Chodziłeś od stołu do stołu, przysłuchiwałeś się rozmowom, które zazwyczaj nie odbiegały tematem od koronacji za 2 dni lub gospodarki. Raz zaczepił cię dość postawny człowiek, obrany w staromodny dublet (skąd on go wziął?), lecz zbyłeś go szybko. W końcu zobaczyłeś, że Radny ucałował jej rękę i poszedł do innych gości, a ona, stojąc w miejscu, dopija kieliszek czerwonego wina.
Odkładając to co akurat zajadałem, postanawiam podejść do kobiety. Spokojnie bez pośpiechu.
- Witam panią. Mam coś gdzieś przylepione? - Mówię do niej gdy w końcu do niej dojdę.
- Doszedłem do takiego wniosku po tym, jak mi się pani zaczęła przyglądać. - odpowiadam z lekkim uśmiechem. - Tobian Shol.
Przedstawiam się, po czym lekko się kłaniam z zamiarem pocałowania w dłoń.
Stary oklepany zwyczaj, ale zawsze działał.
Wyciągnęła dłoń, a ty ją ucałowałeś.
- Kahlan Amnell. Patrzyłam się na pańską fryzurę, jeśli można by tak rzec. - uśmiechnęła się kącikiem ust, bawiąc się kieliszkiem. - Jest pan rycerzem Jedi, nieprawdaż?
- Mistrzyni Shandre? Bardzo miła kobieta, rozmawiałyśmy krótko. - powiedziała. - Czy takiego Jedi jak Pan, interesują w ogóle takie wystawne kolacje? - zapytała, zataczając kieliszkiem okrąg wokół sali. - Dyplomacja, robienie uśmiechu do złej gry, knucie?
- Ja dla odmiany się w tym specjalizuję, choć nie powiem, żebym się z tego cieszyła. Jestem ambasadorem Ryloth na Cato Neimoidii. Szczerze mówiąc trochę mnie zdziwiła taka kolacja, kilka dni po śmierci cesarza. - powiedziała i skończyła wino.
- Nowy władca nie chce iść utartymi ścieżkami. Ponoć to indywidualista, który nim dobrze usiadzie na tronie, przewróci aktualny porządek rzeczy do góry nogami.
Też tak słyszałam, ale tę kolację zorganizował Główny Radca Miasta. Może nie jest jakoś hucznie, ale bardziej bym się spodziewała żałoby i chodzenia na czarno. - spojrzała po sali. - Hmm, bardziej niż teraz.
- Rada Jedi chce mieć kontrolę nad tymi wydarzeniami, mniemam. - było to raczej stwierdzenie, niż pytanie.
Uśmiechnęła się.
- Prawda. Ale jej celem jest także dobro Galaktyki. Słyszałam z różnych źródeł, że może się zrobić niebezpiecznie niedługo. Młody władca ma sporo wrogów. - spojrzała mimochodem po sali i podeszła do stolika obok, na którym można było znaleźć między innymi kawior. Nabrała trochę na chleb.
- Przepraszam, ale zanudzam pewnie pana pytaniami i problemami, którymi nie chciałby się pan zajmować prawdopodobnie. Taki już mój nawyk. - ugryzła trochę. Po czym dodała:
- Proszę spróbować, naprawdę dobry.
Biorąc odrobinę kawioru, mówię
- Proszę się nie martwić, nie przyjechałem tutaj na wakacje. - Po chwilowej pauzie mówię - Może pomówimy o czymś innym. Skąd pani pochodzi? Jeśli mogę oczywiście zapytać.
Roześmiała się śmiechem, od którego zrobiło ci się cieplej, dźwięcznym, wesołym.
- Z Ryloth oczywiście. Tam się urodziłam i tam jest moje serce. Chyba większość Twi'leków na obczyźnie tęskni za domem. - przejechała palcem po obrzeżu kieliszka.
- A pan? Nie tęskni pan za domem po długim pobycie w akademii?
- Rozumiem. A...
To co chciała powiedzieć przerwał jej służący.
- Przepraszam, ale Jego Wielmożność Banifis prosi państwa do biblioteki. - powiedział i wskazał wam ręką boczny korytarz.
- Rozumiem, w takim razie idziemy. - powiedziała Kahlan - Idziemy? - zwróciła się do ciebie. Nie mając nic przeciwko udaliście się za służącym. Poprowadził was, a także kilku innych gości, w tym mistrzynię Shandre szerokim, zdobnym korytarzem na niewielką klatkę schodową prowadzącą na piętro. Minęliście kolekcję kolorowych waz stojących na drewnianych postumentach i wkroczyliście do obszernej biblioteki. Przy ścianach aż do sufitu piętrzyły się półki z książkami, barwiąc wszystko w brązowo-czerwone barwy. Pod sufitem jaśniał kandelabr dający delikatne, białe światło, dobrze nadające się do czytania i nauki. Szerokie okno, przysłonięte trochę zielonymi, aksamitnymi kotarami, wychodziło na zewnątrz Mostu. Z powodu ciemności, nie było aktualnie nic za nim widać. Po środku pomieszczenia stał długi stół oraz krzesła i kanapy. Przy nim to, u jego szczytu, zasiadł Radny Banifis.
- Proszę, siadajcie państwo. - powiedział, robiąc zapraszający gest ręką.
Mistrzyni Shandre usiadła po twojej drugiej stronie. Uśmiechnęła się do siebie na twój gest przysuwania krzesła. Kahlan podziękowała i zajęła miejsce.
- Zaprosiłem państwa tutaj, by móc porozmawiać o przyszłej polityce Cato Neimoidii. - Banifis zrobił krótką pauzę, po czym podjął temat. - Prawdopodobnie większość z państwa wie już co nieco o polityce przyszłego Cesarza. Cato Neimoidia prawdopodobnie zmieni ustrój z Cesarstwa na Monarchię Demokratyczną. - po sali rozległy się szepty. - Czy ktoś z Państwa ma jakieś pytania zanim będę kontynuował? - zapytał, po czym spojrzał po obecnych.