[
Ilustracja ]
Skupiłeś się. Zamknąłeś oczy.
Wsłuchałeś się w ciszę. W szmer knota ginącego pod spokojnym, powolnym naporem płomienia biurkowej świecy.
Skupiłeś się.
Wbiłeś niewidzący wzrok w magię tego miejsca...
Szarpnęło. Błysnęło. Poczułeś chłód, moc, ból, gniew, strach, krew, szalejący ryk obłąkanego morza roztrzaskującego się o twoją głowę, pożerające cię na raz po kawałku zęby ochronnych zaklęć, niedopuszczających cię dalej, niżej, za zasłonę kamieni, cegieł, ziemi i skały, pod którymi znajdowała się kumulacja gigantycznej energii.
Szarpnęło, przez twój umysł przeleciała plątanina obrazów, dźwięków i myśli. Skała, klif, mrok, morze, drzwi, śmiech, szum, twarz, blada, wyniosła, nieludzka, miasto, noc, byt, głód, śmierć, strach...
Poczułeś silne uderzenie w pierś i spadłeś z krzesła.