Sesja Vena

Ta perspektywa wyraźnie ucieszyła kobietę. Zauważyłeś, że z czasem robi się coraz bardziej drapieżna, jakby początkowe oszołomienie łączącym was zaklęciem ustępowało na rzecz powrotu do dawnej, zabójczej natury.
Wychodząc z kajuty nieomal pozbyłeś się kilku zębów i prostego nosa, gdy otworzone przez ciebie drzwi zostały gwałtownie potrącone w twoją stronę przez biegnącego na pokład marynarza. Przełknąłeś przekleństwo, dostrzegając schodzącą z góry i kierującą się w stronę swojej kajuty Khadijah. Wychodząc na pokład znalazłeś się w samym środku marynarskiej zawieruchy. Oficerowie wykrzykiwali rozkazy, marynarze uwijali się jak w ukropie. Patrząc w stronę dziobu dojrzałeś zarys wciąż oddalonej od was jednostki. Kapitan statku, postawny, oliwkowoskóry mężczyzna o ogorzałej od wiatru twarzy, zbliżył się do ciebie i stojącego nieopodal Jafaara.
- Mistrzowie, pozwólcie, że powtórzę to, co powiedziałem już pani Khadijah. Jesteście najważniejszymi członkami tej załogi, moim celem jest przewieźć waz bezpiecznie na miejsce. Spróbujemy zmienić kurs i zobaczyć, czy tamten statek podąży za nami, ale jeśli to piraci, naszą jedyną nadzieją może być przechytrzenie ich. Oficjalnie jesteśmy małym statkiem handlowym po rozładunku, jeśli piraci nie zobaczą tu nikogo prócz prostych marynarzy, mogą zostawić nas w spokoju. Dlatego radzę, byście ukryli się pod pokładem.
Odpowiedz
Odpowiadam mu z pełną powagi miną i lekkim skinieniem głowy. Odwracam się w kierunku z którego przybyłem po czym ciągnę Keirę na stronę.
Składam ręce w tajemniczych ruchach, cicho szepcę przyśpiew zaklęcia. Nasze ciała powoli zaczęły tracić kolory. Następnie, nagle, bez ostrzeżenia zniknęliśmy całkowicie z widzenia.
- Choć, przyjrzyjmy się co się będzie dziać - szepcze jej do ucha - Uważaj żeby na nikogo nie wpaść
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, zwłaszcza gdy wszędzie wokół biegają marynarze wykonujący wykrzykiwane rozkazy. Jeszcze na schodach sam o mało co nie wpadłeś na schodzącego w dół Jafaara, prawie zahaczając nogą o jego kostur. Koniec końców udało się wam wyjść na pokład i uciec w kąt rufy, gdzie groźba potrącenia przez któregoś z członków załogi była najmniejsza. Mogłeś teraz dokładnie przyjrzeć się zorganizowanemu chaosowi, jaki zapanował na statku i ocenić, że Fanzir wysłał z wami naprawdę dobrą załogę. Marynarze pracowali jak tryby niewidzialnej maszyny, rzucając sobie liny, odwiązując i zawiązując węzły, wspinając się na maszt i zeskakując z niego, zjeżdżając po linie w dół by zaraz zabrać się za kolejne zadanie. Drugi żagiel rozłożył się i wydął gwałtownie na wietrze, pchając statek w przód, zaś kapitan, wykrzykujący zza steru komendy w jakimś calimshańskim dialekcie wykonywał właśnie ostry zwrot. Płynęliście szybko, dość szybko byś mógł poczuć charakterystyczny ucisk w żołądku, jednak druga jednostka zbliżała się nieubłaganie, z prędkością na tyle dużą, byś po paru minutach mógł dostrzec dwie rzeczy: pierwsza - płynący od północy statek był przynajmniej dwukrotnie większy od waszego, druga - na jego maszcie powiewała czarna flaga z białymi, wciąż niewyraźnie widocznymi znakami.
Ostry dźwięk dobywanego z pochwy ostrza przypomniał ci o obecności Keiry.
- Wygląda na to, że nie obejdzie się bez zaostrzenia dyplomacji... - mruknęła, sprawdzając jak miecz leży jej w dłoni.
Odpowiedz
- Na to wygląda - Odpowiedziałem cicho kobiece - Jesteś gotowa ponownie ratować moją dupę?
Ostatnie zdanie wypowiadam z lekką ironią głosie po czym posyłam jej lekki uśmiech.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Cokolwiek rozkaże mój pan i mistrz. - powiedziała pustym, beznamiętynm głosem, kłaniając się nisko, lecz gdy uniosła głowę na jej twarzy gościł prześmiewczy grymas. - Choć nie uważam, by dupa prawej ręki wielkiego zulkira potrzebowała obrony ze strony kobiety...
Kolejne słowa Keiry zagłuszył wiatr i dźwięk fal rozbijających się o wasz statek. Żagle łopotały wściekle, wybijając rytm wojennego marsza, podczas gdy okrzyki marynarzy tonęły w chłodnym wyciu północnego wiatru. Statek piratów zbliżył się na tyle, byś mógł dostrzec wyraźnie banderę powiewającą na jego maszcie - dwa skrzyżowane pirackie rapiery górujące nad ukoronowanym szkieletem psa. Dostrzegałeś małe sylwetki członków wrogiej załogi przechylające się przez reling, słysząc niewyraźne echa wznoszonych przez nich okrzyków. Jednocześnie przesycone napięciem i solą powietrze wypełnił charakterystyczny, podświadomie wyczuwalny "zapach" magii, który zniknął równie szybko, jak się pojawił.
Odpowiedz
- Coś mi się wydaje, że ktoś rzuca tutaj zaklęcia - Mówię cicho kobiecie rzucając jej porozumiewawcze spojrzenie, zraz potem zmieniam ton na bardziej groźny - Skoro nie jesteś mi potrzebna, może powinienem zapiąć ci łańcuch do szyi i wrzucić do wody?
Moje spojrzenie stało się lodowate, jeśli można tak powiedzieć o wypełnionym rządzą mordu wzroku.
Co innego głupie odzywki, ale nawet te, w dużej ilości potrafią wkurzyć kapłana Ilmatera.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Na twe słowa ponownie zamilkła i ściągnęła usta, tym razem jednak czułeś bijący od niej niekłamany chłód.
- Cokolwiek zechcesz, mój panie. - odpowiedziała ledwie słyszalnie, wbijając wzrok w nadpływającą jednostkę.
To, że nie zdołacie uciec, było jasne już wcześniej, nierozstrzygniętym pozostawało pytanie co stanie się, gdy piraci już was dogonią. Jak dotąd mogłeś mieć nadzieję, że przynajmniej nie zatopią was na miejscu. Luki armatnie wciąż zasłaniały klapy, a poza tym zbliżali się na zbyt mały dystans, chcąc najwyraźniej dopłynąć równolegle do was. Kapitan krzyknął coś oficerom, którzy przekazali jego słowa dalej. Nie znałeś calimshańskiego, ale pewne słowa we wszystkich językach brzmiały podobnie. "Abordaż".
Odpowiedz
Skutki tego zaklęcia zaczynają coraz mniej mi się podobać. Jeśli ten proces "babskich fochów" nadal będzie postępować, będę zmuszony:
a) Pozbyć się jej - Sposób najłatwiejszy, ale na dłuższą metę nie opłacalny.
b) Magicznie poprawić strukturę zaklęcia - Sposób czasochłonny ale korzyści mogą być wielkie.
Będę musiał poobserwować moją małą Keirę i ocenić. Mam tylko nadzieję że zaklęcie ni osłabnie, bo nie chciał bym mieć na karku zabójczyni, która atakuje w najmniej pożądanym momencie. Poza tym mam nadzieję że nie wykorzysta moich myśli przeciwko mnie.
Tymczasem rozkoszujmy się widokiem...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Widok zaiste stawał się coraz bardziej rozkoszny. Piraci byli już tak blisko, że słyszałeś wywrzaskiwane przez nich okrzyki i mogłeś dokładnie odróżnić ich ubiory, a nawet niektóre z parszywych gąb. Co najmniej piętnastu z nich stało wspartych o reling, trzymając w rękach liny. Gdy oba okręty zrównały się, wasz kapitan zakręcił do oporu kołem sterowym, wykonując zwrot przez sztag. Ponad połowa z piratów, którzy zamierzali przeskoczyć na wasz pokład za pomocą lin, odbiła się od burty i powpadała do wody z głośnym krzykiem, jednak pięciu z nich powiodło się. Dwóch z nich wylądowało tuż obok ciebie.
Odpowiedz
Postanawiam na razie nie ingerować w walkę. Chcę zobaczyć jak rozwinie się sytuacja. A może nasza parka "przyjaciół" przybędzie powalczyć?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
W ciągu kilkunastu kolejnych uderzeń serca wszystko rozwinęło się bardzo szybko i nieciekawie. Choć calimshańscy marynarze znacznie przeważali liczebnie nad piratami, nie należeli do wytrawnych wojowników. Dwóch z nich padło pod ciosami pirackiego oręża, a pomimo udanego manewru waszego kapitana, piracki statek zaczynał ponownie was doganiać.
Odpowiedz
Po krótkiej chwili zwłoki postanawiam wkroczyć do akcji. Beze mnie dojdzie tutaj do masakry.
Nie anuluję mojego maskującego zaklęcia, lecz zaczynam inkantację kolejnego. Prawdopodobnie moc tego drugiego rozproszy moc tego pierwszego.
Swoje zaklęcie celuję w osoby znajdujące się na statku piratów. Koncertuję się. Skupiam na magii która sprawi iż umysły tych żałosnych istnień wypełni mgła, deszcz, chaos. Brat nie pozna swojego brata, kamrat włoży nóż w plecy kamrata.
Niech magia zawiśnie niczym dym, niech ogłupi i zdezorientuje.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Skupiając swą wolę i moc na obszarze sąsiedniego pokładu pozwoliłeś, by zamęt i szaleństwo rozpełzły się po nim jak macki krakena. Czułeś, że na wiele z tych umysłów wywarłeś znaczny wpływ, początkowo jednak nie mogąc dostrzec rezultatów. Te pojawiły się już po chwili. Ponownie zrównujący się z wami statek pozwolił ci dostrzec sylwetki piratów chodzących bez sensu to w górę, to w dół po takielunku, niekiedy skaczących na pokład z wysokości kilku metrów. Ponownie dobiegającym twych uszu echom okrzyków towarzyszyły wrzaski, jęki i śmiechy, a także szczęk żelaza, którym zapewne częstowali się załoganci pirackiej galery.
Tymczasem na waszym pokładzie walka wciąż trwała. Żeglarze z Manshaki zdołali zabić jednego z napastników i nieco porządniej zabrać się za pozostałych, którzy zbiwszy się w grupę walczyli z nimi kryjąc wzajemnie swe plecy. Nie wiadomo ile potrwałaby taka walka w normalnych okolicznościach, zwłaszcza, że piraci bez wątpienia nawykli do walki w grupie, lecz oto kolejny podmuch magii przykuł twą uwagę, dobiegając z przeciwległej części statku. Seria jasnych, błękitnych pocisków wystrzeliła w powietrze na wysokości schodów prowadzących do kajuty kapitana, by natychmiast rozdzielić się i spaść magiczną burzą na pozostałych piratów, którzy z głośnym jękiem padli martwi. Zgodnie z oczekiwaniami zobaczyłeś Jafaara wyłaniającego się spod swej iluzorycznej zasłony, uśmiechającego się do ciebie porozumiewawczym uśmiechem, gdy twoja własna zasłona również opadła po twym ostatnim zaklęciu.
Wtem obydwaj, ty i stary mistyk, jak na komendę spojrzeliście gdzieś za prawą burtę, gdzie właśnie eksplodowało echo zwielokrotnionej magii, znacznie silniejszej od tego, co przed chwilą wykonaliście.

[ Ilustracja ]

Oto dokładnie znikąd, jakby wprost z powietrza, pojawił się wspaniały, potężny okręt wojenny, górujący nad piracką galerą w ten sam sposób, w jaki ona górowała nad wami. Płynął z wielką szybkością, rozrywając dziobem resztki magicznej mgły, która pozostała w powietrzu tak, jak resztki maskującego efektu. Nim rozbrzmiały dwa uderzenia twego serca, okręt zrównał się z płynącym mu naprzeciw pirackim statkiem i otworzył ogień ze wszystkich dział. Mimowolnie skryłeś głowę w dłoniach przed dojmującym hukiem wystrzałów i świstem pocisków rozrywających kadłub. Piracki maszt złamał się i upadł, podczas gdy na maszcie ratującej was jednostki łopotała bandera z piękną, płonącą różą.
Odpowiedz
Momentalnie rozpraszam zaklęcie chaosu umysłów. Podtrzymywanie go było by głupotą.
- Ta bandera - Mówię szybko do Keiry nie kryjąc zaskoczenia - Mówi ci coś?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Wbiła weń zdziwione spojrzenie, lecz po paru sekundach milczenia pokręciła przecząco głową.
- Nie, panie... Pierwszy raz widzę taka flagę. Niestety, nie wiem co może oznaczać.
Piracki statek zaczynał tonąć. Krzyki znajdujących się na nim łupieżców zlewały się z odgłosami pękającego drewna i świstem wiatru, który akompaniował wygłodniałemu chórowi fal łapczywie pożerających galerę we wszystkich miejscach przebitych przez armatnie kule. Sama "Płonąca róża" nie fatygowała się rozstrzeliwaniem go dalej, czy to z oszczędności, czy też z braku amunicji lub jeszcze innych pobudek. Zupełnie nie przejmując się losem tonących powoli, lecz nieubłaganie piratów, okręt mozolnie ruszył dalej, podobnie jak wy zostawiając pokonanych na łasce Umberlee lub innego morskiego bóstwa. Do tego zdało ci się, że zmienili kurs na taki, który pozwoli im spotkać się z wami.
Odpowiedz
Ktokolwiek płynął na tym statku, był naszym wybawcą. Co nie zmienia faktu że mogliśmy się wywinąć z tego sami.
Teraz jedyna co nam zostało, to czekać aż statek podpłynie wystarczająco blisko.
- Czy to możliwe, że cel naszej podróży wysyła nam na spotkanie swój statek? - mówię jakby do siebie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Wiele zdawało się przemawiać za tą tezą. Okręt wojenny schował wszystkie działa i podniósł główny żagiel, by łatwiej było mu utrzymać waszą prędkość i wyrównać kurs. Gdy znalazł się w bezpośredniej bliskości i zasięgu wzroku, można było dostrzec wołających do was marynarzy, którzy gestami namawiali do zatrzymania statku.
Odpowiedz
- Ciekawi mnie ich wyczucie czasu. Skąd wiedzieli że mamy kłopoty. A może nie wiedzieli i to wszystko zbieg okoliczności? - Mówię niby do siebie, niby do Keiry - Bo chyba nie czekali na moment by zrobić spektakularne wejście.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Nie wiem, panie. - odparła beznamiętnym tonem, najwyraźniej uznając, że pytanie skierowałeś do niej. - Nie wyznaję się na magii ani polityce. Jedyne, co mnie o nich nauczono, to by nie dawać wiary żadnej z nich. A tu mieliśmy do czynienia z obydwiema.
Odpowiedz
- Mądre słowa kukiełko - odpowiadam z szyderczym uśmiechem na ustach. - Zobaczmy co przyniesie nam ten statek.
Kończąc wypowiedź wpatruję się uważniej w kierunku nadpływającego statku.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...