięgnął po książkę, ale zatrzymał i cofną rękę w pół gestu, jakby się rozmyślił.
- Mogę jakoś pomóc...? - zapytał nieco anemicznie - I czemu zawdzięczam wizytę tak znamienitego gościa? - skłonił głowę w stronę Korothira. Ten powtórzył gest, nie kryjąc kwaśnego uśmiechu.
- "Znamienity" to jedno ze słów, które najmniej pasują do mojej osoby. Sploty ostatnich tragicznych wypadków spowodowały, że niepokoję dziś pana swą obecnością. Szczęście, że chociaż mogłem jakoś pomóc panu Mackiewiczowi, choć on powie panu lepiej, czego mu potrzeba.
- Mogę jakoś pomóc...? - zapytał nieco anemicznie - I czemu zawdzięczam wizytę tak znamienitego gościa? - skłonił głowę w stronę Korothira. Ten powtórzył gest, nie kryjąc kwaśnego uśmiechu.
- "Znamienity" to jedno ze słów, które najmniej pasują do mojej osoby. Sploty ostatnich tragicznych wypadków spowodowały, że niepokoję dziś pana swą obecnością. Szczęście, że chociaż mogłem jakoś pomóc panu Mackiewiczowi, choć on powie panu lepiej, czego mu potrzeba.
- Rozmawiałem z większością dostępnych osób. Mam tu listę prawdopodobnych miejsc, w których moga znajdować się istotne dla deiformy ołtarze, jakieś przejścia, stare bądź aktywne laboratoria Sehona i tak dalej. Nie jest właściwie ważne, czy cokolwiek tam jest czy nie - Fabrykantowi bardzo zależy, żebym nie węszył. Jeżeli mam choćby zbliżyć się do któregoś z tej listy, będę potrzebował wsparcia, bo za samotność zapłaciłem życiem Marka. Zwłaszcza ktoś znający się na Magyi Życia, Korespondencji, Czasu, Materii. - spojrzałem na księdza - Do tej pory deiforma atakowała zawsze w nocy. Idealnie byłoby udać się tam w dzień, ale to, zdaje mi się, wyklucza twoją obecność, klecho. A uratowałeś mi dupę i właśnie kogoś takiego potrzeba. Osób o sporej wiedzy na różne tematy, które będą elastyczne w działaniu i twarde, gdy deiforma odpowie ogniem.
Korothir zmarszczył brwi, namyślając się.
- Nie sądzę, by światło dnia zagwarantowało ci, że się on nie pojawi. Choć z drugiej strony, jeśli faktycznie zostało w nim sporo z Sehona, powinien być wówczas słabszy. Nie ulega natomiast wątpliwości, że wtedy ja ci nie pomogę. Bardzo dobrze mógłby mnie zastąpić Mateusz, ale szczerze wątpię, czy namówiłbyś go na to. Podobnie jak Konieczny...
- W sferze Materii trudno będzie lepszego specjalistę, niż pan Grohman. - wtrącił Nikodem. - Jeśli chodzi o Życie, mogę spróbować porozmawiać z siostrami... - skrzywił się otwarcie - Sam też czuję się w obowiązku coś zrobić. To nie ten chłopak powinien wrócić do Cyklu za sprawą tej istoty.
- Nie sądzę, by światło dnia zagwarantowało ci, że się on nie pojawi. Choć z drugiej strony, jeśli faktycznie zostało w nim sporo z Sehona, powinien być wówczas słabszy. Nie ulega natomiast wątpliwości, że wtedy ja ci nie pomogę. Bardzo dobrze mógłby mnie zastąpić Mateusz, ale szczerze wątpię, czy namówiłbyś go na to. Podobnie jak Konieczny...
- W sferze Materii trudno będzie lepszego specjalistę, niż pan Grohman. - wtrącił Nikodem. - Jeśli chodzi o Życie, mogę spróbować porozmawiać z siostrami... - skrzywił się otwarcie - Sam też czuję się w obowiązku coś zrobić. To nie ten chłopak powinien wrócić do Cyklu za sprawą tej istoty.
- Nikt nie powinien, ale nie my o tym decydujemy. Mimo wszystko obawiam się, że takie towarzystwo przyciągnie uwagę Fabrykanta w nadmiarze. Szczerze mówiąc wolałbym, jesli starszyzna miałaby brać udział w tej akcji, to raczej jako dywersja w bezpiecznej odległości, żeby musiał się podzielić. - podparłem głowę ramieniem.
- Wypadałoby zapytać też komputerowych magików czy mogą kogoś do nas dodać, a poproszenie o pomoc Geyera nie jest złym pomysłem. Jako wilkołak pewnie będzie bardziej wytrzymały niż reszta. Jeśli porwiemy się na atak, za pierwszym razem może się nawet nie zorientować albo nas zlekceważyć.
- Wypadałoby zapytać też komputerowych magików czy mogą kogoś do nas dodać, a poproszenie o pomoc Geyera nie jest złym pomysłem. Jako wilkołak pewnie będzie bardziej wytrzymały niż reszta. Jeśli porwiemy się na atak, za pierwszym razem może się nawet nie zorientować albo nas zlekceważyć.
- Nie sądzę, żeby miał zlekceważyć kogokolwiek z nas. - zaoponował Kruk. - Nie po tym, co wydarzyło się do tej pory. Jeśli uważa pan, że lepiej będzie, jeśli nikt więcej z naszej Fundacji nie będzie podejmował żadnych działań, to nie będę się sprzeczał, choć uważam, że kolejne pojedyncze i podwójne eskapady są więcej, niż ryzykowne. Co do Adeptów, to chyba wie pan sam na ile są w stanie nam pomóc.
- Jeśli chcesz zaangażować do czegoś Mateusza, to nawet jeśli go przekonasz, na bank ściągasz na siebie Fabrykanta. - włączył się Korothir - Sehon i Mateusz nienawidzili się tak długo i płomiennie, że przynajmniej część świadomości deiformy jest nieustannie skoncentrowana na teurgu i jego poczynaniach.
- Jeśli chcesz zaangażować do czegoś Mateusza, to nawet jeśli go przekonasz, na bank ściągasz na siebie Fabrykanta. - włączył się Korothir - Sehon i Mateusz nienawidzili się tak długo i płomiennie, że przynajmniej część świadomości deiformy jest nieustannie skoncentrowana na teurgu i jego poczynaniach.
- Pewnie macie rację. W takim razie jak to widzicie? Frontalny atak na jego wrażliwą pozycję? Wtedy wytoczy wszystkie najcięższe działa. Szczerze wątpię, czy nawet w tak doborowym towarzystwie możemy z nim walczyć na jego własnym terenie bez strat własnych. - przejechałem ręką po twarzy, wyraźnie znużony.
Wampir westchnął cicho, mrużąc oczy w namyśle.
- Zdaje mi się, że najsensowniejszą opcją będzie jednak akcja małych grup w kilku miejscach na raz. Sam mam kogoś, z kim zamierzam odwiedzić stare laboratorium Sehona w centrum, mam nadzieję wzmocnić tym samym pozytywną deiformę. Ty, na przykład z panem Krukiem, albo kimkolwiek innym, "zaatakujesz" jedno ze znanych nam miejsc mocy, reszta zrobi to samo. Nawet jeśli Fabrykant będzie w tych wszystkich miejscach jednocześnie, to nie pozostanie to bez uszczerbku dla jego mocy jako całościowego bytu. Jedyny problem w odpowiednim doborze miejsc i par lub trójek, bo taką liczbę biorę pod uwagę.
- Ja już mówiłem - nasza Fundacja jest do dyspozycji. W razie potrzeby porozmawiam z panem Grohmanem, on na pewno nie odmówi, z arcybiskupem Koniecznym, którego może zdołam przekonać, również z naszymi Wyroczniami. Co do pana Geyera i Wirtualnych nie mogę powiedzieć wiele. - zakończył wtrącenie Nikodem.
- Zdaje mi się, że najsensowniejszą opcją będzie jednak akcja małych grup w kilku miejscach na raz. Sam mam kogoś, z kim zamierzam odwiedzić stare laboratorium Sehona w centrum, mam nadzieję wzmocnić tym samym pozytywną deiformę. Ty, na przykład z panem Krukiem, albo kimkolwiek innym, "zaatakujesz" jedno ze znanych nam miejsc mocy, reszta zrobi to samo. Nawet jeśli Fabrykant będzie w tych wszystkich miejscach jednocześnie, to nie pozostanie to bez uszczerbku dla jego mocy jako całościowego bytu. Jedyny problem w odpowiednim doborze miejsc i par lub trójek, bo taką liczbę biorę pod uwagę.
- Ja już mówiłem - nasza Fundacja jest do dyspozycji. W razie potrzeby porozmawiam z panem Grohmanem, on na pewno nie odmówi, z arcybiskupem Koniecznym, którego może zdołam przekonać, również z naszymi Wyroczniami. Co do pana Geyera i Wirtualnych nie mogę powiedzieć wiele. - zakończył wtrącenie Nikodem.
Popatrzyłem na wampira. Właściwie powiedział dokładnie to, co ja miałem na myśli, tylko w bardziej fortunny sposób.
- Taaak. Właśnie. O to mi chodziło, żeby potężniejsze osoby porozdzielać. Ten wilkołak Geyer, wyglądał na całkiem zainteresowanego rozwojem wydarzeń. - położyłem przed nimi kartkę z miejscami - Czyli, kto powienien pójść gdzie, żeby zapewnić maksymalny sukces? Stawiałbym mimo wszystko na trójki, w miarę możliwości. - wyciągnąłem długopis, zapisując ich sugestie.
- Taaak. Właśnie. O to mi chodziło, żeby potężniejsze osoby porozdzielać. Ten wilkołak Geyer, wyglądał na całkiem zainteresowanego rozwojem wydarzeń. - położyłem przed nimi kartkę z miejscami - Czyli, kto powienien pójść gdzie, żeby zapewnić maksymalny sukces? Stawiałbym mimo wszystko na trójki, w miarę możliwości. - wyciągnąłem długopis, zapisując ich sugestie.
- Hmm... Jeśli tak, od siebie sugerowałbym, aby Mateusz wraz z członkami Caernu zabrali się za Zgierz lub Lublinek, o ile już tego nie robią. Na pewno wilkołakom będzie wygodniej działać we własnej grupie, a ani o Mateusza, ani o Rafała bym się nie obawiał. Tobie i panu Krukowi proponowałbym stację Radegast lub zajezdnię na Telefonicznej, może w asyście kogoś jeszcze. Arcybiskup natomiast, o ile dałoby się go namówić, mógłby zająć się starym kościołem w Konstantynowie. Ja ze swej strony wraz z moim towarzyszem udam się do centrum, możliwie najszybciej, z oczywistych względów.
- Jęsli to możliwe, wezmę jedną z sióstr albo dołączę do pana Grohmana. Zadzwonię do Wirtualnych. Na Opustoszałych bym nie liczył, chyba uważają, że zostali przez was skrzywdzeni w poprzednim starciu. - uśmiechnąłem się, sięgając po komórkę i wstając od stołu - Na kiedy dokładnie planujemy naszą akcję?
- Ja i mój towarzysz ze względów "technicznych" udamy się na miejsce jeszcze tej nocy. Wam radziłbym zacząć skoro świt, jeśli nie chcecie narażać się na starcie o zmroku. - oznajmił Marius, wstając z krzesła i poprawiając sutannę.
- Cóż... Jako niezaangażowany nie mam tu żadnych wytycznych. Co najwyżej zapytam którąś z sióstr, jeśli zdecyduje się pan skorzystać właśnie z ich pomocy. W przeciwnym razie, należy pytać pana Grohmana.
- Cóż... Jako niezaangażowany nie mam tu żadnych wytycznych. Co najwyżej zapytam którąś z sióstr, jeśli zdecyduje się pan skorzystać właśnie z ich pomocy. W przeciwnym razie, należy pytać pana Grohmana.
- Dzieje się jak chuj, ale nie wiem, czy dobrze rozumiem. Chcesz, żebyśmy wyskoczyli na rajd w realu? To równie dobrze możemy bawić się stąd. To znaczy wiesz, laptopa można zawsze wziąć, ale pecety mają lepsze bebechy, no i w ogóle zależy co dokładnie chcecie robić... - odpowiadał ci, rzecz jasna, Staszek.
- Chcemy załatwić bossa na kilka małych drużyn. Nie jego samego, ale to, co mu daje siłę. Nie wiem jak chcesz pomóc od siebie z kanciapy, skoro nie wiadomo nawet gdzie nas wywali jak już wejdziemy do tej... no... instancji. Wy jesteście ekspertami od "gdzie". Jeśli możecie się ogarnąć osobiście, to przed cmentarzem w centrum przed świtem. Jak masz walić od siebie, to nas lepiej nie zgub.
Jeśli Staszek nie miał już nic więcej do dodania, udałem się do Grohmana.
- Jak się pan czuje?
Jeśli Staszek nie miał już nic więcej do dodania, udałem się do Grohmana.
- Jak się pan czuje?
- Nie wiem czy pan już słyszał. Chcemy świtem zaatakować Fabrykanta na jego własnym terenie. Mamy się podzielić na małe grupki i zniszczyć jego słabe punkty. Szczególnie podzielić trzeba Arcymagów. Ja jestem magiem miękkich sfer: Ducha, Pierwszej, odrobinkę Życia no i Entropii, ma się rozumieć. Dlatego pomyślałem, że powinienem dołączyć do "twardego" arcymaga, domyślam się, że włąśnie z takim rozmawiam. - usiadłem obok niego bez pytania - Wątpię, by ktokolwiek oczekiwał od Pana podziękowań i gestów. Wie Pan już, że nie jestem stąd, więc ja tym bardziej.