Sesja Krixa
- Wszystko, co żyje, ma kontakt z Mocą. Są też poglądy, których lepiej nie propagować w tych murach, że to, co nie żyje, także. Być może pomógłbyś mu odnaleźć jego ukryty potencjał, być może obudziłbyś go w nim, pobudzając przy tym własny. Nie musi być przecież wielkim mistrzem Mocy, nikt nie każe mu uczyć się bitewnej medytacji czy podobnych technik. Ale nie chcę też niczego narzucać Tobie, jeśli uważasz, że to sprawa stracona z góry...
-Czy stracona? Nie wiem. Po prostu zdawał mi się głuchy na moc. Ale mogę z nim porozmawiać i zobaczymy. Mój mistrz powtarzał, że puki nie spróbujemy nie wiemy czy coś można. - Nautolianin zarechotał. -Może dla tego spróbowałem wytłumaczyć moje podejście do mocy te lata temu. No ale nic. Z Makankosem pogadam. Jest spora szansa, że się nawet nie zgodzi, ale coś wymyślę. Za to chciałbym wiedzieć kiedy wracasz mistrzu Harlanie? I czy czymś jeszcze miałbym się zająć pod twoją nieobecność? Wspominałeś o tym starożytnym zagrożeniu. Przypuszczam, że masz coś konkretnego na myśli. Może mógłbym w tym czasie zebrać informacje, albo jeszcze coś innego.
- Kiedy wracam... - powtórzył z nieco innym, kwaśnym uśmiechem Harlan i spuścił wzrok, jakby samemu nie znając odpowiedzi. - Lepiej byłoby powiedzieć "jeśli wracam", ale... - ocknął się momentalnie. - Jeśli wracam, to powinieneś mieć już dość informacji, by wiedzieć gdzie należy rozejrzeć się w pierwszej kolejności i za czym, a także kto z Zakonu nadawałby się do pomocy. Nie mogę powiedzieć ci, kiedy wrócę, bo sam nie wiem. Na pewno dość późno, byś przejrzał raz jeszcze wszystkie swoje materiały, jeśli nie zrobiłeś tego dotąd, oraz omówił je z innymi, wyciągając konstruktywne wnioski. Na pewno też nie tak późno, byś zdołał przekopać całą bibliotekę Akademii. - zażartował ponownie na koniec.
-Szykuje się pracowity czas. Mam porozmawiać z jaszczurem który posługuje się drugą formą na poziomie mistrza o tym by był uczniem. Przekonać zatwardziałego kapitana by został, dowiedzieć się co z HK. Przestudiować nagrania i bibliotekę w poszukiwaniu celu.- Uśmiechnął się. Krzywo. -A myślałem, że powrót będzie trudny. Przyznam, że zastanawiam się jak reszta rady zareaguje na to, że chcesz mnie przywrócić. Prawda jest taka, że jeśli byłby z tego problemy mistrzu to nie potrzeba tego tytułu. Większość z tego mogę zrobić nie będąc w zakonie. Raczej mnie stąd nie wygonią pod twoją nieobecność i pewnie znajdzie się kilku starych znajomych którzy pomogą w grzebaniu po archiwach.
-Jeśli możesz mistrzu to po cichu dowiedz się czy nie będzie reperkusji jak mnie przywrócisz. Widziałem, że rada nie specjalnie popiera twoje decyzje.- Nautolianin popatrzył na płynącą wodę. Przynosiło mu to przyjemność i nowe perspektywy. -Mogę przedłożyć do rady moją prośbę o przywrócenie jak planowałem wtedy będziesz miał ogląd jakie są opinie. Jeśli wrogie to najwyżej zapewnisz mi swobodę działania zamiast aresztowania.
- Nie będzie. - zapewnił kategorycznie. - Rada radą, ale teraz Heske jest nowym przewodniczącym, a na jego słowie i dobrej woli mogę polegać i ty również. I nie musisz niczego przedkładać, takiej decyzji nie musi podejmować Rada, wystarczy opinia przewodniczącego lub jego zastępcy, a tu nie będziesz miał problemów. - puścił do ciebie oko. - A teraz idź, na pewno znajdą się tacy, którzy chcą zamordować cię pytaniami w związku z obejrzanymi materiałami, które nadesłałeś.
-Eh, już się boje.- Niklo z uśmiechem powstał z miejsca. -Dziękuje Mistrzu, za bycie znakiem od Mocy. Ma jednak niezwykły sposób przedkładania swojej woli.
Popłynął lekko i swobodnie swoim umysłem w stronę zabudowań. Na początku miał pewne trudności jakby Moc była gęstsza. Potrzebował się przyzwyczaić. Spojrzał w otaczającą go Moc by znaleźć. Impuls. Obiekt który emanował by zainteresowaniem do niego. Szukał wibracji które są skierowane na niego. Gdy namierzył źródło ponaglił swoje ciało by tam dotarło.
-Miłego dnia Mistrzu Harlanie. Powodzenia na wyprawie i niech Moc będzie z tobą.
Popłynął lekko i swobodnie swoim umysłem w stronę zabudowań. Na początku miał pewne trudności jakby Moc była gęstsza. Potrzebował się przyzwyczaić. Spojrzał w otaczającą go Moc by znaleźć. Impuls. Obiekt który emanował by zainteresowaniem do niego. Szukał wibracji które są skierowane na niego. Gdy namierzył źródło ponaglił swoje ciało by tam dotarło.
-Miłego dnia Mistrzu Harlanie. Powodzenia na wyprawie i niech Moc będzie z tobą.
- Dzień dobry, Niklo. Przejrzałam materiały, które udało ci się zdobyć. Są wielce interesujące, ale też i niepokojące. Chciałabym porozmawiać o nich z tobą oraz Radą najszybciej jak się da. - oznajmiła i od razu skierowała się w stronę schodów prowadzących do Sali Obrad, zachęcając cię do tego samego.
-Oczywiście.- Niklo skinął głową jak na jedi przystało. Ruszył za mistrzynią zastanawiając się jakie ma spostrzeżenia na ten temat. -Przypuszczam, że całych czterech lat jeszcze się nie udało przejrzeć. Chciałem przeprosić za chaos jaki panuje w holocronie. Nigdy nie miałem głowy układać tego czy poprawiać, a czasem wpisy były z pola bitwy. Jak chociażby ten z Sionem. To mogło sprawiać problem w odczycie jak przypuszczam.
- Trochę tak, niektóre są także uszkodzone. Ale wiele informacji można bez problemu wyciągnąć. Na przykład wyniki badań nad wpływem Ciemnej Strony Mocy na żywy organizm. Walczyliście z tymi ożywionymi ciałami? Mógłbyś mi trochę więcej o tym powiedzieć? - spytała uprzejmie, idąc dalej pewnym krokiem przed siebie.
Niklo spokojnie podążał za nią. Trochę go zaniepokoiło co mistrzyni chciałaby wiedzieć o chodzących zwłokach, ale pytanie padło.
-W powietrzu była aura ciemnej strony mocy. Aż gęsta. Centrum dało się wyczuć z mostka. Ciała leżały wszędzie. Widać było ślady walki. Wtedy podejrzewałem, że to był bunt albo kontrola umysłu. Później zaczęły wstawać. Broń blasterowa nie dawała efektu, no może gdy strzelało dziesięciu szturmowców do jednego celu. Dekapitacja była jedynym w pełni działającym sposobem. Ciała nie reagowały na ból. Poruszały się sprawnie. Możliwe, że nawet sprawniej niż żywy organizm. Czuć było ciemną stronę mocy. Nie kojarzę by były w stanie ją manifestować technikami. Nawet korpusy sithów. Chodzi o coś konkretnego?
-W powietrzu była aura ciemnej strony mocy. Aż gęsta. Centrum dało się wyczuć z mostka. Ciała leżały wszędzie. Widać było ślady walki. Wtedy podejrzewałem, że to był bunt albo kontrola umysłu. Później zaczęły wstawać. Broń blasterowa nie dawała efektu, no może gdy strzelało dziesięciu szturmowców do jednego celu. Dekapitacja była jedynym w pełni działającym sposobem. Ciała nie reagowały na ból. Poruszały się sprawnie. Możliwe, że nawet sprawniej niż żywy organizm. Czuć było ciemną stronę mocy. Nie kojarzę by były w stanie ją manifestować technikami. Nawet korpusy sithów. Chodzi o coś konkretnego?
-Droga Mistrzyni. Ja jestem strażnikiem. Szkolono mnie do walki. Moje umiejętności w odczytywaniu Mocy są dość ubogie. Mam dobry sens walki, gdzie wyczuwam przeciwników i mogę przewidzieć ich działania, ale by stwierdzić jakie było natężenie?- Nautolianin zamyślił się na chwilę. -Brak słów w wspólnym do określenia smaku powietrza. Aura była gęsta. Smolista. Dało się ją wyczuć z daleka. W centrum była. Hm nie mam innego słowa. Jakby martwa.
- Rozumiem. Nie kłopocz się tym. Postaramy się coś ustalić z resztą Rady.
Weszliście do Sali Obrad, zasiadającej jedynie bez Harlana i Heskego.
- Dzień dobry Szanownej Radzie. Przyszłam, aby porozmawiać o wynikach badań, które przywiózł ze sobą Niklo. Uznałam, że dobrze, by było, gdyby był tutaj z nami. Mniemam, że się panowie zapoznali z nimi?
- Oczywiście. - potwierdził mistrz Kar. - Bardzo, ale to bardzo niepokojące. Chcielibyśmy poznać pańskie zdanie na temat możliwości powrotu tego zagrożenia, panie Ourulos. Jeśli, jak sugerują materiały filmowe i raporty Sithów, to, co określił pan mianem Siona, zamanifestowało się na tamtym okręcie dzięki odpowiedniej ilości żywej Mocy, którą mogło wypaczyć, to jaka jest szansa, że stanie się to ponownie. I jak sugerowałby pan temu przeciwdziałać? Czy pan, albo któryś z Sithów, którzy walczyli wraz z panem, odczuwali podobne sensnacje, co prowadzący ten eksperyment?
Weszliście do Sali Obrad, zasiadającej jedynie bez Harlana i Heskego.
- Dzień dobry Szanownej Radzie. Przyszłam, aby porozmawiać o wynikach badań, które przywiózł ze sobą Niklo. Uznałam, że dobrze, by było, gdyby był tutaj z nami. Mniemam, że się panowie zapoznali z nimi?
- Oczywiście. - potwierdził mistrz Kar. - Bardzo, ale to bardzo niepokojące. Chcielibyśmy poznać pańskie zdanie na temat możliwości powrotu tego zagrożenia, panie Ourulos. Jeśli, jak sugerują materiały filmowe i raporty Sithów, to, co określił pan mianem Siona, zamanifestowało się na tamtym okręcie dzięki odpowiedniej ilości żywej Mocy, którą mogło wypaczyć, to jaka jest szansa, że stanie się to ponownie. I jak sugerowałby pan temu przeciwdziałać? Czy pan, albo któryś z Sithów, którzy walczyli wraz z panem, odczuwali podobne sensnacje, co prowadzący ten eksperyment?
Niko ukłonił się. Chwilę milczał zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Determinacja Siona do egzystencji jest ponad wszelką miarę wielka. Kiedy walczyliśmy mój towarzysz ściął mu głowę. On wstał. Zmasakrowaliśmy go a i tak miałem wrażenie, że chce wstać. Nie wiem jaki efekt mogła na niego wywrzeć detonacja okrętu. Ale przypuszczam, że może się pozbierać. Tym razem na Tatooine. Jeden z Sithów, kapitan Huminro, po walce wyglądał jakby się obawiał tego, bądź czegoś innego. Przekazałem mu te same materiały które mam tu. On je zniszczył na moich oczach. Nie chciał wiedzieć skąd Sion przybył. Co może być jeszcze ważne, to Sion walcząc z nami stwierdził, że jest ponad naszym podziałem. Miał być naturalnym elementem w Mocy jej śmiercią. Jeśli chodzi o kroki jakie można podjąć. Nie jestem człowiekiem pokoju, byłem jego strażnikiem. Mimo to proponowałbym kontakt z kapitanem sitów i współprace. Zdaje mi się, że ci pradawni nie są w przyjaznej relacji z obecnymi sithami. Z dwojga złego wolę najpierw pokonać to gorsze zagrożenie. No i będzie to też krok w uspokojeniu stosunków. Da to czas na przygotowanie się przed atakiem Imperium. Bo on kiedyś nastąpi.
-Determinacja Siona do egzystencji jest ponad wszelką miarę wielka. Kiedy walczyliśmy mój towarzysz ściął mu głowę. On wstał. Zmasakrowaliśmy go a i tak miałem wrażenie, że chce wstać. Nie wiem jaki efekt mogła na niego wywrzeć detonacja okrętu. Ale przypuszczam, że może się pozbierać. Tym razem na Tatooine. Jeden z Sithów, kapitan Huminro, po walce wyglądał jakby się obawiał tego, bądź czegoś innego. Przekazałem mu te same materiały które mam tu. On je zniszczył na moich oczach. Nie chciał wiedzieć skąd Sion przybył. Co może być jeszcze ważne, to Sion walcząc z nami stwierdził, że jest ponad naszym podziałem. Miał być naturalnym elementem w Mocy jej śmiercią. Jeśli chodzi o kroki jakie można podjąć. Nie jestem człowiekiem pokoju, byłem jego strażnikiem. Mimo to proponowałbym kontakt z kapitanem sitów i współprace. Zdaje mi się, że ci pradawni nie są w przyjaznej relacji z obecnymi sithami. Z dwojga złego wolę najpierw pokonać to gorsze zagrożenie. No i będzie to też krok w uspokojeniu stosunków. Da to czas na przygotowanie się przed atakiem Imperium. Bo on kiedyś nastąpi.
- Trzeba będzie się zastanowić nad takim rozwiązaniem. - powiedziała Sa'as - Uspokojenie stosunków z sithami, choćby na krótko, przyniosło by spore korzyści. Kwestia Siona oczywiście niepokoi mnie, nie wiem jakim cudem mógłby się pozbierać po wybuchu w próżni, ale jestem ciekawa, czy tamtych wydarzeń nie można by przyrównać do tego, co się działo z Kunem.
-Z historii pamiętam że Wygnana wysadziła całą planetę z Sionem a on się pozbierał. Nie wiemy ile czasu to może trwać. Możliwe, że nie za naszego życia. Ale nasi następcy mogą się z tym zagrożeniem mierzyć.- Niko zamilkł zastanawiając się. Myślał o tym co pamiętał z kronik historii. -Zdaje mi się, że to nie to samo co z Kunem, ale nie wiem. Co widziałem to, że sithci którzy są bardziej powiązani z pradawnymi sithami. Upadli Jedi którzy samozwańczo stali się Lordami nie są w zgodzie z Imperium jakim mamy do czynienia. Przypuszczam, że mają jakiś podział w czymś są nie zgodni.