Sesja eimyra

- Okna, lubię oglądać start. Wiesz, ten moment wyjścia z atmosfery, zanurzenia się w czarnej pustce. Widziałem to wiele razy a nadal mi się nie nudzi. Każda planeta trochę inaczej wygląda gdy za niej wyłania się słońce. Gdzie mogę przykleić się do durapleksu?
Budowa statków jest ci chyba zupełnie obca, jeśli szukasz okna w ładowni. - spoglądam na niego z powątpiewaniem - Jeśli czegoś potrzebujesz, zawsze możesz zapytać, choćby przez komunikator. Prawda? Jest parę okien w mesie.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- No wiesz, statki się różnią projektem. Nie przypuszczałem, że tym korytarzem dojdę do ładowni. Ale dzięki za info, w najbliższym czasie znajdziesz mnie w messie. A właśnie jak tam dojść? - zapytał z uprzejmym uśmiechem
Otóż to. Na trzeci poziom i w kierunku dziobowym. - pokazuję mu przejście między pokładem głównym a wyższym pokładem socjalnym. - Co cię sprowadza na Tatooine? - udaję się za nim.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Podróż.- Niklo patrzył chwilę w ciszy na kosmos za płytą z durapleksu.- Nie obchodzi mnie cel, w tym wypadku Tatooine, a sama wędrówka i co będzie później. Prawdopodobnie długo tam nie zabawie. Na Nar Shaddaa byłem trochę ponad miesiąc. Wcześniej Nal Hutta, Rodia, Sluis Van i wiele innych planet rubieży. Byłem nawet na Barab I ale było tak nie przyjemnie, że w ciągu dwóch dni się zmyłem. Ciągle mnie ciągnie w inne miejsca. Słyszę o czymś ciekawym i chcę tam lecieć. Tatooine to pretekst do dalszej podroży. Kiedyś jeszcze chcę zobaczyć Taris ale obecna sytuacja to komplikuje. A wy? Bo wątpię by tylko dla 500 credytów.
Tia. To i owo. Jeśli ci nie odpowiada, zawsze możesz dopłacić więcej. OK, skoro tak mówisz, nie będę się dopytywał. Tylko tak między nami... Co to jest? Broń? Przyprawa? - opieram się swobodnie o gródź.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Haha. Też cię to ciekawi? Sam nie wiem. To prezent. Mam nie otwierać to nie będę bo inaczej nie dostanę zapłaty. Jak mówiłem, dla mnie to tylko pretekst by ruszyć się z Nar Shaddaa - Nautolianin zamyślił się przez chwilę.- Podejrzewam, że to jakiś posąg albo coś podobne. Nie martw się jeśli to bomba to nie zagraża statkowi. Jest przeznaczona dla kogoś ważniejszego. - dodał ze szczerym uśmiechem - No ale jestem odpowiedzialny za tą skrzynkę. Dobrze by było bym nie musiał sam pilotować królowej Heavy Metalu.- zakończył w sposób, którego sens zostawił ci pod rozwagę i spokojnie odwrócił się, zmierzając najwyraźniej w stronę swojej kajuty.
Co za buc. - myślę, wracając w stronę sterówki. Trzeba będzie ustawić jakąś smycz na CC, żeby było wiadomo gdzie łazi. Makankos miał trochę racji, śluza chętnie by go przyjęła. Pieprzony macek.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Całe szczęście, że podróż nie miała trwać długo. O ile po drodze nie zdarzą się żadne niespodziewane "atrakcje"...
- Któregoś dnia nawet mojej dobroci serca nie wystarczy i skończysz jako wiele drobnych przycisków do papieru, blaszany idioto - charczał w centrum Makankos, po raz dwa tysiące pięćdziesiąty kłócąc się o coś z HK i wzajemnie szafując obietnicami rychłego zgonu
Stwierdzenie: Szczerze wątpię, jednoręki bandyto. Według moich obliczeń jedyną twoją szansą na przetrwanie byłby mój strzał w okolice twojego mózgu, który jak dotąd ci nie odrósł.
... które miałyby zakłócić plan lotu. Ale chyba się nie zanosiło. O ile nikomu nie zachce się wypuszczać gizek z paki i potem szukać ich po kiblu i ładowni.
Pieprzę to. Nie takich dziwaków się woziło. Może sobie zgrywać pana tajemniczego... rutyna. Jeśli mu nie odpieprzy baniak, zamierzam robić to co zwykle, czyli wkurzać Makankosa, gapić się na cycki Iziz i być wkurzanym przez HK. Na pana mackowatego ustawiam czujkę - chcę wiedzieć gdzie chodzi i po co. Na Makankosa najlepiej też - żebym wiedział, kiedy się spotkają. A nuż będzie trzeba zbierać kończyny... Oby Tatooine nie było problemem.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Do twojej kajuty niespodziewanie wchodzi Iziz.
- Jak tam słodziutki? - pyta, rozsiadając się na krześle z uśmiechem - Spodobał ci się nasz pasażer?
Makankos miał rację. Facet śmierdzi rybą na kilometr. Jest w nim coś śliskiego i cały czas pozuje na wielkiego władcę przestworzy. Gdyby nie to, że jesteśmy tak grubo pod kreską... - unoszę głowę z łóżka, na którym już drzemałem. Dla Iziz w sumie warto się budzić.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- A może zadecydowały inne względy? Pewnie od dawna czujesz się samotny... - zakpiła, śmiejąc się zalotnie - Taki tajemniczy mężczyzna...
To ty na mnie łypałaś ślepiami, żebyśmy go wzięli. Poza tym, on też ma na głowie macki. Może to jest odwrotnie, co? - Ou jea... W takiej sytuacji też bym sobie sprawił macki... - Zazwyczaj nie wypytujesz tak o mój stosunek do przewożonych towarów.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Generalnie rzadko rozmawiamy o "stosunkach" - zaakcentowała ze śmiechem ostatnie słowo, podnosząc się z krzesła.
Działo się coś niepokojącego...
- Być może powinniśmy bardziej "ustosunkować się" do tej kwestii? - znowu akcent i pochylenie się w twoją stronę. Na bogów wszechświata, tylko nurkować w ten dekolt!
... albo nieprawdopodobnie wspaniałego...
Twoje łóżko zatrzęsło się i zaskrzypiało.
Otworzyłeś oczy wprost w paszczę koszmaru, którym była kaprawa gęba Makankosa, wyrywającego cię ze snu solidnym kopnięciem w twe łóżko.
- Wstawaj, śpiąca królewno, niedługo lądujemy - dobiegł cię najobrzydliwszy w dziejach stworzenia charkot, najohydniejszego z kiedykolwiek istniejących języków, gdy kosmos twych sennych marzeń rozpadał się tak okrutnie w pył.
Co?! Co się... Cholera! - zwlekam się i siadam na łóżku, żeby dojść do siebie. Dlaczego nigdy nie może być odwrotnie? - Echhh...

Udaję się od razu do sterówki, żeby pomóc w lądowaniu. Eee... Nie. Najpierw do kibelka, potem do sterówki.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
[ ]

W nieco lepszym humorze i nieco mniej spięty docierasz do sterówki.
- Jak tam słodziutki? - zapytała siedząca w fotelu Iziz - Dobrze się spało? Zaraz lądujemy w naszym kurorcie - oznajmiła nie odrywając wzroku od przyrządów i wskazań.
Faktycznie, mała pomarańczowa plamka Tatooine widniała już przed wami na ciemnym płótnie kosmosu.
[Pusty pęcherz faktycznie pomaga na samopoczucie, paskudo]


Siadam na fotelu drugiego pilota, sprawdzając dla pewności koordynaty podejścia. - Wyśmienicie, błękicie Heavy Metalu. A jak królowka? - klik, klik. Gdzie to ten pacan mówił? Mos Espa czy coś innego to było? Cholera, nie pamiętam...
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Mos Ila, przygłupie - podpowiada radośnie Twi'lekanka - Przecudna dziura obok innej przecudnej dziury, z odrestaurowanym przez Jawów portem i małym, przyjaznym garnizonem pokojowo nastawionych żołnierzy pacyfistycznego Imperium Sithów - uzupełnia z uśmiechem pani pilot.
Przecież pamiętałem! - natychmiast wykorzystuję tę cenną informację do wytyczenia krzywej podejścia... przez jakieś trzy czwarte planety. Taaa... może uda się przeorbitować większość trasy hamując studnią. No to zaoszczędziliśmy parę kredytów na soczku. - Okej, tak to wygląda. Makankos, nasz kolega gotów do lądowania? - pokazuję jej listę waypointów i ilustrację krzywej z zaznaczonymi punktami przegięcia, jednocześnie wyszczekując drugą kwestię do komunikatora.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
← Star Wars
Wczytywanie...