Sesja Vena

Pchnięty i kopnięty w plecy człowiek poleciał bezwładnie w stronę grani, tymczasem koniec maskarady nastąpił dosłownie, gdyż jeden z kapłanów rzucił "Zobaczenie Niewidzialnych", efektem czego szklisto-płynna kula otaczająca Jafaara zniknęła. Drugi kapłan nagle urwał swą inkantację w połowie, gdy uderzyłeś go swoim "Zamętem", jednak pozostali dwaj uwolnili swoje zaklęcia. Jednym z nich, wnioskując po charakterystycznym świście i zielonkawej poświacie wokół dłoni kapłana, była "Kwasowa Strzała Melfa", skierowana prosto w ciebie. Drugim coś zdecydowanie negatywnego, skierowane na mistyka. Przeszło ci przez myśl, że nie zdążysz osłonić się przed Strzałą, gdy Jafaar wreszcie włączył się do walki.

[ Ilustracja ]

Wszystko stanęło.

Chmury, wiatr, lecące w twoim kierunku zaklęcie, ty.

Tylko Jafaar wciąż poruszał się normalnie, rzucił jakiś czar na ciebie, potem na przeciwnika, na koniec zaś stuknął w ziemię swym kosturem, wykrzykując coś, czego nie zrozumiałeś. Kostur błysnął i wypluł z siebie kaskadę błękitnych świateł, które zawisły w powietrzu, czekając nie wiadomo na co.
Jak długo to trwało? Sekundę, może pięć? Równie dobrze mogło być to pięć minut...

Wszystko ruszyło do przodu jeszcze gwałtowniej, niż stanęło. Kwasowa strzała przecięła powietrze, w mgnieniu oka pokonując odległość dzielącą ciebie i kapłana, lecz rozbiła się o ścianę płomieni, deszczu i spadających liści, która nagle pojawiła się przed tobą. Drugi kapłan uwolnił jakiś czar, lecz nagle zachwiał się i zatoczył, jakby ktoś zdzielił go w twarz znienacka, zaś żaden magiczny efekt jego działań nie pojawił się. Ten, który wcześniej zdjął z was "Niewidzialność" oraz ten, którego potraktowałeś "Zamętem" również zabierali się do dzieła, lecz wówczas na każdego z nich oraz na dwóch pozostałych spadły po cztery zawieszone nad wami pociski, obalając kapłanów na ziemię.

Jednak od strony zamku biegło w waszym kierunku kolejnych trzech zakonników "Meduzy", a sądząc po gwarze, który nagle wybuchł gdzieś w okolicach zamkowej bramy, wkrótce dołączą do nich kolejni.
Odpowiedz
Zatrzymanie czasu jak mniemam... Cholernie dobre zaklęcie, wymagające niemałych umiejętności....
- No to tyle z cichej roboty - Komentuję harmider za nami. Dam sobie głowę uciąć, że za chwilę będziemy mieli do czynienia z pierdoloną armią straży i kapłanów. WIELKI CHUJ! - Krzyczę w myślach. Trzeba myśleć szybko... szybko!
- Dalej, nie marnujmy cholernego czasu. Naprzód! - Poganiam towarzyszy.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Zrobiliście kilka kroków naprzód, ale już widziałeś, że nie ma gdzie iść "dalej". Ot, ścieżka szła prosto aż do skalnej półki, którą kończył się cały klif, górujący nad rozhukanym morzem.
- Gdzieś tu musi być wejście! - warknął starzec, wodząc wzrokiem po litej skale. - Zatrzymaj ich! Muszę się skupić, jeśli mam je odkryć... - i nie zważając na zbiegających po ścieżce kolejnych trzech kapłanów, poświęcił się oględzinom skały przed wami. Tymczasem jeden z kapłanów zarzucił na siebie "Zbroję maga", drugi zaczął inkantację do "Paraliżu", zaś trzeci, jeszcze z odległości dobrych 30 metrów, przywołał praktycznie tuż przed wami monstrualnego wilka.
Odpowiedz
- Keira! Likwiduj tego skurwysyna - Wskazuję na kapłana który zaczyna inkantację zaklęcia paraliżu - Jeśli dokończy swoje czarowanie, jesteśmy udupieni.
Wydając polecenie, sam zaczynam działać.
Największym zagrożeniem przed którym stoję, jest monstrualny wilk, który pojawił się znikąd. Jeśli uda mi się pomieszać w jego zwierzęcym umyśle, może zdołam odwrócić go przeciwko swojemu "panu". Zwierzęce umysły są bardzo proste. W większości to instynkt. Czasami jest to jednak bariera którą nie da się rady przebić.
Zaczynam inkantację Rozkazu.
mam nadzieję że zdołam dostać się do "środka" wilka, i to szybko.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Twoim umysłem szarpnęło gwałtownie, jakbyś obijał się o burty przerzucanego przez sztorm statku. Kłębowisko instynktów przyzwanego stworzenia, tak jak ono samo rozrośniętych za sprawą magii do monstrualnych rozmiarów, wyrywało ci się i odgryzało jak niesforny kociak, który bez ostrzeżenia postanowił zmienić się w tygrysa.
Zamroczyło cię, lecz tylko na moment. Ostrość widzenia i świadomość powróciły akurat w momencie, w którym wilczysko właśnie rozpędzało się do skoku. Nagle jednak zaryło zadem i przednimi łapami w ziemię, wyprężyło i, jakby aportując zobaczyło rzucony w przeciwległą stronę kij, zawróciło, biegnąc już pod twoją komendą.
Tymczasem Keira doskoczyła już do kapłana, któremu kierowane na korpus pchnięcia i uderzenia wyraźnie przeszkadzały w koncentracji. Stojący nieopodal kompan, który uprzednio zabezpieczył się "Zbroją", teraz wycelował w kobietę Promień Energii Negatywnej, bez wątpienia nie przewidując efektów, jakie przyniesie w połączeniu z jej pancerzem.
Poczułeś szarpnięcie, jakby ktoś usiłował wyrwać ci z ręki smycz, którą kierowałeś nie swoim przywołańcem. Jednocześnie gdzieś zza pleców dosłyszałeś triumfalne "Mam!", zaś na ścieżkę zza zamkowego muru wybiegła kolejna grupa, tym razem w liczbie siedmiu.
Odpowiedz
- Dalej! - Poganiam Keirę szczując jednego z magów moim nowym towarzyszem. Nie ma chwili do stracenia. Jeśli teraz coś spierdzielimy, konsekwentniej mogą być zabójcze. - Do środka.
W miarę możliwości staram się wycofać do nowo otwartej drogi.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Twój pożyczony przywołaniec pomknął bezceremonialnie po kapłanie i rzucił się w stronę nadbiegającej grupy, tworząc tym samym dość poważną ruchomą przeszkodę w szybkim dostaniu się do was. Ruszyłeś ku wejściu do jaskini, w którym niknął już Jafaar, Keira zaś poczęstowała swego przeciwnika paskudnym cięciem z dołu, wzdłuż pachwiny. Ten zawył i upadł, zabójczyni pochyliła się nad nim, by dokończyć robotę. Dopadłeś do wyłomu w zwartym murze skały, w którym otwierało się ciemne, ostre zejście w dół, prowadzące zapewne do wnętrza skały, na której znajdował się cały zamek.
Wtedy usłyszałeś charakterystyczny świst rozcinanego powietrza i zachwiałeś się pod gwałtownym ciężarem uderzenia i bólu, który wraz z dojmującym krzykiem wypełnił twą świadomość.
Nie był to jednak twój ból. Ani twój krzyk.
Odwróciłeś się w wejściu, by zobaczyć, jak Keira pada na ziemię ze sterczącym z barku bełtem. Nie wiedziałeś jak poważna jest rana, wiedziałeś za to, że pokonanie kilkunastu dzielących cię od niej metrów, podniesienie, poprowadzenie albo i poniesienie ze sobą do podziemia może zająć ci więcej czasu, niż zajmie nadbiegającej grupie uporanie się z monstrualnym wilkiem, którego właśnie zasypywali gamą różnorodnych zaklęć.
Odpowiedz
- Kerira! - Wykrzyknąłem zanim zdążyłem pomyśleć co robię. Kurwa potrzebuję ją teraz, jak nigdy dotąd. Stanąłem niepewny co zrobić dalej.
Po chwili wątpliwości ruszyłem za mistykiem. Jeśli te psy nie zabiją ją teraz, to marny jej los. Nie mogę zawracać sobie teraz nią głowy. NIE MOGĘ!
To nie jest takie łatwe.
- Wrócę po ciebie... - szepnąłem tak cicho że nawet osoba stojąca zaraz przy mnie miała by trudności z usłyszeniem.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Zniknąłeś w podziemnym przejściu, widząc jeszcze, jak część kapłanów rozprawia się z monstrualnym wilkiem, a pozostali biegną już w stronę rannej kobiety. Postąpiłeś naprzód po kamiennych schodkach prowadzących wgłąb wąskiego korytarza. Tymczasem Jafaar zatrzymał się przy wejściu, zamknął je od środka i pospiesznie wymruczał śpiewnie jakąś formułę, powtarzając ją ze trzy razy.
- No. Taka mała niespodzianka, da nam chwilę przewagi. - uśmiechnął się złośliwie, odstępując od wejścia i podążając za tobą.
Korytarz był nierówny, wykuty krzywo, czuć było w nim wilgoć i charakterystyczny zapach zwietrzałej skały. Przez dłuższą chwilę towarzyszyły wam jedynie odgłosy waszych kroków i spacerujące gdzieniegdzie robactwo. Schodziliście bardzo łagodnie w dół, w całkowitym milczeniu. W końcu jednak korytarz poszerzył się i wypiętrzył, ukazując przed wami masywną przeszkodę w postaci potężnych, mosiężnych drzwi wprawionych w skałę, opatrzonych wielką ilością zamków, zawiasów, przekładni i zębatych kół najdziwniejszych kształtów i rozmiarów.
Odpowiedz
- Masz w zanadrzu czar otwarcia Jafaarze? A może po prostu posłać kulę ognia? Myślę ze nie ma się co bawić w subtelność - Mówię spokojnym, pozbawionym emocji głosem. To co się stało tam na zewnątrz z pewnością nie wpłynęło dobrze na mój stan umysłu i samopoczucie.
A co jeśli zaczną ją torturować, a ja zacznę dzielić jej ból? A co jeśli uniemożliwi mi to zdobycie księgi?!
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Zdaje się, że to może nie być takie proste... - mruknął chmurnie mistyk. - Zdarzają się pułapki reagujące na najmniejszy ślad magicznej ingerencji... Choć może...
Zamyślił się, lustrując całość od góry do dołu, po czym położył rękę na klamce. Mechanizmy zachrzęściły ciężko, wprawiając w ruch wszystkie swe elementy, które pozwoliły drzwiom na otwarcie się.
- Może jednak. Nie podoba mi się to. - oznajmił jeszcze bardziej niezadowolony i rzucił szybko kolejne zaklęcie. Zobaczyłeś, jak czerwone światło przepływa przez drzwi od góry do dołu, a następnie dalej, wgłąb korytarza. - To proste zaklęcie, wskaże tylko proste mechanizmy. Radzę uważać. Na wszystko.
Posuwaliście się do przodu tyleż mozolnie, co ostrożnie. Jafaar uważnie lustrował wzrokiem otoczenie, obracając głowę we wszystkie strony i na wszystkich płaszczyznach. W pewnym momencie wskazał ci rozpiętą na całej szerokości korytarza niebywale cienką żyłkę, przypominającą pajęczą nić. Potem, gdy wskazał palcem coś wyżej, ujrzałeś drugą taką samą na wysokości swych ramion. Obie lśniły lekko czerwonawym blaskiem, podświetlone w mroku przez zaklęcie starca. Nie mając innego wyjścia, przeczołgaliście się po podłodze, wycierając cały nagromadzony na niej kurz i pył.
Pokonawszy jakieś 100 - 150 metrów w przeciągu kilku długich minut, dotarliście do półkolistego rozszerzenia korytarza, zakończonego trzema parami zamkniętych drzwi - żelaznych, kamiennych i drewnianych - rozmieszczonych w równych odstępach po półokręgu skalnej ściany.
- No to już gorzej. Tu już nic nie czuję. A jakoś nie sądzę, by wszystkie drzwi były tu otwarte.
Odpowiedz
- Dziwne rozmieszczenie drzwi, od tego każde z nich jest inne - Powiedziałem trochę jakby do siebie - Co może oznaczać materiał z których zostały zrobione? Czy to rodzaj jakiegoś testu? Czy za drewnianymi znajdziemy coś innego niżeli za kamiennymi?
Podchodzę powoli do pierwszych drzwi, do drewnianych. Czy te drzwi są gorsze od pozostałych? Czy z pozoru zrobione z gorszego materiału, może oznaczać że nie warto się nimi kłopotać?
Wyciągam rękę z wahaniem by spróbować je otworzyć.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Ręka zesztywniała nagle w straszliwym skurczu dojmującego bólu, który rozszedł się po niej, promieniując od barku. Przeraziłeś się, myśląc, że właśnie aktywowałeś jakieś strażnicze zaklęcie, lecz natychmiast zrozumiałeś, że to tylko ktoś przekręca wbity w twoje ciało bełt.
Stojący nad tobą władca Velen brutalnie chwycił cię za szczękę, spojrzał ci w oczy i szepnął. - Greystör nigdy nie zapomina poczynionych mu zdrad. Szybko się o tym przekonasz. Tak jak reszta cudacznej Drużyny od Księgi. - Puścił cię nonszalancko, od niechcenia, pozwalając twej głowie opaść bezwładnie na ziemię. W tej sytuacji i tak było to bez różnicy, ból rwący bark i plecy zagłuszał wszystko.
- Odprowadźcie ją do Cukierni. Zbroję zabierzcie do relikwiarza, niech bracia archiwiści ją zbadają. Oczekuję pełnego raportu, który dogłębnie mi wyjaśni jak ten smutny incydent miał prawo w ogóle się wydarzyć. Klnę się na wszystkich bogów, że jak ta suka kolejny raz wam ucieknie, to odwołam się do starożytnych zwyczajów tych ziem i zarządzę \"dziesiątkowanie\" zakonu.
Obraz rozmywał się, odpływał. Tak samo jak ty.
Ocuciło cię uderzenie w twarz.
- Na wszystkich bogów, zbudź się! - szepnął nerwowo kucający przy tobie Jafaar, patrząc na ciebie z niepokojem. - Co się z tobą dzieje? To te drzwi?
Drzwi były uchylone. Najwyraźniej tracąc przytomność popchnąłeś je lub zawadziłeś ręką o klamkę. W wycinku korytarza widocznym przez powstałą szparę nie widziałeś nic szczególnego, jedynie niewyraźny majak jakiegoś blado błękitnego odblasku, przede wszystkim jednak mróz. Nie zwyczajne zimno podziemnych korytarzy, lecz przeszywający, lodowaty mróz, obecny w każdym, najsłabszym powiewie dobiegającym stamtąd.
Nagle gdzieś wyżej, od strony wejścia do podziemi, dobiegło przytłumione, zwielokrotnione echo eksplozji i okrzyków. Jafaar odwrócił się od ciebie i spojrzał w tamtą stronę.
- Weszli.
Odpowiedz
- Nie traćmy więcej czasu - Mówię wstając z ziemi - Zamknij za sobą drzwi, może tamte drzwi prowadzą gdzieś indziej.
Zaraz po wejściu rozglądam się wokoło. Szukam ewentualnych zagrożeń. Staram się sondować pomieszczenie za pomocą magii. Nie zostało mi wiele czasu, cienką linią oddzielony jest sukces i całkowita porażka.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Mistyk ponownie odwrócił się i pospiesznie rzucił na drzwi zaklęcie zamknięcia. Na bardziej wymyślne przeszkody nie mieliście czasu. Schodziliście długo i, sądząc po stromiźnie schodów, bardzo głęboko. Gdy schody przeszły dalej w korytarz nabrałeś przeświadczenia, że znajdujecie się już pod poziomem morza. Tuż za schodami zobaczyłeś cienką, czerwonawą linię, otaczającą jedną z kostek, którymi brukowany był korytarz. Kostka odznaczała się bardzo delikatnie od innych i gdyby nie rzucone wcześniej przez Jafaara zaklęcie, pewnie nie zauważyłbyś jej.
- Patrz pod nogi. - poinstruował krótko starzec, a zaraz potem doszliście do czegoś w rodzaju holu, w którym wzdłuż kolistych ścian stały rozmaite kufry i regały wypełnione książkami.
- Hmm... to nie wygląda na miejsce, w którym można trzymać cenny artefakt. Choć może właśnie w tym rzecz... Czujesz tu jakieś zagrożenie? Anomalię? Jeśli mamy wracać do tamtych drzwi, to biegiem, a jeśli szukamy przejścia dalej, to lepiej żebyśmy znaleźli. Rozejrzyj się.
Odpowiedz
Staram się ostrożnie iść dalej próbując jednocześnie wysondować okolicę. Czyżby drzwi prowadzące donikąd? Myślę raczej że jest tu jakieś zmyślne ukryte przejście. Muszę je znaleźć, szybko.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Systematycznie obchodziłeś całe pomieszczenie, zwracając szczególną uwagę na powierzchnię ścian, nie dostrzegłeś jednak niczego niezwykłego. Mimo to wciąż miałeś przeczucie, że gdzieś tutaj znajduje się przejście, zapewne zakryte przed twymi zmysłami. Albo i umysłem.
Odpowiedz
- Ta linia pod schodami, pułapka? - Mówię do Jafaara przeszukując okolicę .
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Na to wygląda. A co, chcesz ją uruchomić? Mnie raczej wydaje się, że chodzi tu o jakieś magiczne ukrycie przejścia... Ale nie bardzo wiem, czego szukać...
Odpowiedz
- Niech to szlag, wszystko jest możliwe. - Powiedziałem wypełniony frustracją i gniewem. Tak blisko celu, a jednak tak daleko.
Zacząłem desperacko macać ściany. Przyglądam się każdemu możliwemu mechanizmowi, zapadni, dźwigni czy przełącznikowi. Szukam czegokolwiek.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...