Sesja eimyra

Zatrzymuję się w bezpiecznym miejscu, żeby jeszcze raz sprawdzić co dzieje się z PX.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Cel zatrzymał się w miejscu. Teoretycznie ciągle stoi jakieś 60 metrów od środka bazy, w zasięgu wzroku twojego i wszystkich tam obecnych. Praktycznie - nie ma go tam.
Szukam, najprędzej jak się da, wejścia do rur, w których jak się domyślam, znajduje się Smok.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Pobiegłeś tuż przy skraju dżungli na wschód. Słyszałeś i widziałeś poruszenie w bazie, gdy ludzie niewątpliwie przygotowywali się do walki z napastnikiem. Po niecałej minucie, jakieś 45 stopni na wschód od miejsca z którego strzelałeś, znalazłeś spory wywietrznik stanowiący jednocześnie wejście do kanału. Jego ogromna, ciężka pokrywa była pogięta i rozerwana w środku.
Wskakuję bez zbędnych ceregieli. Przygotowuję włócznię, na wypadek gdyby Pred chciał się wycofać. Ruszam rurą najprędzej jak potrafię.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Wskoczyłeś do kanału ściekowego, w którym mogłeś spokojnie iść wyprostowany mając jeszcze metr zapasu. Woda - czy cokolwiek to było - sięgała ci do kostek. Co dziwne, nie zwalił cię z nóg wszechogarniający smród ekskrementów, lecz zapach dziwnej chemii. Zapewne ludzie stosowali jakieś środki mordujące robactwo i pasożyty. Być może też pomagała w tym para, która niewątpliwie była tędy wypuszczana w razie potrzeby.
Słyszałeś stłumione dudnienie strzałów czy eksplozji nad głową. Słyszałeś również odbijające się echem wzdłuż ścian i lewego korytarza przeciągłe, mrożące krew syknięcie.
Mam nadzieję, że nie będę musiał z nim walczyć w tej ciasnocie. Biegnę, dopóki nie zobaczę Smoka albo wyjścia. Tylko jeden z nas dziś przeżyje.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Okazało się, że sieć kanałów jest tutaj naprawdę nieźle rozbudowana. Korytarz w prawo, korytarz w lewo, potem znowu w lewo... Odgłosy walki dobiegały cię coraz silniej i to nie tylko na górze, ale również z głębi kanału. Słyszałeś pojedyncze syknięcia, śpiew ostrza tnącego powietrze i kamień... Który chwilę potem zagłuszył huk rozpadającej się tuż przed tobą ściany korytarza, wzbijającej tumany kurzu. Odskoczyłeś, a gdy po chwili dało się zobaczyć cokolwiek, pośród gruzu przy wyrwie dostrzegłeś nieruchomą sylwetkę Łowcy.
Zwykły Żmij nie rzuciłby tak! Zaglądam zza winkla, a jeśli Smok patrzy się w moją stronę, odskakuję.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Nie inaczej, w głębi tunelu, jakieś 4 metry od dziury, widzisz skąpaną w mdłym świetle technicznego oświetlenia i ulatniającej się parze wielką sylwetkę stwora, który wita cię donośnym "RAAAAAAARGH!!!!!!!!" [tudzież inną nieartykułowaną onomatopeją]
Szybko dobywam shurikena i ciskam go najszybciej jak potrafię w dolną część ciała stwora - celując jak najbardziej w nogi, ale idąc raczej w kierunku pewnego trafienia niż ryzykownego rzutu. Zaraz potem rzucam się wstecz, aktywując działko. Jeśli rzucił się za mną, biegnę co sił w nogach ku wyjściu na powierzchnię, sprawdzając, czy nie zbliża się zbyt prędko.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Gdy rzuciłeś, przeciwnik opadł na cztery łapy i szybko wycofywał się po okręgu, usiłując uniknąć ostrza wchodząc na ścianę. Niknąc w tunelu nie widziałeś ostatecznego efektu jego starań, ale kupiłeś sobie kilka cennych sekund, które musiał poświęcić na unik. Gdy minąłeś pierwszy załom usłyszałeś wściekły wrzask i rozchodzące się po ziemi głuche dudnienie ciężkich kroków. Zanim stwór znalazł się w zasięgu twojego wzroku, dotarłeś do klapy na prowadzącej na powierzchnię.
Przerzucam włócznię do lewej ręki. Prawą dobywam bicza, prostuję go przed sobą, ciągnę lekkim łukiem. Równiutko sześć metrów i dwadzieścia centymetrów za wyłazem zatrzymuję się, obracam i strzelam koniuszkiem bata w Smoczy pysk, gdy tylko wyjrzy z otworu.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Mógłbyś tak zrobić, gdybyś miał na to trochę czasu i spokoju. Jednakże po wyjściu z ciasnego włazu znalazłeś się bardzo nieopodal drugiej z głównych bram oraz bardzo nieopodal totalnego rozpierdolu. Kilka metrów przed tobą ział wielki lej, z którego strumieniem wyciekała woda z pękniętej rury, zraszając wszystko w promieniu kilkunastu metrów. Krzątający się żołnierze, których liczby przez to krótkie omiecenie wzrokiem przestrzeni nie byłeś w stanie ocenić, strzały w powietrzu, zaś niedaleko od fontanny miotający pociski Łowca, którego rozpoznasz z każdej odległości...
Mimo wszystko przerzucam włócznię do lewej dłoni i przygotowuję bicz. Rozglądam się naprędce za jakimś spokojniejszym kawałkiem terenu, gdzie ewentualnie mógłbym go zwabić. Tym razem nie mam czasu na wymyślanie żartow o przynęcie i Yartaju.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Obsypały cię grudki ziemi, a raczej błota w które się zmieniła pod wpływem tryskającej niczym fontanna wody z pękniętej rury. To pocisk z granatnika, których chybił Yartaja, eksplodował nieopodal. Jednocześnie klapa włazu wyleciała w powietrze niczym wyrzucone eksplozja, gdy Smok wyskoczył z kanału na dobre 2 metry nad ziemię, zmiatając ją siłą rozpędu. Nie trafiłeś w łeb, ale zdołałeś go zahaczyć.
Staram się, póki Smok jest wystarczająco daleko, nękać go szybkimi uderzeniami bicza, otrzaskując go z różnych stron, w miarę możliwości okaleczając kończyny. Włócznię trzymam nieco z tyłu, przygotowaną, gdyby chciał na mnie skoczyć.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Kilka pociągnięć wybiło mu ze łba ewentualny plan szybkiego zmienienia cię w strzęp szmat. Dodatkowo uchylanie się przed kolejnymi cięciami zmusza go do wycofywania się bliżej w stronę "frontu". Trudno stwierdzić, czy ludzie postanowili ukatrupić kolejną obok Yartaja poczwarę, czy też nie trafiając w niego stwarzają zagrożenie dla zwierzęcia. Nie jest niestety tak całkiem wesoło. Albo ty również zostałeś uznany za kolejną - obok Yartaja oczywiście - godną eksterminacji poczwarę, albo po prostu nie jest to twoje miejsce i twój czas, gdyż seria z karabinu przecięła ziemię niemal pod twoimi stopami.
Widząc, że możemy obaj paść ofiarą ostrzału, zawijam biczem i rzucam się pędem w bok, pod ścianę budynku. Staram się zrobić to na tyle raptownie, żeby Smok nie dorwał mnie w pół drogi.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Zyskałeś wobec niego trochę dystansu, gdy musiał unikać mierzonych w jego kierunku serii z karabinów. Zanim przeciwnik zorientował się gdzie jesteś, dobiegałeś już do budynku. Zobaczyłeś też, z niemałym przerażeniem i wściekłością, że w sytuacji zorientował się także rozkręcający imprezę Yartaj. Gdy tylko zobaczył pędzącego w twoim kierunku Smoka, cisnął w jego stronę jeden ze swych dysków. Smok, oczywiście nie mógł tego widzieć, więc byłeś pewny, że wciągu tej sekundy skończy się ta część polowania... Gdy w połowie dystansu dzielącego go od celu dysk Yartaja został strącony przez inny. Całość trwała może dwie, trzy sekundy, więc nie miałeś czasu rozejrzeć się za drugim rzucającym. Twój przeciwnik był już tuż tuż, a Yartaj wrzasnął, otrzymując postrzał w ramię.
← Alien 2
Wczytywanie...