Sesja Vena

Władca Velen wydawał się bardzo kontent z takiego rozwoju sytuacji.
- Och... to naprawdę przesłodkie wieści. Znacznie oszczędzi to nam czasu, krwi i tych potępieńczych krzyków przywodzących na myśl pisk małej dziewczynki. Zaprawdę, magowie zawsze zgrywają hardych, ale bez swej magii są łamliwy jak sucha gałąź. - Podszedł do żałosnej duszy Jafaara i spojrzał prosto w puste punkciki, które kiedyś zapewne były białkami jego oczu. - Na czyje zlecenie miałeś wykraść księgę? Komu tak naprawdę służysz, szujo?
- Polecenie wykradzenia księgi wydał mi mój bezpośredni przełożony, Khelben Arunsun.
- odpowiedziała zjawa pustym, bezbarwnym głosem, brzmiącym jak głuchy gwizd wiatru między skałami. Demon gwizdnął przeciągle, dając upust zdumieniu, które udzieliło się również tobie.
Odpowiedz
Całe poczucie winy, cały ciężar spadł mi z serca. Przepadł jakby nigdy go nie było.
Skurwysyn 0 pomyślałem w duchu. Słodził słodził tylko po to żeby samemu zgarnąć wielką nagrodę. Miałem jednak dobre przeczucia względem niego.
Tak czy owak moje dość chujowe położenie nie zmieniło się ani trochę. Chędożony demon...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Władca Velen jako jedyny zdawał się nie być zaskoczony niniejszą rewelacją.
- ... więc imć Czarnokij. Jakie ma plany względem księgi i skąd się o niej dowiedział?
- Plany Khelbena wobec księgi nie są mi znane, mogłem jedynie domyślać się, że zniszczy ją lub ukryje, ale nie mogłem mieć co do tego pewności.
- ciągnęło widmo tym samym, bezbarwnym tonem. - Natomiast historia księgi od dawna zajmowała wielkich mistrzów Sztuki, dlatego też od dawna tacy jak Khelben poszukiwali jej śladów. Jeszcze za czasów Gregora Velena podjęto próby jej odnalezienia i odzyskania, jednak wówczas wmieszał się w to ktoś trzeci. Ktoś na tyle potężny, by postawić na straży demona i to wyższej kategorii. Tym samym uniemożliwił organizacji odzyskanie księgi, lecz zarazem potwierdził jej autentyczność i lokalizację. Dlatego później, za panowania twego ojca, podjęto kolejne, bardziej zdecydowane kroki. Niestety, i tym razem rezultat był daleki od pożądanego.
- Znaczy... to... to w wyniku knowań Czarnokija mój ojciec został zamordowany?! - Greystör sprawiał wrażenie poruszonego. - Przecież trop prowadził wprost do Thay. Poza tym, mój rodziciel miał chyba zerowe pojęcie o księdze, mylę się?
Odpowiedz
Lekki uśmiech nawiedził moją twarz. Proszę popatrzeć, wielki władca, mistrz knowań został wyprowadzony w pole.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Dobrze... Przyjmijmy, że wykiwałbyś mnie i zgarnąłbyś księgę. Co uczyniłbyś dalej... kontakty, dziuple, tajemne uściski rąk. Chcę wiedzieć wszystko.
- Pierwszym krokiem byłoby pozbycie się Thayańczyka, który zawadzał w całym przedsięwzięciu. Początkowo miał za zadanie odciągać uwagę od właściwych działań, jednak okoliczności nie pozwoliły na zastosowanie bardziej subtelnych środków. Następnym celem było możliwie szybkie dostanie się do któregoś z pogranicznych miast, gdzie czekałby już odpowiedni do eskortowania księgi oddział. Ze względu na obecną sytuację polityczną w regionie, ucieczka drogą lądową wydawała się dogodniejszym rozwiązaniem. Ostatecznie księga w czasie możliwie najkrótszym i za pomocą możliwie konwencjonalnych środków miała dotrzeć do rąk własnych mistrza Arunsuna. Personalia osób czekających na księgę nie są mi znane, wiem jedynie, że powinni znajdować się w Murran, Mosstone, Riatavinie i na zamku Tethyr.
- Myślę, że nasz gość usłyszał już dość i odegrał wystarczająco ważną rolę w tym przedstawieniu. - przerwał zjawie wywód demon, spoglądając na ciebie. - Nie chcielibyśmy zanudzać go więcej zbędnymi dlań informacjami, nieprawdaż? Pozwól zatem, lordzie Greystör, że odprawię go stąd niniejszym. Chyba, że masz doń jeszcze jakieś pytania.

Greystör machnął z nonszalancją ręką, popierając demona. Popatrzył na ciebie ze smutną miną. - ...i co ja mam z Tobą zrobić, biedaku? Mefasm obiecał ci nietykalność, a ja nie jestem w stanie jej zagwarantować, nawet w świetle rewelacji, jakie zdradził ten głupi skurwiel. Zarzuty o zabójstwo zakonnika i pogwałcenie praw gościnności w tych stronach są traktowane wyjątkowo poważnie, a kiepski byłby ze mnie lord, gdybym zrobił wyjątek dla Czerwonego Maga. - odchrząknął - Poza tym, ciężko mi ukryć fakt, iż zbyt wiele wiesz i jedynym gwarantem, aby ktoś z twojego sortu zachował milczenie jest zapewnienie mu kwatery sześć stóp pod ziemią. - wzruszył ramionami.
- Och, ależ znamy metody równie pewnie, a nie tak drastycznie naruszające czyjąś żywotność lub zobowiązania. - demon uśmiechnął się w sposób, który mroził i budził odrazę. - Mag tak wytrawny na pewno wie, o czym mówię, czyż nie, mistrzu Koell?

Wiedziałeś, o czym mówił.
Geas.
Odpowiedz
Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. A więc skurwysyny maja już dla mnie zastosowanie? Chcą zrobić ze mnie swoją małą dziwkę.
Muszę postawić wszystko na jedną kartę. Porażka mojej misji to jedno, ale nie pozwolę by używano mnie niczym jakiegoś narzędzia.
Szepczę zaklęcie.
Dominacja umysłu. Zaklęcie tak szpetne, że aż zabronione. Mało kto da radę osłonić się przed tym zaklęciem.
Trudne do wykonania biorąc po uwagę okoliczności, ale to moja jedyna szansa.

Złamać wolę demona nie zdołam. Co innego człowieka...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Niepewność i niebezpieczeństwo sytuacji zmotywowały cię dodatkowo, dodając sił. Zebrałeś się w sobie, przywołałeś w myślach treść inkantacji i w jednej chwili, bez słów ani gestów, uderzyłeś w niespodziewającego się niczego mężczyznę. Oczy Greystöra rozszerzyły się w zdumieniu, siła zaklęcia przygięła go do ziemi...

I wtedy poczułeś, że nie w niego trafiłeś.

Tysiące obrazów przeleciały przez twój umysł jak refleksy światła przez szkła kalejdoskopu. Bezkresne pustkowia skąpane w okrutnym, lodowatym błękicie, pełne ostrych jak brzytwy skał, lodowców i istot tak koszmarnych, że nie byłeś w stanie pojąć ich kształtów czy istnienia. Lodowaty wiatr, tak ostry i okrutny, że nikt z żyjących nie byłby w stanie przetrwać jego oddechu.
Bo i nie było to miejsce dla żyjących.
Miliony myśli przelatywały przez twą świadomość niczym odłamki rozbitych witraży. Milenia bytowania poza światem i czasem, doznań i czynów tak wielkich i potwornych, że twój ludzki, śmiertelny umysł zatrzeszczał w szwach, grożąc załamaniem i runięciem w szaleństwo.
Wtedy, mniej więcej pół oddechu później, ocknąłeś się klęcząc na kamiennej posadzce, patrząc z równego pułapu na zaskoczonego Greystöra i zgiętego w pół demona. Linie run wokół was rozbłysły jaskrawo, podczas gdy ze ścian, podłogi i sufitu, a także z gardła samego Mefasma, wydobywał się przeciągły, ogłuszający syk, przywodzący na myśl wielkiego węża. Widocznie demon nie kłamał twierdząc, że tak jak ciebie przed bełtem lorda Velen, tak i jego samego przed każdym atakiem chroni zawarty wcześniej pakt.

Demon wyprostował się gwałtownie i złożył dłonie w znak. Pochodnie wokół sali rzygnęły w górę snopami błękitnych płomieni, takich samych jak te, które jaśniały teraz w miejscu oczu Mefasma. Poczułeś, że twe zaklęcie słabnie, choć równie dobrze mogła być to siła twoich zmysłów. Jednocześnie ziemia wokół ciebie zalśniła od czerwonych kręgów i szkarłatnych run, w które raz po raz uderzały łączące się w snop błyskawice.
- Przestań. Natychmiast. - rozkazał z lodowatą furią demon, wyciągając ku tobie jedną rękę, którą najwyraźniej powstrzymywał wypowiedziane Słowo Mocy. - Inaczej uznam nasz pakt za nieważny. Odejdziesz stąd zaraz, na moich warunkach, albo zmienisz się w proch, również na moich warunkach.
Odpowiedz
Staram się skupić mocniej na podtrzymywanym zaklęciu. Wolę sczeznąć niż zrobić z siebie chłopca na posyłki. Nie po tych wszystkich latach treningu, nauki i studiowania. Po czymś takim moja kariera legła by w gruzach. Stałbym się pośmiewiskiem. Mag umysłu bezwolny niczym kukiełka. NIE!
- Chędoż się pomiocie, chędoż się ty i twój pies - Cedzę słowa przez zaciśnięte szczęki.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ EPiC ]

Czekałeś na ostateczną siłę, którą uwolni przeciw tobie demon. Wiedziałeś, że nie ma już odwrotu od wybranej ścieżki. Nie chciałeś żyć jako czyjaś własność, niewolnik lub wasal. Z resztą, czy nie dość długo żyłeś właśnie w ten sposób?
Jednak niespodziewany atak nadszedł od strony Greystöra. Mężczyzna wyjął z cholewy sztylet, którym cisnął w twoją stronę jednym wprawnym ruchem.
Nie miałeś już nic do stracenia, włożyłeś więc resztki sił w zaklęcie ochronne. Powietrze wokół ciebie zalśniło od eterycznej bariery, w której z wolna, niczym w gęstym oleju, zanurzał się lecący sztylet. Skupiłeś się na nim, z nosa poszła ci krew, jednak zdawało się, że możesz go zatrzymać.
A może nawet odwrócić?

Może.

Może gdyby nie diabeł i jego Słowo Mocy, wypowiedziane przeciw tobie. Widząc, co się dzieje, Mefasm dokończył inkantację, a złączony nad tobą snop błyskawic uderzył w sam środek szkarłatnego kręgu znaków. Usłyszałeś gromowy chór niewidzialnych głosów, czyjś rozdzierający krzyk, swój własny krzyk, rozdzierający ból, a potem...

Wszystko zniknęło.


Wszystko.


Aż wreszcie nastąpił...







............. THE END






.... lub TO BE CONTIUNED...?
Odpowiedz
SIC



- AaaaaAAAAaAaaaaAAaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaa...! - Bezgłośny krzyk wydobył mi się z gardła. Otoczony z każdej strony przeraźliwie jasnym światłem, rozłożyłem swobodnie swoje ręce.

Sekundy?

Dni?

Lata?

Przykładam ręce do twarzy.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

I czujesz lodowatą bryłę, odpadającą płatami od twej skóry, włosów, drżących z zimna rąk.

Każdy oddech zdaje się cięciem zamarzniętego ostrza wewnątrz twych piersi. Powoli otwierasz sklejone mrozem powieki, by zaraz osłonić je dłonią przed bezlitosnym blaskiem oślepiającej bieli.

Wiatr zawył gdzieś nad tobą, składając swe niewidzialne, kąsające cię usta, w przeszywający do głębi podmuch szyderstwa.

Zamrugałeś ponownie, tym razem dostrzegając wszechobecny śnieg, srebrzyste rozbłyski lodowych skał, szczerzących się do ciebie niczym zęby pośród bezkresnego pustkowia.

Spojrzałeś na niebo.
Spojrzałeś na skały.
Spojrzałeś wokoło, na zamarzniętą rzekę, której czarny nurt mimo wszystko zdawał się szemrać w oddali.

Twój umysł zadrżał, ugodzony lodowato zimną prawdą. To miejsce, to wszystko, mogło być tylko jednym.


Stygia.
Odpowiedz
Przejechałem dłońmi po mojej ogolonej głowie. Rozejrzałem się dookoła jakby nie do końca wierząc w to co się właśnie stało.
Dziewięć piekieł...
Nie ma gorszego miejsca. Jest w ogóle sens iść przed siebie? Może lepiej zostać na miejscu i oszczędzać siły?
Wychodzi na to że ja i Keira dostaniemy swoją porcję tortur.

Próbuję przywołać magiczny ogień, żeby chociaż na chwilę się ogrzać.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Wypowiedziałeś słowa, ale nic się nie wydarzyło. Dopiero po chwili zdałeś sobie sprawę, że z zimna tak trzęsą ci się zęby, że po prostu pomyliłeś kilka głosek. Za drugim razem przywołałeś ogień, o wiele większym wysiłkiem, niż powinno się to dziać. Miałeś wrażenie, że znowu zrobiłeś coś źle, bo płomień, choć świecił, nie dawał prawie żadnego ciepła. I w dodatku malał w zastraszającym tempie. Nie minęła chwila, gdy zmniejszył się do rozmiarów płomyczka świecy, by zaraz zniknąć zupełnie.

Zimno. Chłód. Mróz.
Wszędzie tylko błękit, biel i lód.
Gdzieś tam, w oddali, majaczą ci kształty inne niż skały, ale właśnie - majaczą. Miraże przebijające przez śnieżną zawieję.
Odpowiedz
Cokolwiek to jest, nie wróży to niczego dobrego. Bo czego można spodziewać się w zamarzniętym piekle? Ciepłej chatki? Grzanego wina podanego przez piękną panią pustelnik?
Idę powoli w stronę majaków. Robię małe kroki, jakby onieśmielony przenikliwym zimnem.
Ciekawe jak radzi sobie teraz Keira. Nie nie wiem czy wolał bym się znaleźć w jej skórze teraz. Biorąc pod uwagę co mogę zaraz spotkać, katowski stół wydaje się miękkim, puszystym łożem.
Ciekawe czy zaklęcie jeszcze działa. Może moje "zniknięcie" uwolniło ją spod mojego jarzma i teraz siedzi w jakimś lochu nie wiedząc co sie dzieje? Może.
Coś dużo o niej myślę ostatnio.

[Dodano po 0 sekundach]

Cokolwiek to jest, nie wróży to niczego dobrego. Bo czego można spodziewać się w zamarzniętym piekle? Ciepłej chatki? Grzanego wina podanego przez piękną panią pustelnik?
Idę powoli w stronę majaków. Robię małe kroki, jakby onieśmielony przenikliwym zimnem.
Ciekawe jak radzi sobie teraz Keira. Nie nie wiem czy wolał bym się znaleźć w jej skórze teraz. Biorąc pod uwagę co mogę zaraz spotkać, katowski stół wydaje się miękkim, puszystym łożem.
Ciekawe czy zaklęcie jeszcze działa. Może moje "zniknięcie" uwolniło ją spod mojego jarzma i teraz siedzi w jakimś lochu nie wiedząc co sie dzieje? Może.
Coś dużo o niej myślę ostatnio.


lol

[Dodano po godzinie]

http://www.youtube.co...?v=JKnJ5ajGJrw piosenka pasująca do tego jak ulał.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Ostatnio myślenie sprawiało ci coraz większą trudność. A może po prostu przynosiło coraz mniej efektów?
A może po prostu przestałbyś pieprzyć i poszedłbyś przed siebie, zamiast wymyślać jakieś dyrdymały?

Monolog wewnętrzny rozwijał się w najlepsze, podczas gdy ty stawiałeś ciężkie kroki przed siebie po lodowym pustkowiu. Zauważyłeś, że to, co wziąłeś początkowo za niewyraźny szmer zamarzniętej rzeki tak naprawdę jest potężnym szumem rwącego, czarnego nurtu. Atramentowa woda pędziła przed siebie całą szerokością lodowego koryta, nad którym unosiły się niesamowite obłoki, zupełnie jakby rzeka, zamiast zamarzać, parowała w leniwe kłęby cienia.

Miraże z oddali zaczęły nabierać kształtów i teraz na zamazanym zamiecią horyzoncie wyrosły kanciaste, nieregularne kształty jakiegoś potężnego kompleksu - może góry, może jakaś budowla? Tak czy inaczej, od tego miejsca dzielił cię przynajmniej dobry dzień wędrówki, o ile w ogóle mogłeś zakładać, że w miejscu takim, jak to, pojęcie dnia znaczy to samo, co w twoim świecie. I że w ogóle pożyjesz na tyle długo, by dotrzeć gdziekolwiek.

Tymczasem, idąc wzdłuż pobliskiego brzegu czarnego nurtu, dostrzegłeś, że coś wyskakuje z toni i niknie między rzędami lodowych skał, kilkanaście metrów dalej. Przyglądając się baczniej owej anomalii dostrzegłeś istotę o bardzo niecodziennym wyglądzie.

SPOILER
Odpowiedz
what evil sorcery is this!


Nie jestem ekspertem do spraw piekielnych, ale z tego co wiem takie stworzenia można spotkać raczej w głębinach morskich. Raczej nie słyszałem by takie coś mieszkało w zamarzniętym piekle.
Sprawy zaczynają przybierać coraz obrót. Co będzie następne?
Staram się szczególnie nie pokazywać. Takie stwory pewnie są dzikie, barbarzyńskie i z pewnością wojowniczo nastawione do większości żywych istot.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Dziwadło, wyraźnie czujne i nieprzyjemne, zaczęło rozglądać się wokoło, szukając ewentualnych zagrożeń. Schowałeś się przezornie za najbliższą skałą, dlatego też ropusze straszydło nie dostrzegło cię, skupiwszy się na guglanio-kumkaniu i łowieniu czegoś włócznią w czarnej wodzie. Być może właśnie dlatego nie dostrzegło, że zza skał po jego prawej stronie wychynęło coś znacznie bardziej szkaradnego i groźnego, co czaiło się wyraźnie do ataku na potencjalną ofiarę. Odrażająca sylwetka przypomniała ci coś niecoś z podstawowych lekcji konjuracji oraz wiedzy o Sferach. Z resztą, nazwa tego paskudztwa nasuwała się sama.

SPOILER


Do stu diabłów, robiło się coraz... ciekawiej?
Odpowiedz
Zimny dreszcz targnął moim ciałem. Jak bardzo chciałbym być teraz gdzieś indziej.
Okropieństwa które nasuwają mi się na myśl po spojrzeniu na tą kreaturę są niczym w porównaniu z prawdziwymi zdolnościami tego szkaradzieństwa.
Skuliwszy się w sobie, modlę się do dowolnego bóstwa które teraz słucha. Nigdy nie byłem specjalnie religijny, ale jak to mówią, rozmaite wydarzenia mogą zmienić człowieka. Jeśli wyjdę stąd żywy, przysięgam, zacznę modlić się do jakiegokolwiek boga. NIECH TYLKO POZWOLI MI STĄD WYJŚĆ.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Bardzo szybko po pomyśleniu pierwszych zdań nabrałeś przeświadczenia, że nie modlisz się po prostu ot tak sobie. Kąsający wiatr przybrał na sile, jego gwizd przypominał teraz sztylet tnący powietrze z ogromną prędkością, a gdzieś w powstałej zawiei mogło się zdawać, że słyszysz jakby szept.
"Domodliłeś się" do kogoś, to pewne.
I raczej nie był to żaden bóg.
- Czemu lamentujesz, Oczekujący...? Czyżbyś niesłusznie został osądzony? Czyżby udręka tutaj nazbyt wielką była karą, niewspółmiernie do twych przewin...? - pytał prześlizgujący się pomiędzy podmuchami wiatru, pełen szyderczej wyniosłości głos.
Odpowiedz
- Zachowaj dla siebie swoje plugawe słowa demonie. Osądzony, dobre sobie... - Mówię do siebie szeptem chwytając się za głowę. Nie ukryję się nigdzie, na pewno nie tu. To ich domena. Ich podwórko i plac zabaw.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...