Widząc twą niesłabnącą determinację, demonica westchnęła z irytacją i zrezygnowaniem.
-
Dobrze, skoro sam chcesz. Jeśli to jakieś bzdury, będziesz miał do siebie bardzo duże pretensje. - odwróciła się bez słowa, nawet nie mówiąc, byś szedł za nią.
Przedzieranie się przez makabryczny tłum za plecami sukkuba okazało się nieporównywalnie prostsze. Tłum zazwyczaj rozstępował się lub zamierał, w pożądliwym zauroczeniu. Widać było, że dziewczynki Setary cieszą się specjalnymi względami, bo nawet najbardziej obleśni i potencjalnie agresywni z mieszkańców tej części Piekieł nie odważyli się na nic bardziej bezpośredniego, niż kilka chrapliwych zaczepek.
Sukkub niespiesznie prowadził cię na wyższe kondygnacje, po szerokich, niekończących się schodach. Wejść na kolejne poziomy, zwykle prezentujące sobą podobne jak niższy korytarze, bronili już jednak strażnicy, wyraźnie nie pozwalający byle komu przedostawać się tutaj. Raz i drugi sukkub zamienił dwa słowa z pancernym horrorem, wskazując na ciebie, dzięki czemu udało ci się przejść nie niepokojonym. Dość szybko jednak zboczyliście z głównej drogi, kierując się wąskimi, krętymi alejkami, gdzie niekiedy ledwie mieściłeś się sam jeden. Sukkubów robiło się więcej, część bardzo podobnych, część zupełnie różna od twej przewodniczki, z którą witały się, rozmawiały przelotnie, rzucając na ciebie rozbawione lub zaciekawione spojrzenia.
W końcu dotarliście do wysokich, wąskich, rzeźbionych w czarnym, połyskliwym kamieniu drzwi, strzeżonych przez dwóch glaabrezu, zwalających z nóg samym wyglądem. Sukkub przeszedł obok nich, nakazując ci czekać. Czekałeś więc. Dziesięć minut, piętnaście. Okazywanie zniecierpliwienia byłoby zapewne głupim pomysłem. Nareszcie nakazano ci wejść.
Wnętrze sprawiało wrażenie opuszczonej sali tronowej lub innego pałacowego pomieszczenia. Wszędzie widziałeś rozłożone dywany i płótna, na nich zaś rozłożone liczne demonice. Kadzidła, świece, dźwięki czegoś na kształt muzyki. Na końcu sali zaś, w jej centralnej części, na tronowym podwyższeniu, siedziała postać skryta w półmroku, nie pozostawiająca wątpliwości co do swojej osoby i pozycji. Czułeś wyraźnie atmosferę wyczekiwania, skupioną na twojej osobie.