[ Ilustracja ]
Wszystko stanęło.
Chmury, wiatr, lecące w twoim kierunku zaklęcie, ty.
Tylko Jafaar wciąż poruszał się normalnie, rzucił jakiś czar na ciebie, potem na przeciwnika, na koniec zaś stuknął w ziemię swym kosturem, wykrzykując coś, czego nie zrozumiałeś. Kostur błysnął i wypluł z siebie kaskadę błękitnych świateł, które zawisły w powietrzu, czekając nie wiadomo na co.
Jak długo to trwało? Sekundę, może pięć? Równie dobrze mogło być to pięć minut...
Wszystko ruszyło do przodu jeszcze gwałtowniej, niż stanęło. Kwasowa strzała przecięła powietrze, w mgnieniu oka pokonując odległość dzielącą ciebie i kapłana, lecz rozbiła się o ścianę płomieni, deszczu i spadających liści, która nagle pojawiła się przed tobą. Drugi kapłan uwolnił jakiś czar, lecz nagle zachwiał się i zatoczył, jakby ktoś zdzielił go w twarz znienacka, zaś żaden magiczny efekt jego działań nie pojawił się. Ten, który wcześniej zdjął z was "Niewidzialność" oraz ten, którego potraktowałeś "Zamętem" również zabierali się do dzieła, lecz wówczas na każdego z nich oraz na dwóch pozostałych spadły po cztery zawieszone nad wami pociski, obalając kapłanów na ziemię.
Jednak od strony zamku biegło w waszym kierunku kolejnych trzech zakonników "Meduzy", a sądząc po gwarze, który nagle wybuchł gdzieś w okolicach zamkowej bramy, wkrótce dołączą do nich kolejni.