Wilkołak [Runda 1]

- A z rozkoszą, z rozkoszą. - wstał z krzesła i podążył za nim, rzucając jeszcze przez ramię: - Gdyby ktoś chciał kogoś wieszać, wiecie gdzie nas szukać.
Wiktul nie odpwoedział na moją prośbę o wyjaśnienie, dlaczego Lionel miałby być winnym, podtrzymuję więc swoje zdanie, bo pora już spać. Mój typ to Taramelion, bo przeciwko jemu jednemu jest jakakolwiek poszlaka.
No pięknie, pięknie. Wystarczy przez chwilę nie zabrać głosu, a od razu wszyscy się rzucają i to na mnie. Jak tak można? Ludzie przejrzyjcie na oczy! Koneksję Wiktula z Tarem widać jak na dłoni. Rączka rączkę myje, a do tego strasznie wygadane te bestie..
Po zasłyszanych wiadomościach i zaproszeniu na alkohol wszystko stało się dla niego jasne. Kto, jak nie morderca, ma ochotę na koniaczek, gdy niedawno znaleziono martwe, rozszarpane ciało. Ohydztwo! Ale wiadomo, że rzeź wzmaga apetyt i pragnienie. Tylko wyczekiwać, aż ktoś jeszcze zginie.
Spojrzał po zebranych i odwrócił się na pięcie w kierunku swej kajuty.

Cytat

Mój typ to Taramelion


Pochlebiasz mi.
*A on prawie nikogo nie oskarżał, ale po całym dniu słuchania pseudo-inteligentnych kłótni miał już swoich faworytów na stanowisko "psychopatycznego mordercy"* No cóż... Ciekawe czy tej nocy ktoś zginie? *Zapytał raczej w przestrzeń*





- Och, jak mnie to zajmuje.. Śladów nie ma prawie w ogóle, najlepsze tropy są tak niepewne, że szkoda mówić, a tu tyle gadania i podejrzeń. Trochę spokoju..
Spoglądam jeszcze po pozostałych osobach, lecz nikt nie wydaje mi się jakoś wyjątkowo podejrzany. Potrzeba mi więcej czasu na podejmowanie takich decyzji. Także Hubris nie wygląda na mordercę-wilkołaka; dzień kończy się, mój głos i tak pozostanie bez konsekwencji.
Geht wymówił pytanie, które i jemu cisnęło się na usta. Cóż, prócz kłótni, przyniesie kolejny dzień?

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Koniec dnia drugiego.

[Dodano po 23 minutach]

Linczowanie:

Wiktul - 1
Taramelion - 6
Lionel - 2
Hubris - 1

Zabójstwo wilkołaków:

Elean Reasill

Śmierć z rąk Czuwającego:

Brak

Nie głosowali:

Elean Reasill (2), Althenor Altharis (1)

===================================

W końcu coś musiało pójść nie tak. Zachowanie spokoju w takiej sytuacji, wśród tylu osób, graniczyło z cudem... a cud się nie zdarzył. Pod koniec dnia wszyscy zaczęli po prostu rzucać się sobie do gardeł, jakby zapominając, że walcząc między sobą wzmacniają tylko wroga. Kłótnia trwała już na dobre od kilkudziesięciu minut. Kilka osób wciąż starało się zachować trzeźwość umysłu - ci trzymali się z boku. Reszta... cóż, reszcie po prostu puściły nerwy. W ruch poszły nie tylko argumenty słowne, ale i siłowe. Głównym podejrzanym okazał się Taramelion, najbardziej skryty i tajemniczy spośród podróżujących. Może właśnie jego charakter sprawił, że stał się kozłem ofiarnym dla reszty ogarniętej już co raz to większą paniką. A może stałby się ofiarą niezależnie od tego, co by zrobił albo powiedział? Można by nad tym dumać do rana, jednak niektórzy woleli wziąć sprawy w swoje ręce i pozbyć się podejrzanego osobnika. Zorganizowana grupa w sile sześciu osób siłą wytargała Taramelion z pomieszczenia na pokład, po czym korzystając z mądrości starych legend i baśni, związali biedaka, przytroczyli mu do szyi ważący kilkanaście kilo srebrny żyrandol, by koniec końców bez ceregieli wyrzucić go za burtę. Na nic zdały się protesty kilku innych rejsowiczów - spojrzenia grupki dokonującej publicznego linczu mówiły jasno - "nie wtrącajcie się, o ile nie chcecie do niego dołączyć".

Kilka chwil po tym, jak ostatnie bąbelki powietrza wydostały się już z obumierających płuc ofiary linczu, na pokład wpadł jeden z członków załogi. Był cały rozdygotany, a do tego na jego ubraniu widać było ślady krwi. Potrzeba było mniej niż sekundy, aby wszyscy zrozumieli, że złapali nie tego, kogo powinni. Minęło jeszcze mniej, gdy zrozumieli, że jest już za późno na ratunek.

- Zzznnnalazłem kolejjjnną offiarę... - wydukał przerażony do granic możliwości chłopak. Widać po chwili przekroczył wspomnianą granicę, ponieważ padł na pokład niczym kłoda. Zanim zemdlał, wypuścił jeszcze z ręki coś, co wyglądało jak dokument ze zdjęciem i jakimiś danymi. Pierwsza osoba, która podeszła do chłopaka, podniosła dokument i przeczytała na głos - Elean Reasill... Panie, miej w opiece jego duszę.

Tak jak podejrzewali niektórzy, poprzedni dzień to była tylko cisza przed burzą. Dwie ludzkie ofiary jednego dnia nie zapowiadały niczego dobrego.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Dokonało się, zginął niewinny człowiek. Na szczęście wczorajsze wydarzenia wiele nas nauczyły.

Drugi zabity mógł być Czuwającym - nie głosował i nie skorzystał ze swoich umiejętności, chociaż pojawiły się dwa stronnictwa wysoce podejrzane o wilkołactwo. Mógł wybrać jedno z nich i uderzyć. Nie zdążył.

Najbardziej podejrzane było jednak nie zabijanie nikogo pierwszego dnia, lecz skoro Taramelion był niewinny i teoria Sazanki nie sprawdziła się, kto inny może być utajonym lykantropem? Tylko osoba, która rzuca podejrzenia na innych, samemu knując spisek - skądinąd całkiem przebiegły. Powstrzymanie się od mordu pierwszego dnia i głośne komentowanie tego faktu pozwoliło skutecznie oddalić podejrzenia, niestety teraz prawdę widać jak na dłoni.

Zatem powinniśmy zlinczować Sazankę, zanim to niebezpieczne dziewczę, wespół ze swoimi wilczymi kamratami, dokona kolejnej zbrodni.

Wiem, że stanę się teraz celem ataku, dlatego mam wielką prośbę: proszę dzisiaj o ratunek Doktora. Jeśli go otrzymam, Wilkołaki stracą tylko czas, wybierając mnie na ofiarę, a my będziemy o krok bliżej do zwycięstwa.
Na mnie? Bo wskazałam na jedyny, wydający się logicznym, trop? Bez sensu. Lepiej uważajcie, żeby ten co sprytnie się kryje nie wybił nas wszystkich w ten sposób. Gdybym to była ja, czy zabiłabym Eleana, będącego dla mnie dobrą wymówką? To prędzej Wiktul w ten sposób zagrał, by na mnie zrzucić oskarżenia, jednocześnie pozbawiając mnie ratunku. Zastanówcie się nad tym, czy gdybym była winna, pokazywałabym się wam na oczy tak chętnie? Moim zdaniem to wszystko wina Wiktula i jego pseudo-psychologicznej gadki.

Strateks też sprytnie działa, zużyje pomoc doktora na swój ratunek. Doktorze, nie daj się zwieść, to może być kolejny wilkołak!
- Po raz kolejny wiarygodność i moc perswazyjna pani argumentów poraża mnie do głębi. - skomentował sarkastycznie, rozcierając sobie szczękę. Wpadli po Tarameleona, gdy byli dopiero po trzeciej kolejce. Próbował zaprotestować, ale dostał sztukę w pysk i się skończyło, nie wiedział nawet od kogo.
- Kto najbardziej nastawał na czyje życie, w jaki sposób i dlaczego - wiemy już wszyscy, podobnie jak to czyimi głosami to życie odebrano. Wiele więcej ponad to, co już powiedziałem nie dodam, podobnie z resztą jak ty, co widać w powyższej wypowiedzi. Irracjonalność oskarżania mnie także mówi tu sama za siebie, nie będąc uwarunkowana niczym poza chęcią uciszenia mnie po słowach, które wypowiedziałem wcześniej i tezie, którą w nich zawarłem, a która okazała się słuszna po śmierci nieszczęsnego Tara. - coś strzeliło mu w zawiasach, syknął i chwycił się z żuchwę. - Podtrzymuje swój typ, a raczej swoje typy. Winowajców wskazałem wcześniej, teraz zdradzili się sami. Zagłosuję na tego z nich, którego pasażerowie wytypują w pierwszej kolejności.
Wydarzenia przyjęły niekorzystny obrót. Taramelion okazał się być niewinny, co w cale nie było zadziwiające. To, że nie wypowiadał się pierwszego dnia nie znaczyło, że był jednym z potworów. Do tego popierał Witkula więc jest całkiem możliwe, że wilkołaki dorwały jedną z cenniejszych osobistości na pokładzie, wyrocznię. Na razie najbardziej podejrzaną osobą była Sazanka. Taka zgodność od początku? Zdaje się, że niektórzy z nas znają się już z wcześniej, z łowów na ten przykład.
*Nieciekawie się stało, ale co się stało to się nie odstanie, tak wiec trzeba działać dalej... 3 osoby są dość "ciekawe" Sazanka, Wiktul i... Lionel. W sumie ciężko powiedzieć czemu te osoby, jednak jedno jest pewne jeżeli Sazanka nie jest wilkołakiem to ze sporym prawdopodobieństwem można wskazać Wiktula, chyba, że oboje to ludzie po prostu skaczący sobie do gardeł... Jednak sprawa dzisiejszego trupa, Tarameliona i jego zachowania z dnia poprzedniego Wiktula na razie wyklucza tak wiec. Sazanka Takie oto rozmyślania kłębiły się w głowie typa co stojąc przy burcie głośno myślał gadając do siebie.*





Nie myślicie logicznie, na cóż miałabym pozbawia siebie ochrony, wskazując na Tarameliona. Gdybym była mordercą, miałabym pewność, że jest on niewinny i głupim byłoby takie ryzyko. Lecz róbcie co chcecie, dajcie im wygrać, wszak najwyraźniej działają z ukrycia i świetnie im o idzie. Wiktulu, winszuję!
Oho. Pięknie. Poprzedni typ okazał się niewypałem... albo też po prostu jest więcej niż jeden wilkołak. Kto wie. W każdym razie, krąg podejrzanych się zacieśnia. Coraz bardziej. W każdym razie, fakt, osoby nad którymi Geht rozmyślał były... ciekawe. Za dużo raczej gadają. A zwłaszcza Sazanka.
Wściekły o sposób zabicia Tarameliona (utopiony? Czy nie można było mu wcześniej przebić serca? Śmierć jest śmiercią: czemu zadawać przy tym niepotrzebne cierpienie, przedłużać agonię?), zacząłem kombinować, kto może być wilkołakiem. Nie widziałem jednakowoż tropów wyraźniejszych niż te, po których moje towarzystwo dotarło przed chwilą do niewinnego.
Czy teraz zginie Sazanka? Nie podoba mi się zabijanie damy, choć w istocie jest trochę podejrzana. Mimo to śmierć zadana przez kobietę - wilkołaka i starcie wcześniej mogłyby być dość interesujące. (Przy okazji, od dziś sypiam z nożem pod poduszką.) Jeśli wilkołaków jest więcej, i nawet jeśli Sazanka jest jednym z nich, czemu nie dać jej jednej nocy więcej?
Nie zamierzam przyłożyć ręki do linczu dokonanego na kobiecie, choć wygląda na to, że nic też na to nie poradzę.

- Pani, panowie - zwróciłem te słowa do osób atakujących (na razie na słowa) Sazankę. - Jeśli przeważy tu wasza wola, proszę chociaż o łagodniejsze potraktowanie jej niż nieszczęsnego Tarameliona. Chociaż my nie zachowujmy się jak bestie, skoro już prawdziwe krążą między nami.

Czy to mogło być wskazówką? Nie byłem w stanie odgonić myśli, że prowadzący najbardziej wyrafinowane i zażarte dialogi ukazują właśnie swą prawdziwą, dziką naturę.

Ten niby-trop przeciął się z tym, co myślałem o Wiktulu. Może po porwaniu z kajuty Tarameliona to on załatwił Eleana? Czy nie próbował się przypodobać temu pierwszemu, przy okazji mogąc chronić się nietrzeźwością i obrażeniami? Wydawał mi się najbardziej podejrzany, pomijając fakt, że jego właśnie wskazała także Sazanka. Co, w gruncie rzeczy, jest dla mnie niepokojące.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Ten rejs jest coraz gorszy. Nie dosyć, że zabiliśmy niewinną osobę to wilkołaki są ciągle na wolności. Co teraz co teraz?
Popieram Tiga i sądzę, że zabijanie pań to niemiła sprawa. Przecież Sazanka to dama, a nie chłop. Dlatego Wiktul jest winny.
A skąd pewność, że Tar nie był włochaczem? Ludzie! Jego zatopione truchło to dobre posunięcie. A wracając do żywych, Wiktul miał okazję zabić Elean, gdy wszyscy poszli linczować i mordować Tara. Nie widziałem panny Elean przez cały wczorajszy dzień, więc możliwe, że zbrodni dokonano wcześniej, a znana już nam dobrze postać Wiktula próbowała skupić uwagę na kimś innym. Ale nie ze mną te numery, bratku. Pachniesz piżmem na kilometr, więc koniaczek pijesz, by się zamaskować. Sprytnie, ale nie wystarczająco sprytnie.
Oskarżony: Wiktul
Podstawy: maniakalność (pseudo-psychiatra), bratanie się z Tarem, martwym (już) wilkołakiem, używanie górnolotnych, długich i skomplikowanych słów, by skołować ławę przysięgłych.
- A to paradne, doprawdy dobre. - roześmiał się na wypowiedziane zarzuty, zwłaszcza ostatnie. - Jak widać Lionel uparcie twierdzi, że Tar był wilkołakiem, choć wszyscy WYRAŹNIE widzieli, że zabicie go było błędem i był takim samym człowiekiem, jak ktokolwiek inny. Nie zasłaniam się też bynajmniej nietrzeźwością, nie wiem ile musiałbym wypić, żeby zabijać kogoś po pijaku, a tym bardziej kogoś, kogo nawet nie widziałem na oczy. Podstawy oskarżenia Lionela są równie solidne: diagnoza mnie jako maniaka (zaiste, pseudopsychologiczna, dobrze by było wiedzieć co znaczą używane słowa), bronienie człowieka, który okazał się niewinnie zamordowanym (wbrew zdaniu samego Lionela i Sazanki), nieumiejętność zrozumienia słów, które wypowiadam... Tak, to wszystko solidne dowody mojej zbrodniczej natury. - rozłożył ręce szeroko w poddańczym wręcz geście. - Zabijmy Wiktula, bo Sazanka jest kobietą... Hmmm.... to również bardzo ciekawy argument. Jeśli nie wszyscy wiedzą - wilkołaki posiadają obie płcie. Winszować można rycerskości i dżentelmeństwa, szkoda tylko, że nie stało ich przy zabijaniu Tara... Ale nie o tym teraz. Śmierć Tara potwierdziła w całej rozciągłości zarzuty zarówno jego, jak i moje, kierowane pod adresem Sazanki i Lionela, stojące w opozycji do ich poprzednich zarzutów. Jeśli nie jest to dla Was jasne, to zechciejcie przypomnieć sobie tylko tamtą rozmowę, stawiane w nich tezy i ich ostateczny efekt. Wtedy będzie jasne kto co twierdził, kto miał lub nie miał racji i kto dla czego chce zabić kolejną niewinną osobę, nie potrafiąc ustosunkować się do żadnego z podanych wcześniej argumentów. - spojrzał po obecnych i zatrzymał wzrok na głosujących na niego. - Panowie, trudno mi zrozumieć postawę "Najbardziej podejrzana jest kobietą, więc pozbądźmy się najmniej podejrzanego mężczyzny". Jeśli tak bardzo zależy Wam na śmierci płci brzydszej, to równie zasadne jak wyrok na Sazance jest wydanie wyroku na Lionela, co twierdziłem wcześniej i co udowodniło się samo, wraz ze śmiercią Tara.
Również uważam wieszanie kobiety za czyn, który nie przystoi mężczyźnie. Niemniej ta pani może być potworem i to potworem przebiegłym. Nie należy zwlekać, już tej nocy każdy z nas może stać się jej ofiarą.

Wiktul - owszem, zachowuje się nieco dziwnie, ale wydaje się to być związane z napiętą sytuacją. Każdy inaczej radzi sobie ze stresem...
Nadto, Wiktul stał po jednej stronie barykady ze śp. Taramelionem. A skoro ten ostatni był człowiekiem, to Wiktul także nim jest, w przeciwieństwie do zażarcie z nim wojujących lykantropów z drugiej strony barykady. Osobiście uważam go za niewinnego.

Jeśli zlinczujemy teraz Wiktula, plan Wilkołaków powiedzie się - najpierw wyeliminowali niewinnego Tara podburzając ku niemu pasażerów (z wielkim wstydem przyznaję, że również dałem się zwieść), a teraz są bliskie pozbycia się jego stronnika. Czyż to nie jest aż nazbyt przejrzyste?

Kochana, ale szalenie groźna Sazanko: najpewniej oskarżyliście, a potem niespodziewanie zabiliście Eleana aby mieć teraz silny argument. Zaskakujecie mnie zgraniem i dobrze przemyślanym planem działania. Aczkolwiek wskazanie Tarameliona, które doprowadziło do odkrycia Twojej tożsamości lub zbyt gorączkowe tłumaczenie się, może być po prostu błędem w trudnej sztuce intrygowania.
Chytrze, acz niesłusznie niestety. Czyżby mój zarzut przeciwko Tobie okazał się prawdziwy, czyżbyś był poplecznikiem sprytnego Wiktula, który wiedząc, iż wszyscy sprzysięgliśmy się przeciwko Taramelionowi, stanął po jego stronie doskonale wiedząc, że ten i tak zginie? Nie ja jedna dałam się złapać w pułapkę, choć faktycznie pierwsza wskazałam na Tarameliona.
Nie powinnam więcej mówić, nasz wilkołak robi ze mnie doskonałego kozła ofiarnego, tylko poprzez moją gadatliwość, a Ty z nim wespół przeciwko mnie spiskujesz.
← Wilkołak
Wczytywanie...