Wilkołak [Runda 1]

Och, ktoś tu poczuł się zagrożony, czyż nie, Taramelionie? Łatwo wskazać na spisek, wobec moich zarzutów, które teraz dalece bardziej wydają mi się prawdopodobne. Najlepszą obroną jest atak, powiadają, Taramelion wydaje mi się najbardziej podejrzany, a jeśli mam rację, to i Elean Reasill z nim współpracuje!
Doszedł trochę do siebie, jego żołądek także. Przyglądał się nieskoordynowanej fali wzajemnych oskarżeń, paniki i agresji. Psychologia tłumu, normalna rzecz. Ktoś rzucił nawet jego imię, do kompletu z nieżyczliwym spojrzeniem, to też nic dziwnego. Jednak niektóre z wypowiedzianych zdań były bardziej niepokojące niż inne. Niektóre z teorii charakteryzują się tzw. "niewywrotnością", sposobem formułowania, który uniemożliwia ich falsyfikację, niezależnie od stopnia nieprawdziwości. "Jestem najbardziej lubiany, więc zaraz ktoś mnie wytypuje"? Defensywny pesymizm w połączeniu z zawyżoną samooceną? Bezpodstawne, afektywne oskarżenia i gwałtowna reakcja oburzeniem, gdy pomówiony broni się w naturalny sposób, a obronę tę traktuje jako potwierdzenie swej tezy... Samospełniające się proroctwa, selektywne abstrahowanie. Wszystko to może charakteryzować wyjątkowo niebezpiecznego psychopatę. Lionel stwarza zagrożenie.
-Wczoraj byłem w bufecie. Byli tam wszyscy oprócz Tarameliona który najpierw mnie oskarżył, a potem to oskarżenie szybko odwołał. Dziwne nie?
Wiktul również sprytnie odwraca od siebie uwagę... Trudna to będzie decyzja. Poczekam ze swoim osądem, posłucham, nie chcę ryzykować i radzę Wam wszystkim, miejcie oczy szeroko otwarte.
Ktokolwiek chciał odwrócić uwagę od siebie, zrobił to bardzo sprytnie. Tarameleon, pierwszy lepszy z brzegu, akurat trafiło na podatny grunt. Rozmycie odpowiedzialności to jeden z podstawowych mechanizmów kierujących grupą. Muszę zadecydować o czyjejś śmierci nie chcąc być uznanym za mordercę? Więc pójdę za głosem "innych", przecież "inni" też tak zadecydowali, to nie ja, moje ręce są czyste. Jedna osoba zauważyła ten stary fortel, również narażając się na oskarżenia. Przez kogo? Przez tych, którzy oskarżali "kozła ofiarnego". Dlaczego? Ponieważ wiedziała jak bezpodstawne są te zarzuty i jakimi technikami posługują się oskarżyciele. Ci sami oskarżyciele, co warto zaznaczyć.

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Wiktul dnia poniedziałek, 23 maja 2011, 16:51 napisał

Doszedł trochę do siebie, jego żołądek także. Przyglądał się nieskoordynowanej fali wzajemnych oskarżeń, paniki i agresji. Psychologia tłumu, normalna rzecz. Ktoś rzucił nawet jego imię, do kompletu z nieżyczliwym spojrzeniem, to też nic dziwnego. Jednak niektóre z wypowiedzianych zdań były bardziej niepokojące niż inne. Niektóre z teorii charakteryzują się tzw. "niewywrotnością", sposobem formułowania, który uniemożliwia ich falsyfikację, niezależnie od stopnia nieprawdziwości. "Jestem najbardziej lubiany, więc zaraz ktoś mnie wytypuje"? Defensywny pesymizm w połączeniu z zawyżoną samooceną? Bezpodstawne, afektywne oskarżenia i gwałtowna reakcja oburzeniem, gdy pomówiony broni się w naturalny sposób, a obronę tę traktuje jako potwierdzenie swej tezy... Samospełniające się proroctwa, selektywne abstrahowanie. Wszystko to może charakteryzować wyjątkowo niebezpiecznego psychopatę. Lionel stwarza zagrożenie.


Ach ta twoja para-psychologia. No to już wiemy, kto jest drugą czarną owcą po Tarze => Wiki, wiadomo, że najbardziej walnięci są sami psychologowie/psychiatrzy, więc czubka daleko nie trzeba szukać.
Słysząc te słowa o mało nie udusił się wykałaczką, którą memłał w ustach, chcąc opanować wciąż odzywające się nudności.
- Oczywiście, inwektywa i stereotyp w odpowiedzi na logiczną argumentację. - uśmiechnął się szeroko, jak na pierwszej klasy dowcip. - Sami państwo ocenią wiarygodność takiej oceny oraz to, czego faktycznie ona dowodzi i czyje domysły potwierdza. - powiedział do pozostałych pasażerów, którzy starali się wyrobić sobie opinię o wszystkich tych zajściach.
Mętny, niejasny i zawiły język jest językiem spiskowców i intrygantów, Wiktulu drogi, słusznie dobrany jest Twój avatar, żałuję tylko, że nie starcza mi szarych komórek, na interpretację tych ciągów przyczynowo-skutkowych.
Trzymała się trochę na uboczu, zmęczona całą sytuacją. Dysputy, dysputy... niektórzy by chyba tylko językiem mielili bez końca, bez końca żadnego... a koniec prędzej czy później i tak musi być bo nic nie trwa wiecznie. W każdym razie, głowa mogła już rozboleć od tych wszystkich dywagacji (i niestety rozbolała), kto jest winnym mordu. Ale fakt, nie dało się całkiem wyłączyć, odciąć od tej grupy... choćby ze względów bezpieczeństwa. W każdym razie, fakt, zauważyła tak jak i inni, że dwie osoby były nieobecne. Zdarza się. Ale czy aby na pewno oni są winni?W każdym razie, wilkołaka, który zabił, na pewno nie było wśród osób, które zgromadziły się dookoła truchła. Cóż. Trudno, w razie czego przyłączy się do tych, co sądzą, że to Taramellion jest winny. Może mają rację. Może nie.

//aż korciło, żeby odnieść się do postów z dołu, ale...
Taramelion
Uśmiechnął się jeszcze szerzej i wypluł wykałaczkę, jeszcze naprawdę się nią udławi.
- Drodzy państwo, podsumujmy parę faktów. Na początek pojawiło się oskarżenie pod adresem Tara. Było to pierwsze "skoordynowane" oskarżenie, wysunięte przez więcej niż jedną osobę, dokładniej przez trzy osoby - Lionela, Gehta i Sazankę. Zupełnym przypadkiem wszyscy oni w tym samym momencie wybrali właśnie jego i to właśnie od nich po raz pierwszy wysunęło się oskarżenie o "spisek", do którego konsekwentnie włącza się kolejne osoby. To fakt pierwszy, sami go oceńcie.
Fakt drugi - gdy wyraziłem wątpliwość co do zasadności oskarżania o cokolwiek Tara, zostałem zaatakowany przez dwie osoby: Lionela, którego odpowiedź i jej styl mówią same za siebie, a także Sazankę, która zarzuca mi mętny język, intryganctwo i - oczywiście - spisek. Sazankę, która jako jedyna, choć nie minęła jeszcze doba od zabójstwa, rzuciła już oskarżenia na trzy różne osoby. Sazankę, która określiła mnie jako "podejrzanego", gdy tylko wypowiedziałem się na temat Lionela i która rzuciła się również na Tara, gdy ten bronił się przed oskarżeniem Lionela. Broniła Lionela, choć nie miała po temu żadnego powodu. Przynajmniej żadnego jawnego powodu, który mógłby pojawić się w DZIENNYM
- zaakcentował wyraźnie - świetle. Proponuję zatem, byście raz jeszcze zdali się państwo na swe rozumy. - skończył i ruszył po jakąś szklankę, zaschło mu w gardle od tego wywodu.
*Roześmiał się w głos słysząc co i rusz oskarżenia kierowane w swoją stronę.*

- Widać, że wylkołak pochodzi z jakiś elyt, wygadane toto, wykształcone na unywesytetach... Mój stary kompan Harvey Leibenstein kiedyś mnie opowiadał o takim zjawisku... Ale nie o tym nie o tym.

Cytat

Och, ktoś tu poczuł się zagrożony, czyż nie, Taramelionie? Łatwo wskazać na spisek, wobec moich zarzutów, które teraz dalece bardziej wydają mi się prawdopodobne. Najlepszą obroną jest atak, powiadają, Taramelion wydaje mi się najbardziej podejrzany, a jeśli mam rację, to i Elean Reasill z nim współpracuje!


- Oczywiście, panno Sazanko. To jest oczywiste, chyba nie będziesz oczekiwała, że bez słów żadnych będę czekał na lincz, gorącą smołę i poćwiartowanie, prawda li to? Bronię się albowiem to jest jedyna i słuszna LUDZKA reakcja.
Wskazując na to, że ja jestem podejrzanym wraz z kompanami swemi narzuciłaś chcąc - nie chcąc podejrzenie że kierujecie się wspólnym motywem który jak wiadomo cechuje (zorganizowaną) grupę.

- Monsieur Wiktul, kłaniam się panu szczerze. Nie jest łatwo w trudnej chwili stanąć w obronie kogoś innego i narażać się na atak. Bądźcie zdrowi, panie.

Cytat

Mętny, niejasny i zawiły język jest językiem spiskowców i intrygantów, Wiktulu drogi, słusznie dobrany jest Twój avatar, żałuję tylko, że nie starcza mi szarych komórek, na interpretację tych ciągów przyczynowo-skutkowych.


- Znów strzelasz sobie, moja Pani w stópkę. W jednej chwili mówisz o niejasnym języku w drugiej przyznajesz nie nie starcza Tobie, pani szarych komórek za przeproszeniem. Wobec tego po co zabierasz głos? Chyba tylko aby podtrzymać oskarżenia w chwiejącym się kierunku.

Kłaniam się także pani Evrinie i Monsieur Strateksowi. Wam nie mam jak odpowiedzieć.
Dużo mówisz, ale braknie w tym wszystkich argumentów i sensu. Po cóż więc zabierasz głos? Chwytaj się ostatniej deski, choć teraz Wiktul bardziej mi się podejrzany wydaje od Ciebie, zwinnie wskazuje na coraz to nowe koalicje i spiski. Waham się ze swoim głosem, wstrzymam się chyba do ostatniej chwili.

Moim zdaniem bronią się jedyni ci, którzy mają ku temu podstawę. Będzie co będzie, ciekawa jestem, kto wedle wilkołaków jest teraz największym zagrożeniem dla nich...
Liczę na konkretną dysputę, o pani.
Uważam, że podane na tacy zarówno przez Monsieur Wiktula jak i mnie, że nie ma żadnych konkretnych dowodów ani NAWET poszlak wskazujących moją konkretną osobę.

A ja mam podstawy do tego, żeby uważać wasz zorganizowany atak za przejaw tego, że na sumieniu macie wiele.

Cytat

Moim zdaniem bronią się jedyni ci, którzy mają ku temu podstawę. Będzie co będzie, ciekawa jestem, kto wedle wilkołaków jest teraz największym zagrożeniem dla nich...

No to zejdźcie pod pokład i pogadajcie sobie od serca.


btw
A tak pani Sazanko, rodzina Twa nie pochodzi może z Grecji? Wrażenia nieodpartego się pozbyć nie mogę, że demagogów w linii swej rodowej masz bez liku...
Zorganizowany atak? Bez podstawy? Wskazałam tylko fakt, że dziwne jest, iż tej nocy wilkołaki nikogo nie zabiły. Dwójka z nas była nieobecna tego dnia i to może być powodem, dla którego, dzięki bogom oczywiście, greckim, rzymskim, nowym i starym, nikt nie zginął - wilkołaki się nie dogadały. A że Ty byłeś pośród tej dwójki... Drugi milczy, zobaczymy dzisiaj.
- Fakt numer trzy: - wtrącił się w dysputę, popijając ze szklanki. - Kolejnym typem Sazanki okazuje się brak typu. Nie sposób obronić stanowiska nie pokazując kart, przywdziewamy więc maskę obiektywności i bezstronności. Również wielce wiarygodne. - uniósł szklankę i przepił do kobiety. - Drodzy państwo, sprawa jest i prost i zawiła zarazem. Zawiła, bo musicie wybrać między przeciwstawnymi argumentami dwóch stron. Prosta, bo jeśli faktycznie pan Tar winny jest śmierci, usuniecie z pokładu zwyrodniałego mordercę, a ja dołączę doń w następnej kolejności, jako jego kompan, którym okażę się być. Niestety, jeśli się mylicie, a mylicie się, jak staram się wykazać, zabijecie niewinnego człowieka zamiast wskazanego przez niego i mnie Lionela
Toż to prawdziwie bezpodstawne oskarżenie. Choć może jest jakaś podstawa? Chciałabym wtedy wiedzieć - jaka? Czas się zbliża, bym i ja podała swój głos, a nie wierz proszę, że nie mam swojego typu. Wolę grać ostrożnie, i moje życie się tu waży na szali.
Ziewnął przeciągle i machnął ręką. - Nie każ mi powtarzać raz jeszcze tego samego. Pasażerowie zabiliby mnie zapewne, gdybym zmusił ich do wysłuchiwania kolejnego wywodu. Wszystko jest jasne i dla ciebie, i dla mnie, mam nadzieję, że także dla reszty. - przechylił szklankę ponownie. Cholera. Pusta.
← Wilkołak
Wczytywanie...