Sesja Vena
Oprócz Banifisa oraz dwóch pań siedzących po obydwóch twoich stronach, w bibliotece było jeszcze osiem osób. Jedną z nich był neimoidiańczyk, siedzący obok pana Banifisa, niewiele się od niego różniący wyglądam (wszyscy Neimoidiańczycy dla ciebie byli identyczni), choć miał mniejszą twarz i oczy szare, a nie brązowe. Ubrany także skromniej, wyglądał ci na doradcę. Drugim gościem była wysoka kobieta z Kamino, o głębokim błękicie skóry i czarnych, migdałowych oczach. Trzeci był człowiekiem, już trochę starszy, z równo przyciętą brodą, ubrany elegancko lecz prost, w burych barwach. Jeszcze jeden człowiek na sali musiał być z Coruscant. Jego sposób obnoszenia się oraz strój wskazywały dobitnie, że uważa się za lepszego od innych. Siwiejące włosy na skroniach dodawały mu szlachetności, a czarne oczy patrzyły się jastrzębim wzrokiem. Piąty gość na sali, także człowiek, siedział w zielono-złocistej szacie z wysokim kołnierzem, bawiąc się zegarkiem na łańcuszku. Wyglądał ci na Naboo. Siedziała koło niego Rodianka, dość niska, z cerą zielonkawą, nosząca szmaragdowe, podłużne kolczyki. Miała na sobie delikatną, zwiewną suknię w kolorach zieleni i cynobru. Siódmą osobą na sali i kolejnym człowiekiem był mężczyzna znacznej postury, koło czterdziestki, w eleganckim, czarnym garniturze. Co jakiś czas odgarniał dłuższe, brązowe włosy, by móc spoglądać po sali. Ostatnim gościem był przedstawiciel rodu Huttów. Zajął pufę przy stole.
Póki co nikt pytań nie miał, więc Banifis kontynuował.
- Już... - spojrzał na zegarek - jutro, odbędzie się ceremonia koronacyjna nowego Cesarza. Będzie to bardzo ważny dzień dla naszego narodu, dlatego bardzo nam miło, że przybyli państwo na nasze zaproszenie i uświetnią tę uroczystość swą obecnością. - na początku zaczął od grzecznościowej wymiany zdań. Przywitał wszystkich jeszcze raz, goście odpowiedzieli.
- Przygotowaliśmy dla państwa trochę materiałów informacyjnych, które ułatwią nam rozmowę. - przed każdym z gości wysunął się z blatu niewielki ekranik, na którym wyświetlono dane tekstowe oraz liczbowe.
- Zawierają one najważniejsze punkty naszej międzyplanetarnej polityki gospodarczej. Zapraszam do zapoznania się z nimi. - powiedział i zajął miejsce na fotelu.
Spojrzałeś na ekran. Były tutaj aktualne dane dotyczące eksportu oraz importu dóbr, traktaty handlowe, a także przewidywane działania na przyszłość. Gdy tylko niektórzy przeczytali te dane, zaczęły się pytania. Ta część nie interesowała cię w ogóle, ledwo zwracałeś uwagę. Mężczyzna w burych barwach zadał pytanie odnośnie przewidywanego importu gazu kopalnego z Tatooine, kobietę z Kamino interesowało przetwórstwo Ozonu, natomiast elegant z Coruscant zaczął wykłócać się, czemu ceny niklu są tak duże.
Dyskusja zaczęła cię nużyć, wolałeś popatrzeć po sali lub sprawdzić stan butów. Spoglądałeś czasem na Kahlan, siedzącą obok ciebie i słuchającą uważnie z podbródkiem opartym na dłoniach. Znużenie zaczęło przechodzić w irytację. Denerwował cię sposób, w jaki zadawali pytania, jak wydawali je tymi swoimi cienkimi, wysokimi głosikami. Denerwował cię sposób, w jaki siedzieli przy stole. Atmosfera zaczęła doprowadzać cię do szału. W chwili, gdy miałeś już ochotę wstać od stołu i przebić mieczem świetlnym rodiankę, oprzytomniałeś. To nie twój gniew, wyczuwałeś go jedynie.
Byli w pobliżu...
- Już... - spojrzał na zegarek - jutro, odbędzie się ceremonia koronacyjna nowego Cesarza. Będzie to bardzo ważny dzień dla naszego narodu, dlatego bardzo nam miło, że przybyli państwo na nasze zaproszenie i uświetnią tę uroczystość swą obecnością. - na początku zaczął od grzecznościowej wymiany zdań. Przywitał wszystkich jeszcze raz, goście odpowiedzieli.
- Przygotowaliśmy dla państwa trochę materiałów informacyjnych, które ułatwią nam rozmowę. - przed każdym z gości wysunął się z blatu niewielki ekranik, na którym wyświetlono dane tekstowe oraz liczbowe.
- Zawierają one najważniejsze punkty naszej międzyplanetarnej polityki gospodarczej. Zapraszam do zapoznania się z nimi. - powiedział i zajął miejsce na fotelu.
Spojrzałeś na ekran. Były tutaj aktualne dane dotyczące eksportu oraz importu dóbr, traktaty handlowe, a także przewidywane działania na przyszłość. Gdy tylko niektórzy przeczytali te dane, zaczęły się pytania. Ta część nie interesowała cię w ogóle, ledwo zwracałeś uwagę. Mężczyzna w burych barwach zadał pytanie odnośnie przewidywanego importu gazu kopalnego z Tatooine, kobietę z Kamino interesowało przetwórstwo Ozonu, natomiast elegant z Coruscant zaczął wykłócać się, czemu ceny niklu są tak duże.
Dyskusja zaczęła cię nużyć, wolałeś popatrzeć po sali lub sprawdzić stan butów. Spoglądałeś czasem na Kahlan, siedzącą obok ciebie i słuchającą uważnie z podbródkiem opartym na dłoniach. Znużenie zaczęło przechodzić w irytację. Denerwował cię sposób, w jaki zadawali pytania, jak wydawali je tymi swoimi cienkimi, wysokimi głosikami. Denerwował cię sposób, w jaki siedzieli przy stole. Atmosfera zaczęła doprowadzać cię do szału. W chwili, gdy miałeś już ochotę wstać od stołu i przebić mieczem świetlnym rodiankę, oprzytomniałeś. To nie twój gniew, wyczuwałeś go jedynie.
Byli w pobliżu...
http://www.youtube.co...?v=r-ZZtv_oDXY
W jednym momencie, znudzonego, niemal zaspanego jedi, przeszedłem w całkowity stan gotowości.
Wyczułem sithów, al to nie wróży nic dobrego.
Skupiam się. Staram się namierzyć ich,a przynajmniej okolice ich położenia.
W jednym momencie, znudzonego, niemal zaspanego jedi, przeszedłem w całkowity stan gotowości.
Wyczułem sithów, al to nie wróży nic dobrego.
Skupiam się. Staram się namierzyć ich,a przynajmniej okolice ich położenia.
Skupiłeś się i kierując Mocą, zacząłeś sprawdzać otoczenie. Zajęło ci to dłuższą chwilę, bo wyczułeś ich z innego kierunku niż się spodziewałeś - u góry. Gdy tylko uświadomiłeś sobie, z czym to się wiąże, poderwałeś się z krzesła, wyciągając miecz. Wszyscy goście spojrzeli się na ciebie zdziwieni. Mistrzyni Shandre rzuciła na ciebie zdziwione spojrzenie, lecz też coś chyba wyczuła, bo spojrzała się szybko w górę. Gdy tylko zaczęła się podnosić z miejsca, sufit eksplodował, roztrzaskując przy okazji okna. Gęsty dym, pył i szkło zasypały pomieszczenie. W tej samej chwili zobaczyłeś, że wpadają przez otwór w suficie cztery sylwetki, rozjarzając czerwone miecze świetlne.
Dostrzegłeś w dymie cztery sylwetki, około twojego wzrostu, ubrane w dopasowane, czarne płaszcze nie krępujące ruchów. Jeden z nich rzucił się w kierunku Banifisa, dwóch natomiast na ciebie i Shandre, która także miała już w dłoni swój niebieski miecz świetlny. Dzielą was od nich jakieś trzy metry. Ostatni z przeciwników wygląda na to, że chce użyć pchnięcia Mocą na resztę gości. Każdy z nich ma pojedynczy czerwony miecz świetlny i są sithami.
Goście starają się wydostać z chmury dymu, kaszląc od pyłu.
Goście starają się wydostać z chmury dymu, kaszląc od pyłu.
W chwili, gdy dwójka sithów dobiegła do was, wydarzyło się kilka rzeczy.
Sith zostający z tyłu użył dość potężnego pchnięcia Mocą i powalił większość uciekających gości na ziemi. Banifis, który był z boku, zablokował cios mieczem za pomocą krzesła. Oparcie gładko zostało przecięte, ale Radny odskoczył do tyłu. Jeden z biegnących na was zaatakował w kolana Shandre, lecz ta sparowała cios i oddała szybkim cięciem na biodro.
Natomiast ten przy tobie zaatakował twoją szyję. Sparowałeś delikatnie, odsuwając się lekko do tyłu. Poszła w ciebie seria szybkim ciosów na obie strony ciała, które parowałeś z niemałym wysiłkiem, cofając się lekko. Przeciwnik zrobił piruet, celując w twoje nogi.
Sith zostający z tyłu użył dość potężnego pchnięcia Mocą i powalił większość uciekających gości na ziemi. Banifis, który był z boku, zablokował cios mieczem za pomocą krzesła. Oparcie gładko zostało przecięte, ale Radny odskoczył do tyłu. Jeden z biegnących na was zaatakował w kolana Shandre, lecz ta sparowała cios i oddała szybkim cięciem na biodro.
Natomiast ten przy tobie zaatakował twoją szyję. Sparowałeś delikatnie, odsuwając się lekko do tyłu. Poszła w ciebie seria szybkim ciosów na obie strony ciała, które parowałeś z niemałym wysiłkiem, cofając się lekko. Przeciwnik zrobił piruet, celując w twoje nogi.
Sith starał się zbić twoje pchnięcia. Pierwsze było wymierzone dokładnie w serce. Udało mu się odepchnąć, lecz ponowiłeś atak, wykorzystując to, że był w niewygodnej pozycji podczas bloku. Kolejny sztych zbił w bok, ale niewystarczająco. Twój miecz przebił mu lewy bark. Gdy go wyciągnąłeś, padł na ziemię nieprzytomny. Gdy zobaczyli to pozostali sithowie, zmienili swoje działanie. Atakujący Banifisa przeciwnik w czerwonej masce zostawił go i ruszył na ciebie, podobnie z sithem, który przed chwilą powalił gości Mocą. Chyba będzie chciał w ciebie czymś miotnąć.
Skoczyłeś szybko w jego stronę, lecz będą już tuż przy nim, dostałeś pchnięciem prosto w twarz. Bądź co bądź spodziewając się czegoś, zblokowałeś to przed sobą, jednakże odepchnęło cię trochę do tyłu. Nadal jesteś oddalony od niego o kilka metrów. W tym momencie jest już przy tobie drugi sith i zadaje cios od góry w twoją głowę. Jesteś w przykucu.
Niestety jego cios był na tyle silny, że nie mogłeś wystarczająco podnieść się z kucek, więc nie wykonałeś obrotu. Po zablokowaniu ciosu przeciwnika i odepchnięciu w lewo, udało ci się wstać, by odeprzeć kolejny cios. Nastąpiła kolejna wymiana. Shandre w tym samym czasie zraniła swojego przeciwnika w udo, a ten od razu zaczął uciekać. Twoja mistrzyni nie ścigała go, zajęła się sithem władającym Mocą, zdejmując z ciebie dodatkową przeszkodę. Niestety i tak miałeś teraz dwóch przeciwników, którzy zaczęli cię zachodzić z obu stron, wykonując jednocześnie cięcia na szyję oraz prawe udo.
Wywinąłeś się piruetem i odskoczyłeś trochę do tyłu, by mieć obu przed sobą. Nie mogli razem zaatakować, bo by sobie nawzajem przeszkadzali, dlatego znowu zaczęli cię obchodzić. Ty, nie czekając na rozwój wypadków, uderzyłeś pierwszy w jednego z nich. Niespodziewany atak zmusił go do odsunięcia się trochę i dał ci możliwość zblokowania ciosu nadchodzącego z drugiej strony. Na dłuższą metę jednak nie mogłeś ciągle atakować, dwóch napastników zmuszało cię do parowania ciosów i cofania się lekko. Shandre, gdy zauważyła, że nie idzie ci najlepiej, w końcu odepchnęła do tyłu sitha, z którym walczyła i zaatakowała jednego z twoich przeciwników. Odciążony, mogłeś przystąpić do ataku. Sith stał trochę na lewo od ciebie i najwyraźniej wściekły, robił zamach na twój bark.
Oczekując ataku, układam miecz do parowania. Zaraz po ataku, staram się zmniejszyć dzielący nas dystans i poczęstować przeciwnika kopniakiem w okolice brzucha. Jeśli powiedzie się moja akcja, sith powinien przynajmniej na trochę się skłonić. Wtedy zaatakuję ponownie. Spuszczając miecz na jego odsłoniętą szyję.