Wilkołak [Runda 1]

Brzmi to tak, jak gdybym rzucała oskarżeniami na prawo i lewo, tymczasem ja próbuje swoje oskarżenia oprzeć na możliwie najbardziej logicznych wnioskach. I przynajmniej nie wymyślam sobie dowodów, jak Wiktul. Ale racja, zabijcie wszystkich ludzi, żeby się przekonać, kto jest wilkołakiem.
Oskarżenia na prawdę zdają się być rzucane na prawo i lewo. Powiedz dlaczego oskarżyłaś Strateksa?
A dlaczego oskarżyłeś Wiktula? A dlaczego potem mnie?

Gdy odpowiadam na Twoje pytania, czuję się jak przesłuchiwana, a co gorsze, mam świadomość, że się powtarzam.

Mam prawo do swoich podejrzeń jak każdy innych, a Strateks zwrócił moją uwagę próbą namówienia doktora, by ten go chronił. Jest to dość kontrowersyjny zabieg, a mogłaby to być próba zmarnowania opieki doktora, jak wspominałam skupiłam się na wyszukaniu koalicji (moja jest wszakże jak liczna i aktywna) mogącej wskazywać na porozumienie wilkołaków. Poza tym w zbyt pewny sposób broni Wiktula, jakby miał pewność, że z jego strony nic mu nic grozi. W twoich słowach nie ma tej pewności, dlatego na trzeciego wilkołaka próbuję dopasować kogoś innego. Wysoce jest prawdopodobne, że to któraś z osób milczących, głosujących na mnie.
To w sumie jest swego rodzaju przesłuchanie, choć przecież każdy może każdemu zadać pytanie. Oto przecież chodzi, prawda? Powtórzeń nie unikniesz, gdyż dość dużo tekstu się nazbierało i długo by się przez to wszystko przekopywało, żeby na daną chwilę wyciągnąć konkretną informację.

A teraz odpowiedzi na pytania. Na Witkula zagłosowałem, gdyż skończył się czas PASSu, a pierwsza runda nie przyniosła żadnych konkretnych informacji. Był to po prostu strzał. Nie byłem pewny nikogo, więc zdeklarowałem losową osobę. Nikt nie poszedł w moje ślady, bo założyliście, że to sprawka Tarameliona.

Dlaczego wskazuję Ciebie? Po pierwsze jesteś jedną z dwóch osób, które znalazły się w centrum konfliktu. Wasze dwie grupy liczą po około 3 osoby więc w którejś będzie co najmniej jeden wilkołak, a najpewniej wszystkie, gdyż działały by na własną niekorzyść głosując na siebie nawzajem. Z jakiegoś powodu Taramelion był gotów zaufać Wiktulowi, a Twoja decyzja i nakłonienie innych doprowadziło do śmierci człowieka. Tak więc wybierając z waszej dwójcy mój głos pada na Ciebie. Przyznam jeszcze, że osobiście irytuje mnie rzucanie z pewnością, że ktoś jest wilkołakiem, co ostatnio zaobserwowałem też u Wiktula.
A, przepraszam bardzo, kto jest w mojej grupie? Kto stoi u mojego boku i popiera moje zdanie? Kto podłapuje moje argumenty lub wysnuwa podobne wnioski?

Moja decyzja odnośnie śmierci Tarameliona była podobnym strzałem jak Twój głos na Wiktula, z tym że mój podłapała reszta, Twojego nikt, bo ja podałam wówczas rozsądnie brzmiący argument. To jest moja wina. Naprawdę uważasz to jako argument przeciwko mojej osobie? Ja mogę podać równie bezpodstawny argument, że głosowałeś na Wiktula by później mieć wymówkę, iż wcale z nim nie współpracujesz. Wszystko można w tym momencie naciągać do poziomu dowodu.
Nie głosowanie i pasowanie daje ten sam efekt, więc jeśli ktoś nie głosował było to równoznaczne z pasowaniem, a pasowanie równoznaczne z nie oddaniem głosu na nikogo Jeśli nie ma już innych rzeczy, do których można się przyczepić, to chyba faktycznie marnie już z Tobą.
Jeśli Sazanka okaże się człowiekiem, to zarówno ja, jak i cała moja rzekoma "koalicja" zostaniemy "zdemaskowani". Jestem tego jak najbardziej świadom. Gramy w tym rozdaniu va banque, wszystko rozstrzygnie się w tym głosowaniu. Ja mogę nie doczekać następnego, a jeśli jednak doczekam, podczas gdy Sazanka i Lio okażą się niewinni, reszta będzie wiedziała co zrobić ze mną i resztą mych "współbraci".
Pierwszego dnia spasowali wszyscy, to też kiepski argument przywoływać jedną osobę, jako ta nie głosującą. No i ja przynajmniej nie zniżam się do zwyczajnego kłamania ; )
Lionel i Tig jak na razie głosują na Witkula, co z Tobą daje trójkę. Z czego pamiętam, że Lionel popierał Cię od początku. Dalej. Ja oddałem strzał, bo nie wiedziałem na kogo głosować. Koncept nie zgadanych łaków jakoś mi nie pasował. Ty wysnułaś teorię, której się trzymałaś, więc trudno tu mówić o strzelaniu, a raczej o świadomej decyzji. Niejasnym jest, czy zrobiłaś to, bo wiedziałaś, że jest człowiekiem, czy faktycznie wydawało Ci się, że jest łakiem. W tej turze mamy zamiar się o tym przekonać. Na koniec jeżeli mógłbym prosić, to trochę grzeczniej względem siebie. Trzymajmy tę grę na odpowiednim poziomie .
[Uwaga uwaga - wszystko tu jest pozą, mamy postacie, które gramy, na nikogo nikt się nie obraża ]
A jak nazwać sytuację, gdy Wiktul wielokrotnie podaje informacje nieprawdziwe? Dobrze, nie zniżam się do konfabulowania, jak to zwykła mawiać moja lepsza połowa.

Trudno też nazwać teorię opartą na domysłach podstawą dla świadomej decyzji. Tig i Lionel? Okazuje się, że popierać moje próby wyszukiwania logicznych dowodów czyjejś winy, albo przynajmniej oznak tego, to niebezpieczna sprawa. Sorry chłopaki.
Nie lubię jak szastają moim nickiem na prawo i lewo. Ależ się rozgadaliście, że czytając te wywody aż się zgubiłem. Coś podejrzane wydaje mi się wasze najeżdżanie na Sazankę. Takie... intensywne, chociaż działa to w obie strony. Coś tak czuję, że wilkołaki mają niezłą zabawę patrząc, jak rzucamy oskarżenia na siebie samych. Mimo coraz większych wątpliwości, nadal stawiam na Wiktula, chociaż milczenie innych pasażerów jest zastanawiająca. Może taka taktyka? 'Niech się sami pozabijają, a my ogryziemy kostki'. Sprytne. Tylko czekać kolejnego dnia, by dowiedzieć się, jak sytuacja się rozwinie.

[Dodano po 6 minutach]

Dobra, cofam to, że Tar był futrzakiem. Właśnie zauważyłem, że w pierwszym poście Matt napisał, że jest człowiekiem. Sorry, mogłem być bardziej spostrzegawczy. xD
Ziewnął ponownie, bo godzina była po temu najwyższa. Zaraz uda się na być może wieczny (he...he...) spoczynek.
- Wielokrotnie podałem informacje nieprawdziwe.... Jeśli masz na myśli moje słowa, że Strateks nie głosował w pierwszej rundzie oraz tę drugą nieścisłość, którą już wyjaśniłem, to wszystkim wiadome już chyba, że nie masz innych możliwości obrony, niż przekierowywanie uwagi na insynuacje. A-aaaalee... - dorwało go kolejne ziewnięcie. - ja już swoje nagadałem, namąciłem, naużywałem "wymyślnych, pseudopsychologicznych wyrazów", za parę minut się rozstrzygnie. - uśmiechnął się. Fatalizm ma swoje dobre strony. - Powtarzam raz jeszcze, na amen, tak zwany: Sazanka jest wilkołakiem, takie było moje zdanie i zdanie Tara. Jeśli obaj mieliśmy rację, to wilkołakiem jest także Lionel. Jeśli nie mam racji, czy też kłamię, jak wolą niektórzy, to ja sam nim jestem, wraz ze mną pozostali "spiskowcy" wskazani przez Lio oraz Sazankę i już nikt nie uwierzy w absolutnie żadne z wypowiedzianych przeze mnie zdań jutrzejszego dnia... O ile będę miał jeszcze gardło, by móc dalej mówić i kłamać i mamić. Z drugiej jednak strony - powiedział bardziej do siebie niż do innych - jeśli nie obudzę się rano będzie to idealnym dowodem na winę Lionela i Sazanki, więc w sumie powinienem spać spokojnie... No, ale jeśli się obudzę, a moje słowa odnośnie Sazanki okażą się prawdą, to ktoś może bardzo żałować, że nie złożył mi nocnej wizyty. Pocieszna myśl. Karaluchołaki pod poduchy, czy jak wam tam... - rzucił marnym dowcipem na dobranoc i zebrał się do pójścia spać.
Koniec dnia trzeciego.

[Dodano po 20 minutach]

Linczowanie:

Sazanka - 5
Wiktul - 3
Hubris - 1

Zabójstwo wilkołaków:

Tig

Śmierć z rąk Czuwającego:

Lionel

Nie głosowali:

Althenor Altharis (2)

===================================

Wszystko zaczęło się w momencie, gdy rejsowicze postanowili zastawić pułapkę na agresowa panoszącego się po statku. Niby wszystko ślicznie i pięknie, tylko ewidentnie widać było, że nie wiedzieli, jak się za to zabrać.
- Moim zdaniem powinniśmy zostawić mu gdzieś jakiś ochłap mięsa. Przecież właśnie to żrą, od razu się pojawi, a my go cap i za burtę! - błysnął pomysłem jeden z rozmówców.
- Może od razu sam wyskoczy, głąbie? Myślisz, że to takie proste? Już dawno byśmy go złapali. - Odgryzła się potężna kobieta, notabene kucharka.
- W takim razie czosnek! Przecież tego się boją!
- Głupszy już nie mógł się trafić, skaranie boskie...

Dyskusja trwała sobie w najlepszego, gdy nagle ze swojego miejsca wstał milczący dotąd Tig.
- Ja to zrobię. Zwabię ich na siebie, a waszym zadaniem będzie zareagować w porę.
Jako potwierdzenie dostał jedynie budzące wątpliwą pociechę ponure pomruki reszty.

A potem wszystko działo się już bardzo szybko. W momencie, w którym wpadli na pokład w celu pojmania napastnika, ciało Tiga walało się już na przestrzeni kilku metrów. W kilkunastu kawałkach. Gdzieś w cieniu wymykały się właśnie dwie włochate sylwetki. I pewnie nic nie wyszło by z tej nagonki, gdyby nie fakt, że na miejscu znaleziono skrawki dość charakterystycznie wyglądającej sukni jednej z podróżujących, który momentalnie rozpoznała kucharka.
- Toż to panny Sazanki! Niemożliwe, naprawdę niemożliwe... - A jednak. Znalezienie winowajczyni nie zajęło długo i chociaż broniła się niczym prawdziwa bestia (którą w końcu była), rejsowiczom w końcu udało się ją obezwładnić, skrępować, a następnie wymierzyć sprawiedliwość. Nie wnikając w szczegóły.

Zadowoleni z siebie podróżujący prawie zapomnieli o jeszcze jednej sylwetce. Prawie. Jak się okazało, jeden z nich specjalizował się w łowieniu grubej zwierzyny na stepach i sawannach w Afryce i Australii, dlatego też zamiast przyłączyć się do kaźni nad Sazanką, postanowił wyśledzić drugiego Wilkołaka. Złapał go w momencie przemiany, biedak nie miał najmniejszych szans. W miejscu, w którym niegdyś była głowa potwora, ziała w tej chwili wielka, krwawa dziura. Jedynie po posturze ciała i resztkach ubioru dało się go zidentyfikować jako sympatycznego i wygadanego chłopaka, którego ciężko było podejrzewać o cokolwiek złego. Pozory myliły. Lionel odpowiadał za zbrodnie popełnione na statku na równi ze swą towarzyszką.

W międzyczasie, gdzieś na statku, rozległ się pełen bólu, rozpaczy i niemożliwej do określenia w słowach złości krzyk, który po kilku chwilach przerodził się w wycie. Gdzieś wśród rejsowiczów wciąż czaił się jeden z Wilkołaków.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Wielki sukces, nasze prognozy się sprawdziły. Zastał już tylko jeden potwór, ale jest to ktoś, kto do tej pory pozostawał w cieniu i nie mamy wobec niego większych podejrzeń. Zróbmy przegląd pozostałych przy życiu pasażerów:

Wiktul - prawie na pewno człowiek, zdecydowanie nie był w koalicji z S. i L.
Hubris - to samo, zbyt dużo czasu i energii poświęcił na dyskusje z S., żeby mógł to być blef.
Ja - człowiek, twardo obstawałem za zlinczowaniem S. wczoraj, która kilka razy oskarżyła mnie o spiski i wilkołactwo, co okazało się nieprawdą.
Evrina - w głosowaniach szła za głosem większości, jakoś nie wydaje mi się, by była potworem.
Geht - głosował od razu na S., najprawdopodobniej nie-wilkołak.
Althenor Altharis - nie mam pojęcia. Z równym powodzeniem może być niewinnym człowiekiem, co zwyrodniałym mordercą.
Mortton - początkowo głosował wraz z Wilkołakami na Wiktula, potem zmienił zdanie, oskarżając Hubrisa. Może dlatego, aby uniknąć posądzeń o współpracę z wrogiem kolejnego dnia, gdy widział, że nie uda się już zlinczować Wiktula. Wysoce podejrzany.

Zatem, o ile nikt z nas nie jest mistrzem blefu, w mojej opinii ostatnim Wilkołakiem jest Mortton lub Althenor Altharis. A jak Wy myślicie?
Jak widać moje podejrzenia okazały się słuszne. Ostatnim wilkołakiem jak na mój gust jest Mortton, gdyż jego głosy od początku wyraźnie wskazywały członków drugiego frontu, choć starał się nie wskazywać tej samej osoby co pozostała dwójka łaków. Co do Erviny nie jestem pewny, gdyż nie odzywa się za dużo, aczkolwiek nie wykreślam jej z listy potencjalnych futrzaków. Powiem tak. Na razie najmniej podejrzany z całej naszej ekipy wydaje mi się Wiktul.
Ekhekhm. No tak, rzecz jasna, nie odzywam się za dużo... choćby z tego względu, że mimo wszystko, takie słowne przepychanki mnie drażnią. Po prostu. Tak więc po co mam wcinać się w dyskusję, wykłócać się i język sobie strzępić, skoro inni powiedzieli to, co należałoby powiedzieć? Zresztą, równie dobrze można by podejrzewać Gehta o futrzakostwo, bo też raczej cicho siedzi, pomijając chwile, kiedy gada sam do siebie.

Jak na razie od głosu się po prostu wstrzymuję. Zobaczę, co powiedzą pozostali...Choć nie wykluczam, że to pod postacią Morttona lub Wiktula kryje się wilkołak. Być może to nawet jest Althenor... choć jakoś wątpię. Sytuacja podobna jak do tej Taramelliona, choć dłużej się utrzymująca.

Albo też po prostu trzeba wskazać na tego, kto najwięcej jazgocze, jak Sazanka, która okazała się wilkołakiem... a jeśli iść tym tropem, to czy przypadkiem nie będzie Hubris? Mniejsza, jak mówiłam, na razie nie typuję nikogo. I nikogo nie skreślam z kręgu podejrzanych.
Taak wielki sukces 2 z 3 typowanych osób okazały się wilkami, a co najlepsze wiedział że 1 z osób nie jest tak wiec teraz witkul był czysty... kto mógł być ostatnim potworem? Mortton Tak ten typ wyglądał dość niepokojąco, chociaż i Althenor Altharis był jakiś dziwny, no ale cóż. Jak nie ten to następny powinien okazać się monstrum a działać trzeba.





Wyszedł z kajuty na główny pokład i zatrzymał się przed zgromadzonymi. Obmacał się po kieszeniach, głowie, rękach, jakby czegoś zapomniał.
- WoW, nadal mam dwie ręce i nogę...Eee... Dwie głowy i rękę... kurde... No wszystko na miejscu. - ucieszył się z udawanym zaskoczeniem i rozwalił się na stojącym obok leżaku.
- Droga pani i panowie, jesteśmy w o niebo lepszej, choć wciąż niekomfortowej sytuacji. Jednak tym razem to my polujemy na grubego zwierza, jeśli tak mogę się wyrazić. Przy okazji, chciałbym serdecznie pogratulować Czuwającemu nad nami myśliwemu za cierpliwość, intuicję i być może po części zaufanie moim słowom. - sięgnął po zimną herbatę, która stała w zapomnieniu na stole już chyba od dwóch dni i przepił do niewidzialnego adresata. - Tymczasem pozostaje nam usunięcie ostatniego zagrożenia, przy wciąż żywej niepewności o nasze tożsamości. Spróbujmy zatem oprzeć się na logice, a nie na emocjach, skoro dwie najbardziej grające na nich "osoby" opuściły nas na dobre.
Westchnął, odstawił paskudną herbatę i wstał.
- Zastanówmy się zatem nad pewnymi ciekawymi faktami. Wśród nas tu zebranych jest jedna osoba, która do tej pory zawsze typowała tak, jak pozostali zabójcy. Osoba, która znacznie rozważnej niż dwójka jej kompanów nie udzielała się prawie wcale, choć również nie na tyle mało, by wzbudziło to podejrzenia. Osoba, która zagłosowała na niewinnego Tara, pomimo tego, że wycofał się on z oskarżeń w stosunku do niej, przez co określił ją jako nie wzbudzającą podejrzeń. Osoba, która po śmierci Tara, wskazała mnie, nie podając argumentu, bo nie nazwę argumentem dyskryminacji ze względu na płeć. Jednak prawdziwym motywem tego oskarżenia było moje zdemaskowanie Sazanki, w której obronie stanęła. Osoba, która następnie wytypowała Hubrisa, gdy i on wdał się w polemiki wskazujące na winę Sazanki. Ta osoba, to Mortton
No cóż, najbardziej podejrzany z załogi jest Mortton.
Skoro wszyscy są tacy zgodni... niech będzie. Morrton.
← Wilkołak
Wczytywanie...