- Vezhera, Vezhera, Vezhera... Spokojnie, nie chcemy przecież, aby ta konwersacja już się zakończyła.
Potrafił tylko wzruszyć ramionami i prychnąć z pogardą. Nie miał siły kolejny raz tłumaczyć tej spasionej świni meandrów związanych z tak pięknymi pojęciami jak "myślenie perspektywiczne" czy "unik szachowy". Do teraz zastanawiał się, jak ten gnojek potrafił skupić wokół siebie taką władzę i trzymać za pysk lokalne elity. Wygląda na to, że magowie byli o wiele głupsi niż przewidywał. - Mówiłem wielokrotnie, że wykorzystanie Zetaspuru jako kanału przerzutowego dla Twoich towarów może się okazać znacznie kosztowniejsze niż to na pierwszy rzut oka wygląda. Poza tym, jeżeli się spodziewałeś, że otrzymasz ciche przyzwolenie Velenu na wspieranie mojego adwersarza bronią nowej generacji, to musiałeś wypić o jeden puchar za dużo i zjeść o dwa udka kurczaka za wiele. Tak, tak... Dowiedziałem się o Twojej małej robótce na boku i skłamałbym, gdybym powiedział, że ta wiedza wymagała ode mnie wykorzystania dużej części moich zasobów. Przyznam, że te "smocze języki" oraz "granatany", czy jak te cholerstwo nazwały te pierdolone kurduple, są jak dla mnie zbyt ekstraordynaryjne i nie w moim stylu, lecz z pewnością zostaną wykorzystane w słusznej sprawie, jaką jest ochrona Velenu. - Popatrzył na niego z wyższością i z charakterystycznym półuśmieszkiem - Co do Twoich agentów, którzy z pewnością znajdowali się na statku... śpieszę z wyjaśnieniem, że z pewnością umarli chwalebną śmiercią. Wybacz, ale "Rapier" i jego kumple nie widzą dla siebie przyszłości w branży jeńcobiorczej. Tym bardziej w sekcji pyszałkowatych południowców, ku mojemu ubolewaniu.
- Co do tego poselstwa... Manshaki? Pierwsze słyszę... - Zrobił zadumaną minę i milczał chwilę, jak gdyby poszukiwał w swojej bibliotece pamięci nazwy jakiegoś pustynnego zadupia. - Ambasadorka Khadijah, Wasza Lordowska Mość. - W tle usłyszał kamienny i przeraźliwie spokojny głos kapitana Jeditta, uderzający w bezduszne tony "kolejna standardowa ofiara wielkiej polityki". - Ach... Przecież ona powiedziała, że ma na imię... Mmmmmm! Mmmmmmmm! MMMmmMmMMm! - Zakrył usta dłonią. Wspiął się na wyżyny swoich umiejętności aktorskich i spróbował odegrać piszczącą oraz niemożebnie zaskoczoną damulkę, zakneblowaną przez jego ludzi. Szczerze się zaśmiał i dało się usłyszeć w tle, że zakonnicy też gromko parsknęli na wspomnienie ostatnich wydarzeń, co tylko zwiększyło efekt jego słów. - Cholera wie, te imiona są do siebie tak podobne, gdy się kogoś zwiąże jak golonkę. Swoją drogą, przypomina to Tobie coś? - Pokazał przedmiot, który przynieśli jego ludzie z komnat dyplomatki. - Oferta tej kurewki wydała mi się tak ujmująca, że normalnie wysłałbym ją od razu do mojej "Cukierni", ale doskonale zdaję sobie sprawę, że sam jesteś miłośnikiem tego typu słodkich piczek, więc postanowiłem zostawić ją dla Ciebie. W stanie nienaruszonym. Jestem przekonany, że posiadanie w prywatnym haremie ulubienicy Fanzira znajduje się na Twojej liście prezentów urodzinowych.
Pomachał palcem wskazującym. - To jednak nie wszystko. Wiem, czego naprawdę pragniesz i dlaczego zgodziłeś się na tak niedorzeczną rzecz jak sojusz z pół-królem, pół-harfiarzem, w domyśle impotentem. Chodzi o pewną zakurzoną i starożytną księgę. Coś o deliformach... Pieprzny materiał, przyznam bez owijania w bawełnę, jak na zapiski skurwiałych magów tudzież miłośników sodomii z demonami. Wzbudza sporo zainteresowania, choć mnie ona średnio rusza. Na chwilę obecną zastanawiam się, czy nie oddać tych zapisków Twoim ukochanym przeciwnikom politycznym, których tak zręcznie odsunąłeś od władzy lub użyć jej jako ekstrawaganckiego papieru toaletowego. Tyle możliwości, tyle rozrywki. - Popatrzył na minę swojego rozmówcy. - Co? Wparujesz do moich włości i odbierzesz ją siłą? Owszem, istnieje taka możliwość, lecz jestem przekonany, że stracisz na tym więcej statków niż TRZY PIERDOLONE GALEONY i zasobów niż PIĘTNAŚCIE BEL JEBANEGO JEDWABIU, a przy okazji nie masz pewnością, czy w akcie desperacji nie wykonam jakiegoś cwanego ruchu. Zresztą, jeżeli myślisz, że Haedrak szczodrobliwie odda tak słodki kawałek wiedzy takiemu jegomościowi jak Ty, to chyba wyhodowałeś w ostatnich miesiącach niespotykaną wręcz wiarę w ludzi. - Oczywiście, nie zamierzał zdradzać mu faktu, że księga jest zwykłą blagą i powiedzieć prawdy o Mefasmie lub układzie z Jerro. Kiedy przyjdzie, co do czego, skurwiel obudzi się z ręką w gaciach.
- No dobra... Do rzeczy. Przecież nie jesteśmy tutaj dzikusami? Jesteśmy ludźmi biznesu oraz odpowiedzialnymi kapitalistami. Ja posiadam rzeczy, których Ty pragniesz. To produkty. Ty posiadasz coś, czego ja chcę. Proste.