Sesja Vena
Dziedziniec pałacu prezentował się bardziej, niż okazale. Mozaiki układające się w fantazyjne kompozycje na posadzce, kolumny i arkady świadczące o maestrii architektów, szerokie, zdobione okna niższych pięter pałacu oraz wspaniała fontanna z wielkim, kunsztownie wykonaną rzeźbą ifryta wyłaniającego się z jeziora płomieni, przy której czekało na ciebie dwoje ludzi - urodziwa, bogato ubrana kobieta oraz odziany w biel i szeroki, przypominający głowę kobry turban starzec, dzierżący długą złotą laskę, której trzonek przedstawiał tegoż właśnie węża.
- Fahadzie, to z pewnością ta specjalna delegacja, o której mówiłeś - Mówię do mistyka nie spuszczając wzroku z pary. Jeśli mistyk potwierdzi, dodaję - Wielka szkoda że Wielki Wezyr nie mógł wyjść nam na spotkanie. Widać ma ważniejsze rzeczy na głowie, mam jednak nadzieję że zdołamy jeszcze pomówić.
Ukrywając sarkazm poważnym tonem oraz pięknymi słówkami. Tak Koell był w swoim żywiole. Mamienie, manipulowanie szło mu dobrze nie tylko przy pomocy czarów.
- Pozwolicie państwo że przedstawię się osobiście. Koell Berik, Czerwony Mag z Thay, a to moja towarzyszka Keira - Robię lekki skłon przedstawiając się oraz wskazuję ręką towarzyszkę.
- Zachowuj się naturalnie, nie mów nic, chyba że cię zapytają
Ukrywając sarkazm poważnym tonem oraz pięknymi słówkami. Tak Koell był w swoim żywiole. Mamienie, manipulowanie szło mu dobrze nie tylko przy pomocy czarów.
- Pozwolicie państwo że przedstawię się osobiście. Koell Berik, Czerwony Mag z Thay, a to moja towarzyszka Keira - Robię lekki skłon przedstawiając się oraz wskazuję ręką towarzyszkę.
- Zachowuj się naturalnie, nie mów nic, chyba że cię zapytają
- Bądź pozdrowiony, mistrzu z Thay. - powitał cię lekkim ukłonem mężczyzna z wężowym kosturem. - Ufam, że nasz po trzykroć błogosławiony władca rychło znajdzie czas na osobistą audiencję. Jestem Jafaar, nadworny mistyk miłościwie nam panującego wezyra Manshaki. Ze swej strony dołożę wszelkich starań, by twój pobyt w tym wspaniałym pałacu była możliwie najprzyjemniejsza, a wszelkie handlowe i polityczne negocjacje pomyślne. - raz jeszcze skłonił się na koniec zdania, a jego ruch i rozłożysty turban jeszcze bardziej nasiliły skojarzenie z kobrą.
Do rozmowy włączyła się także kobieta.
- Witaj, szacowny panie. Khadijah Sarraf, wierna doradczyni naszego miłościwego pana, wezyra Fanzira.
Ukłoniła się nisko, nie spuszczając z ciebie wzroku.
- Ależ oczywiście... dzień jest wyjątkowo ciepły, a zapewne i podróż nie była zbyt komfortowa dla nieprzyzwyczajonych. Magiczne dywany potrafią czasem niemiłosiernie wytrząść. - Uśmiechnęła się nieznacznie. Klasnęła w dłonie i po chwili z pomiędzy kolumn wyłonił się szczupły sługa. Kadijah poinstruowała go, by przygotował odpowiednio Salę Daktylową dla gości. Ten żwawym krokiem ruszył wzdłuż korytarza i zniknął za jednym z łuków.
- Proszę za mną. - Machnęła zapraszająco dłonią i zaczęła statecznie kroczyć w tym samym kierunku, co wcześniej sługa.
- Mam nadzieję, że lot nie był tak nieprzyjemny, jak mówią... z czasem da się do tego przyzwyczaić.
- Witaj, szacowny panie. Khadijah Sarraf, wierna doradczyni naszego miłościwego pana, wezyra Fanzira.
Ukłoniła się nisko, nie spuszczając z ciebie wzroku.
- Ależ oczywiście... dzień jest wyjątkowo ciepły, a zapewne i podróż nie była zbyt komfortowa dla nieprzyzwyczajonych. Magiczne dywany potrafią czasem niemiłosiernie wytrząść. - Uśmiechnęła się nieznacznie. Klasnęła w dłonie i po chwili z pomiędzy kolumn wyłonił się szczupły sługa. Kadijah poinstruowała go, by przygotował odpowiednio Salę Daktylową dla gości. Ten żwawym krokiem ruszył wzdłuż korytarza i zniknął za jednym z łuków.
- Proszę za mną. - Machnęła zapraszająco dłonią i zaczęła statecznie kroczyć w tym samym kierunku, co wcześniej sługa.
- Mam nadzieję, że lot nie był tak nieprzyjemny, jak mówią... z czasem da się do tego przyzwyczaić.
Sala Daktylowa - owalne, przestrzenne pomieszczenie. Różnobarwne mozaiki tworzyły na posadzce krąg, z którego wyrastały drzewa daktylowe dążące ku słonecznemu dyskowi. Aula była bardzo dobrze oświetlona. Promienie przebijały się do wnętrza przez cienki materiał zielonkawych zasłon.Porozstawiane na około wazony i ogromne garnce porośnięte były przeróżnymi roślinami - od fikusów, poprzez orchidee, a kończąc na dostojnych białych oleandrach. W północnej części pomieszczenia znajdowały się pluszowe siedziska oraz kształtne poduchy i pufy, przy których leżały tace z soczystymi owocami i karafkami z trunkami.
Szczupły sługa, któremu wcześniej zostało polecone przygotowanie sali, ukłonił się nisko i znikł za kolumnami, jak to zazwyczaj robił.
- Proszę spocząć i skosztować owoców tutejszej ziemi. - Wskazała gościom dłonią stertę poduszek i sama usiadła na jednej, nalewając sobie do smukłego szklanego kielicha trochę aromatyzowanej wody.
Szczupły sługa, któremu wcześniej zostało polecone przygotowanie sali, ukłonił się nisko i znikł za kolumnami, jak to zazwyczaj robił.
- Proszę spocząć i skosztować owoców tutejszej ziemi. - Wskazała gościom dłonią stertę poduszek i sama usiadła na jednej, nalewając sobie do smukłego szklanego kielicha trochę aromatyzowanej wody.
- Niech to szlag - Pomyślałem - Nienawidzę siedzieć na ziemi niczym żebrak.
- Bardzo dziękuję - odpowiadam po czym usadawiam się na jednej z poduch nie biorąc jednak nic do picia czy jedzenia.
Siedząc 'wygodnie' na stercie poduch, gładzę lekko brodę, po czym łączę palce razem, tworząc tak zwaną piramidkę opierając ręce na udach.
- Skoro mamy już za sobą miłe słówka, może zabierzemy się od razu do rzeczy? - Pytam patrzeć już o wiele poważniej na parę ludzi. Te bez sensowne gadu gadu zaczyna mnie irytować. Tym bardziej że tutejsi ludzie lubią nadużywać swoich języków.
- Bardzo dziękuję - odpowiadam po czym usadawiam się na jednej z poduch nie biorąc jednak nic do picia czy jedzenia.
Siedząc 'wygodnie' na stercie poduch, gładzę lekko brodę, po czym łączę palce razem, tworząc tak zwaną piramidkę opierając ręce na udach.
- Skoro mamy już za sobą miłe słówka, może zabierzemy się od razu do rzeczy? - Pytam patrzeć już o wiele poważniej na parę ludzi. Te bez sensowne gadu gadu zaczyna mnie irytować. Tym bardziej że tutejsi ludzie lubią nadużywać swoich języków.
Wzięła łyk i odstawiła na posadzkę kielich. Poprawiła ciemne włosy, odrzucając je za siebie.
- Oczywiście, nie chcemy sztucznie przedłużać tego spotkania... Przejdźmy więc do konkretów. Jafaarze, może rozpoczniesz....
- Z chęcią. - starzec pochylił się w twoim kierunku. - Jak mistrz wie już zapewne, nasi architekci narzekają na ciągły ubytek silnych, wytrzymałych robotników podczas jednoczesnego wzrostu zamówień, zwłaszcza na budowle wznoszone z rozkazu Miłościwego Wezyra. Tytułem tego zostałem upoważniony przez naszego ministra skarbu, do złożenia zamówienia na cztery tysiące robotników. Jednocześnie na potrzeby armii Błogosławiony Wezyr byłby zainteresowany kilkusetosobową grupą niewolników obeznanych z wojaczką, karnością i dyscypliną, jeśli Tethyr jest w stanie zaproponować coś interesującego w tej materii. Na koniec, jeśli mistrz będzie zainteresowany - skłonił się lekko - możemy omówić wstępnie kwestię ewentualnej współpracy handlowej przy okazji nawiązania nowych porozumień z Velenem, o czym wielmożny zulkir niewątpliwie wspomniał. - przy ostatnim zdaniu spojrzał na ciebie w dziwny, bardzo wymowny sposób, jakby chcąc dać ci coś do zrozumienia.
- Oczywiście, nie chcemy sztucznie przedłużać tego spotkania... Przejdźmy więc do konkretów. Jafaarze, może rozpoczniesz....
- Z chęcią. - starzec pochylił się w twoim kierunku. - Jak mistrz wie już zapewne, nasi architekci narzekają na ciągły ubytek silnych, wytrzymałych robotników podczas jednoczesnego wzrostu zamówień, zwłaszcza na budowle wznoszone z rozkazu Miłościwego Wezyra. Tytułem tego zostałem upoważniony przez naszego ministra skarbu, do złożenia zamówienia na cztery tysiące robotników. Jednocześnie na potrzeby armii Błogosławiony Wezyr byłby zainteresowany kilkusetosobową grupą niewolników obeznanych z wojaczką, karnością i dyscypliną, jeśli Tethyr jest w stanie zaproponować coś interesującego w tej materii. Na koniec, jeśli mistrz będzie zainteresowany - skłonił się lekko - możemy omówić wstępnie kwestię ewentualnej współpracy handlowej przy okazji nawiązania nowych porozumień z Velenem, o czym wielmożny zulkir niewątpliwie wspomniał. - przy ostatnim zdaniu spojrzał na ciebie w dziwny, bardzo wymowny sposób, jakby chcąc dać ci coś do zrozumienia.
Nie zmieniając wyrazu twarzy ani pozycji w jakiej siedzę mówię.
- Jak pewno wiecie, mój kraj szczyci się wysokiej jakości niewolnikami, jeśli można to tak nazwać. Sprzedajemy tylko sprawdzone sztuki. Większość z nich pojmano w magiczny sposób, co w znaczny sposób zmniejsza ich obrażenia, jakie chcąc czy nie chcąc jest narażony każdy niewolnik. Przetrzymywani w dobrych warunkach, jak na niewolników. Nie są wycieńczeni czy wygłodzeni.
Większość z nich to Rashemi, co nie oznacza że nie mamy innego rodzaju towar.
Interesuje was cztery tysiące robotników? Tak, nie będzie problemu. Dodatkowo kilkaset oznajmionych z walką - robię przerwę jakbym się zastanawiał, oczywiście znam odpowiedź - Tutaj także nie będzie problemu.
Co do dokładnej liczby, rasy, czy też innych specjalnych zamówień, myślę że możemy się spokojnie umówić. Nasz asortyment jest naprawdę okazały.
- Jak pewno wiecie, mój kraj szczyci się wysokiej jakości niewolnikami, jeśli można to tak nazwać. Sprzedajemy tylko sprawdzone sztuki. Większość z nich pojmano w magiczny sposób, co w znaczny sposób zmniejsza ich obrażenia, jakie chcąc czy nie chcąc jest narażony każdy niewolnik. Przetrzymywani w dobrych warunkach, jak na niewolników. Nie są wycieńczeni czy wygłodzeni.
Większość z nich to Rashemi, co nie oznacza że nie mamy innego rodzaju towar.
Interesuje was cztery tysiące robotników? Tak, nie będzie problemu. Dodatkowo kilkaset oznajmionych z walką - robię przerwę jakbym się zastanawiał, oczywiście znam odpowiedź - Tutaj także nie będzie problemu.
Co do dokładnej liczby, rasy, czy też innych specjalnych zamówień, myślę że możemy się spokojnie umówić. Nasz asortyment jest naprawdę okazały.
- Nie wątpimy w wysoką jakość waszego 'towaru'. Wasza renoma jest powszechnie znana również pośród calimshańskich piasków... - wzięła łyk z kielicha i otarła przednie zęby językiem - ... Pozostają jeszcze dwie kwestie - kiedy będziemy mogli przyjrzeć się konkretnym osobnikom oraz, co ważniejsze, jakie warunki handlowe przedstawia zulkir w zamian za taką liczbę niewolników. - Zrobiła krótką przerwę na przyjrzenie się ponownie wszystkim zebranym. - Pozwolę sobie przypomnieć, że cena nie powinna być stosowna do kondycji 'towaru'. Niestety, nie jestem przekonana, by gruboskórni Rashemi byli w stanie wytrzymać odmienne warunki klimatyczne. Nie każdy jest na tyle godny, by kroczyć w calimshańskim słońcu. - Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, który znikną tak samo szybko, jak się pojawił. - Miłościwy wezyr nie byłby kontent z martwych służących, za których zapłacił krocie.
- Nie każdy jest na tyle godny? - Odparłem z rozbawieniem w głosie - Mogę panią zapewnić, pani Sarraf, iż nie ma czegoś takiego jak godność niewolnika.
Kończąc to zdanie patrzę na kobietę podnosząc lekko lewą brew ku górze w nie ukrywanym zdziwieniu.
- Jeśli dobijemy targu, a mam szczerą nadzieję iż tak się stanie, możecie liczyć z naszej strony na następujące warunki. Z każdą nową dostawą będzie najpierw kierowana do was. Tak byście byli zawsze na bieżąco, zawsze z świeżymi niewolnikami. Będą was obowiązywać najbardziej atrakcyjne zniżki, dla nikogo innego nie będziemy sprzedawać taniej. Przy każdym większym zakupie, możecie liczyć na 'podarunki' - Akcentując na podarunki.
- Oględzin poszczególnych niewolników, będziecie mogli dokonać w każdej chwili. Wystarczy że skontaktuję się z zulkirem. Niczego nie ukrywamy i chcemy byście dokonali świadomego zakupu. Poza tym, kwota za jednego niewolnika, będzie wynosić tyle ile jest wart najgorszy z nich.
Kończąc to zdanie patrzę na kobietę podnosząc lekko lewą brew ku górze w nie ukrywanym zdziwieniu.
- Jeśli dobijemy targu, a mam szczerą nadzieję iż tak się stanie, możecie liczyć z naszej strony na następujące warunki. Z każdą nową dostawą będzie najpierw kierowana do was. Tak byście byli zawsze na bieżąco, zawsze z świeżymi niewolnikami. Będą was obowiązywać najbardziej atrakcyjne zniżki, dla nikogo innego nie będziemy sprzedawać taniej. Przy każdym większym zakupie, możecie liczyć na 'podarunki' - Akcentując na podarunki.
- Oględzin poszczególnych niewolników, będziecie mogli dokonać w każdej chwili. Wystarczy że skontaktuję się z zulkirem. Niczego nie ukrywamy i chcemy byście dokonali świadomego zakupu. Poza tym, kwota za jednego niewolnika, będzie wynosić tyle ile jest wart najgorszy z nich.
- Oferta jest wielce kusząca... i z pewnością wielmożny wezyr Fanzir również ją za taką uzna. - Wstała z poduszek, jednocześnie wkładając kosmyk ciemnych włosów za ucho. - Ne pozostaje mi nic innego, jak przedstawić waszą ofertę wezyrowi i w późniejszym okresie poinformować was o woli Najjaśniejszego.
- Zgadzam się także z tą opinią. - przytaknął Jafaar - Nasz umiłowany władca niechybnie będzie kontent z tak klarownej propozycji. Może zatem Khadijah będziesz łaskawa przekazać ją naszemu panu i wywiedzieć się, czy jest już gotów na osobiste przyjęcie gości? Ja pozwoliłbym sobie wypełnić ten czas gawędą na tematy, które nieobeznani ze Sztukami pewnikiem uznają za nudne. - uśmiechnął się lekko w drobnej ironii - Wymiana poglądów na sporne kwestie, omówienie osiągnięć, ciekawszych ksiąg... - spojrzał na ciebie ponownie.
- Zgadzam się także z tą opinią. - przytaknął Jafaar - Nasz umiłowany władca niechybnie będzie kontent z tak klarownej propozycji. Może zatem Khadijah będziesz łaskawa przekazać ją naszemu panu i wywiedzieć się, czy jest już gotów na osobiste przyjęcie gości? Ja pozwoliłbym sobie wypełnić ten czas gawędą na tematy, które nieobeznani ze Sztukami pewnikiem uznają za nudne. - uśmiechnął się lekko w drobnej ironii - Wymiana poglądów na sporne kwestie, omówienie osiągnięć, ciekawszych ksiąg... - spojrzał na ciebie ponownie.
Mistyk jakby na to czekał.
- Zapraszam do mojej wieży. - zamaszystym gestem wskazał przeciwległe drzwi sali, w której się znajdowaliście. - Tam żadne uszy i intencje nie będą nam przeszkadzać.
Ruszył parę kroków przed wami, otwierając skrzydła drzwi, za którymi rozciągał się korytarz ze strażnikami rozstawionymi symetrycznie co kilkanaście metrów, z podłogą zdobioną wykwintnymi mozaikami.
Dopiero teraz poczułeś pewien rodzaj... konfuzji w Keirze, która nie spuszczała ukradkowego spojrzenia z idącego przed wami maga.
- Zapraszam do mojej wieży. - zamaszystym gestem wskazał przeciwległe drzwi sali, w której się znajdowaliście. - Tam żadne uszy i intencje nie będą nam przeszkadzać.
Ruszył parę kroków przed wami, otwierając skrzydła drzwi, za którymi rozciągał się korytarz ze strażnikami rozstawionymi symetrycznie co kilkanaście metrów, z podłogą zdobioną wykwintnymi mozaikami.
Dopiero teraz poczułeś pewien rodzaj... konfuzji w Keirze, która nie spuszczała ukradkowego spojrzenia z idącego przed wami maga.