Coś innego dla każdego, chciałoby się rzec patrząc na prezentowany asortyment. Girlandy medalionów, amuletów, wisiorów, naszyjników, wykonywanych z kryształów, kości, zapewne suszonych trzewi, oczu, zębów, złota, srebra, jadeitu, ametystu lub czegoś podobnego, krwistego, rubinopodobnego kamienia, a nawet dymu czy promieni światła. Wysoki regał ksiąg, zarówno pełnych tomów, jak też samych oprawek, czy wręcz wydartych stron, wiszące na manekinach płaszcze, kaptury, korony, diademy. Dwie kunsztownie wykonane pochwy, cztery takież miecze, każdy innego rodzaju i wielkości. Jedna, wiecznie gorejąca strzała. Do tego po obu stronach straganu, wzdłuż półek szerokich regałów, stała cała galeria osobliwości, jak odcięte dłonie ze szponami, kilka czaszek odmiennych kształtów, kości do gry, dziecięcy bączek, lekko falujący kawałek sznura, trzy zlepione świece i dziwaczny mechanizm, przypominający astrolabium. Na osobnym biurku, bardziej w głębi namiotu, widziałeś trzy podobnie wykonane kule, błękitną, czerwoną i czarną, emanujące równocześnie widmowymi poświatami. Tu i ówdzie stały też flakony pełne tajemniczych płynów, kształtów, oparów lub zgoła niczego. Na stole odgradzającym stragan od frontu wyłożono trzy różne talie kart, każda innej wielkości, dwie niewątpliwie wróżbiarskie, jedna zapewne do gry, choć niewiadomego typu oraz nieznanych oznaczeń. Był tam też kufel, wyglądający na zaskakująco zwyczajny, tyle że gruby, drewniany, topornie wykonany, była para rękawic, skórzanych, na oko mocno wysłużonych, kilka sztuk czegoś, co przypominało skrzepnięte krople krwi, a także, co chyba najdziwniejsze, zwinięty w kłębek, śpiący czarny kot.
Nad całym tym majdanem milczącą pieczę sprawował pojedynczy sprzedawca. Kredowobiała karnacja, kruczoczarne włosy, ostre rysy, kunsztowna, czarno-szara kamizela i długie pazury w złożonych na piersi dłoniach niezawodnie zdradzały wampirze pochodzenie kupca, obserwującego cię bez cienia pośpiechu, zainteresowania lub innej emocji. Gwar otaczający cię wcześniej jakby przycichł nieco, zastąpiony specyficzną atmosferą sklepu, wypełnionego cichym bzyczeniem, podzwanianiem metalu, grzechotem kamieni czy odgłosem przypominającym dyskretne westchnienie. Pomimo nagromadzenia wszystkich zauważonych drobiazgów, byłeś pewien, że nie jest to cały asortyment stojącego przed tobą wampira.