Wilkołak [Runda 1]

RUNDA 1

Zasady gry

Główne zasady:

- Istnieje kilka klas, do których możecie zostać podporządkowani - wszystko jest dziełem przypadku, jesteście losowani za pomocą strony: www.random.org
- Każdego dnia musisz zagłosować w temacie gry, aby zlinczować kogoś publicznie (głosowanie na siebie jest niedozwolone). Głos umieszczajcie pogrubiony i na czerwono, aby nie było wątpliwości na kogo głosujecie. Jeśli głos nie będzie sformatowany odpowiednio, nie będzie liczony.
- Trzy dni niegłosowania równoznaczne są ze śmiercią gracza.
- Pierwszego dnia można zdecydować się na NIE GŁOSOWANIE. Należy w tym celu wpisać w temacie po prostu PAS.
- Masz prawo zmienić swój głos ile tylko razy chcesz, po prostu pamiętaj o utrzymaniu odpowiedniego formatowania tak, aby tylko Twój finalny głos był zaznaczony na czerwono.
- W razie remisu, ofiara zostanie wybrana losowo spomiędzy linczowanych graczy.
- Dzień w grze kończy się o 24.00
- Podsumowanie dnia odbywa się w następującej kolejności: 1. Zabici przez nieaktywność, 2. Zlinczowani, 3. Uratowani przez doktora, 4. Zabici przez wilkołaka 5. Zabici przez Czuwającego
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, nie masz prawa pisać w temacie gry. Możecie rozmawiać w tym temacie, dla samej gry założy się nowy.
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, proszę powstrzymaj się od wygłaszania swoich przemyśleń publicznie. Pozwól graczom na własną rękę dowiedzieć się kto jest kim.
- Nie umieszczaj nigdzie screenshotów z PMek, jakie dostaniesz w czasie gry.

Wilkołaki:

- Wilkołaki muszą zgodzić się co do osoby, którą mają zamiar zabić danej nocy. Śmierć będzie miała miejsce, jeśli cel dostanie przynajmniej (n-1) głosów*. Jeśli w grze zostanie tylko jeden Wilkołak, jego jeden głos wystarczy do zabicia.

*: Jeśli Wilkołaków jest więcej niż 2, to
n = liczba Wilkołaków

lub

jeśli Wilkołaków zostaje 2, to
n = 3

w innym przypadku

n = 2;

Wyrocznia

- Wyrocznia może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poprosi o prawdziwą tożsamość jednego, wybranego gracza.

Doktor

- Doktor może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poda nicka osoby, którą chce dziś uratować. Jeśli dana osoba tej nocy jest celem ataku Wilkołaków, nie zginie.

Czuwający

- Czuwający może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, którym poda nicka osoby, którą chce zabić. Ważne, aby był pewien swego wyboru - lepiej nie zabijać niewinnych ludzi.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Aktualnie grający:

- Sazanka - ukarana za swe zbrodnie poprzez publiczną kaźnię
- Lionel - kulka w łeb, niefart, pech. Czuwający to prawdziwy twardziel
- Wiktul
- Mortton - ostatni z Wilkołaków, sprawnie złapany i ubity
- Taramelion - pierwsza ofiara publicznego linczu
- Hubris
- Althenor Altharis - postanowił popełnić alkoholowe sepuku
- Elean Reasill - zjedzony przez Wilkołaki
- Geht
- Evrina
- Tig - ofiara dobrej woli (i Wilkołaków), przestroga warta zapamiętania
- Strateks


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziennik:

Dzień 1: Zero ofiar, właściwie niewiele się działo.

Dzień 2: Dwie ofiary ludzkie, 3 Wilkołaki na wolności. Robi się ciekawie.

Dzień 3: Prawdziwy triumf ludzkości! Dwa Wilkołaki złapane i zabite, tylko (czy aż?) jeden człowiek stracony. Oby tak dalej, a nie potrwa to długo.

Dzień 4: Koniec koszmaru! Ostatni z Wilkołaków uśmiercony.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Runda 1 rozpocznie się 22 maja o godzinie 00:01.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

[Dodano po 2 minutach]

Każdy, kto zostanie wylosowany do odegrania konkretnej roli, dostanie na PW informację. Jeśli ktoś nie dostanie ode mnie wiadomości, znaczy to, że jest człowiekiem. W tej rundzie grasują pomiędzy Wami 3 Wilkołaki.

[Dodano po 53 minutach]

------------------------------------------------

Minęło kilka godzin od rozpoczęcia rejsu. Nastał w końcu wieczór, słońce leniwie schowało się za horyzontem, ale mimo to panowała parna, ciężka atmosfera. Próżno było szukać chociaż najlżejszych podmuchów wiatru, które ukoiły by spieczoną po całym dniu i pokrytą warstewką potu skórę. Mimo, że statek nie należał do największych, każdy z podróżujących jakimś sposobem znalazł sobie swój kąt, w którym próbował przetrwać do nocy, czyli chwili, w której w końcu dało się jakoś funkcjonować.
- Cholerne lato... Co mi strzeliło do głowy, żeby wybierać się w podróż akurat teraz? - Wąsaty jegomość postanowił podzielić się swoimi żalami ze swoim nowo poznanym towarzyszem, chudym jak tyczka lekarzem. - Przecież to udaru można dostać, słońce ni chybi uwzięło się na nas i chce, żebyśmy kopnęli w kalendarz. Do końca rejsu zeschnę się jak stara pomarańcza! - Kontynuował Wąsaty, mimo dość dobrze widocznego, średniego zainteresowania doktora.

Zapewne dalej prowadziłby swój monolog, gdyby nie pojawienie się zasapanego chłystka, który niemal wywrócił się o leżak Wąsatego.
- Doktorzedoktorzetragedia! - wyrzucił jednym tchem. - Pod pokładem znaleziono martwą kobietę, musi pan do zobaczyć! - I już go nie było. Doktor i Wąsaty postanowili nie czekać, a zdumienie odłożyć na później. Trzeba było zbadać sprawę i przekonać się czy przewidywania narzekającego na słońce jegomościa przypadkiem nie okazały się prorocze czy też... Póki co woleli o tym nie myśleć. Jeśli na pokład zabrał się ktoś, kto zagrażał innym uczestnikom rejsu, na powrót było za późno. Polityka firmy najmującej statki rejsowe była prosta - ze wszelkimi problemami, na jakie natrafią podróżujący, muszą poradzić sobie sami. Nie na darmo cena transportu była po prostu śmiesznie niska.

Gdy w końcu znaleźli się pod pokładem, na miejscu zdarzenia zebrała się już spora grupka gapiów - jakby tylko śmierć jednego z rejsowiczów była w stanie spędzić ich wszystkich w jedno miejsce.
- Proszę mnie przepuścić, jestem lekarzem. - Chrząknął poddenerwowany doktor i przepchnął się przez mały tłumek, by po chwili pożałować swojej decyzji. Cokolwiek zabiło leżącą na ziemi kobietę, ze słońcem miało mało wspólnego. Na przestrzeni kilku kroków cała podłoga i ściana umazane były krwią, a dookoła walały się szczątki ofiary. Coś tak okropnego, tak bestialskiego mogło być dziełem jedynie prawdziwej kreatury... z pewnością nie człowieka.

Doktor wziął głęboki oddech.
- Cokolwiek to było, powinniśmy trzymać się teraz razem. Musimy odnaleźć resztę załogi i podróżujących oraz ostrzec ich przed niebezpieczeństwem. Na koniec, musimy odnaleźć to monstrum i rozprawić się z nim nim ono rozprawi się z nami! Nigdy jeszcze nie widziałem tak okaleczonego ciała, jednak księgi, jakie czytałem wskazują, że możemy mieć do czynienia z...
Nie dane było mu dokończyć. Jak na zawołanie, ponad zebranymi, gdzieś na pokładzie, rozległo się mrożące krew w żyłach, przejmujące wycie. Trwało dobre kilka sekund, przez które wszyscy doskonale zrozumieli, z czym mają do czynienia. Należało się śpieszyć. Stawką było ich życie.

------------------------------------------------

[[[OT: Jako gracze nie musicie udzielać się fabularnie. Historyjka została stworzona jedynie, aby umilić Wam grę i na koniec każdego dnia będzie kontynuowana. Możecie pisać w temacie całkiem normalnie, nie wczuwając się w swoje role, które zostały Wam nadane - nawet jest to wskazane, bowiem jeśli zdradzicie się ze swoją tożsamością, stajecie się łatwym łupem.

Ludziom - życzę powodzenia. Wilkołakom - owocnego polowania.]]]
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
PAS
PAS
Przypominam, że start dopiero po północy... także pas tyczy się całego jutrzejszego dnia. Ale tak, zazwyczaj pierwszego dnia warto spasować.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
PAS





PAS
PAS.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

PAS
To będę inny niż wszyscy i napiszę P a S

[Dodano po 32 minutach]

I dodam nawet uzasadnienie, może pójdziecie za moim przykładem, bo potem będzie trochę drętwo pisać "Wybieram do powieszenia Stefana, bo tak."

---

Wsparty o barierkę przy lewej burcie obserwował całe zamieszanie. Cokolwiek się tu działo, najchętniej uciekłby stąd na piechotę i nie wracał, ale niestety nie umiał chodzić po wodzie, a i z pływaniem było dość krucho. W pewnym momencie zdało mu się, że zobaczył sylwetkę człowieka, który wychodził spod pokładu, umorusany czymś czerwonym, by zaraz potem zniknąć gdzieś na pokładzie. Nie zdążył niestety ujrzeć jego twarzy, bardziej interesowało go powstrzymywanie żołądka od przepowiedzenia pogody z dzisiejszego obiadu, więc postanowił nie odzywać się. Póki co.
Koniec dnia pierwszego.

[Dodano po 46 minutach]

Linczowanie:

Zero głosów

Zabójstwo wilkołaków:

Brak

Śmierć z rąk Czuwającego:

Brak

Nie głosowali:

Taramelion (1), Elean Reasill (1)

--------------------------------------------------------

Przypominam, że dziś już nie można spasować.

--------------------------------------------------------

Atmosfera panująca na statku była napięta do granic możliwości. Minął długi, nerwowy i wciąż okropnie upalny dzień, a w sprawie dziwnego morderstwa nic się nie wyjaśniło. Wieczór jedynie podsycił strach, jaki czuli wszyscy niewinni. Każdy z nich mógł stać się kolejną ofiarą, a oprawcą mógł być również każdy, choćby sąsiad czy ktoś, z kim akurat się rozmawiało. Pomimo ogólnej nerwowości postanowili nie sięgać po ekstremalne sposoby zapewniania bezpieczeństwa typu zbierania wszystkich w jednym miejscu i spania na zmianę. Mimo wszystko w głowach podróżujących wciąż tliła się nadzieja, że to przypadek, a nawet jeśli nie, to chociaż jednorazowe zdarzenie.

Po nieprzespanej, dla większości, nocy, okazało się, że rację mogą mieć ci, którzy nazwali morderstwo kobiety `pojedynczym incydentem` i postanowili nie przejmować się tym wszystkim aż tak bardzo. Nie znaleziono żadnego nowego ciała, nikt nie zaginął - słowem, wyglądało na to, że znów jest bezpiecznie. Mimo to nie wszyscy rejsowicze zapomnieli o całej sprawie. Wśród nich znalazło się kilka osób, które wiedziały, że to dopiero początek i jeśli nie znajdą winowajcy czy winowajców, nie dożyją końca rejsu. Postanowili póki co nie dzielić się z nikim swoimi przemyśleniami, aby nie ściągać na siebie uwagi tego, którego z całą pewnością woleli unikać.

Wśród wielu rozmów, tych cichych i tych głośniejszych, padło jedno, bardzo ważne zdanie.
- Mam podejrzanego. Będziemy mieli go na oku.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
*Sam nie wiedział co o tym myśleć. To wszystko wydawało się takie nierealne, a jednak pod pokładem nadal znajdowały się rozszarpane zwłoki. Rzucił okiem na pozostałych pasażerów. WIKTULwydawał mu się podejrzany.*
Nie dziwi Was, że tej nocy nikt nie zginął? Jeśli zabójca, czy też oni, przecież może być ich więcej, jeśli w każdym razie są wśród nas, dlaczego dziś się powstrzymali? Może już zbiegli, może się ukryli? Dwójki z nas nie widziałam wczorajszej nocy, Taramelion i Elean Reasill wydają mi się podejrzani. Muszę się nad tym zastanowić.
*W sumie zupełnie nie widział co o tym wszystkim myśleć, ale jedno było pewne trzeba działać, bo kto siedzi i czeka licząc na cud zwykle szybko staje się martwym. A tak jakoś się składało, że on nie spieszył się na tamten świat, szczególnie w tak ohydnie krwawy sposób. Dlatego w miarę możliwości obserwował i oceniał chodząc przy tym pół dnia w tą i we w tą po pokładzie. Efektem tych "zabiegów" stało się jakieś tam przekonanie, jakoby Taramelion mógłby być winny tej masakrze*





Skoro na pokładzie nie ma żadnych Afroamerykan, to oznacza, że kolejną osobą która zginie będzie najbardziej lubiana osoba na statku! - Ja! Trzeba być ostrożnym, tyle łypiących w mą stronę oczu... wszyscy są podejrzani. tylko kto byłby zdolny do zwierzęcego zachowania i kultu krwi?
Taramelion nie jest obecny, a to oznacza, że ma coś do ukrycia. Podejrzaaaaneeee!
Widzę spisek już dojrzał i wychodzi powoli na wierzch. Mortton to niewinne dziecko, Lionel wespół z Geht'em i Sazanką tworzą jakiś organizację.
Umęczony upałem, prawie cały wczorajszy dzień przesiedziałem w swojej kajucie, drzemiąc lub podjadając. Nie widziałem się zbyt dużo z innymi pasażerami, ale ponoć Taramelion i Elean także nie wychodzili na pokład. Czyżby nieszczęśni też tak źle znosili gorąco? Tymczasem Hubris wydał mi się najbardziej nienaturalny.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

← Wilkołak
Wczytywanie...