Sesja Vena

Spojrzała na ciebie nieco nieprzytomnie.
- N... nie wiem... Może należy spróbować rozmówić się z gospodarzem... Tylko czy on będzie jeszcze chciał z Tobą rozmawiać? I w sumie co i po co miałbyś mu powiedzieć? Nie jesteśmy tu chyba żeby zabiegać o dyplomatyczny sukces w negocjacjach Manshaki i Velen, wbrew wszelkim możliwym pozorom. Na pewno wiesz najlepiej po co tu jesteśmy i jak tego dokonać...
Odpowiedz
- Muszę się rozmówić z Jafaarem. Nie ufam temu staremu wężowi, ale nie mogę działać na ślepo. Może wie coś więcej na temat naszego celu, lub o samym Lordzie. - Odpowiadam ignorując wypowiedź kobiety.
Trzeba działać szybko. Każda godzina, minuta tutaj może okazać się "nadużyciem gościnności jaśniepana Greystora". Tfu jego mać.
- Mam dla ciebie robotę, moja miła - Mówię po chwili. - Znajdź komnatę Jafaara i przekaż mu wiadomość że chcę się z nim widzieć. Nie muszę chyba wspominać, ze dobrze by było jak cię nikt nie widział. Ja muszę zostać chwilę sam na sam z myślami.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Skinęła lekko głową, choć zagryzła wargę.
- Z tym będzie ciężko, zważywszy eunucha czekającego pod naszymi drzwiami i całej służby i straży wzdłuż korytarzy... Ale spróbuję coś wymyślić...
Wstała z łóżka i wyszła z komnaty. Zostałeś sam, w zupełnej ciszy, przetykanej jedynie szeptami ognistych języków gaworzących w kominku oraz odległego, stłumionego zawodzenia wiatru, bezskutecznie dobijającego się do twojego okna.
Odpowiedz
Stoję jeszcze długo w samotności przysłuchując się odgłosom otoczenia.
Po kilku chwilach podchodzę powoli do stojącego przy oknie biurka. Odchylam lekko krzesło, po czym siadam na nim lekko. Opieram się wygodnie zakładając ręce za szyję. Chwila bujania.
Następnie drapię się po głowie w miejsca gdzie zostały nałożone tatuaże.
Opieram się łokciami o blat. Oddycham głęboko. Cholerna aura. Muszę znaleźć jakieś zaczepienie. Wskazówkę.
Staram się roztoczyć magiczną sondę i wychwycić jakieś anomalie. To będzie trudne, o ile w ogóle możliwe.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Skupiłeś się. Zamknąłeś oczy.
Wsłuchałeś się w ciszę. W szmer knota ginącego pod spokojnym, powolnym naporem płomienia biurkowej świecy.
Skupiłeś się.
Wbiłeś niewidzący wzrok w magię tego miejsca...

Szarpnęło. Błysnęło. Poczułeś chłód, moc, ból, gniew, strach, krew, szalejący ryk obłąkanego morza roztrzaskującego się o twoją głowę, pożerające cię na raz po kawałku zęby ochronnych zaklęć, niedopuszczających cię dalej, niżej, za zasłonę kamieni, cegieł, ziemi i skały, pod którymi znajdowała się kumulacja gigantycznej energii.
Szarpnęło, przez twój umysł przeleciała plątanina obrazów, dźwięków i myśli. Skała, klif, mrok, morze, drzwi, śmiech, szum, twarz, blada, wyniosła, nieludzka, miasto, noc, byt, głód, śmierć, strach...

Poczułeś silne uderzenie w pierś i spadłeś z krzesła.
Odpowiedz
Krztusząc się próbuje wstać na nogi. Podpierając się o przewrócone krzesło staram się dojść do siebie po nieoczekiwanym zwrocie akcji.
Zaklęcie ochronne? Czy takie mogło by tak namacalnie blokować moje sondy? A może to coś zupełnie innego? Ehh. Muszę skonsultować się z tym starym. Nic na ślepo.
Mam nadzieję że Keirze się udało.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Zanim się o tym przekonałeś, musiałeś chwilę poczekać. W tym czasie zdążyłeś przejść się kilka razy po pokoju, skosztować wina, winogron i bakalii, zastanowić się nad naturą wydarzenia sprzed momentu. Dojść do wniosku, że nie starłeś się ze świadomym kontratakiem, który przeważył twe magiczne i mentalne siły, lecz bardziej ze złożonym, misternym zabezpieczeniem, składową wielu rozmaitych zaklęć zgromadzonych wokół miejsca lub obiektu.
Cisza mącona jedynie twoimi krokami i szelestem szaty, gdy siadałeś lub wstawałeś była tyleż przyjemna, co napięta.
Koell...
kooeeelll.....

? Nie... To nie wiatr. Czy to zza ścian...? Niemożliwe, zimna, gładka ściana z równo ciosanych kamieni. A jednak...
Odpowiedz
Ogłupiony trochę wpatruję się jak wariat w ścianę. Co do jasnej cholery? Pochodzę bliżej, dotykam ją jedną ręką, drugą. Staram się wsłuchać w ciszę. Przykładam ucho do kamienia.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Nic. Kamień milczy jak... hmm... skała? Nie poczułeś nic poza chłodem ściany, wgryzającym się w twoje ucho.
A jednak byłeś pewny, że wciąż coś słyszysz. Stąd, stamtąd, zewsząd. Może bardziej w twojej głowie? Dokładniej - w umyśle?
Może to, co próbowałeś wyczuć przed chwilą, teraz próbowało obejrzeć sobie ciebie?
Odpowiedz
To wszytko śmierdzi. Może ostrzeżenie Jafaara przed demonami nie był tak przesadzone jak mi się na początku wydawało? Jeśli tak, to zmieni to wiele i jeszcze więcej może namieszać. Kto wie jakie układy zawarł nasz lord...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
"Układy..."
To słowo odbiło się w twej głowie i przed twymi oczami nagłą plątaniną obrazów, zdarzeń i znaczeń. Zobaczyłeś bezkresne, lodowe pustkowie, pełne ostrych jak brzytwa, skalnych, błękitnych kłów, szczerzących się z lodowca w przedziwne, nieziemskie niebo. W tym bezkresie mignęły ci sylwetki upiornych istot, przypominających gigantyczne skorpiony lub inne koszmarne monstra, spowijane morderczym, lodowatym wichrem.
A potem twarz, zimną, kredowo białą, nieludzką, choć na swój sposób szlachetną i okrutną zarazem. Nie mógł to być człowiek, choć jego fizjonomia najbliższa była tej właśnie rasie.
Pochwyciłeś - usłyszałeś, poczułeś - ślad myśli, emocji związanych z tą osobą, miejscem, zdarzeniami. Ten ktoś, twój gospodarz, księga, coś jeszcze innego, potężnego, stanowiące osobne kłębowisko myśli, emocji i mocy...
- Podobno chciałeś mnie widzieć. - stwierdził wyrywający cię z wizji niski, dźwięczny głos starca. Zaskoczony wsparłeś się o ścianę, gdyż nagły powrót do rzeczywistości nigdy nie zaliczał się do miękkich lądowań.
- ... Czy... wszystko w porządku, mistrzu Koell?
Odpowiedz
Kiwam ledwo zauważalnie głową, po czym wskazuję dłonią by Jafaar spoczął na krześle. Gdy już się usadowi podchodzę do niego i pytam bez ogródek
- Co wiesz o mojej misji - mój głos, szept, powędrował prosto do ucha starca. Nie spuszczając z niego wzroku czekam cierpliwie na odpowiedź.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Zdecydowanie mniej, niż chciałbym wiedzieć. Między innymi dlatego tu przyszedłem. - odparł od razu, wyciągając rachityczne dłonie na oparcia krzesła, również ci się przyglądając. - To jasne, że zulkirowie nie kierowali się płomienną, z nagła zakwitłą lub z dawna skrywaną miłością do Manshaki i jej wezyra, gdy postanowili wysłać tam akurat maga twego pokroju i formatu. Domyślam się, że wy, Czerwoni, macie jakieś zadawnione zatargi z Greystörem lub jego poprzednikami na tronie Velen, co sam Greystör potwierdził bez ogródek podczas wieczerzy. Myślałem jednak, że nasze interesy, pomimo ich oczywistej odmienności i rozbieżności, mogą pozwolić nam na bezpieczną współpracę lub przynajmniej nie stać do siebie w konflikcie. A takie zachowania, jak zaprezentowane przez ciebie i twą uroczą towarzyszkę zdecydowanie nie służą dyplomatycznym układom i sojuszom militarnym, po które wysłał nas Fanzir. Zechciej powiedzieć mi zatem, mistrzu Koell, co tak naprawdę stanowi o twojej misji i do jakiego stopnia zakłada to szkodzenie nam lub też wyklucza jakąkolwiek kooperację.
Jafaar wyprostował się na krześle i patrzył na ciebie równie badawczo, co ty na niego. Odniosłeś jednak wrażenie, nie potwierdzone niczym namacalnym, że w odróżnieniu od ciebie nie tyle stara się wybadać rozmówcę, co nie pozwolić mu wybadać siebie. Było jasne, że wiedział więcej, niż sam przyznawał, ale zdawało ci się, że było w tym coś jeszcze. Nie mogłeś określić tego konkretniej, gdyż stary mistyk wiedział jak cedzić myśli i emocje od słów, a na bardziej bezpośrednią ingerencję z twojej strony był bez wątpienia przygotowany lepiej, niż ktokolwiek inny.
Odpowiedz
- To po co tutaj przybyłem jest w tej chwili mało istotne. Czuję... czuję czyjąś obecność. Coś plugawego - odpowiadam starcowi spokojnie, bez emocji. - Jestem pewien że nasz gospodarz ma w zanadrzu coś więcej niż tylko swoje sługi.
Robię chwilową pauzę po czym kontynuuję.
- Mówiłeś coś o demonicznej interwencji. Rozwiń teraz swoją myśl, skąd masz takie podejrzenia i czym może dysponować.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Starzec z wolna uniósł głowę i wbił wzrok w podłogę, zastanawiając się intensywnie nad odpowiedzią.
- Mogę jedynie przypuszczać... - zaczął ostrożnie - że lord Greystör, tudzież jego po stokroć bardziej obłąkany poprzednik, lord Velen we własnej osobie, zdołał zdołał sprowadzić na swe usługi jakiegoś większego demona - być może glabrezu lub nawet baatezu. Choć równie prawdopodobne, że obecny władca zastał tu coś, co pozostało po rządach jego poprzednika, który naprawdę zasłużył sobie na swą złą sławę szaleńca, mordercy i bezbożnika. To w dużej mierze tłumaczyłoby tak znaczny wzrost potęgi Velen na przestrzeni ostatnich lat, z nieistotnej, zapyziałej przystani nękanej przez piratów, do największej potęgi morskiej na południe od Amn.
Jafaar powiódł bezwiednie dłonią wokół ust i brody, by następnie wesprzeć na niej podbródek. Widocznie ważył własne myśli i słowa, bo mrużył oczy raz po raz, ze wzrokiem wciąż nieruchomo wbitym we wzory dywanu.
- Nie ma wątpliwości, że Greystör musiał wiedzieć, iż z delegacją przybywa dwóch magów, w dodatku jeden Czerwony. Jeżeli mimo tego przyjął nas tutaj, i to mimo wyraźnej niechęci do twojego bractwa, to musi czuć się wystarczająco pewnie. Zakon Meduzy i jego kapłani to jedno, ale sądzę, że może być za tym coś więcej. I sądzę, że tutaj staje się istotne po co tu przybyłeś, mistrzu Koell.
Odpowiedz
Rozważałem w głowie czy mogę zaufać temu staremu wężowi na tyle, by powiedzieć mu o mojej misji.
- Chodzi o pewną księgę - Odpowiadam w końcu - Artefakt, dzięki któremu mój przełożony zdobędzie potęgę. Chodzi o Deiformę.
Kończąc wypowiedz przyglądam się uważnie starcowi i jego reakcji. Czy aby nie popełniłem błędu?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Jego brwi powędrowały do góry, a głowa z wolna uniosła się i opuściła kilka razy.
- Taaak... spodziewałem się tego. Cóż, mistrzu Koell, jeśli zamierzasz myszkować w prywatnych zbiorach naszego gospodarza, poszukując akurat takiej lektury, z pewnością wiesz, na co się narażasz. A razem z sobą - nas. Tak też ja stoję teraz przed nie lada dylematem. Chcąc zapewnić bezpieczeństwo sobie i swojej misji, musiałbym przeszkodzić ci w tym zamiarze, a nie mam na to ochoty. Jednakże wówczas musiałbym pomóc ci w miarę swych możliwości, a na to ochoty nie mam również. Jaki zatem powód miałaby Manshaka, by z narażeniem swoich politycznych interesów oraz życia jej skromnych sług, pomagać Thay i jego człowiekowi w zdobyciu czegoś tak niebezpiecznego i cennego? - zapytał zupełnie innym tonem, przenosząc wzrok z powrotem na ciebie. - Jeżeli Greystör zdołał osiągnąć tak wiele w tak krótkim czasie, przy założeniu, że stało się to za sprawą Deiformy, to aż strach pomyśleć, czego może dokonać ta księga w rękach doświadczonego maga wysokiej klasy. Albo dwóch. - zakończył, przekrzywiwszy głowę na bok i przywołując na pomarszczoną twarz bardzo szelmowski uśmiech.
Odpowiedz
- Możesz być pewien, że mój przełożony nie zapomni ci twojej pomocnej dłoni - Odpowiadam człowiekowi. W tej wypowiedzi ukryłem zachętę do dalszej współpracy, jak i ostrzeżenie.
Niech ta żmija nie myśli sobie że będzie rozdawał jakiekolwiek karty w tym rozdaniu. Może mu się tak tylko wydawać.
- Potrzebuję szybkiego planu działania, który nie będzie zawierał opcji wybicia połowy garnizonu naszego gospodarza. - Robię chwilową pauzę - Byłęś już tutaj kiedyś? Wiesz coś na temat tego kompleksu? Jego mocne i słabe strony? Rozmieszczenie strażników?

Muszę zacząć działać. Czas działa na moją niekorzyść, być może nasz gospodarz już domyśla się moich intencji.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Nie, nigdy wcześniej tu nie byłem. Moi potencjalni informatorzy przepadli bez wieści, co może oznaczać, że zostali pojmani i spotkał ich marny los. A to z kolei oznaczałoby, że władca tego miejsca jest przygotowany na tego typu ingerencje. Zważywszy, że na pewno jesteśmy pod dyskretną strażą tutejszych zakonników, pojawia się podstawowe pytanie - jak wiele jesteś w stanie sobą zaprezentować, przyszły zulkirze umysłu?
Odpowiedz
Zmierzyłem starca lodowatym spojrzeniem, które mogło by zamrozić wodę w beczce. Za kogo on się uważa?! Nawet jeśli kiedyś powstał lub powstanie taki plan, plan pozbycia się Lauzorila, na pewno nie będę się z tym tak afiszował. Na pewno nie podzielę się tą myślą z tą żmiją.
Ostatnie słowa mistyka utwierdziły mnie w przekonaniu by nie ufać Jafaarowi.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...