Złożył ręce w geście modlitewnym i przyłożył je do ust, tak jakby to miało zakryć wilczy uśmiech oraz uciszyć delikatny chichot, który wywołała reakcja panny. Doskonale wiedział, że kobieta nie może mu nic zaoferować w tym przypadku, pomijając fakt totalnej aneksji jej krainy na rzecz Velenu, a to byłoby równoznaczne ze zdradą stanu. Długo zastanawiał się nad tym, co ten stary głupiec widział w tej panience, lecz drobiazgowa analiza wykazała, że oprócz ciała i nienagannej etykiety, nie stanowiła ona większego zagrożenia dla bandy morderczych zakonników. Widocznie Fanzir konstatował, iż sama dyplomacja wystarczy, natomiast Jaafar wystarczy w roli ochroniarza. Cóż, przeliczył się.
- Daj pokój, bracie Jeditt. Taka olbrzymia lojalność względem swojego seniora jest we współczesnych krainach niespotykaną rzadkością, więc nie powinniśmy piętnować tego zachowania, lecz chwalić je tak mocno jak kochamy naszą potężną Umberlee i sławimy jej imię - kończąc zdanie opuścił głowę w geście szacunku dla Suczej Królowej, to samo w mig uczynili pozostali bracia. Następnie podszedł spokojnie do ambasadorki i ujął delikatnie jej dłoń, co najpewniej ją zszokowało.
- Jestem pod autentycznym wrażeniem, naprawdę. Żałuję, że kapryśna Tymora zgotowała nam spotkanie w takich okolicznościach i połączyła nasze losy w tak podły sposób - ucałował jej dłoń z nabożnym szacunkiem. Tak pozornie pięknie i szczerze, iż mistrzowie etykiety z Waterdeep zapialiby z zachwytu.
Odszedł kilka kroków i westchnął mocno.
- Tym bardziej szkoda, że muszę w tak paskudny sposób Panią wykorzystać. Mam nadzieję, że to kiedyś zrozumiesz... racja stanu i polityka są niesamowicie wymagającymi kochankami. - Całe ciepło błyskawicznie wyparowało z jego twarzy, a na jego miejscu pojawił się charakterystyczny chłód. Każdy, kto na niego w tym momencie patrzył, mógłby przyrzec, że temperatura w komnacie nagle spadła o dobrych kilka stopni.
- Khadijah z Manshaki. Jesteś aresztowana za czynny udział w spisku mającym na celu zamordowanie Lorda Gubernatora Okręgu Veleńskiego, szpiegostwo oraz usiłowanie kradzieży artefaktów, będących pod pieczą skarbca dworu Miilvuthan. Dodatkowo, za zaplanowanie zimnokrwistych morderstw pięciu zakonników i okaleczenie dwunastu kolejnych. Tego typu czyny są karane tutaj śmiercią lub, jeżeli zrzekniesz się heretyckiej wiary i postanowisz oddać swoją duszę Umberlee, trwałym okaleczeniem oraz niewolniczą pracą do końca swoich dni. Dopuszczając się serii tak bestialskich czynów tudzież plując na wszystkie prawa gościnności, w oczach krain, szlachty oraz bogów, tracisz immunitet ambasadorski. Dość gadania... wtrącić ją do lochów! - Skinął w stronę zakonników, aby uczynili swoją powinność. Zwrócił się do Jeditta.
- Tylko włos ma jej z głowy nie spaść i mają jej pilnować Twoi najlepsi ludzie. Jeżeli nasz kolejny specjalny gość ucieknie lub sobie "fiknie"...- postanowił wykorzystać jakże fachową terminologię "Słodyczka" -
...odpowiesz za to gardłem. Resztę jej orszaku możesz wyciąć w pień.
Poczekał aż kapitan wykona swoją robotę i panienka zostanie odprowadzona do lochów, kończąc tę całą farsę z poselstwem. Oczywiście, nie zamierzał jej zabijać, torturować czy wyłupywać oczu. Taki piękny klejnot oraz użyteczny pionek? Totalną głupotą byłoby wyrzucać go na gnój. Prawdę powiedziawszy, domyślił się, że nic nie wyjdzie z tego paktowania i trzeba przygotować fundamenty pod "Plan B". Jemu nic było po tej całej Khadijah, ale Calimportowi? Och... z pewnością wzbudzi ich zainteresowanie. Sułtan był takim samym kupcem jak on. Gówno go obchodził czy Velen upadnie, czy też król Tethyru zawiśnie na suchej gałęzi. Liczył się tylko zysk, a w konsekwencji - potęga. W tej chwili więcej mógł ugrać na współpracy z monarchą, lecz jeżeli pojawiłaby się lepsza oferta... Cóż, zawsze można zmienić zdanie i strony konfliktu. Nie było to niczym zaskakującym na wojnie, gdzie nie istnieją zasady.
Czasu było jednak niewiele, kruki nie wchodziły w grę. Tutaj potrzebna była magia. Zastanawiał się, jak błyskawicznie można byłoby skontaktować się z władcami Calimportu i złożyć im słodką propozycję, którą ciężko byłoby odrzucić. [Tak, to pytanie do Pana, Panie Wiktulu. Nie chcę tworzyć tutaj dodatkowych mitów czy jeszcze mocniej mieszać w kanonie
]