Sesja Vena

W trakcie krótkiej wędrówki od straganu do straganu parokrotnie ściągnąłeś na siebie kilka ciekawskich spojrzeń, jednak nie na tyle licznych ani długich, by wywołać jakąkolwiek sensację. Po około dziesięciu minutach (skrępowana i zniechęcona Githyanka wlokła się niemiłosiernie), dotarłeś ponownie do sklepu Sodalisa.
Wampir stał tak, jak go zostawiłeś, wręcz przysiągłbyś, że dokładnie w tym samym miejscu i dokładnie tej samej pozie, jak marmurowy pomnik o zbyt ostrych krawędziach. Jedynie dyskretne uniesienie brwi potwierdzało, że handlarz "żyje" i dostrzega twoje przybycie.
- Githyanka. Droga. Nieporęczna. Ciekawie wybierasz towary, magu. - ocenił chłodno wampir, który najwyraźniej był rzeczoznawcą pełną gębą.
Odpowiedz
- Zaiste ciekawe - Odpowiadam z lekką irytacją. Cała ta sytuacja powoli zaczyna mnie mierzić
- Udamy się gdzieś na stronę, czy mamy odprawiać ten cały cyrk na środku targowiska? Poza tym potrzebny mi czysty zwój, pióro i inkaust.
Miejmy to już za sobą. Nie lubię marnować czasu, tym bardziej że ktoś potrzebuje mojej pomocy.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Na twarzy handlarza pojawił się cień uśmiechu.
- Oczywiście. Chodź za mną. - nakazał i nie czekając na ciebie odwrócił się ku głębi namiotu. Jego tylna ściana z tego samego co całość atłasu okazała się kotarą kryjącą przejście dalej, do niewielkiego składziku, magazynu czy pakamery, pełnej rozmaitych pak, pudeł i skrzyń, kryjących nie wiadomo jakie skarby. Wszystko oświetlone było dyskretnie przez lampy, kandelabry i parę świec. Sodalis gestem wskazał ci biurko, na którym znajdowało się parę ksiąg wyglądających na handlowe oraz stos czystych arkuszy, ze wszystkimi przyborami pisarskimi.
- Jeśli potrzebujesz bardziej specjalistycznej aparatury, mów od razu. - zachęcił spokojnie, opierając się o ścianę obok.
Odpowiedz
Ilustrejszon


- Nie... - Odpowiadam zagadkowo przygotowując się powoli do czekającego mnie wyzwania. Staram się nie myśleć o niczym innym jak jedynie o formule zaklęcia i o moim celu.
Ustawiam Githyankę przed sobą w pozycji siedzącej. Sam też siadam naprzeciw jej. Kilka głębokich oddechów, składam ręce w "piramidkę". Zamykam oczy. Wyobrażam sobie formułę zaklęcia. Coś jakby pergamin z zapisanymi stronicami. Zaraz potem mój umysł koncertuje się na moim celu.
Powoli bez pośpiechu zaczynam zmieniać centrum zainteresowania między tymi dwoma obiektami. Z moich ust zaczynają się wydobywać pierwsze sylaby zaklęcia...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Koncentracja zalała cię falą emocjonalnego chłodu, tłamsząc wszelkie bodźce, skupiając uwagę wyłącznie na kolejnych słowach, myślach i gestach. Od razu poczułeś, że jest zupełnie inaczej niż za pierwszym razem, a jednak miałeś pewność, że nie popełniłeś błędu. Githyanka początkowo wpatrywała się w ciebie zdezorientowana, by za moment instynktownie cofnąć się o parę skrępowanych kroków.
Zacząłeś słyszeć własne słowa poza ciszą swojego umysłu. Czułeś, że wypowiada je ktoś z zewnątrz, że fala magii wiruje wokół ciebie, wypełniając całe pomieszczenie. Podążałeś za nią, śledziłeś tworzone przez nią sploty oddziaływań...

Zobaczyłeś kanciapę z przeciwnej niż dotąd strony, w niej - wampira oraz siebie. Wszystko to widziane oczyma przerażonej niewolnicy, która każdą cząstką woli starała się wypluć z siebie obcą, niechcianą obecność innej woli. Obraz rozmazywał się, dźwięki to traciły, to zyskiwały na ostrości, ty sam zachwiałeś się na przeciwko.
Odpowiedz
Staram się jak najszybciej dojść do siebie.
- I jak, podobało się przedstawienie? - Staram się wypowiedzieć słowa skierowane do wampira. Nie obchodzi mnie czy powiem to ja ja, czy ja Githyanka.
- Jak widać, chyba wszystko poszło jak zakładałem.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Ty i twoja niewolnica podzieliliście się tym zdaniem po połowie, co jeszcze mocniej rozbawiło wampira. Sodalis zaśmiał się głośno, sięgając po pierwszy z brzegu zwitek pergaminu oraz pióro i inkaust.
- Wyborne, zaprawdę, nie spodziewałem się czegoś takiego. Prawdę mówiąc, w ogóle nie sądziłem, że o zadziała. Proszę... - podał ci przybory do pisania - Zechciej pisać czytelnie. Jeśli mam to później kopiować i sprzedawać, to nie mogę robić tego z wybrakowanym towarem, gdzie jakiś znak psuje całe zaklęcie.
Odpowiedz
Praca mojego życia zostaje sprzedana za świecidełko! Za afrodyzjak! Za pierdolony prezent dla dziwki.
Myśląc o tym prawie się załamałem. Lata wyrzeczeń, ciężkiej pracy. Kiedy moi rówieśnicy pieli się po drabinie kariery, ja szukałem komponentów do mojego zaklęcia. Kiedy oni obejmowali stanowiska, ja udoskonalałem formułę.
Nienawidzę demonów!

Odebrałem pergamin i inkaust. Usiadłem przy stoliku i zacząłem pisać.
Z każdą sylabą zaklęcia czułem jak lata mojego życia przelatują mi przez palce. Jak dobrze było by być nieśmiertelnym, choć długowiecznym, może zdołał bym, odpracować stracony czas...
Podczas pisania, czy to z ogólnego zmęczenia, czy z zaistniałego podziału, do mojego zaklęcia wkradł się błąd.
Kilka niepozornych zmian. Pamiętam podczas tworzenia tego zaklęcia stało się podobnie. Na pierwszy rzut oka nie widać różnicy. Nawet efekty czaru są takie same. Różnica przychodzi po kilku dniach. Siła zaklęcia zaczyna maleć, po czym efekt zanika.
Spojrzałem głupio na zapisane stronice. Poprawić błąd? A co jeśli wampir się zorientuje że jest coś nie tak? Kolejny wróg na moim koncie? A może ukatrupi mnie tu na miejscu. Z drugiej strony może udaremni mu to zamiar sprzedawania mojej krwawicy.
Odkładam pióro. Błąd który zostawiłem, wydaje mi się rażący.
- Nie zdążyłem nazwać tego zaklęcia - Mówię podając mu pergamin. - Czuj się wolny do wymyślenia nazwy.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Sodalis wziął pergamin do ręki i przez chwilę chodził po pomieszczeniu, uważnie studiując znaki. Chyba nie dostrzegł nieprawidłowości w formule, nie znał jej bowiem tak dobrze, jak ty, jednak zdecydowanie sztuka magiczna nie była mu obca, gdyż czytał z zainteresowaniem i zrozumieniem.
- Przez całą wieczność nauczyłem się kilku rzeczy, również tych, dotyczących handlu i wszelkiej maści umów. - zaczął gawędziarsko, zbliżając się ku wyjściu do namiotu. - Między innymi tego, że jakość zakupionych towarów należy sprawdzać w praktyce.
Wampir odwrócił się na pięcie i z pergaminem ręce, z drugą skierowaną ku tobie, zaczął wypowiadać słowa twojego zaklęcia.
Odpowiedz
Ilustrejszyn :]
- Błąd - Powiedziałem dwoma ustami, po czym z miejsca ruszyłem na nieumarłego. Miałem nadzieję że mój nowy nabytek sprawdzi się w walce.
Choćby niewidem jak zdolnym magiem był ten wampir, nie zdoła dokończyć formuły zaklęcia. Ja i ja byłem zbyt blisko. Sam byłem kiedyś w takiej sytuacji i powiodło mi się tylko dlatego, że znałem dobrze to zaklęcie.
Postanowiłem że dwie osoby zwalające się na niego powinny wytrącić go z transu.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Ruszyliście (towarzyszu) co sił ku Sodalisowi, siłą rozpędu rzucając go na glebę i siebie wraz z nim. Być może nie spodziewający się takich komplikacji, wampir nie wpadł bynajmniej w stupor. Twoja twarz oberwała z łokcia. Zakupiona właśnie towarzyszka w bezwarunkowym odruchu zacisnęła żelazny uścisk na jego gardle. Pomysł dobry. Ale nie w wypadku nieumarłego.
Odpowiedz


Ilustracja

Niczym w karczemnej bójce zacząłem okładać nieumarłego czym popadło. Skłamał bym, jeśli powiedział by że takie bójki to dla mnie normalka, tak więc siła moich ciosów pozostawiała wiele do życzenia. Pokładałem większa nadzieję w sile mięśni mojej nowej towarzyszki.
- NIE UDUSISZ TRUPA DO KURWY NĘDZY! NAPARZAJ! NAPARZAJ!- warknąłem w myślach.
Jeśli ktoś obserwował tą scenę z boku, musiał mieć nie lada zabawę. Czerwony mag i jego niewolnik siłują się z wampirzym handlarzem. Gdyby takie coś miało miejsce gdzieś na planie materialnym, minstrele układali by o tym ballady.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Twa nowa podwładna w mig pojęła istotę swego błędu, lecz i jej ciosy, choć bez wątpienia defasonujące wampira, nie były dlań potencjalnie śmiertelne. Sam Sodalis również nie wykazywał zdolności walki wytrawnego asasyna, aczkolwiek szybko poczułeś, że byle co go nie wzruszy. Bardziej od ballad minstreli zajmowało cię to, co zrobią zbrojni strażnicy straganu wampira, gdy zorientują się, co dzieje się z ich panem. Sodalis widocznie też zdał sobie z tego sprawę, próbował bowiem na wszelkie dostępne sposoby dopełznąć do wyjścia z kanciapy. Githyanka waliła w niego czym popadło - krzesłem, księgami, szpulami na zwoje. Gdy dorwała kostur, którym raz po raz zaczęła go okładać, Sodalis przywalił jej na szybko i niedbale rzuconym magicznym pociskiem, tak, że przeleciała za stół pod ścianą.
Odpowiedz
Rozglądam się szybko wokoło w poszukiwaniu... czegokolwiek pomocnego.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Trzy krzesła (jedno połamane), dwa stoły, kunsztownie rzeźbiony stojak na płaszcze, masa skrzyń, pak i beczek, upuszczony przez githyankę kostur, pergaminowe zwoje, świece, świeczniki, kandelabry, fragmenty pancerzy, bibeloty, wisząca lub walająca się tu i ówdzie biżuteria, galeria sztyletów, elementy aparatur alchemicznych, lampa, kilka płaszczy i wiele, wiele więcej, z czego przy wymuszonym pośpiechem skanie w oczy rzuciły ci się tylko wyżej wymienione.
Odpowiedz
- Zamrozić- Wtargnęła myśl do mojej głowy.
Zaczynam inkantację lodowego uścisku. Koncentruję się na moich dłoniach, pozwalając by magia zrobiła swoje. Potem, jeśli wszystko pójdzie dobrze, postaram się go dotknąć, dotknąć złym dotykiem.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Twe ręce złożyły się w gesty, palce zastygły w wyćwiczonej pozycji, a mimo to czułeś się tak, jakby ktoś upuszczał z ciebie moc lub najzwyczajniej podkradał z dłoni broń, którą miałeś weń wrazić. Spojrzałeś na Sodalisa i zadrżałeś z wściekłości - wampir kontrował twe zaklęcie, odwracając ruch po ruchu i słowo po słowie. Nie miałeś pojęcia, jak przeklęty nieumarły mag trafił w takie miejsce, ale kiedy już się do niego dorwiesz...
- Krzesło!!! - usłyszałeś ostrzeżenie, a nawet nie tyle usłyszałeś, co zobaczyłeś migawkę ukazującą ciebie widzianego od tyłu, z perspektywy paru metrów, półleżącego kawałek dalej Sodalisa oraz rzucony nie-twoimi rękami mebel, który poszybował właśnie w niebezpiecznie bliskim ciebie kierunku. Uchyliłeś się instynktownie, chyba jeszcze zanim githyanka krzyknęła ostrzeżenie, Sodalis, skupiony na kontrze, nie. Krzesło rozbiło się na jego głowie, roztrzaskując na kilka sporych, ciężkich kawałków. Wampir jęknął i półprzytomny opadł na ziemię, pokryty drewnianymi drzazgami.
Odpowiedz
Staram się nie tracić czasu i dokończyć inkantację zaklęcia. Im prędzej skończę z nim, tym prędzej zaniosę fanta.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Przed chwilą spazmatycznie nieruchawe ciało ogłuszonego wampira zastygło teraz w pantomimicznej pozie, przedstawiając ciężko podnoszącego się z klęczek mężczyznę z ręką zawieszoną w pół drogi od pionu do poziomu. Usłyszałeś jeszcze charakterystyczny, szklany trzask wyrastającego na twym celu mrozu, który schwycił go w lodowy uścisk, unieruchamiając na dobre, choć z całą pewnością nie na zbyt długo.
Githyanka, zdyszana i chyba tyleż wściekła, co przerażona, stanęła obok ciebie.
- Niech diabli... wezmą... to.. przeklęte piekło...
Odpowiedz
- Najlepsze rozpierduchy tylko zemną. - Odpowiadam z szyderczym uśmiechem masując obolałe mięśnie. - Bierzemy fanta i spierdalamy. Chyba że masz pomysł jak dziada załatwić na dobre?
Czekając na odpowiedź Githyanki rozglądam się za naszyjnikiem.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...