Sesja Vena

Kobieta jedynie uśmiechnęła się tajemniczo.
- Dziękuję, panie. Mithrallowe, bardzo dobra jakość. - powiedziała na wzmiankę o sztyletach.
Po uregulowaniu należności za wyposażenie Keiry (przez chwilę zastanawiałeś się, czy nie lepiej będzie wyczyścić pamięć handlarza, zamiast pozwolić mu obłupić się ze skóry) mogliście ruszać dalej.
[Jeśli nie interesowało cię nic ze straganu z bronią]
Odpowiedz
Wróciwszy do swojej komnaty, spakowałem torbę z wcześniej przygotowanymi miksturkami, spakowałem kilka zwojów czarów nie związanych z moją szkołą.
Do tego przypiąłem do paska sztylet, raczej do ozdoby niżeli walki. Moją bronią jest mój umysł.
Wyszukałem w szafie podróżny płaszcz, który wręczyłem Keirze.

Tak wyposażony mówię do kobiety
- Gotowa? Jeśli tak to idziemy do teleportu.

[jeśli nie spotka mnie nic specjalnego po drodze, możesz opisać już samą teleportację. ]
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Poszliście do Sali Przejścia, gdzie na kilku kondygnacjach znajdowało się kilkanaście kręgów teleportacyjnych rozmaitych przeznaczeń i rodzajów. Z pomocą trzech Sprowadzaczy (aż trzech dla lepszego efektu i bezpieczeństwa) rozpoczęliście zaklęcie. Gdy inkantacja osiągnęła moment szczytowy coś szarpnęło i wiedziałeś już, co za chwilę się wydarzy.
A przynajmniej tak ci się zdawało.
Teleportacja nie należała do najprzyjemniejszych metod podróżowania. Choć pozwalała w ciągu sekund przemierzać setki kilometrów, nie była prostym zniknięciem i pojawieniem się w innym miejscu. Tak działo się z ciałem, ale umysł pozostawał w ruchu, zaś funkcjonując z szybkością niedostępną żadnemu ciału rejestrował całą szaloną projekcję magicznej podróży. Rzeczone setki kilometrów, oszałamiająca gonitwa miejsc, kształtów, kolorów, zapachów, temperatur, obiektów, istot, rzek, miast, gór, lasów, dróg, chmur skompresowana do postaci króciutkiej migawki, która niczym obłędny kalejdoskop zarzucała spieszący za ciałem umysł szaloną mieszanką zamazanych obrazów z magicznego kalejdoskopu.
Nie lubiłeś tego, ale zdążyłeś już przywyknąć. Jednak tym razem wszystko było inaczej. Panika, skrajne niezrozumienie i zagubienie, jakich nie czułeś nawet przy pierwszej podróży tym środkiem lokomocji, wypełniły teraz na wskroś twój umysł, zmuszając ciało do reakcji na nową (choć zupełnie nie-nową) sytuację.
Gdy pojawiliście się w jakimś przestronnym, jasnym pomieszczeniu, Keira upadła na kolana i zwymiotowała na podłogę. Ku swemu ogromnemu zaskoczeniu poczułeś, że ty także stoisz na skraju zwrócenia ostatniego posiłku.
Odpowiedz
Starając się jak mogę by nie stracić godności puszczając pawia, mówię do kobiety.
- Wybacz, ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego nowego stanu rzeczy. - przyklękam przy niej i staram się uspokoić klepiąc lekko po plecach - To normalna reakcja. Zaraz minie...

Zaraz po zakończeniu zdania rozglądam się po pomieszczeniu.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Znajdowaliście się w niskim, dość przestronnym pokoju, przypominającym ci nieco jedno z mniejszych skrzydeł zakonnej biblioteki. Przy ścianach z piaskowego kamienia stały kunsztownie wykonane regały, w których znać było tradycyjny calimski szlif, pokryte księgami różnych rozmiarów i opraw. Przez szerokie, pozbawione szyb okna wlewało się jasne, gorące światło, wypełniające pomieszczenie dusznym, lepkim powietrzem.
Przez drzwi na końcu pomieszczenia wyszedł człowiek w luźnej, bufiastej szacie i turbanie.
- Ach, gość z Thay! - zawołał pogodnie od wejścia, rozkładając szeroko ręce. - Witamy w pięknym, słonecznym dniu po trzykroć błogosławionego wezyratu Manshaki. - skłonił się uprzejmie. - Jestem Fahad, młodszy mistyk tutejszej Gildii.
Odpowiedz
- Witaj Fahadzie, jestem Koell. Przybyłem wraz z moją towarzyszką dobić targu w sprawie... niewolników - odpowiadam na powitanie po czym mentalnie zwracam się do Keiry
- Przywitaj się ale nie mów kim jetseś
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Kobieta skłoniła się grzecznie.
- Bądź pozdrowiony, magu. Z pewnością interesy z mistrzem Koellem będą dla ciebie przyjemnością.
Mężczyzna zaśmiał się krótko i pogodnie.
- Ależ nie wątpię, nie wątpię! Jednak nie ja mam okazję do interesów z mistrzem Koellem, a Jego Miłość Wezyr. - przeniósł wzrok na ciebie. - Zapewne oczekują już was w pałacu. Polecono mi powitać was i zaoferować odpowiedni środek lokomocji z przedmieścia, jeśli nie wyrazicie chęci do pieszego spaceru. - zakończył z szerokim, zadziwiająco białym uśmiechem.
Odpowiedz
- Ano nie wyrażamy, jak pewnie zauważyłeś, moja towarzyszka nie przywykła do takowego środku lokomocji - Dodaje oficjalnym tonem - Im szybciej załatwimy cel wizyty, tym szybciej obie strony będą zadowolone.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- A zatem zapraszam. - wskazał gestem wyjście z pomieszczenia. - Dywan już czeka.
Odpowiedz
Korzystając z zaproszenia idę w wskazane miejsce.
Mam szczerą nadzieję że negocjacje pójdą szybko. Chcę jeszcze dziś pomówić z informatorem.
- Wezyr przyjmie nas z marszu? - Pytam się mistyka.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Zapewne, a jeśli Jego Miłość nie będzie miał czasu przyjąć mistrza z marszu, to bez wątpienia powita was specjalna delegacja.
Arab wyprowadził was przed budynek w skwar południowego słońca, które w najlepsze pyszniło się na ścianach i dachach budynków z białego, kremowego i piaskowego kamienia. Choć ulica znajdowała się nieco dalej (budynek stał bowiem na uboczu), doskonale widziałeś i słyszałeś gwarne tłumy mieszkańców przemierzających miasto w pogoni za swoimi sprawami.
Tuż przed drzwiami natomiast, niecały metr nad ziemią unosił się, falując leniwie, rozłożysty latający dywan.
Odpowiedz
Przyglądam się falującemu dywanowi. Jego wzorom, wykończeniom.
- Firmowy, że tak powiem, środek transportu. Dywan ten jest nastawiony na jeden przystanek jak sądzę.
Słyszałem kiedyś o takich 'środkach lokomocji'. Ustawione tak by odebrać konkretne osoby i dowieść do konkretnego miejsca... fascynujące...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Oczywiście, komfort i prędkość podróży gwarantuje nasza gildia. - mag uśmiechnął się ponownie swoim powalającym uśmiechem. - Radziłbym tylko nie wykonywać gwałtowniejszych ruchów w czasie przelotu.
Odpowiedz
Uśmiechając się chytrze wdrapuję się na dywan. Między czasie posyłam Keirze spojrzenie typu 'będzie dziwnie, trzymaj się mnie' - mniej więcej takie spojrzenie.
- Wio, że tak powiem
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Początkowo bardzo powoli dywan uniósł się wyżej, potem jeszcze wyżej, aż ostatecznie znalazł się ponad najwyższym z widzialnych budynków. Zanim jeszcze ruszyliście zobaczyłeś w różnych odległościach i na wielu pułapach mnóstwo innych tego typu obiektów.
Faktycznie, będzie dziwnie...
Dywan ruszył i oboje wczepiliście palce w długie frędzle zwisające z jego wszystkich rogów. Pęd powietrza rozwiewał ci włosy i szarpał peleryną, jednocześnie utrudniając oddech.
Nagle inny dywan przeleciał tuż nad wami, o mało co nie zderzając się z waszym i nie zrzucając was siła własnego pędu.
- Cóż to za diabelstwo?! - zdołała wykrzyczeć zrozpaczona Keira.
Odpowiedz
[Mistyk jak mniemam nie leci z nami?] [Ja nie mam włosów, jeno brodę ]

Zdecydowanie mi się to nie podobało.
Próbuję ogarnąć wzrokiem okolice i zawczasu dostrzec kolejne ewentualne kolizje.
- Chwyć się mnie mocno za szatę! - powiedziałem jej mentalnie po czym dodałem - Spróbuj zamknąć oczy!
Panika to ostatnie czego mi teraz trzeba.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[Broda to też włosy ]

Po kilku minutach tego szalonego rajdu zobaczyliście wreszcie dumną sylwetkę pałacu wezyra, pyszniącego się z daleka bielą, złotem i refleksami drogocennych kamieni, zdobiących wysokie minarety.
- Oto wspaniała siedziba Wielkiego Wezyra! - krzyczał uradowany arab, gdy obniżaliście lot. Wyglądało na to, że przynajmniej on nieźle się bawi.
Odpowiedz
Nie z ulgą, ale z wielkim uradowaniem przywitałem swój cel podróży.
Czekając aż dywan zejdzie na ziemi, obmyślałem już gadkę szmatkę którą użyje podczas 'rokowań'. Oby rozmowy się nie przeciągały, mam ważniejsze rzeczy na głowie niżeli jakieś umowy kupna i sprzedaży.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Na lekko miękkich (a w wypadku Keiry bardzo miękkich) nogach zsiedliście z dywanu, z przyjemnością czując twardość gruntu pod nimi. Na słabostki nie było jednak czasu. Pilnowane przez czterech zbrojnych w długie gizarmy strażników, bogato zdobione wrota otworzyły się, a Fahad zaprosił was gestem do środka. Minęliście pierwszą, zewnętrzną część atrium, dochodząc do drugich, jeszcze kunsztowniej wykonanych wrót, które również rozwarły się szeroko, a stojący przy nich herold ogłosił donośnie:
- Mistrz Koell, Czerwony Mag, poseł władców Thay!
Odpowiedz
Idę powoli, lecz bardzo dumnie i dostojnie. Tak jakbym chciał samym wejściem przekazać wszystkim z kim mają do czynienia, jaką siłę mam za plecami (w ojczyźnie) i że nie mogą sobie pogrywać z agentem Thay.
Każdy kto zacznie sobie pogrywać z Czerwonym magiem, może tego bardzo pożałować.
Wchodząc tak pełny dumy i wewnętrznej siły rozglądam się wokoło.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...