[SESJA ME] Ammon

- Pamiętajcie. To może być pułapka. W razie draki nikt nie będzie miał wsparcia, ani my ani oni. Jak już wejdziemy do tamtego pokoju, gdyby wybuchła walka, możemy liczyć tylko na siebie, oni tak samo. Jesteście chłopakami ze Słońc, więc, do ciężkiego moru, będziecie potrafili poradzić sobie z tymi wymoczkami. Nie martwcie się oknami - za mało nas, żeby ryzykowali wyciągnięcie gunshipa, wiedzą, że mamy chłopaków z rakietami na dole. Na 90% wejdziemy, pogadamy i wyjdziemy, spokojnie, bez kłopotu.

Taką przemowę usłyszałeś z ust Jag'Kola, twojego aktualnego przełożonego. Ten starszy już batarianin wzbudzał szacunek - nie tylko swoimi zdolnościami negocjacyjnymi, ale też obyciem wśród zwyczajów gangów Omegi. Jego predykcje prawie zawsze się sprawdzały, nawet wobec tak nieprzewidywalnego i przebiegłego przeciwnika jak Zaćmienie. Ty, on i drugi z jego ochroniarzy, człowiek, wymoczek, może siedemnastoletni chłopak minęliście słabo oświetlony korytarz i weszliście do niedużej windy. Gdy ruszyła, panel sterowania zaczął wygrywać wesołą melodyjkę, ale sprawiło to tylko, że wszyscy staliście się bardziej spięci - poza Jag'Kolem, który najwyraźniej panował nad nerwami. Tymczasem oczy człowieka, którego imienia nawet nie znałeś, biegały jak szalone, a palce zaciskały się mocno na karabinie szturmowym - starszego typu, z chłodnicą. Jego świeży jeszcze tatuaż wyzierał spomiędzy hełmu a krawędzi pancerza.

Winda biegła w środku dosyć wysokiego budynku, ulokowanego mniej więcej w środku pogórniczej jaskini. Sama kawerna miała sławę burżujskiej, ze względu na piękne świetlne refleksy, jakie słały resztki minerałów osadzonych w skałach sklepienia i ścian. To jednak nie był reprezentacyjny apartament - z jego okien widać było tylko kawałek ściany, akurat od strony głównej arterii. Cała reszta krajobrazu to wyższe i niższe budynki mieszkalne, zasłaniające widok.

- W porządku? Wiem, że to wasze pierwsze zadanie tego typu. Czujecie się gotowi? - Jag'Kol upewnił się, gdy winda minęła 1/3 wysokości budynku.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Na 90% wejdziemy, pogadamy i wyjdziemy, spokojnie, bez kłopotu. Właśnie to ostatnie zdanie cały czas odbijało się echem w głowie. Bo jednak istniało te 10% szans, że coś pójdzie nie tak jak należy i z jednego małego pokoju pozostanie krajobraz po bitwie. Jag'Kol był jednak konkretnym batarianinem i nie sposób było się przy nim czuć zagrożonym. Sprawiał wrażenie typa, który zawsze ma ze sobą plan B.

Omega była rajem dla przestępców. To właśnie oni stanowili na niej prawo, a jego nieprzestrzeganie z reguły kończyło się tragicznie. Nic więc dziwnego, że każda większa grupa przestępcza chętnie się tu zadomawiała. Zaćmienie, inna grupa najemników, myślała tak samo i swoją obecnością sprawiała tylko problemy... Niebieskim Słońcom. Zlecone niedawno zadanie polegało jedynie na ochronie Jag'Kola, który i tak pewnie by sobie sam poradził. Trzyosobowa grupa wzbudzała jednak większy strach, więc dlaczego by tak nie wykorzystać tego atutu?

Po przejściu przez słabo oświetlony korytarz cała trójka znalazła się w windzie prowadzącej do wspominanego już wcześniej pokoju. Po chwili rozegrała się jeszcze wesoła melodyjka, która całej tej sytuacji nadała bardziej komiczny charakter. Czy to ma jakoś rozładować emocje przed najgorszym? Człowiek, trzeci z ochroniarzy, wydawał się być jeszcze bardziej spięty. Cały czas nerwowo zaciskał swój karabin szturmowy jakby miał zamiar wpaść do tego pokoju i powystrzelać wszystkich w parę sekund. Ten jednak też był na przemowie, więc taki tok wydarzeń wydawał się mało realny. Panel kontrolny w windzie wskazywał kolejne piętra, a gdy ta znajdowała się tak w 1/3 wysokości budynku, to odezwał się Jag'Kol:

- W porządku? Wiem, że to wasze pierwsze zadanie tego typu. Czujecie się gotowi?

Gotowi na co?
Odpowiedz
- Gotowi na spotkanie, ćmoku. Gotowi dostrzec niebezpieczeństwo i zareagować, gdyby była taka potrzeba. Gotowi trzymać paszcze na kłódkę, nawet gdy negocjacje staną się intensywne, bo jeśli wystrzelimy pierwsi, Słońca będą miały na głowie całe Zaćmienie, a my się po prostu wystrzelamy nawzajem. - usłyszawszy twoje ciche pytanie, Jag'Kol obrzucił cię karzącym spojrzeniem, jakby chciał ci przypomnieć, że nie pracujesz w tym biznesie od wczoraj. Zaraz po tym odwrócił się do człowieka i przemówił już łagodniej - Słuchaj no, dzieciak, nie rób nic i pozwól starszym zająć się gadaniem. Jak zrobi się gorąco, rób to, co turianin i nie daj się zabić, jasne? - klepnął go lekko po ramieniu, dzięki czemu twój towarzysz nieco się rozluźnił.

Winda powoli zatrzymała się i waszym oczom ukazało się nieduże pomieszczenie z niewielką liczbą mebli. Pod ścianą naprzeciw dużego, panoramicznego okna stała pusta półka na książki, a pomiędzy nimi ustawiony został stolik, przy którym stały dwa krzesła. Siedzący na dalszym od was Salarianin wstał, widząc, że wchodzicie. On również miał przy sobie dwójkę ochroniarzy, mężczyznę i kobietę rasy ludzkiej, którzy stali w nonszalanckich, pewnych siebie pozach półtora metra za swoim liderem.

- Witajcie w naszych skromnych progach. Nazywam się Choe, a ty pewnie jesteś Jag'Kol. - wskazał miejsce przed sobą, które batarianin chętnie zajął.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Na spotkanie jak najbardziej jesteśmy gotowi. - odpowiedziałem ironicznym tonem. Jag'Kol spojrzał wtedy tak, jakby chciał mnie zabić spojrzeniem, więc dla uniknięcia nieporozumienia znowu się odezwałem - Dobra, JA wszystko rozumiem.

Jag'Kol swoim zachowaniem udowadniał, że sam spodziewa się problemów. Że zwykłe spotkanie może się przerodzić w ostrą strzelaninę, w której nie zabraknie ofiar. Na chwilę przed zatrzymaniem się windy batarianin zaczął jeszcze motywować człowieka, bo stan tego prezentował się kiepsko. Jego gałki oczne latały z taką szybkością jakby miał zamiar zeskanować całą windę. Tylko po co? Parę sekund rozmowy wystarczyło do tego, by uspokoić młodziaka... i to dosyć skutecznie, bo nagle zaczął się zachowywać tak jakby ta winda miała go zaprowadzić do Metresy. Bo ta podobno potrafi zadowolić wszystkich.

- ... Jak zrobi się gorąco, rób to, co turianin i nie daj się zabić, jasne?

Czyli uciekaj, pomyślałem głupio. Pokój, do którego zaprowadziła nas winda rzeczywiście był niewielki. W razie wybuchu strzelaniny sytuacja byłaby nieciekawa, bo znalezienie lub stworzenie jakiejkolwiek skutecznej osłony byłoby ciężkim zadaniem. Nie mogło również zabraknąć stolika z dwoma krzesłami, z których jedno zajmował Salarianin. Ten również miał dwóch ochroniarzy. Ci wyglądali na spokojnych, ale mógł z nimi postąpić tak samo jak batarianin z człowiekiem jeszcze w windzie. Drugie z krzeseł zajął Jag'Kol po wysłuchaniu jakże przyjacielskiego powitania.
Odpowiedz
- Możemy zaczynać? - powiedział Jag'Kol, gdy już obaj siedzieli - Wiemy, że zaczynacie transportować na Omegę całe statki wypełnione bronią.
- Oczywiście - odparł Choe - Po modernizacji, ceny starych spluw i modów poleciały na łeb na szyję, jest koniunktura. Dziwi cię, że chcemy się dozbroić?
- Nie, jasne, że nie. Ale robicie to naszym kosztem. Dobrze wiecie, że to Słońca mają kontakty w C-Secu i służbach pomocniczych.
- Co z tego? Nie macie floty, żeby przetransportować wszystko, musielibyście zatrudnić prywatnych przewoźników, a wtedy mielibyście większe straty niż zyski.
- salarianin zaśmiał się i założył nogę na nogę. - Możemy się dogadać. Zajmijcie się zaklepaniem towaru, a my wam to przewieziemy. W zamian chcemy nieograniczonego dostępu do chłodnic i 40% towaru.
- Jaja sobie robisz. Nie wiem na cholerę wam te chłodnice, możecie je sobie wziąć wszystkie - ale od korpusów wara. 10%.
- Jag'Kol wyraźnie się naprężył.
Salarianin znów się tylko roześmiał. - 30% i 40 z Ariake i Armax. Myślisz, że nie skumam, że chcesz mnie wydymać na samych ERCSach?
- 25% i 30%. Będziemy wiedzieć ile czego trafia na statki. Jedna sztuka skuchy i...
- Jag'Kol pogroził palcem przedstawicielowi zaćmienia, wstał, podszedł do okna. - Kiedy możecie zacząć latać?
Salarianin wsadził w międzyczasie papierosa do ust i nie zapalając, zaczął bawić się zapalniczką. - Szybkiś, czterooczek, zaklepywać. Za mało nas cenisz. Jak tak dalej pójdzie, to chyba jednak się nie dogadamy.

Atmosfera momentalnie zgęstniała. Pod cienką skórą twojego towarzysza zagrały mięśnie, ale opanował się. Z kolei ochroniarze zaćmienia nawet nie drgnęli - tylko kobieta, żująca do tej pory gumę, wypluła ją bezczelnie na bok. Różowa grudka słodkiej żujki przykleiła się do ściany.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Jag'Kol w czasie krótkiej rozmowy ze salarianinem zdołał udowodnić, że rzeczywiście może się pochwalić niezłymi zdolnościami negocjacyjnymi. Bo mógł zakończyć rozmowę zaraz na początku, gdy Choe zaproponował i tak niezłe warunki dla Słońc. Ale batarianin dalej drążył ten sam temat, i gdy wydawało się, że wszystko udało się ustalić z jeszcze większą korzyścią dla nas, Słońc, wszystko zaczęło się komplikować.

- ... Jak tak dalej pójdzie, to chyba jednak się nie dogadamy. - powiedział Choe po wysłuchaniu oferty Jag'Kola. Wiedziałem, że te wspomniane kiedyś 10% szans, że coś pójdzie nie tak, nagle uległo pomnożeniu. Powoli, bez żadnych gwałtownych ruchów, zacząłem się rozglądać po pokoju szukając najlepszego miejsca do prowadzenia ostrzału. O ile do tego zostanę zmuszony. Na chwilę spojrzałem też na dwóch ochroniarzy salarianina. Wyglądali na pewnych siebie, a jeden z nich, kobieta, wypluł gumę. Pewnie dla pokazu i wywołania strachu w naszych głowach. Nie zmieniało to jednak faktu, że byli lepiej przygotowani od nas, bo to oni wybrali miejsce spotkania. Na koniec skrzyżowałem jeszcze wzrok z tym człowiekiem Jag'Kola, by mieć pewność, że jest gotowy na najgorsze.
Odpowiedz
Obrzuciwszy spojrzeniem pomieszczenie doszedłeś do wniosku, że właściwie jesteście niczym kaczki na jeziorze. Mógłbyś się schować za metalową półkę na książki, ale mimo wszystko jesteś turianinem - lewa ręka nadal by wystawała. Chłopak mógł skulić się przy ogrzewaniu pod oknem, ale to też nie dałoby mu dobrej osłony. Szczęśliwie, wasi przeciwnicy mieli podobnie przesrane. Spojrzałeś na chłopaka - był napięty jak struna, gotów do strzału.

Salarianin oparł się wygodniej na krześle, odchylając lekko do tyłu. Zapalił zapalniczkę...

I wtedy, niemal jak na umówiony sygnał, od strony pionowych skał, jakieś pół kilometra od was, zobaczyłeś błysk. Ćwierć sekundy później tafla szkła przed Jag'Kolem poszła w drobny mak. Pocisk trafił go między obojczykami, wyrywając wielką dziurę w jego klatce piersiowej i karku. Głowa batarianina poleciała do tyłu, a zmasakrowane ciało zaczęło bezwładnie opadać na podłogę. Zanim jednak to się stało, nie żył również salariański negocjator - twój towarzysz wpruł w niego serię z karabinu szturmowego. Z tej odległości, nawet przestarzały model Elanusa zrobił z niego sito.

Jednocześnie ochroniarze zaćmienia zaczęli unosić broń.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Całe to spotkanie okazało się jedną wielką zasadzką! Jag'Kol zginął trafiony celnym strzałem ze snajperki. A przynajmniej wydawał się być nieżywy. Salarianina jednak spotkał ten sam los - człowiek ze Słońc nie wytrzymał i władował w niego serię ze swojego karabinu szturmowego.

- Pod okno! Zdejmij tego mężczyznę! - krzyknąłem do człowieka sięgając po strzelbę i biegnąć w kierunku półki na książki. Ta nie zapewniała wystarczającej osłony przed ostrzałem, ale sytuacja wydawała się być beznadziejna dla wszystkich obecnych w tym pokoju. No i siły były wyrównane. Kobieta, drugi z najemników Zaćmienia, była moim celem. Pomieszczenie nie było duże, więc strzelba wydawała się dawać większe pole do popisu. Kątem oka zerknąłem jeszcze na wyposażenie wrogiej dwójki.
Odpowiedz
Oboje najemników Zaćmienia miało karabiny szturmowe.

Chłopak dopadł do okna i zaczął pruć w stronę, z której strzelano - głównie z powodu odległości nie miał szans niczego trafić, ale strzelał dzielnie. Do czasu, gdy mężczyzna Zaćmienia potraktował go serią. Podobnie jak martwy salarianin, człowiek nie zdążył zareagować. Padł na ziemię, skoszony, brocząc krwią na niebieski pancerz, obficie krwawiąc dziurą w brzuchu, ramieniu i dwoma w nodze.

Kobieta oberwała strzałem z twojej strzelby, jednak z mniejszym efektem niż się spodziewałeś - chmura śrucin urwała jej naramiennik i skruszyła pancerz, ale najwyraźniej poza tym nic jej się nie stało. Siła wystrzału odrzuciła ją nieco do tyłu, przez co seria, która trafiłaby prosto w Twoją pierś została rozproszona - pierwsza kula trafiłą w twoją strzelbę, reszta utkwiła w ścianie obok ciebie. Teraz miałeś podwójny problem, bo o ile starcie z kobietą na razie zakończyło się remisem, o tyle mężczyzna właśnie obracał się, by zrobić ci z twarzy masło orzechowe karabinem.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Dzięki! - krzyknąłem w kierunku nie dającego żadnych oznak życia człowieka. O ile przedtem szanse wydawały się być wyrównane, to teraz wydawałem się być w przysłowiowej dupie. Jestem w tym pokoju sam, bez wsparcia i zdany wyłącznie na siebie. Cholera, cholera, cholera! W co ja się znowu wpakowałem? Czy mam teraz jakieś szanse? A może pozostała mi już tylko ucieczka? Ale zanim dobiegnę do windy... zanim ta się otworzy, to zostanę pewnie potraktowany taką samą serią jak salarianin i człowiek. No i co tu robić?

Ryzyko było teraz nieuniknione. Wychyliłem się zza osłony, by oddać strzał w kierunku mężczyzny, który do mnie teraz celował. Gdyby ten oberwał tak samo jak kobieta, to zyskałbym cenne ułamki sekundy do tego, by zbliżyć się do nich i dwoma kolejnymi strzałami zakończyć całe to zamieszanie. Drugą z opcji wydawało się wycofanie. Poza windą nie było tu jednak chyba innego wyjścia.
Odpowiedz
wyglądało na to, ze masz dziś farta. Pomimo takiego sobie strzału, oddanego bardzo z grubsza, efekt był zadowalający. Mężczyzna okazał się mieć w pancerzu układ pola siłowego mocniejszy niż było mu to potrzebne. Pociski zrykoszetowały i trafiły prawie w każdy punkt pokoju - włączając w to udo jego towarzyszki, która krzyknęła i opadła na jedno kolano, po raz drugi tracąc cenny czas. Ten fakt rozkojarzył drugiego z twoich oponentów, więc zdążyłeś schować głowę, gdy przeciągnął serią po pokoju - pocisk urwał ci tylko lewy naramiennik.

Usłyszałeś jak drużyna wsparcia na dole również podjęła walkę - słychać było nawet przciągły świst odpalanej rakiety.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Nie sposób było się nie uśmiechnąć, gdy kobieta z winy swojego towarzysza musiała się skupić na postrzelonej nodze. Niestety, za parę sekund pewnie się otrząśnie i ponownie zacznie prowadzić skuteczny ostrzał. Straciłem też jeden z naramienników, co oznaczało, że powoli staję się coraz łatwiejszym celem i nie mogę tkwić za tą metalową półką w nieskończoność. Przeładowałem strzelbę i zacząłem biegnąć w kierunku nadal nieruszającego się człowieka ze Słońc mając w planach zabranie jego karabinu szturmowego. Broń ta umożliwiłaby mi prowadzenie skuteczniejszej wymiany ognia. Oddałem też kolejny strzał w kierunku mężczyzny mając nadzieję, że ponownie coś spowoduje.
Odpowiedz
Wychyliłeś się i oddałeś strzał. Siła uderzenia zmiotła człowieka, uderzając w niego prawie całą chmurą śrucin. Niestety, w efekcie tego, że wcześniej twoja strzelba oberwała, klip termiczny nie trzymał się dobrze i wypadł z gniazda. Nie spodziewałeś się tego, ale i tak chciałeś łapać karabin wroga, więc zręcznie chwyciłeś broń pokonanego i...

Zorientowałeś się, że z kobietą mierzycie w siebie nawzajem.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- To jak? Pogadamy czy wzajemnie się teraz pozabijamy? - zapytałem zdyszany celując z karabinu w kobietę i zerkając na odrzuconego przed chwilą mężczyznę, by mieć pewność, że ten mnie nie zaatakuje już. Gotowy byłem do oddania strzału, ale postanowiłem zaryzykować i wpłynąć na psychikę rannej uświadamiając ją w jak beznadziejnej jest sytuacji. - Słyszałaś wcześniejsze strzały? Na dole jest nas więcej, a ty na pewno nie uciekniesz z tego miejsca w takim stanie. Zabijając mnie zabijesz siebie, bo zaraz w tym pokoju zaroi się od Słońc. Ale jeżeli teraz oddasz mi broń, to wstawię się za tobą. Może nawet dostaniesz drugą szansę, w naszych szeregach. To jak? Dogadamy się?
Odpowiedz
Winda, podczas waszej walki zdążyła zjechać na dół i właśnie z cichym szumem zaczęła piąć się na wsze piętro.

- Jesteś pionkiem. Gówno mi to da. Was jest więcej, ale my mamy ciężki sprzęt i lepsze uzbrojenie. Co, myślisz, że przyszliśmy na negocjacje nieprzygotowani? Wiedziałam, że nas wystawicie. Jak myślisz, kto wyjedzie windą, moi czy twoi? Złóż broń, albo rozsmarują cię na ścianie.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Kto kogo wystawił? To wy sprowokowaliście nas atakiem snajpera. A broni nie złożę, bo wtedy tylko ułatwiłbym ci zadanie. - powiedziałem z uśmiechem i zerkając na windę. Ta rzeczywiście ruszyła do góry i ani ja ani ta kobieta nie mogliśmy wiedzieć kto się w niej znajduje. Jeżeli to były Słońca, to wygrałem to starcie. Ale jeśli oddziały Zaćmienia, to... to nie wiem. Cała sytuacja powoli zaczynała przypominać grę w kwazara - dużo mogłem stracić, ale postanowiłem zaryzykować. - No, to zaraz się przekonamy kto jest w windzie.
Odpowiedz
- Co ty pieprzysz, jaki snajper? Przecież to wy... - Nie zdążyła dokończyć, trafiona kulką w czoło, przez jednego z sześciu żołnierzy Słońc, wysypujących się z windy.

- Kurwa, ale jatka. - rzekł elokwentnie przywódca grupy, palący cygaro człowiek w średnim wieku. Nie znałeś go, ale nie wyglądał na grubą rybę, raczej na starego weterana, który przedkłada walkę nad gangsterkę.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Kurwa mać! - krzyknąłem tak bardzo jak mi pozwoliły na to struny głosowe, gdy tylko zobaczyłem padającą na ziemię kobietę z kulką w głowie. Natychmiast ruszyłem nerwowym krokiem w stronę windy mając ochotę zabić jeszcze jedną osobę - tego, który odważył się oddać strzał. - Co wy odpieprzacie?! Właśnie ktoś z was zabił osobę, która mogła mieć cenne informacje dla nas. No, kto tego dokonał? Chcę mu złożyć osobiste gratulacje! - powiedziałem patrząc w oczy każdemu po kolei. Przywódcą grupy wydawał się być człowiek delektujący się właśnie cygarem. Cholera, na dziś już miałem dość tej rasy zwanej ludźmi.
Odpowiedz
- Ogarnij się, żołnierzu. Co, to chyba nie twój pierwszy sztywniak? Nie ucz ojców dzieci robić! - huknął człowiek z cygarem - Jak masz jeszcze energię, to dziesięć, kurwa, pompek. Zbieramy się! - splunął na ziemię, po czym przeładował lekko ciepły klip w pistolecie.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Zanim wraz z innymi opuściłem pokój rozejrzałem się jeszcze w poszukiwaniu cennych rzeczy, które mógłbym w jakiś sposób wykorzystać. Strzelba prawdopodobnie będzie wymagać naprawy. Karabiny szturmowe w czasie tej potyczki również udowodniły swoją skuteczność, więc zachowanie dla siebie jednego egzemplarza tej broni wydawało się dobrym pomysłem.

- Złapaliście snajpera odpowiedzialnego za śmierć Jag'Kola? - zapytałem wchodząc do windy.
Odpowiedz
← Ammon

[SESJA ME] Ammon - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...