Sesja Krixa
Wszyscy byli dość przybici wydarzeniami, lecz nie mieli do ciebie pretensji - w końcu nie twoja wina. Jednak kolejkę przyjęli ochoczo. Twój portfel schudł o kolejne parędziesiąt kredytów. Postanowiliście wracać, więc podeszliście do drzwi windy, którą tutaj wjechaliście. Jedyne, co wam przyszło do głowy, to wcisnąć jedyny czerwony guzik, jaki znajdował się na panelu obok. Windy podjechała prawie natychmiast. Ciężkie drzwi otworzyły się po cichu i weszliście do sporej kabiny. Wypad nie można było uznać za udany. Podjechaliście do góry i z powrotem znaleźliście się w korytarzu z dwoma wykidajło. Nawet na was nie spojrzeli. Nie ociągając się poszliście na górę, weszliście do kuchni i podbiegł do was kuchcik. Nic nie mówiąc, pokazał wam, byście szli za nim na zaplecze. Spojrzeliście po sobie, ale poszliście za nim. Zaprowadził was na tyły restauracji, gdzie było mnóstwo sprzętu czyszczącego i serwisanckiego oraz tylne drzwi. Otworzył je dla was uprzejmie i pokazał, że możecie wyjść.
Bal'kavi nie ma zadowolonej miny. Widać zastanawia się nad czymś. Zaczął także popatrywać w obie strony uliczki, a także na ciebie. Gdy ruszyliście z powrotem do garnizonu, odciągnął cię lekko na bok i zagadał, nie przerywając marszu:
- Wątpię, żeby zabójcy chodziło o tę dziewczynę. Mogło mu chodzić o ciebie. Musiał się dowiedzieć o rozmowie z... partyzantami. A to by oznaczało, że wiedzą także o mnie.
- Wątpię, żeby zabójcy chodziło o tę dziewczynę. Mogło mu chodzić o ciebie. Musiał się dowiedzieć o rozmowie z... partyzantami. A to by oznaczało, że wiedzą także o mnie.
-Spokojnie, do garnizonu dotrzemy. Nikt by nie otworzył ognia na ulicy do obcego oddziału. Byłby za duży problem polityczny. Jak tylko wrócimy pogadamy z porucznikiem i po sprawie. Niech góra decyduje co dalej.-Hm coś mi nie pasuje... Partyzanci? Zagaduje szeptem.-Skąd przypuszczenie, że to partyzanci? Nic takiego nie mówili, a partyzantka jest przeciw obecnemu ustrojowi, oni popierają władcę. Mieli być z gwardii.
- Pewnie będziemy osłaniać dalej, tylko zrobi się goręcej. - dokończył Bal'kavi, najwyraźniej kończąc rozmowę. A tobie nie chciało się jakoś jej kontynuować.
Wracaliście oddziałem do koszar już późnym popołudniem. Słońce zachodziło po dość nietypowym łuku, a temperatura stawała się znośna. Zauważyliście jednak, że na ulicach było mniej neimoidian. Widocznie siedzieli w domach. Chyba, że jeździli na inne Mosty. Pamiętając o uwadze, że będziecie śledzeni, rozejrzałeś się dyskretnie. Przepatrzyłeś wyjścia z uliczek, okna na piętrach, trochę dachów. Natłok wzornictwa domów nie pomagał, ale też nie spodziewałeś się wielkich efektów. Po pewnym czasie dałeś za wygraną. Wiedziałeś, że jak ktoś chce pozostać niezauważony, to tak będzie. Sam miałeś doświadczenie w tej kwestii. A oni znali teren.
Wracaliście oddziałem do koszar już późnym popołudniem. Słońce zachodziło po dość nietypowym łuku, a temperatura stawała się znośna. Zauważyliście jednak, że na ulicach było mniej neimoidian. Widocznie siedzieli w domach. Chyba, że jeździli na inne Mosty. Pamiętając o uwadze, że będziecie śledzeni, rozejrzałeś się dyskretnie. Przepatrzyłeś wyjścia z uliczek, okna na piętrach, trochę dachów. Natłok wzornictwa domów nie pomagał, ale też nie spodziewałeś się wielkich efektów. Po pewnym czasie dałeś za wygraną. Wiedziałeś, że jak ktoś chce pozostać niezauważony, to tak będzie. Sam miałeś doświadczenie w tej kwestii. A oni znali teren.
Zostawiłeś jeszcze niepotrzebne rzeczy i wziąłeś ze sobą czapkę, a następnie udałeś się do dowództwa. Właściwie nie powiedziano ci, gdzie ono się znajduje, ale gdy tylko wyszedłeś z koszar, zauważyłeś znak na HQ. Prawdopodobnie i tak byś tam trafił, bo układ bazy był dość podobny do tej, w której byłeś ostatnio. Skierowałeś swoje kroki do centrali, mijając jeden barak ćwiczebny i szpital polowy, a także lądowisko dla niewielkich statków. Po płycie biegło do hangaru kilku mechaników, ciągnąć za sobą w pośpiechu roboty naprawcze. Gwizdali pod nosem jakieś melodie. Stając przed drzwiami dowództwa, przepuściłeś jakiegoś majora, któremu oczywiście zasalutowałeś. Ten w pośpiechu machnął ci jedynie dłonią.
Pokazałeś strażnikom identyfikator, podałeś hasło, a po identyfikacji wpuszczono cię do sporego pomieszczenia, w którym znajdowały się biurka, szafy z płytami i kilka roślin doniczkowych. Podszedłeś do pani kapral, rodianki, która robiła tutaj za sekretarkę. Ma na nazwisko Tuluk i pisze coś na komputerze. Chrząknąłeś, więc przerwała pracę i spojrzała na ciebie.
- Tak, w jakiej sprawie?
Pokazałeś strażnikom identyfikator, podałeś hasło, a po identyfikacji wpuszczono cię do sporego pomieszczenia, w którym znajdowały się biurka, szafy z płytami i kilka roślin doniczkowych. Podszedłeś do pani kapral, rodianki, która robiła tutaj za sekretarkę. Ma na nazwisko Tuluk i pisze coś na komputerze. Chrząknąłeś, więc przerwała pracę i spojrzała na ciebie.
- Tak, w jakiej sprawie?
- Proszę chwileczkę poczekać. - odparła i spojrzała na swój notatnik. Następnie spytała: - Jak się pan nazywa?
Podałeś jej uprzejmie swoje dane. Włączyła połączenie i powiedziała do mikrofonu.
- Szeregowy Basinis Madak z 2 batalionu zwiadowczego chce złożyć raport wysokiej rangi. Mam go wpuścić? - zamilkła, a ty czekałeś na decyzję. W końcu kiwnęła głową i rzuciła: - Zrozumiano. - wyłączyła komunikator i spojrzała na ciebie.
- Może pan wejść. Drzwi za mną. - wskazała ładne, drewniane drzwi na ścianie za jej plecami. Zasalutowałeś i poszedłeś do nich. Otworzyły się posuwiście, gdy tylko do nich podszedłeś. Uśmiechnąłeś się. Drewniane były z zewnątrz, jednakże wewnątrz znajdowało się 10cm kompozytów i stali. Iście pancerne drzwi.
Wszedłeś do środka, pomieszczenia już trochę mniejszego, w którym znajdowały się dwa biurka z pracującymi przy nich asystentami. Rzucili na ciebie okiem, a jeden z nich uśmiechnął się pod nosem i pokazał ci drzwi dalej w korytarzyku.
- Możesz wejść.
Zdjąłeś czapkę, sprawdziłeś jeszcze raz mundur i podszedłeś do jeszcze śliczniejszych, mahoniowych drzwi. Zapukałeś. Z środka dosłyszałeś krótkie "Wejść!". Nie czekając, nacisnąłeś klamkę i wszedłeś do środka, zamykając za sobą drzwi, po czym odwróciłeś się. Nogi ci lekko zadrżały. Stałeś przed podłużnym, owalnym stole, przy którym siedziało dwóch generałów, w tym głównodowodzący wojsk Republiki w tej misji na Cato Neimoidii oraz trzech pułkowników. Wszyscy patrzyli na ciebie uprzejmie w oczekiwaniu.
- Tak? O co chodzi? - odezwał się generał głównodowodzący Bak'naar. twi'lek.
Podałeś jej uprzejmie swoje dane. Włączyła połączenie i powiedziała do mikrofonu.
- Szeregowy Basinis Madak z 2 batalionu zwiadowczego chce złożyć raport wysokiej rangi. Mam go wpuścić? - zamilkła, a ty czekałeś na decyzję. W końcu kiwnęła głową i rzuciła: - Zrozumiano. - wyłączyła komunikator i spojrzała na ciebie.
- Może pan wejść. Drzwi za mną. - wskazała ładne, drewniane drzwi na ścianie za jej plecami. Zasalutowałeś i poszedłeś do nich. Otworzyły się posuwiście, gdy tylko do nich podszedłeś. Uśmiechnąłeś się. Drewniane były z zewnątrz, jednakże wewnątrz znajdowało się 10cm kompozytów i stali. Iście pancerne drzwi.
Wszedłeś do środka, pomieszczenia już trochę mniejszego, w którym znajdowały się dwa biurka z pracującymi przy nich asystentami. Rzucili na ciebie okiem, a jeden z nich uśmiechnął się pod nosem i pokazał ci drzwi dalej w korytarzyku.
- Możesz wejść.
Zdjąłeś czapkę, sprawdziłeś jeszcze raz mundur i podszedłeś do jeszcze śliczniejszych, mahoniowych drzwi. Zapukałeś. Z środka dosłyszałeś krótkie "Wejść!". Nie czekając, nacisnąłeś klamkę i wszedłeś do środka, zamykając za sobą drzwi, po czym odwróciłeś się. Nogi ci lekko zadrżały. Stałeś przed podłużnym, owalnym stole, przy którym siedziało dwóch generałów, w tym głównodowodzący wojsk Republiki w tej misji na Cato Neimoidii oraz trzech pułkowników. Wszyscy patrzyli na ciebie uprzejmie w oczekiwaniu.
- Tak? O co chodzi? - odezwał się generał głównodowodzący Bak'naar. twi'lek.
Salutując przełykam cicho ślinę. Takiej publiki się nie spodziewałem.
-Sir. Podczas przyznanej przepustki do mnie i szeregowego Bal'kaviego nawiązała kontakt grupa podająca się za gwardię przyboczną. Posiadali jakieś symbole na potwierdzenie tego. Poinformowali nas iż nowy władca będzie chciał zmienić ustrój. Oni go popierają. Próbowali przekazać nam urządzenia komunikacyjne, odmówiliśmy i zaproponowałem by skontaktowali się z naszym dowództwem jeśli pragną współpracy z siłami Republiki. Niedługo po wyjściu była próba ataku na mnie. Cywil zginął a napastnik zdołał uciec.
-Sir. Podczas przyznanej przepustki do mnie i szeregowego Bal'kaviego nawiązała kontakt grupa podająca się za gwardię przyboczną. Posiadali jakieś symbole na potwierdzenie tego. Poinformowali nas iż nowy władca będzie chciał zmienić ustrój. Oni go popierają. Próbowali przekazać nam urządzenia komunikacyjne, odmówiliśmy i zaproponowałem by skontaktowali się z naszym dowództwem jeśli pragną współpracy z siłami Republiki. Niedługo po wyjściu była próba ataku na mnie. Cywil zginął a napastnik zdołał uciec.
-Jak bardzo tajna jest nie potrafię stwierdzić sir. Sam symbol gwardii pokazali mi tak jakbym miał kojarzyć. Możliwe, że spodziewali się iż zostaliśmy wstępnie poinformowani o organizacjach i sytuacji na planecie. Teraz nawet widząc że tak może wyglądać znak gwardii nie byłbym w stanie potwierdzić autentyczności okazanego w klubie. Tak czy inaczej podawali się za gwardię przyboczną i, że chcą by nowy władna zasiadł na tronie ale obawiają się zamachu. Liczą na naszą pomoc. Tak w skrócie sir.
- W takim razie skontaktują się z nami jeszcze. Plany się nie zmieniły - będziemy chronić następcę tronu, ile mamy sił. Chciałbym, by mnie informowano o ich zamiarach. - rzucił do ludzi siedzących w sali, poza tym otwarty był chyba kanał komunikacyjny z jakimś innym punktem bazy. - Chcę także, byś spróbował nawiązać z nimi kontakt ponownie i razem z szeregowym Bal'kavim przeniknęli do nich. Sprawdzimy co w trawie piszczy. Jak wyglądał symbol, który ci pokazano?
Opisałeś go na tyle, ile potrafiłeś.
- Sprawdzimy to. - rzucił krótko jeden z pułkowników.
- Odmaszerować. - powiedział Bak'naar.
Opisałeś go na tyle, ile potrafiłeś.
- Sprawdzimy to. - rzucił krótko jeden z pułkowników.
- Odmaszerować. - powiedział Bak'naar.
Wyszedłeś z dowództwa i poszedłeś z powrotem do baraków. Nie musiałeś jednak do nich wchodzić. Bal'kavi siedział przy bocznej ścianie na skrzyni, w cieniu rzucanym przez hangar, popijał wodę z butelki i rozmyślał. Gdy zobaczył, że podchodzisz, spytał:
- Co tam? Byłeś z raportem? - Minę miał poważną. Widać rozmyślał o niedawnych wydarzeniach.
- Co tam? Byłeś z raportem? - Minę miał poważną. Widać rozmyślał o niedawnych wydarzeniach.
[Sorki jakoś musiałem przegapić aktualizację tematu, już myślałem że o mnie zapomniałeś.]
-Tak, przyjęli go do wiadomości. Nie zamierzają się wycofywać i poczekają czy ci zwolennicy się skontaktują. W tym czasie mamy spróbować skontaktować się i przeniknąć. Będzie zabawnie-Uśmiecham się by chłopinę pocieszyć. To spora okazja. Może nawet szansa na wywiad albo coś. Jeszcze lepszy sposób by dokopać Imperium.
-Tak, przyjęli go do wiadomości. Nie zamierzają się wycofywać i poczekają czy ci zwolennicy się skontaktują. W tym czasie mamy spróbować skontaktować się i przeniknąć. Będzie zabawnie-Uśmiecham się by chłopinę pocieszyć. To spora okazja. Może nawet szansa na wywiad albo coś. Jeszcze lepszy sposób by dokopać Imperium.