Sesja Grabarza

Najwyraźniej tak właśnie było. Pokonałeś odległość, po której powinieneś natrafić na kapsułę lub jakiś jej ślad. Zamiast tego, znalazłszy się w pobliżu niewielkiego zagajnika, natrafiłeś na dźwięki strzelaniny i echa okrzyków. Żołnierz albo kłamał, albo się pomylił, albo też musiałeś pójść trochę dalej i sprawdzić pozostałe dwie opcje.
Odpowiedz
Gulgot spodziewał się, że sprawa nie będzie tak prosta, jak by to wynikało ze słów jeńca. Świat był po prostu oparty o nieco inne zasady...cóż jednak począć? Felucianinowi nie pozostawało nic poza sprawdzeniem, kto kogo morduje w tak pięknych okolicznościach przyrody. Wykorzystując wpajane mu od dzieciństwa zdolności w dziedzinie skradania chciał się podkraść do miejsca walki i ocenić zaistniałą sytuację.
Och, Sarth'lac domyślał się oczywiście, że strzelanina rozgrywa się między Imperialnymi a Republikanami lub antyimperialną rebelią...bo niby kto inny miałby się tu nawalać po łbach?
Odpowiedz
Schowany między roślinnością, jesteś świadkiem dziwnej sceny. Czterech Imperialistów z bronią i w pełnych pancerzach zostało ostrzelanych przez pięciu członków miejscowych rebeliantów. Potyczka byłaby dość pospolita, gdyby nie dziwne zachowanie jednego z imperialnych, który odłączył się od pozostałych i zdawał się coś tłumaczyć atakującym rebeliantom, jakby chciał się poddać lub porozmawiać. Rebelianci okazali mu zainteresowanie skoncentrowaną salwą z karabinów, którą on odbił swoim świetlnym mieczem i wyskoczył kilka metrów wzwyż i w bok. Kolejną anomalią jak na żołnierza w pancerzu Imperium był fakt, że miecz był błękitny, nie czerwony.
Odpowiedz
Dobra, działo się tu coś co najmniej nietypowego. No dobra...cholernie niezwykłego. Od kiedy to imperialni chcieli rozmawiać z rebelią? Od kiedy machali niebieskimi mieczami? Jakaś zmiana mody i filozofii życiowej czy co? Cóż, wypadało jeszcze przez chwilę poobserwować całą tą szopkę z ukrycia.
Odpowiedz
Człowiek z mieczem zbił na boki serie z karabinów rebeliantów. Ich koncentrację na nim wykorzystali pozostali trzej "normalni" imperialni, strącając jednego z rebeliantów. Pozostała czwórka zaraz potem pofrunęła w trzech różnych kierunkach, gubiąc broń lub świadomość, za sprawą faceta z mieczem, który najwyraźniej używając Mocy posłał ich byle dalej od pola walki. Na te manewry żywo zareagowali jego "koledzy z oddziału", którzy zaczęli teraz ostrzeliwać jego.
Odpowiedz
Jedi! Cholerny jedi! Gulgot jak każdy Felucianin doskonale wyczuwał zawirowania mocy, dzięki czemu nie tylko widział, ale i czuł co zrobił zamaskowany rycerz. Sithowie byli najwyraźniej nieco niezadowoleni z jego działań...cóż, ciężko ich za to winić. Nie mniej Sarth'lac nie miał już powodu by siedzieć w bezruchu i bawić się w obserwatora - pomoc niesiona Jedi mogła mu się po stokroć zwrócić!
Jeżeli odległość byłaby dogodna Łowca mógł spróbować zajść przeciwników z nożem. Krótki sprint, złapanie głowy najbliższego żołnierza w lewą ssawkę, a następnie poderżnięcie mu gardła byłoby całkiem sympatyczną opcją. Zaraz po tym mógłby cisnąć truchłem w resztę Imperialnych prawdopodobnie chwilowo zajmując przynajmniej jednego z nich i kontynuować natarcie atakując zawsze najniebezpieczniejszy cel. Należało oczywiście pozostać w ciągłym ruchu, aby utrudnić przeciwnikom celowanie.
W razie odległości uniemożliwiającej użycie noża mógł zwyczajnie ostrzelać Sithów z zaskoczenia wsadzając w jednego z nich kilka impulsów z blastera.
Odpowiedz
Zacząłeś obchodzić walczących po łuku. Osobnik zidentyfikowany przez ciebie jako Jedi wyskoczył pionowo do góry, kierując jedną z celowanych w niego serii z karabinu z powrotem do właściciela. Drugi z nich przymierzał się właśnie do strzału. Nie zdążył, ponieważ płynnym ruchem wyskoczyłeś z krzaków za nim, poderżnąłeś mu gardło i wskoczyłeś wraz z nim z powrotem.
Odpowiedz
Sarth'lac przycupnął na zwłokach Sitha i obrzucił otoczenie czujnym spojrzeniem. Gdyby w okolicy znajdowali się jeszcze jacyś przeciwnicy chciał to wiedzieć i mieć możliwość zaatakowania ich z zaskoczenia. Jeżeli jedyną stojącą na nogach byłby domniemany Jedi Felucianin mógłby spokojnie wyjść z krzaków i stanąć przed rozmówcą przekrzywiwszy lekko głowę i uniósłszy łapy ku górze w geście pokoju.
- Mogę wiedzieć co tu się wyprawia? - Takie oto pytanie wydawało się chyba najbardziej adekwatne do sytuacji.
Odpowiedz
- Eeee.... zdaje się, że właśnie spieprzyłeś mi dzień Felucjaninie, to tyle jak narazie z mojej strony, możesz mi teraz powiedzieć co ty tutaj robisz? - zapytał tonem po części zaskoczonym, po części znudzonym długowłosy ciemny blondyn, lustrując uważnie twoje wyposażenie.
Odpowiedz
Ocho...ten ktoś wiedział nawet o istnieniu Felucian. Niezwykłe!
- Psuję dni nieznajomym. - Rzucił obojętnie Gulgot opuszczając łapska - A przy okazji szukam pewnej zguby.
Pod maską Łowcy coś zabulgotało...najpewniej był to spokojny, rozluźniający wydech.
- Kim jesteś? - Sarth'lac postanowił spokojnie kontynuować grę w pytania.
Odpowiedz
- To kim jestem dla Ciebie w danym momencie, zależy wyłącznie od Ciebie Felucjaninie. Jeżeli w poszukiwaniu swojej zguby pomagasz sobie kładąc trupa imperium, to mogę być przyjacielem, jeżeli ubijasz i przeszukujesz każdego kogo uda Ci się zaskoczyć i obezwładnić w tym bitewnym zgiełku, to mogę być najchujowszym kamorem na jakiego Twoja kosa mogłaby trafić. - skończył, wskazując wzrokiem na twoje kabury.
Odpowiedz
Sarth'lac westchnął demonstracyjnie. Pieprzony poeta się znalazł, hę? Czyżby dziś był dzień spotykania niemiłych ludzi o zbyt energicznych ozorach?
- Tak, zdecydowanie zaliczam się do drugiej opcji i dlatego wyszedłem się przywitać, a nie spróbowałem zaatakować Cię od pleców. - Wygulgotał spokojnie - Pracuję dla Republiki i zdecydowanie działam na szkodę Imperium.
Gdzież ten legendarny uprzejmy spokój Jedi? Czyżby jego współplemieńcy naopowiadali mu w dzieciństwie bajek?
- Żarciki na bok, dobra? - Westchnął Gulgot powoli naciągając mięśnie szyi - Mam tu robotę, która jest dość istotna dla Republiki.
Odpowiedz
- Witaj w klubie - powiedział ironicznie i schował miecz - Można wobec tego wiedzieć kto jest Twoim przełożonym i jaka to jest misja?
Odpowiedz
- Na zlecenie dowództwa jednego ze stacjonujących na orbicie desantowców szukam nijakiego Xyrona. - Odparł po chwili zastanowienie Gulgot - Zakładam, że to nazwisko nie jest Ci obce, hm?
Odpowiedz
- Nie, nie jest. I zapewne byłbym w tym momencie bliżej tego dupka, gdyby nasz wspaniały oddział nie zaatakował grupki prowadzących mnie do Xyrona imperialnych. Jednak nic to, zdemaskowany też dam sobie radę, możemy nie mieć zbyt wiele czasu, Ty przeszukaj tych po prawo, ja sprawdzę tych tutaj, przy odrobinie szczęścia któryś z tych żołnierzy wciąż ma jeszcze aktywny GPS prowadzący do kapsuły ratunkowej Xyrona... a tak na marginesie - wyciągnął w twoją stronę dłoń - Kubba Kalot - kapitan 123 dywizjonu myśliwców wielozadaniowych, 13 grupy myśliwskiej floty Republiki galaktycznej.
Odpowiedz
Ożesz ty w mordę! Sam, kurde, Kallot we własnej osobie! Z racji na towarzystwo, w którym się obracał Gulgot rzadko spotykał osobistości podobnego formatu. Cóż, widać chwilowy awans społeczny może czasami spotkać każdego.
- Sarth'lac, zwykły Łowca Głów z niemałym stażem - Przedstawił się chwytając dłoń Jedi w trzy zwinne paluchy swej chwytnej prawicy - Miło poznać.
Gulgot odruchowo badał moc wypływającą z Jedi. Nigdy wcześniej nie napotkał prawdziwego rycerza i teraz czuł się jak mały chłopiec, który miał okazję poznać członka ulubionego zespołu ścigaczy.
- Dobra, poszukajmy tego GPS - Rzucił po krótkiej chwili, po czym zabrał się do roboty.
Odpowiedz
Sprawdzałeś dokładnie wyposażenie trupa. Broń, standardowy ekwipunek, jakiś zasobnik. O, jakaś dioda. Małe, mechaniczne, piszczy, podaje odległość. Rozejrzałeś się za Kallotem. Stał nieopodal nad innym trupem i chyba rozmawiał z jednym z partyzantów, którzy niedawno napadli na niego i oddział imperialnych. Ale głupi ci Rzym... ludzie, pomyślałeś.
Odpowiedz
Sarth'lac spokojnie podszedł do rozmawiających.
- Znalazłem coś ciekawego. - Rzucił cichym, spokojnym głosem.
Przelotnie zerknął też na rebelianta...dobrze, że szkła hełmu znakomicie zakrywały oczywiste rozbawienie, które musiało aż lśnić w jego oczach.
Odpowiedz
- Nadajnik. - zauważył odkrywczo rebeliant. - Właśnie tego było nam trzeba, rozumiem, że wy też tu za tą kapsułą. Musi być niedaleko, około kilometra. - przypuścił, wskazując na odczyt z urządzenia.
- Skoro tak, to potrzebny nam jest plan. - stwierdził Kallot. - Tyle, że możemy nad nim dyskutować już w drodze, czas nie jest tutaj naszym sprzymierzeńcem. - i, co powiedziawszy, zebrał pozostałych trzech partyzantów i ruszyliście przed siebie.
Odpowiedz
- Masz jakiś zarys planu? - Sarth'lac szedł spokojnym, równym krokiem - Masz może jakieś pojęcie o sile przeciwnika?
Łowca nie był zdenerwowany. Nie bał się też specjalnie, choć każda najmniejsza żyłka jego ciała buzowała przyjemną adrenaliną wyzwania. Szanse na szybki zgon były niestety spore, ale każdy doświadczony najemnik był dobrze oswojony ze śmiercią...taka już powalona praca.
- Mnie podano jedynie kilka tytułów jego lordowskiej mości, jestem jednak pewien, że nie zaszedł tak wysoko szydełkując. - Dodał po krótkiej chwili.
Odpowiedz
← Sesja SW

Sesja Grabarza - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...