Sesja Krixa
Wszedłeś do baraku, w którym panował miły chłodek i półmrok. Pod ścianami stały pojedyncze łóżka, każde ze swoją szafeczką z boku. Wszystkie ładnie zaścielone, jak nie w wojsku. Pustych było sporo. Niektóre z brzegu, inne wśród już zajętych. Ludzie z twojego oddziału rzucali rzeczy obok łóżek, a sami wskakiwali na nie, by poczuć miękkość pościeli.
Ty wybrałeś...
Ty wybrałeś...
- Jasne, trzeba jakiś bar znaleźć. - powiedział Ben, a jeszcze z trzech przytaknęło. - Ja też się przejdę. - powiedział Bal'kavi.
Zostawiliście rzeczy i wyszliście z powrotem na słońce. Można powiedzieć, że jest aktualnie południe; słońce stoi najwyżej i jest parno. Wiatru też zbyt wielkiego nie ma. Udaliście się do bramy. Zatrzymano was, w celu wydania przepustek po raz pierwszy. Potrwało to chwilę, zanim wgrali wam do komunikatorów dane. Następnie wyszliście na ulicę. Znajdowaliście się trochę na uboczu Mostu, do głównej arterii było z kilkaset metrów. Budynki mieszkalne od garnizonu oddzielał pas puste ziemi szeroki na jakieś 50 metrów. Potem zaczynały się już normalnie ogródki, fontanny, złoto i platyna.
Zostawiliście rzeczy i wyszliście z powrotem na słońce. Można powiedzieć, że jest aktualnie południe; słońce stoi najwyżej i jest parno. Wiatru też zbyt wielkiego nie ma. Udaliście się do bramy. Zatrzymano was, w celu wydania przepustek po raz pierwszy. Potrwało to chwilę, zanim wgrali wam do komunikatorów dane. Następnie wyszliście na ulicę. Znajdowaliście się trochę na uboczu Mostu, do głównej arterii było z kilkaset metrów. Budynki mieszkalne od garnizonu oddzielał pas puste ziemi szeroki na jakieś 50 metrów. Potem zaczynały się już normalnie ogródki, fontanny, złoto i platyna.
-Mają tu nieźle z kasą.- Komentuje rozglądając się. Poszukuje jakiegoś miejsca do zakończenia tego co było przed wyruszeniem, ale dobrze by było ogólnie się pokręcić. - Wiecie co? Może trzeba było załatwić chociaż kurtki tutejszej milicji. Będziemy się strasznie wyróżniać. A co to za snajper którego widać?
-Ok niech ze dwóch podskoczy z powrotem po nakrycia my poczekamy. -Kiwam ze dwóm z oddziału, tym młodszym. Sam szukam jakiegoś miejsca by przysiąść w czasie czekania. Porozglądać się i wczuć w atmosferę tego miejsca. Jest stanowczo inaczej niż w domu. Prawda taka że nigdzie indziej nie usłyszę takiego zgiełku jak tam. Tu jest spokojniej. Przyjemniej? Nie, raczej inaczej. -Yo, jak wam się tu podoba? Dla mnie za mało zabudowania, wolę walkę w mieście, dużo snajperskich pozycji.
Zakładam płaszcz by przykryć pancerz i symbole na nim. Po prawdzie jeśli sithci siedzą w tym miejscu i tak już o nas wiedzą albo się niedługo do wiedzą, ale może przed miejscowymi zrobimy mniejsze wrażenie. Może w ogóle uda się namierzyć sithów? Zobaczymy
-No dobra Ben przewodzisz, masz nosa do znajdywania zabawy. Chłopaki, wiecie mało bądź nic z alko w razie interwencji. Tiaa wiem. Przynudzam.
-No dobra Ben przewodzisz, masz nosa do znajdywania zabawy. Chłopaki, wiecie mało bądź nic z alko w razie interwencji. Tiaa wiem. Przynudzam.
- No to idziemy! - odparł radośnie Ben, jakby był na wakacjach, po czym poszliście w stronę głównej ulicy. Byliście okryci płaszczami, ale wasza grupka, idąca raźnie po ulicy zwracała niekiedy uwagę. Zwłaszcza, że większość przechodniów to bogato ubrani neimoidianie. Idąc wzdłuż głównej arterii kierującej się ku pałacu cesarskiemu, rozglądaliście się za jakimś miejscem, gdzie można by się napić. Na razie jednakże widzieliście tylko pałacyki i domu mieszkalne. Zauważyłeś nawet, że po lewej stronie jeden z domów miał dość wysoką wieżyczkę, z małym tarasem na okolicę. Uznałeś, że byłoby to niezłe miejsce snajperskie, gdyby nie daleka odległość od pałacu. No i nie wiedziałeś, gdzie odbędzie się uroczystość.
Po 15 minutach marszu znaleźliście coś, co wygląda na restaurację. Nosi niezbyt oryginalną nazwę "Złoty talerz". Widzicie przed nią dwóch wykidajłów - cżlowieka i trandoshianina.
- Próbujemy? - rzucił Ben.
Po 15 minutach marszu znaleźliście coś, co wygląda na restaurację. Nosi niezbyt oryginalną nazwę "Złoty talerz". Widzicie przed nią dwóch wykidajłów - cżlowieka i trandoshianina.
- Próbujemy? - rzucił Ben.
Mieliście ze sobą broń krótką. Jednak to nie wakacje i chodzenie po obcym terenie bez broni bezpieczne nie jest.
Obszukano was po kolei i zabrano pistolety. Jednakże nie znaleziono twojego noża, który miałeś głęboko w bucie. Szczęśliwy z tego faktu wszedłeś wraz z kumplami do środka. Lokal wyglądał ci na bar, w każdym razie miejsce, gdzie można dobrze zjeść, ale także i wypić. Na końcu prostokątnej sali, która miała z kilkaset metrów kwadratowych, znajdowało się niewielkie podium dla orkiestry i parkiet. Grała ona aktualnie jakiś wolniejszy kawałek.
W środku było trochę osób, lecz na razie nie wszystkie stoliki pełne, o tej porze ludzie pracowali albo nadzorowali przychód złota. Usiedliście przy większym stoliku w kącie, z którego dwóch stron znajdowały się czerwone kanapy, a z pozostałych ładnie zdobione, drewniane krzesła. Gdy tylko usiedliście i położyliście płaszcze obok, podszedł kelner, podając wam karty dań. Właściwie nie tego się spodziewaliście. Na razie wyglądało to bardziej jak restauracja, choć inni klienci wcale odświętnie nie wyglądali. Widocznie na Moście Centralnym wszystko były z pompą.
Obszukano was po kolei i zabrano pistolety. Jednakże nie znaleziono twojego noża, który miałeś głęboko w bucie. Szczęśliwy z tego faktu wszedłeś wraz z kumplami do środka. Lokal wyglądał ci na bar, w każdym razie miejsce, gdzie można dobrze zjeść, ale także i wypić. Na końcu prostokątnej sali, która miała z kilkaset metrów kwadratowych, znajdowało się niewielkie podium dla orkiestry i parkiet. Grała ona aktualnie jakiś wolniejszy kawałek.
W środku było trochę osób, lecz na razie nie wszystkie stoliki pełne, o tej porze ludzie pracowali albo nadzorowali przychód złota. Usiedliście przy większym stoliku w kącie, z którego dwóch stron znajdowały się czerwone kanapy, a z pozostałych ładnie zdobione, drewniane krzesła. Gdy tylko usiedliście i położyliście płaszcze obok, podszedł kelner, podając wam karty dań. Właściwie nie tego się spodziewaliście. Na razie wyglądało to bardziej jak restauracja, choć inni klienci wcale odświętnie nie wyglądali. Widocznie na Moście Centralnym wszystko były z pompą.
[Jakoś przegapiłem drugą część opisu. Nic nie kojarzyłem z siadaniem kelnerem i kartami.]
-Kurcze rozkojarzony jakiś jestem. Pewnie przez zmianę czasową albo jakieś inne. - Co mnie tak mroczy? Tutejsze powietrze? Nie to innego, nie istotne. Teraz trzeba trochę zluzować i przywyknąć do tego świata by być w pełni dyspozycji. Tępo spoglądam na menu. -Yo, to co zamawiacie? Ja jakoś pomysłu nie mam. Może coś by tu zjeść miejscowego?
[Dodano po 9 minutach]
[Jakoś przegapiłem drugą część opisu. Nic nie kojarzyłem z siadaniem kelnerem i kartami.]
-Kurcze rozkojarzony jakiś jestem. Pewnie przez zmianę czasową albo jakieś inne. - Co mnie tak mroczy? Tutejsze powietrze? Nie to innego, nie istotne. Teraz trzeba trochę zluzować i przywyknąć do tego świata by być w pełni dyspozycji. Tępo spoglądam na menu. -Yo, to co zamawiacie? Ja jakoś pomysłu nie mam. Może coś by tu zjeść miejscowego?
-Kurcze rozkojarzony jakiś jestem. Pewnie przez zmianę czasową albo jakieś inne
[Dodano po 9 minutach]
[Jakoś przegapiłem drugą część opisu. Nic nie kojarzyłem z siadaniem kelnerem i kartami.]
-Kurcze rozkojarzony jakiś jestem. Pewnie przez zmianę czasową albo jakieś inne
- Cholera wie, co to wszystko jest. Jedyne co znam, to piwo. Nawet alkohole mają nietypowe. - powiedział Ben.
Kątem oka zobaczyłeś drzwi do kuchni z okrągłymi przeziernikami. Uchyliły się, gdy przeszedł przez nie kelner. A ty zobaczyłeś coś ciekawego. Gdzieś w głębi kuchni stała grupka osób, wchodząca w jakieś drzwi. Potem drzwi kuchni zamknęły się i nie widziałeś już nic więcej.
- Coś podać państwu? - powiedział kelner.
Kątem oka zobaczyłeś drzwi do kuchni z okrągłymi przeziernikami. Uchyliły się, gdy przeszedł przez nie kelner. A ty zobaczyłeś coś ciekawego. Gdzieś w głębi kuchni stała grupka osób, wchodząca w jakieś drzwi. Potem drzwi kuchni zamknęły się i nie widziałeś już nic więcej.
- Coś podać państwu? - powiedział kelner.